Środa
28.08.2013
nr 240 (2950 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Jak się wkręca myśliwych w Olsztynie autor: Radosław Abucewicz
Mazurska Okręgowa Rada Łowiecka, (notabene nazwa bez podstaw w Statucie PZŁ) i Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Olsztynie wydają kwartalnik Myśliwiec Warmińsko-Mazurski, który ma trafiać do rąk myśliwych z okręgu olsztyńskiego i przekazywać im treści zaakceptowane przez swoich mocodawców. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 6 listopada 2012 r. uznający sądy łowieckie, przywołane ustawą 'Prawo łowieckie', za niekonstytucyjne, spowodował konieczność zawieszenia ich działalności i otworzył dyskusję jak należy zmienić tę ustawę, żeby była ona zgodna z porządkiem konstytucyjnym obowiązującym od 1997 r., co w dużej mierze oznacza jednak znaczące różnice, w stosunku do zapisów mających swój rodowód w dekretach Bolesława Bieruta z 1952 i 1953 roku oraz do ustawy łowieckiej z roku 1959, a przeniesionych w 1995 r. do obecnie obowiązujacej ustawy 'Prawo łowieckie'.

W ostatnim numerze tego kwartalnika głos w sprawie projektu Senatu zmieniajacego przywołana wyżej ustawę zabrał osobiście Dariusz Zalewski, przewodniczący zarządu okręgowego PZŁ w Olsztynie. Tytuł "Jak senatorowie chcą poprawiać zasady selekcji zwierzyny" nie odpowiada jednak treści artykułu opublikowanego w kwartalniku na jednej oraz drugiej stronie, który powinien mieć raczej tytuł "Senatorom wara od PZŁ".

Niby artykuł o selekcji ale w pierwszej kolejności autor rozprawia się brakiem sądów łowieckich, chwaląc projekt zmian do ustawy posła Stanisława Wziątka za to, że zabrał się za przeniesienie uchylonego przez NRŁ 'Regulaminu postępowania dyscyplinarnego w PZŁ' do ustawy, ponieważ, cytuję: ....utrzymujący się obecnie stan prawny i nie funkcjonujące sądownictwo łowieckie nie sprzyja budowaniu dyscypliny organizacyjnej oraz poszanowania prawa....

To ja się zapytam, czy ponad pięćdziesięcioletnie działanie sądów łowieckich nie dało jeszcze rady zbudować dyscypliny organizacyjnej w naszym Związku? A akceptacja dla karania członków Związku na podstawie przepisów niekonstytucyjnych, co najmniej od 1997 r., co chociażby na łamach dziennika i portalu "Łowiecki" było podnoszone wielokrotnie, jest dobrym wzorcem poszanowanie prawa, do czego działacze Związku tak teraz nawołują? Można też zapytać Dariusza Zalewskiego czy może podać przykłady z okresu mijających 9 miesięcy bez sądów łowieckich, że dyscyplina organizacyjna członków legła w gruzach i muszą ją jak najszybciej odbudować podwładni tajnego i świadomego współpracownika służb bezpieczeństwa PRL-u, prezesa Głównego Sądu Łowieckiego Zygmunta Jabłońskiego?

Przechodząc do selekcji zwierzyny, Dariusz Zalewski 40% objętości artykułu poświęca polemice z kolejnymi propozycjami pokazującymi się w trakcie procesu legislacyjnego, które wcale nie znalazły się w przyjętym przez cały Senat projekcie skierowanym do Sejmu, zamiast po prostu odnieść się tylko do tych zapisów, które ostatecznie Senat przyjął. W swojej wypowiedzi najszerzej wypowiada się o art. 34 ustawy 'Prawo łowieckie", które polegać mają wg senatorów na tym, że to nie PZŁ będzie ustalał zasady selekcji populacyjnej i osobniczej zwierząt łownych. Głównym argumentem za utrzymaniem wiodącej roli PZŁ w ustalaniu zasad selekcji, ma być zdaniem autora, odsunięcie PZŁ od tej selekcji między 1995 i 2005 rokiem oraz opisywane sukcesy tej selekcji po 2005 r., szczególnie w okręgu olsztyńskim. Swoje argumenty autor podbudował liczbami m.in. wzrostu wagi poroży i liczbą poroży medalowych w ostatnich latach. Szkoda tylko, że autor nie wspomniał o dwóch czynnikach: odstrzale redukcyjnym na początku tego wieku oraz o systematycznym niedoszacowaniu liczby jeleni i oszczędzaniu byków, co wprowadziły tymczasowe zasady selekcji z 2009 r. mające na celu zwiększenie liczby byków w III klasie.

Na Mazurach na przełomie wieków dokonano liczenia jeleni, a liczono tylko w ostojach i liczbę jeleni pomnożono przez powierzchnię całych obwodów uzyskując w ten sposób średnią, co dało podstawę dla stwierdzono nadmiernego zagęszczenie i nakazano odstrzał redukcyjny. Odstrzał w ilości 1 szt./ca 300 ha obwodu, co w kolejnych latach musiało przynieść spadek kondycji jelenia, tak w tuszy jak i w trofeach. Powtórzono więc z jeleniem wcześniejsza politykę z łosiem, a więc nic dziwnego, że w momencie zarzucenia tej polityki, w latach 2000 - 2012 średnia waga i liczba trofeów rosła. Wzrost ten, o czym się głośno nie mówi, okupiony został wzrostem stosunku byków do łań, które przez ostatnie 3 lata zastępowały w planach odstrzału oszczędzane byki. Nic więc dziwnego, że średnia waga poroży wzrosła o 160%, a liczba poroży medalowych 6-krotnie, czym Dariusz Zalewski chwali się w swoim artykule. Nie jest problemem postarzenie populacji, kiedy liczbę przyrostu zrealizowanego wykonuje się odstrzałem łań do byków w stosunku 65% do 35%, zamiast jak robi to natura w stosunku 50 % do 50%. Rezultatem takiej polityki, akceptowanej przez PZŁ, będzie w następnych latach redukcja jelenia, a po wystrzelaniu zaoszczędzonych w ostatnich latach byków, ich liczba, średnia waga tusz i poroży spadnie, oby nie do tej z roku 2000.

Po przedstawieniu sukcesów w uzyskiwaniu lepszych trofeów jelenia byka w okręgu olsztyńskim, które w żaden sposób nie zależały od zasad selekcji uchwalanych w latach 2005 i 2009 przez NRŁ (jak były tak doskonałe, to po co NRŁ powołała zespół, który ma opracować nowe zasady selekcji?), Dariusz Zalewski zajął się oceną trofeów, za którą odpowiada dzisiaj PZŁ. Tu zaczął od zganienia senatora Stanisława Gorczycy, który miał wysłuchać wystąpienia autora w nadleśnictwie Jedwabno na temat tychże sukcesów, a potem kilka dni później śmiał zgodzić się w komisji senackiej na przekazanie oceny trofeów nadleśnictwom z obecnymi karami poszerzonymi o karę pieniężną. Artykuł musiał być pisany przez kilka tygodni, bo autor rozwinął polemikę z tymi propozycjami komisji senackiej, chociaż w ogóle nie znalazły się one w wersji końcowej przygotowanej przez komisję i nie ma ich w projekcie, który Senat złożył w Sejmie. Ubolewa przy tym, że senatorowie słuchali przede wszystkim senatorów Gorczycę i Jurcewicza, a jako okręg olsztyński PZŁ nie mógł pochwalić się w Senacie swoimi sukcesami. To w zamiarze zarzut w kierunku senatorów, ale chybiony, bo przedstawiciele ZG PZŁ byli obecni na każdym posiedzeniu komisji senackich i to ZG PZŁ decydował, kto będzie senatorów przekonywał do utrzymania dotychczasowych rozwiązań. Dariusz Zalewski może mieć pretensję tylko do dr Blocha, że go nie wytypował do kontaktów z senatorami.

Przyjętego przez Senat, w finalnym projekcie skierowanym do Sejmu, odebrania PZŁ prawa ustalania zasad selekcji populacyjnej i osobniczej zwierząt łownych oraz zlikwidowania ustawowego obowiązku oceny prawidłowości odstrzału w ogóle Dariusz Zalewski nie rozumie. Nie rozumie, bo jak twierdzi, projekt senacki nie uzasadnia tych zmian i jego zdaniem próżno szukać merytorycznego uzasadnienia tego w materiałach źródłowych. No to odpowiem Koledze Przewodniczącemu ZO, skąd się wzięły takie propozycje. Zwierzyna jest własnością Skarbu Państwa, który oddał w gestię PZŁ gospodarowanie jej populacjami 8 lat temu. Wynik tej gospodarki senatorowie, wsłuchujący się przecież w opinie obywateli, ocenili negatywnie. Populacje jelenia szlachetnego są w Polsce w większości ciągle nieustabilizowane i odmłodzone, a kombinowanie z ich ustabilizowaniem i postarzeniem PZŁ nie wychodzą. Gdyby choć w części były udane, to po ponad 50 latach selekcji, powinniśmy mieć w obwodach tylko obustronnie koronne poroża medalowe, a tu co roku 100% wykonania żąda się w porożach odbiegajacych od założonej normy, czyli selekcyjnych. Populacje jelenia są jakoś całkowicie odporne na pomysły "specjalistów" doradzających NRŁ. Do tego PZŁ akceptuje niejawną redukcję jelenia szlachetnego, chyba tylko dla utrzymania dobrych stosunków towarzyskich z kierownictwem lasów państwowych, dla których jeleń jest szkodnikiem lasu. Oszczędzanie byków i nadmierny odstrzał łań zmniejszają przyrost, a kiedy będzie on już minimalny, czyli akceptowalny przez lasy, to jeszcze pozostanie na 4-5 lat możliwość postrzelania do wcześniej oszczędzonych byków, aby móc się chwalić sukcesem zasad selekcji, bo byki te będą stare i o porożach powyżej średniej wieloletniej. A co potem?

Trudno też nazwać sukcesem PZŁ wszystko to, co się dzieje wokół zasad selekcji dzików. Tu wprawdzie nikt nie mówi, że odstrzał warchlaków i przelatków jest szkodliwy, bo nie wiadomo co za odyńce mogą z nich wyrosnąć, ale zabawy, bo trudno to inaczej nazwać, ze zmianami nazewnictwa przelatków na pozostałe, a pozostałych na lochy i odyńce, które definiuje się uchwalą NRŁ dopiero kilka miesięcy później, dopuszczając do rozdzielenia w jednym Rozporządzeniu MŚ odyńców i wycinków, a w drugim do ich połączenia tylko w odyńce, kompromituje PZŁ idące w tej sprawie znowu ręka w rękę z lasami państwowymi, które te niczego nie wnoszące zmiany wymyśliły.

A jeżeli chodzi o ocenę prawidłowości odstrzału selekcyjnego, to Dariusz Zalewski chyba przeoczył, jak oceniane są trofea "swoich", a jak pozostałych. Kiedyś raz do roku, a teraz, od kilku lat, dwa razy w roku myśliwi ustawiają się karnie w kolejkach, licząc, że może się uda i nie zawieszą. A dla tych "podpadniętych" to wiadomo, że można jeszcze było rzecznika i sąd łowiecki zaangażować, a jak dalej podskakiwali, to w trakcie rozpraw wniosek rzecznika o naganę zamieniał się na zawieszenie w PZŁ na 3 lata. Niemożliwe, to przypomnę choćby ten przypadek. A poza tym, czy art. 42d ustawy Prawo łowieckie wspomina choćby słowem o karach? Nakazuje ocenę odstrzału samców łosi, jeleni, danieli, saren i muflonów co do jego zgodności z zasadami selekcji osobniczej, ale nie wspomina w jakim celu. To PZŁ wykorzystał ten zapis ustawowy, żeby karać zawieszeniem za naruszenie zasad selekcji bez podstawy ustawowej i nie można się dziwić senatorom, że wiedząc o takim działaniu PZŁ w przeszłości, a szczególnie teraz po wyroku TK, wolą usunąć go z ustawy, żeby uniemożliwić PZŁ te praktyki w przyszłości. Gdyby PZŁ działał zgodnie z porządkiem konstytucyjnym, to nikt by nawet nie spojrzał na zapis o ocenie trofeów, więc pretensje Kolego Zalewski przede wszystkim do siebie i kolegów działaczy, a nie do senatorów.

Podobnie jest z propozycją Senatu ograniczenia składki na PZŁ do wysokości 5% średniego wynagrodzenia. To przecież PZŁ pozbawiał państwowych uprawnień łowieckich za nie płacenie składki na Związek. Były takie kary w ustawie? Nie, i właśnie dlatego, żeby nie mogło się powtarzać działanie wbrew porządkowi konstytucyjnemu, senatorowie proponują określenie w ustawie maksymalnej składki na PZŁ. Gdyby w przeszłości PZŁ potrafił interpretować prawo po 1997 r. w sposób inny, niż robił to od lat 50-tych do dzisiaj, to ani senatorom, ani nikomu innemu, nie przyszłoby do głowy zajmować się składką w Związku. A poza tym, wie to przecież autor artykułu, tak jak każdy inny myśliwy w Polsce, że na gospodarkę łowiecka nie szła żadna złotówka z tej składki. Większość pożerała administracja ulokowana w 50 okręgach, nie dostrzegając, że ten podział administracyjny kraju z roku 1975 już dawno został zmieniony i można wrócić do czasów, kiedy okręgi odpowiadały województwom i było ich 3 razy mniej niż teraz. Przy niższej składce, jest nadzieja, że do tych czasów PZŁ wróci i zlikwiduje niepotrzebne 33 okręgi.

A na koniec zwrócę uwagę, że nie jest prawdą, czym Dariusz Zalewski kończy swój artykuł, cytuję:

Z jednej strony PZŁ, zgodnie z ustawą, odpowiada za gospodarkę łowiecką, z drugiej próbuje się odebrać instrumenty pozwalające realizować główne cele i zadania łowiectwa.

Po pierwsze, PZŁ nie prowadzi gospodarki łowieckiej, bo art.8 ust.1 ustawy Prawo łowieckie jest tu jednoznaczny:
Art. 8 ust.1 Gospodarka łowiecka prowadzona jest w obwodach łowieckich przez dzierżawców lub zarządców.

A po drugie, czy karanie, i to przy braku ustawowych do tego podstaw, można uważać za główne instrumenty pozwalające realizować cele i zadania łowiectwa? Rozumiem Dariusza Zalewskiego, że tak pojmuje on sposoby prowadzenia działalności statutowej przez Związek, ale czasy, kiedy miało to swoje uzasadnienie minęły 25 lat temu i tu jest największy błąd działaczy, w tym autora artykułu, że nie dostrzegli zmian, jakie nastały w 1989 r. Jest jednak nadzieja, że projekt senacki zmian do ustawy, oceniony pozytywnie przez 60% polskich myśliwych znajdzie poparcie polskiego Parlamentu i pierwszy krok we wprowadzeniu naszego łowiectwa w XXI wiek, choć spóźniony, zostanie zrobiony.