Czwartek
14.02.2019
nr 045 (4946 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Zjazd Krajowy PZŁ czas zacząć autor: Piotr Gawlicki
Za dwa dni, 16 lutego 2019 r. o godz. 10:00, w Instytucie Badawczym Leśnictwa w Sękocinie Starym, Prezes NRŁ Rafał Malec otworzy XXIV Krajowy Zjazd Delegatów PZŁ. Zgodnie z tradycją takich zjazdów, przywita dostojnych gości, wśród których mają być ...przedstawiciele rządu RP, ministerstw i przedstawiciele parlamentu RP oraz naukowcy i reprezentanci środowisk związanych z rolnictwem, ochroną przyrody i zwierząt. Następnie zaproponuje na przewodniczącego Zjazdu Sławomira Strzelczyka, członka ostatniej ORŁ, wybranego na członka NRŁ z okręgu Częstochowa, osobę bliską ostatnim dwóm prezesom Naczelnej Rady Łowieckiej.

Innych kandydatów nie będzie i wybrany przewodniczący Zjazdu zaproponuje przyjęcie przez Zjazd porządku obrad i regulaminu obrad Zjazdu. Delegaci bez uwag przyjmą ten porządek i regulamin obrad, nie zwracając najmniejszej uwagi na np. zapis regulaminu utajniający obrady Zjazdu, bo zjazd zamknięty jest dla mediów, co tylko potwierdza, że Łowiec Polski obecny na Zjeździe to nie żadne wolne medium, tylko tuba propagandowa kierownictwa Związku. Następnie przewodniczący zaproponuje dwie osoby na zastępców przewodniczącego i jedną na sekretarza obrad lub poprosi delegatów o podanie kandydatur do prezydium Zjazdu, który wtedy zgłoszą osoby wcześniej wytypowane. Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że więcej kandydatów nie zostanie zgłoszonych, a gdybym się mylił, byłyby to osoby wypuszczone na zająca lub takie, których większość delegatów zupełnie nie zna, więc wybory i tak przegrają. Po wyborze prezydium i przewidzianych porządkiem obrad komisji zjazdowych, głos zostanie oddany gościom zjazdu. Delegatom na zjazd regulamin obrad daje 5 minut na wypowiedź, ale gościom czasu się nie ogranicza, z czego oni skorzystają i będą zanudzać delegatów nic nie wnoszącymi przemówieniami, których delegaci kurtuazyjnie muszą wysłuchać.

Po gościach głos zabierze Prezes NRŁ Rafał Malec, który podkreśli, że ....Przed NRŁ stoi wiele nowych zadań i nie mam wątpliwości – musimy wszystko przebudować!... (cytat z wywiadu dla BŁ). Na czym ta przebudowa ma polegać, to już pewnie delegaci nie usłyszą, ale jeżeli ten przekaz zostanie powtórzony, to usłyszą komunały, jakimi kierownictwo PZŁ karmi członków od kilkunastu lat, tych właśnie lat, w czasie których myśliwi jak po równi pochyłej zjechali na samo dno w opinii mediów i społeczeństwa. Na pewno za to podkreśli wielki wysiłek NRŁ, która w tak krótkim czasie, określonym przez ustawę, musiała przygotować projekt statutu, dla jego uchwalenia na Zjeździe i podziękuje komisji statutowej za ogrom pracy, jaką włożyła w przygotowanie projektu statutu. Ani jednym słowem nie wspomni o tym, że prace nad projektem prowadzone były bez konsultacji z członkami Związku, ani o tym, że pomiędzy posiedzeniami NRŁ dyskutującej i przyjmującej poszczególne zapisy statutu, komisja statutowa zmieniła przyjęte już przez NRŁ zapisy, wprowadzając tym w błąd członków NRŁ. Wątek, że 4 członków NRŁ wybranych zostało niezgodnie ze statutem i ich udział w pracach i głosowaniach jest niezgodny z prawem, również nie zostanie podniesiony.

Po prezesie NRŁ głos zabierze Andrzej Skibiński z Zielonej Góry, członek PZŁ od 1995 roku, który już po 4 latach członkostwa został sędzią Okręgowego Sądu Łowieckiego, a po kolejnych 6 latach prezesem tego sądu. Potem był członkiem ORŁ dwóch kadencji, a w nowej NRŁ został członkiem jej prezydium. Wymieniam stanowiska zajmowane przez przewodniczącego komisji statutowej, żeby pokazać, dlaczego prezentowany przez niego projekt statutu, nad którym pracował i który będzie zachwalał jako krok do przodu i może początek przebudowy, która wyszła z ust prezesa NRŁ, tak mocno odbiega od oczekiwań członków i jest o wiele gorszy niż statut obecnie obowiązujący. Wady propozycji komisji przedstawiliśmy czytelnikom, a przyjęty przez NRŁ projekt do przedstawienia Zjazdowi nie odbiega jakością od propozycji komisji. Projekt umacnia pozycję wszystkich organach Zrzeszenia i osób w nich zasiadających oraz zarządów kół łowieckich, kosztem szeregowych myśliwych, których karać i wyrzucać z kół oraz PZŁ będzie o wiele łatwiej, a koła pozbawiać obwodów łowieckich. W przyszłym roku odnawiane będą umowy dzierżawne i statut będzie gwarantował uznaniowość działaczy wobec kół, które statut pozostawi bez prawa odwołania się do jakiejkolwiek drugiej instancji w PZŁ lub do sądu, bo o tym jakiemu kołu dać w dzierżawę jaki obwód zdecyduje komisja złożona z delegatów na zjazd krajowy, wzmocniona zarządem okręgowym i instytucjami spoza łowiectwa, dzięki czemu delegaci na zjazd krajowy zostaną dowartościowani i postawieni wysoko w hierachii członków organów PZŁ, czego obecny statut im nie dawał. Centralizacja, rygoryzm, uznaniowość i brak jakiegokolwiek wpływu szeregowych członków na organa Zrzeszenia i ich członków, wydaje się być tą "przebudową" przywołaną wyżej. Członka będzie można wykluczyć z koła za nieprzestrzegania uchwał organów koła, za co dotychczas można było otrzymać karę porządkową. Jako podstawę wykluczenia dołożono nieusprawiedliwione uchylania się od wykonywania obowiązków nałożonych przez uprawnione organy koła, cokolwiek by to znaczyło i pozostawiono wykluczenie za naruszania zasad etyki łowieckiej lub dobrych obyczajów. Czy splunięcie podczas odprawy na polowaniu zbiorowym jest już naruszeniem dobrych obyczajów? Dla wielu zarządów kół będzie to wystarczający powód, a to zarządy mają wykluczać członów kół, a nie jak dotychczas walne zgromadzenia.

A co szczebel wyżej, czyli odwołanie z funkcji w zarządzie koła, w zarządzie okręgowym, z funkcji delegata na zjazd okręgowy i członka jego prezydium, członka NRŁ i jej prezydium, a na koniec delegata na zjazd krajowy i jego prezydium? Tu projekt statutu jest pryncypialny. Z zarządu koła będzie można odwołać jego członka większością 2/3 obecnych na walnym zgromadzeniu, dotychczas większością bezwzględną. Projekt statutu powiela post-komunistyczne zasady, że szeregowi członkowie Zrzeszenia nie mają żadnego sposobu, żeby odwołać nieudolnych członków organów Zrzeszenia, a nawet wnioskować o ich odwołanie. Mogą to robić zjazdy okręgowe wnosząc o odwołanie członków zarządów okręgowych, a NRŁ o odwołanie członków zarządu głównego, ale już odwołania delegatów na zjazdy i członków NRŁ statut nie przewiduje. Przykładowo, nawet gdyby członek NRŁ nie pokazał się na żadnym posiedzeniu Rady, to nie może być odwołany i zastąpiony z-cą członka z danego okręgu i podobnie z delegatami na zjazdy okręgowe i krajowy. Zasiadanie w tych organach mają zagwarantowane na 5 lat i już.

Statut uchwalony przez NRŁ jest po prostu bublem, co zresztą w pewnym zakresie dostrzegła sama komisja kierowana przez Andrzeja Skibińskiego, która na 3 dni przed Zjazdem przesłała do ZG PZŁ, a ten dalej do zarządów okręgowych PZŁ 9 stron poprawek proponowanych Zjazdowi do przyjętego przez NRŁ projektu, a zarządy okręgowe miały te poprawki dostarczyć delegatom na Zjazd. Komisja proponuje 97 merytorycznych zmiany, wskazując do zmiany aż 111 zapisów, co jest najlepszym dowodem na to, że 2 miesiące prac nad projektem statutu to porażka tak członków komisji statutowej, jak i całej NRŁ, która delegatom na Zjazd zostanie przedstawiona jako ogromny sukces osób zasiadających w tych organach. Poprawki komisji słusznie kasują zapis projektu, że walne zgromadzenie członków koła nie wymaga kworum, ale poza tym znacząco nie poprawiają projektu, a mnie szczególnie ubawił zapis w punkcie 46 tych poprawek wykreślający z kompetencji NRŁ "udzielenie absolutorium Zarządowi Głównemu" z uzasadnieniem - "przepis nie ma oparcia w ustawie". Szanowna komisjo, tak samo nie ma w ustawie oparcia § 37 pkt 8) o udzielaniu absolutorium poszczególnym członkom zarządu koła, ale tego to już komisja nie zauważyła? Oczywiście rozumiem dlaczego. Członkowie organów Zrzeszenia mają nie być oceniani, rozliczani i usuwani, czyli mają być nietykalni, ale w kole to już obowiązywać ma inna miara. Podobnie poprawki 43 i 44 komisji statutowej, które też mają nie mieć podstaw w ustawie, ale wprowadzając je zabiera się NRŁ prawo do opiniowania kandydatów na członków zarządu głównego i zakazuje składania wniosków do ministra o odwołanie łowczego krajowego.

No ale zjazd trwa dalej i przychodzi moment na zgłaszanie uwag do projektu statutu. Zgłoszone zostają formalnie poprawki komisji statutowej przywołane wyżej oraz trudna do określenia liczba innych poprawek. Nie byłbym zdziwiony, gdyby w ramach poprawek pokazał się całkowicie nowy projekt lub cała gama poprawek do obecnego projektu, przygotowana przez leśników. Gdyby tak się stało, to będzie to owoc prac sekretarza stanu w MŚ Małgorzaty Golińskiej i dyrektora Departamentu Leśnictwa MŚ Jacka Sagana. Lasy od dawna mają chrapkę na przejęcie łowiectwa, a ponieważ ruszanie ustawy do wyborów jesiennych jest przez Nowogrodzką wykluczone, można popróbować wygrać coś poprzez statut. Należy się również spodziewać wniosku o zmianę zapisu § 95 ust.5), który wbrew propozycji komisji statutowej określił obowiązek zwoływania zwyczajnych okręgowych zjazdów delegatów raz w roku, zamiast raz na 5 lat. Wniosek zgłosi delegat mający kilkudziesięcioletnie doświadczenia na stanowiskach w organach okręgowych, który nigdy nie zaakceptuje, żeby jakieś kilkusetosobowe gremium, trudne do bieżącego sterowania, rozpatrywało i zatwierdzało sprawozdanie z działalności zarządu okręgowego oraz okręgowych organów Zrzeszenia. W związku z tym należy oczekiwać, że również zaproponuje zmiany w kompetencjach zjazdu okręgowego zapisanych w § 99 projektu statut.

Nie można też wykluczyć, że znajdą się wśród delegatów osoby nie skażone myśleniem promowanym przez ostatnie 67 lat historii PZŁ i zgłoszą do projektu statutu Zrzeszenia takie uwagi, które będą szły w kierunku zdemokratyzowania jego struktur, jawności i transparentności działań oraz gwarantujących wpływ członków na jego organa. Teoretycznie nie można też wykluczyć, że ktoś zgłosi cały statut opublikowany przez "Łowiecki" jako poprawkę do przyjęcia przez zjazd, ale jest to podobnie prawdopodobne, jak śnieg w Warszawie w środku lata. Większość delegatów na zjazd krajowy to wieloletni działacze, którzy nie dopuszczą do zdemokratyzownia Zrzeszenia.

Wszystkie zgłoszone poprawki będą głosowane. Stawiam dolary przeciw orzechom, że 97 poprawek zgłoszonych przez komisję statutową NRŁ, o których wyżej, nie będzie głosowane każda oddzielnie, tylko wszystkie razem. Pozostałe poprawki głosowane będą blokiem, jeżeli przedstawione zostaną w jednym wniosku, ale gdyby każda poprawką zgłoszona została samodzielnie, to głosowanie musiałoby dotyczyć każdej z tych poprawek oddzielnie. Jeżeli poprawek zgłoszonych zostanie dużo, to większość delegatów nie będzie wiedziała co głosują i jaki jest wynik głosowania poszczególnych poprawek. Tak było na wszystkich dotychczasowych zjazdach. Oczywiście żadna komisja nie będzie w stanie przygotować ostatecznej wersji projektu przed głosowaniem całości, którą przegłosuje się na wniosek - kto jest za całością projektu statutu z uwzględnieniem przyjętych przez Zjazd poprawek? Co będzie będzie wówczas? Odsyłam do ostatniej strony poprawek komisji statutowej. Tak będzie jak proponuje komisja, czyli podjęta zostanie uchwała upoważniająca prezydium zjazdu, a może nawet komisję statutową NRŁ, do naniesienia poprawek na treść statutu oraz "....naniesienie innych niezbędnych poprawek...". To klasyczny sposób tworzenia statutów w PZŁ, bo nigdy nie dane było delegatom głosować kompletnego projektu, który mają w ręku w momencie głosowania. Szczegóły poszczególnych zapisów powstają w cieniu gabinetów i gdyby teoretycznie, jakiś delegat bardzo dokładnie śledził przebieg zgłaszania uwag do statutu i głosowań nad nimi, co doprowadziłoby go do przekonania, że opublikowany po Zjeździe statut nie jest tym, za którym głosowali delegaci, to nie ma się do kogo odwołać, a zamknięty dla mediów Zjazd nie jest nigdzie utrwalony, żeby móc udowodnić, że delegaci inaczej głosowali, niż wynika to z tekstu statutu. Zamykanie Zjazdu dla mediów to sprawdzony sposób na zagwarantowanie sobie manewrów po jego zakończeniu. A delegaci, cokolwiek by nie mówili, to i tak nie będą mieli dowodów, że było inaczej niż wskażą stworzone post factum dokumenty Zjazdu. Tego nauczyli się działacze od swoich mocodawców powołujących PZŁ w 1952 roku.

No i w ten sposób będziemy po zjeździe, bo omawianie nadawania godności członka honorowych PZŁ nie ma większego znaczenia dla przyszłości Zrzeszenia, choć jeżeli godność te otrzymają Andrzej Gdula, Lech Bloch, Piotr Jenoch oraz cała plejada odsuniętych od władzy byłych współpracowników organów bezpieczeństwa państwa, to nie ma się temu co dziwić, bo całość zmian jakie PZŁ przeżył od kwietnia ub. roku do dnia zakończenia Zjazdu pokazuje, że nic się w Zrzeszeniu na lepsze nie zmieniło, a wręcz przeciwnie, tylko pogorszyło. Jedyną zmianą jest dorwanie się nowych ludzie do władzy i pieniędzy. Jak mówił tow. Władysław Gomułka, następca Bolesława Bieruta, ojca PZŁ - "Wprawdzie stanęliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!". Tak trzymać Towarzysze.