Piątek
11.09.2009
nr 254 (1503 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Pech komendanta autor: Stanisław Pawluk
Działanie Państwowej Straży Łowieckiej wywołuje zrozumiałe zainteresowanie środowiska łowieckiego. Oczekuje się wyników w zwalczaniu kłusownictwa, których jakoś nie widać. Wynika to min. z faktu, że na stanowiska komendantów powoływani są ludzie z klucza partyjnego, często nie mający żadnych predyspozycji do pełnienia tej funkcji. Nic więc dziwnego, że w obronie swych stanowisk, wobec słusznej krytyki mediów, sięgają po „argumenty” inne niż wyniki w pracy. Tak też postępuje powołany na to stanowisko działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego w Lublinie.

Stefan Kowalewski komendant Państwowej Straży Łowieckiej ma ostatnio pecha. Nie wyszła intryga przeciwko członkowi jego koła łowieckiego Piotrowi W. w której Stefan Kowalewski usiłował "wrobić" kandydata na łowczego w zastrzelenie lochy. Sprawę opisano na raz tutaj, a także tutaj. Nie wyszło także oskarżenie piszącego ten tekst Stanisława Pawluka o kradzież książek wejść w łowisko, w których jak wół zapisano, że Stefan Kowalewski zamiast pracować oddawał się przyjemnościom polowania, co opisałem w felietonie jednym oraz drugim.

Stefan Kowalewski wskazał, że książki przesłał do Urzędu Wojewódzkiego Stanisław Pawluk wraz z dziennikarskim zapytaniem. W jakiś czas po otrzymaniu książek Stefan Kowalewski złożył w imieniu Państwowej Straży Łowieckiej pismem nr ŚiR.PSŁ/61330/7/09 zawiadomienie o ich kradzieży. Dziwnym zbiegiem okoliczności Koło Łowieckie "Pogoń", dopiero po otrzymanej informacji, że książki są w UW w Lublinie, przypomniało sobie o ich kradzieży. Podobnie KŁ 'Świt" z Zamościa, którego książki "sąsiadowały" z książkami KŁ "Pogoń".

Zarzut kradzieży książek z art. 276 KK postawiono Stanisławowi Pawlukowi czyli autorowi tekstów o komendancie. Wezwano mnie na posterunek policji w Żmudzi, celem końcowego zaznajomienia z materiałami postępowania przygotowawczego, w którym miałem wziąć udział jako podejrzany. Krótko byłem tym podejrzanym, bo tylko pomiędzy 4 i 17 sierpnia 2009, kiedy to prokurator prowadząca sprawę Krystyna Biegalska-Laube, wydała postanowienie o umorzeniu dochodzenia. Od tej decyzji odwołał się podejrzany Stanisław Pawluk wykazując, że umorzenie jest przedwczesne, zawiera szereg uchybień w ustaleniach faktycznych, które wyjaśnione prawidłowo mogłyby doprowadzić do zupełnie innych wniosków merytorycznych, nie wykluczając wniesienia aktu oskarżenia, przeciw osobom, które rzeczywiście naruszyły prawo karne.

Państwowa Straż Łowiecka od czasu objęcia jej kierownictwa przez powołanego z naruszeniem ustawy Prawo Łowieckie Stefana Kowalewskiego kontynuuje niechlubną tradycję prywaty uprawianej przez komendantów i nie notuje sukcesów w zwalczaniu kłusownictwa, ale za to coraz częściej jest na ustach myśliwych jako źródło kolejnych skandali. Pojawiają się głosy, że Stefan Kowalewski jako działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego specjalnie generuje skandale, aby wzorując się na pośle Januszu Palikocie zapewnić rozgłos swej partii przed zbliżającymi się wyborami. Bo na stanowisku komendanta mogą utrzymać go jedynie jego przyjacielskie układy z osobami wpływowymi, do których aktualnie zaliczany jest Jan Łopata, poseł na Sejm z ramienia PSL. Także w środowisku "policyjnego" Koła Łowieckiego nr 5 "Dąbrowa", w którym Stefan Kowalewski do niedawna pełnił funkcję łowczego, panuje coraz powszechniejsze przekonanie, że nie posiada on wystarczającej wiedzy łowieckiej, obycia prawnego i praktyki w aparacie państwowym, aby być zdolnym do skutecznego kierowania PSŁ. Twierdzą także, że nadzieje jakie wiązali z powołaniem PSŁ, za sprawą kolejnego "nieudanego" komendanta, umierają.

Pech nie opuszcza Stefana Kowalewskiego i może doprowadzić do jego odwołania.