Piątek
24.03.2006
nr 083 (0236 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
BOGDANA S. przypadków c.d. autor: Stanisław Pawluk

O sposobie potraktowania Bogdana S. przez Zarząd Koła Łowieckiego nr 9 "Lubelskie Towarzystwo Myśliwskie" za ujawnienie strzelenia trzech dzików na polowaniu zbiorowym w miesiącu lutym już pisałem wcześniej. Kłopoty tego członka PZŁ z prawie 25-letnim stażem jeszcze się nie skończyły.

Zanim Okręgowa Rada Łowiecka uchyliła uchwałę walnego zgromadzenia, utrzymaną wcześniej przez Zarząd Okręgowy w Lublinie o "wywaleniu na zbity pysk" Bogdana S. z koła, czujący się zaszczuty i coraz bardziej pognębiany Bogdan S. złożył zawiadomienie do prokuratury o naruszeniu przepisów ustawy Prawo Łowieckie na lutowym polowaniu. Nie tylko bowiem jego zdaniem, zastrzelenie trzech dzików na polowaniu zbiorowym z udziałem naganki w dniu 13 lutego 2005 naruszyło przepis mówiący o tym kto: ..."pozyskuje zwierzynę innego gatunku, innej płci lub w większej liczbie, niż przewiduje upoważnienie wydane przez dzierżawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego, podlega"..... Na szkoleniach corocznych, nie tylko w "LTM-ie" tłumaczono, że prowadzący polowanie zbiorowe wskazuje liczbę i rodzaj zwierzyny do pozyskania i pozwolenie indywidualne nic tu do sprawy nie ma. Jak zdecydowana większość myśliwych tak i Bogdan S. przekonany był święcie, że strzelenie dzików naruszał §8, a aktualnie §5 rozporządzenia nazywanego regulaminem polowań, który mówi: ..."polowanie z psami lub naganką może odbywać się w okresie od 1 października do 15 stycznia"....

Nie wykluczone, że gdyby tego czynu dopuścili się nie członkowie elitarnego koła sprawa nabrałaby spodziewanego przez całą prawą brać myśliwską biegu. Ale nie w "Lubelskim Towarzystwie Myśliwskim". Obrony stojących pod zarzutami ORD, trzech sprawców, następnie skazanych przez OSŁ w Białej Podlaskiej, podjęli się znani działacze PZŁ. Na rozprawie odwoławczej w GSŁ, w imieniu skazanych pełnomocnictwa przedstawił Julian Bluj. Naczelny Sąd Łowiecki uchylił postanowienie I instancji z Białej Podlaskiej ze względów uchybień formalnych. Sprawa trafia więc do ponownego rozpatrzenia w Białej Podlaskiej. W Lublinie mówi się, że wszystkie te zabiegi niezbędne są dla odwleczenia sprawy w czasie, aby ją rozmydlić i udowodnić, że nawet w okresie dla polowań z naganką zakazanych członkowie "LTM-u" strzelając dziki prawu nie podlegają!

Dostałem do rąk kopie kilku pism, a wśród nich m.in. pismo opatrzone urzędową pieczęcią Prokuratury Rejonowej w Radzyniu Podlaskim, która za sygn. akt 1606/05/D prowadziła postępowanie w sprawie nieszczęsnego (a raczej szczęśliwego!) polowania. Ze zdumieniem czytam w nim: W dniu 13.02.2005 r. można było polować na dzikiw polowaniach indywidualnych - okres polowań na dziki trwa bowiem od 1 kwietnia do końca lutego. Osoby, które ustrzeliły w tym dniu dziki - posiadały uprawnienia do wykonywania polowania indywidualnego - w tym do odstrzału dzików - ważne do 28.02.2005 r.
Z tych względów zachowanie ich można ocenić jedynie w kontekście odpowiedzialności dyscyplinarnej za naruszenie $8 Zasad Wykonywania Polowania"
Tak to prokurator Prokuratury Rejonowej w Radzyniu Podlaskim Jolanta Niewęgłowska uzasadnia brak woli ścigania myśliwych, którzy za nic mają przepisy ustawy Prawo Łowieckie.

Bogdan S. nie wytrzymując zwykłej w takich sytuacjach presji "aktywistów" i widząc zaangażowanie się działaczy łowieckich dla pomocy ukaranym przez łowiecki sąd I instancji, złożył rezygnację z przynależności do Lubelskiego Towarzystwa Myśliwskiego Koła Łowieckiego nr 9 w Lublinie. Nie akceptował faktu, że ci co popełnili łowieckie dość poważne wykroczenie trumfują dostawszy wsparcie struktur organizacji, a on, zło piętnujący został praktycznie pozbawiony praw członka. O polowaniu mógł zaledwie pomarzyć, bo mimo uchylenia jego zawieszenia przez ORŁ, w kole zawieszenia go w prawach członka nie cofnięto. Stosownym pismem poprosił także ZO w Lublinie o wpisanie na listę myśliwych niestowarzyszonych. O ile ZO przychylnie rozpatrzy podanie chce ten rok poświęcić na spokojne sprzedanie broni i wystąpienie z PZŁ. 25-lecie przynależności do związku Bogdan S. skończy w poczuciu doznanych krzywd.

Nie on pierwszy i o zgrozo, nie ostatni!