Poniedziałek
22.01.2007
nr 022 (0540 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Potrzebny sąd diabelski??? autor: Stanisław Pawluk
Na lubelskim zamku można obejrzeć stół, na którym odbita jest ognista czarcia łapa. Podobno pochodzi on z diabelskiego procesu, jaki odbył się nad biedną wdową, nękaną przez niesprawiedliwe sądy. Diabły wzruszone ostentacyjnym naginaniem prawa i błazeńskimi wyrokami, wydały wyrok sprawiedliwy, kończący gehennę biedaczki i przywracający normalność wymiarowi sprawiedliwości.

Myśliwi lubelscy twierdzą, że na zachowanym lubelskim stole, z odciskiem stempla czartowego, powinien aktualnie odbyć się kolejny diabelski proces: tym razem nad sprawiedliwością reprezentowaną przez Główny Sąd Łowiecki, którego przykładem jest wydane na wzór legendarnego „wdowiego wyroku” orzeczenie, które tak uzasadniał sędzia Grzegorz Borkowski, obniżające karę myśliwym polującym z naganką na dziki w okresie zakazanym tj. po 15 stycznia, z zawieszenia w PZŁ, na nagany.


Przypomnijmy, 6 myśliwych z koła Nr 9 LTM brało udział w polowaniu zbiorowym z naganką w dniu 13 lutego 2005 – niby tylko na lisy i niby zleconego przez ZO PZŁ w Lublinie. W trakcie polowania zastrzelono 3 dziki. Myśliwi, którzy pozyskali dziki, w tym prowadzący polowanie, członek zarządu koła, zostali ukarani przez Okręgowy Sąd Łowiecki w Białej Podlaskiej karami zawieszenia w prawach członków PZŁ. Odwołali się od tego orzeczenia do Głównego Sądu Łowieckiego, a ten skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sąd w Białej Podlaskiej rozpatrując sprawę w zmienionym składzie ponownie zastosował te same kary, orzekając jednocześnie zakaz pełnienia funkcji we władzach i organach PZŁ. O sprawie składaliśmy obszerną relację naszym czytelnikom. Koło Łowieckie Nr 9 LTM wykazało się wyjątkową sprawnością i zanim sądy łowieckie uporały się z osądzeniem sprawców zakazanego czynu, zdążyło wykluczyć z koła Bogdana S., który za radą kolegi z koła, łowczego okręgowego Karola Cichowskiego, powiadomił ORD o tym nielegalnym polowaniu.

Główny Sąd Łowiecki zajmował się sprawą ponownie w dniu 12 października 2006. Uzasadnienie, o którym wyżej, podkusiło mnie, aby sprawie przyjrzeć się raz jeszcze i dokładając maksimum staranności, przekazać czytelnikom okoliczności tak łaskawego potraktowaniatrzech myśliwych z elitarnego koła.

Z aktami sprawy zapoznałem się w ZO PZŁ w Białej Podlaskiej. W prostej niby sprawie, akta spuchły do dwu grubych tomów, min. za sprawą obrońcy obwinionych Juliana Bluja, w poprzedniej kadencji członka komisji prawnej NRŁ, którą obecnie kieruje wspomniany wyżej Grzegorz Borkowski. Julian Bluj, prokurator w minionej epoce, musiał doskonale opanować metody zaklinania rzeczywistości, przynoszące oczekiwany skutek przed obliczem GSŁ. W złożonym odwołaniu pisze min: ...”wypada zasygnalizować, że proces przeciwko obwinionym odbywał się w atmosferze nagonki na Lubelskie Towarzystwo Myśliwskie - Koło nr 9 w Lublinie, czego wyrazem są publikacje na stronie internetowej podpisane pseudonimem KULWAP (czyt. PAWLUK). Zachodzi przypuszczenie, że Sąd pierwszej instancji nie był wolny od jego presji, skoro całkowicie bezpodstawnie zawiadomił autora publikacji o terminie posiedzenia (k.106). Niewykluczone, że miało to wpływ na surowość zasądzonych kar za stosunkowo błahe przekroczenie przepisów łowieckich”....

Wraz z sędzią OSŁ Janem Sroką po kilka razy wertujemy akta sprawy. Ani na karcie 106 ani na żadnej innej nie ma choćby małej wzmianki o informowaniu lub powiadamianiu KULWAPA, czy Pawluka o czymkolwiek. Moje nazwisko przewija się jedynie w pliku wydruków z internetu dyskusji i komentarzy forumowiczów oraz sprawozdań Piotra Gawlickiego i Stanisława Pawluka o sytuacji w LTM mającej miejsce za sprawą „wypie...... na zbity pysk” Bogdana S. oraz tego polowania na dziki. W złożonej „apelacji” Julian Bluj pisze, że obwinieni ...przyznali się do winy, zrozumieli swój błąd, wykazali skruchę”. Ich pełnomocnik wskazuje także, że strzały oddawali także inni myśliwi, że zaskoczyła ich sytuacja pojawienia się dzików tam, gdzie ich nigdy nie było, że niesprawiedliwym jest karanie wyłącznie tych, którzy trafili, itp.

W trakcie toczącego się postępowania nie ustalono kto jeszcze strzelał i czy w ogóle ktoś jeszcze strzelał do dzików. Jak zeznaje uczestniczący w tym polowaniu, a idący akurat w tym pędzeniu w nagance, przewodniczący KR Witold Laskowski, padło maksymalnie 6, a może 8 strzałów. Jeden z szczęśliwych strzelców zeznaje, że po pierwszych strzałach dzik „zaznaczył, ale nie padł” wiec przeładował dubeltówkę i strzelał dalej. Zeznający uczestnicy polowania nie wskazują, aby sami strzelali do dzików lub widzieli innych myśliwych, poza trzema obwinionymi, strzelających do dzików. W aktach brak jest jakichkolwiek podstawy do przypuszczania, że inni uczestnicy także oddawali strzały do dzików, a to miał być koronny argument, żeby "sprawiedliwie" obniżyć kary obwinianym. Nie ma też w aktach żadnego śladu, że to ZO nakazał przeprowadzenie tego dodatkowego polowania na lisy, a nie zgłaszonego do właściwych organów. Nie przeszkodziło to jednak składowi orzekającemu GSŁ, pod przewwodnictwem Grzegorza Borkowskiego, przywołanie tego w orzeczeniu. Czy tak postępuje obiektywn i sprawiedliwy sędzia, orzekający w ramach zebranego materiału dowodowego?

Zarówno prezes OSŁ Stefan Karasiński oraz sędzia Jan Sroka, obaj orzekający w uchylonych sprawach, nie chcą komentować łaskawego werdyktu GSŁ. Obaj zasypywani moimi pytaniami, w pewnym momencie nie potrafią ukryć zdziwienia. Jan Sroka nie znajduje uzasadnienia dla wymierzenia kar jednakowo łagodnych. Twierdzi, że w jego mniemaniu zastosowanie kary najwyższej dla prowadzącego polowanie Witolda M. członka zarządu w randze podłowczego, a więc odpowiedzialnego za sprawy łowieckie, jest jak najbardziej słuszne. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, że według oficjalnej wersji, to on przeprowadzał odprawę myśliwych przed polowaniem, rzekomo wyraźnie podał zwierzynę do odstrzału, bez uwzględniania dzików, a w trakcie polowania sam do nich skutecznie strzelał. Wymierzenie najniższej kary szeregowemu, z krótkim stażem myśliwemu, Krzysztofowi W. oraz trochę wyższej, bardziej doświadczonemu trzeciemu z obwinionych, uważa za sprawiedliwe. Nie znajduje powodów – jak wskazuje GSŁ - na objęcie oskarżeniem pozostałych myśliwych tym bardziej, że co jest zwyczajem w tym kole na zmianę chodzili w nagance. Czy myśliwy, który w pędzeniu gdzie pojawiły się dziki szedł w nagance też powinien odpowiadać? – zadaje retoryczne pytanie J. Sroka. Na moje pytanie dlaczego GSŁ wskazane przez pełnomocnika obwinionych Juliana Bluja okoliczności, nie mające pokrycia w materiale dowodowym, przyjął za prawdziwe i niemalże zacytował je w swoim uzasadnieniu - Jan Sroka kwituje wymownym wzruszeniem ramion.

********
Korzystając z okazji pobytu w Białej Podlaskiej przeglądam akta sprawy dwu myśliwych z Koła Łowieckiego nr 79 „Knieja” w Radzyniu Podlaskim, którym ORD zarzucił:
1. W dniu 19 luty 2006 w obwodzie łowieckim nr 54 Koła Łowieckiego nr 79 „Knieja” w Radzyniu Podlaskimw uroczysku Sosnowiec działając wspólnie i w porozumieniu wykonywali polowanie zbiorowe z naganką na dziki po dniu 15 stycznia tj. o wykroczenie łowieckie przewidziane w §5 ust. 1 pkt. 1 w związku z §25 pkt. 1 Regulaminu polowań
2. W dniu 19 luty 2006 po pozyskaniu dzika na nielegalnym polowaniu zbiorowym nie dokonał wpisu w odstrzale indywidualnym przed podjęciem transportu zwierzyny, a następnie nie odnotował tego faktu w książce ewidencji pobytu mysliwych na polowaniu indywidualnym tj. o przewinienie łowieckie z art. 42b ust. 1 i 2. ....


Okręgowy Sąd Łowiecki w Białej Podlaskiej uznał winnymi zarzucanych czynów myśliwych Marka P. i Jerzego M. i ukarał ich karą zasadnicza wykluczenia ze Zrzeszenia PZŁ Obaj obwinieni odwołali się do Głównego Sadu Łowieckiego w Warszawie, który „po wnikliwym rozpatrzeniu sprawy na podstawie §63 ust. 1 Regulaminu postępowania dyscyplinarnego w PZŁ orzekł: zaskarżone orzeczenie utrzymuje w mocy

Myśliwych z Koła Łowieckiego nr. 79 „Knieja” Marka P. oraz Jerzego M. nie bronił Julian Bluj, a w kole tym nie ma członków o statusie jak ci z KŁ "LTM", łowczy okręgowy nie jest członkiem tego koła.
********

Myśliwi, z którymi konsultowałem tą sprawę twierdzą, że najwyższy czas, aby znajdujący się na lubelskim zamku stół diabelskich sędziów przenieść na Nowy Świat 35, bo najwyższa pora aby i tam zajrzała sprawiedliwość!