![]() |
Czwartek
19.04.2012nr 110 (2454 ) ISSN 1734-6827
To co tak pracowicie wykonał myśliwy nie znalazło aprobaty u Straży Leśnej Nadleśnictwa Świdnik, która rękami biegłego fachowca zwymiarowała „wizurę” i podstawiając wymiary do odpowiednich wzorów obliczyła, że Lasy Państwowe straciły na wygodzie polowania myśliwego 497,53 złotych. Straż Leśna oprócz oszacowania strat wykonała protokół oględzin miejsca szkody, odpowiednio udokumentowała zajście wykonując także tablice poglądowe ze zdjęciami i opisami. Zebrany materiał dowodowy przesłała do właściwej miejscowo Prokuratury Rejonowej Świdniku. Na szczęście dla myśliwego trafił on na prokuratorkę, która najwyraźniej rozumie pasję polowania, a młode dęby stanowią dla niej wartość mniejszą niż konieczność zapewnienia sobie wygody polowania przez myśliwego. Już na etapie składania przez Nadleśnictwo zawiadomienia myśliwy złożył pisemne zobowiązanie do pokrycia wyrządzonej szkody dzięki któremu, Nadleśnictwo w swoim doniesieniu do prokuratury zawarło stwierdzenie, że w przypadku naprawienia szkody odstąpi od wniosku o ukaranie. W aktach sprawy nie pojawił się jednak żaden dowód o naprawieniu szkody. Prokurator chyba zbyt naiwnie potraktowała usprawiedliwienie zawarte przez myśliwego w piśmie do nadleśnictwa twierdzące, że wycięcie dębów nastąpiło przez pomyłkę i po opisaniu co to jest wyrąb, a co to jest karczowanie (chyba jedynie po to aby coś w ogóle w uzasadnieniu było napisane) postępowanie umorzyła, że skoro wycięcie nastąpiło przez pomyłkę to czyn ten nie jest przestępstwem tylko wykroczeniem. Prokurator nie przejęła się także obowiązującą prokuratorów potrzebą oddziaływania prewencyjnego bo mimo stwierdzenia wykroczenia nie skierowała stosownego pisma do rzecznika dyscyplinarnego zalecając np. douczenie myśliwego zasad wykonywania „wizurek” i wpojenia mu takich metod polowania, aby las na tym nie cierpiał, a zwłaszcza, aby nie cierpiał wizerunek łowiectwa w oczach leśników, rolników i samych myśliwych. Przeglądając różne akta nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wiele czynów nagannych dzięki lenistwu i zwykłemu nieudacznictwu prokuratorów zyskuje glejt legalności, a doniesienia choćby takie jak to napisane przez Nadleśnictwo zyskuje przymiot złożonego bez powodu. W niniejszym postępowaniu prokuratorka mimo, że zawarła w uzasadnieniu stwierdzenie: „jak ustalono” oraz „w sprawie tej przeprowadzono postępowanie (…) w trakcie którego ustalono…”, to praktycznie niczego nie przeprowadzała ani nie ustalała bowiem decyzję i uzasadnienie oparła wyłącznie na materiałach dostarczonych przez Nadleśnictwo dodatkowo nieprawdziwie stwierdzając: „co spowodowało szkodę o nieustalonej wartości” jakby nie chciała zauważyć, że na jednej z kart liczących zaledwie kilka stron akt znajduje się „Wycena” poniesionych strat w sposób profesjonalny i bardzo szczegółowy sporządzona przez specjalistę z instytucji państwowej. Własnie otrzy,małem inforację, że myśliwy wpłacił Nadleśnictwu Świdnik kwotę rekompensująca poniesione straty tak jak zobowiązał się w pisemnym oświadczeniu, czyli formalnie sprawa została zamknieta. Ale czy potrzebujemy tego typu spraw, kiedy wizerunek myśliwych jest tak niekorzystny w społeczeństwie? W historii Koła Łowieckiego "Nemrod" w Krzczonowie pozostanie po tej historii nowa nazwa miejsca w łowisku: "Wizurka myśliwego". |