Poniedziałek
02.11.2020
nr 307 (5573 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Łowiectwo normalne - obwody autor: Piotr Gawlicki
Jeden z krytyków nawoływania do zmian w polskim łowiectwie, nazywający ich portalowymi reformatorami i rewolucjonistami, zamieścił na forum następujący wpis:

...."dzierżawione obwody łowieckie w całości miały się mieścić w granicach powiatu. Na tym szczeblu w strukturach urzędniczych powiatu miał funkcjonować jeden rozbudowany referat do spraw rolnictwa, łowiectwa, leśnictwa, gospodarki wodnej (ryby).

To ten organ między innymi miał być miejscem, gdzie ustalano by plany łowieckie. W swojej strukturze miałby specjalistów do spraw szacowania szkód łowieckich w lasach i na polach. Ilość zaplanowanej zwierzyny do odstrzału miałaby ścisły związek ze szkodami rolniczymi i leśnymi – płatnikiem skarb państwa.

Wysokość opłaty za wydzierżawienie obwodu ustalana co roku, równoważąca wysokości szkód w lasach i na polach, plus koszty obsługi. System prosty przejrzysty uczciwy, teoretycznie samofinansując – upolowana zwierzyna własnością koła. Rolnicy gotówkę do kieszeni a leśnicy przekładka z kieszeni do kieszeni - bo lasy państwowe"....


Nie wiem czy dla autora powyższego wpisu jestem reformatorem, czy wprost przeciwnie, ale podpisuję się obiema rękoma pod modelem łowiectwa opisanym w skrócie wyżej - po prostu normalnym. Należy zauważyć, że w przedstawionym modelu nie ma Polskiego Związku Łowieckiego i słusznie, bo ten Związek nie jest do niczego potrzebny - ani myśliwym, ani kołom łowieckim, ani rządzącym, którzy tego jeszcze nie widzą, bo w głowie mają tylko obecny model nie znając innego, przez co nie rozumieją, że centralne zarządzanie łowiectwem przynosi im tylko problemy wynikające naturalnego konfliktu interesów na styku rolnicy-leśnicy-myśliwi, w tym szczególnie obecnie z czasach ASF. A przecież ewentualne konflikty interesów mogą być rozwiązywane bez angażowania w to urzędów centralnych czy parasamorządnej organizacji jaką jest PZŁ, ale w oparciu o dogadanie się samorządów powiatowych i gminnych z rolnikami, właścicielami nieruchomości rolnych, na których występują szkody łowieckie w uprawach i płodach rolnych oraz z dzierżawcami obwodów.

Zdaję sobie przy tym sprawę, że myśliwi straszeni przez lata hasłem prywatyzacji łowiectwa i pójściem w nagankę na polowaniach myśliwych niemieckich, bo nie będzie ich stać na uprawianie swojej pasji, nie od razu zrozumieją, że normalnie będzie dopiero wtedy, kiedy upadnie komunistyczny model. Mało kto rozumie, że polowanie stanie się wówczas tańsze, a nie droższe jak straszą ci, którzy ciągną profity z PZŁ, a dzierżawcy obwodów nie będą potrzebowali polowań dewizowych, żeby pokryć szkody. Dlatego żeby zrozumieli to jak najprędzej, trzeba zacząć mówić głośno o łowiectwie normalnym i to zamierzam zacząć robić. W kolejnych artykułach przedstawię zarys łowiectwa normalnego, które w końcu zawita do Polski, ostatniego z krajów UE, który normalności w łowiectwie jeszcze nie wprowadził. Opierać się będę na opracowywanym obszernym materiale szczegółowych rozwiązań dla normalnego łowiectwa w Polsce, nad którym pracujemy wspólnie z Witoldem Daniłowiczem, autorem wielu artykułów nt. łowiectwa, m.in. w Braci Łowieckiej.

Na początek przybliżę pojęcie obwodu łowieckiego, którego definicję polski myśliwy zna tylko taką, jaką określił Bolesław Bieruta w dekrecie z 1952 roku. Nie zna ani pojęcia obwodu funkcjonującego w Polsce przedwojennej, ani stosowanego we współczesnych demokratycznych państw europejskich, ani nigdy nawet nie zastanawiał się, jak mogłyby wyglądać obwody łowieckie w Polsce. Zanim zdefiniuję obwód w łowiectwie normalnym warto poznać historyczne kształtowanie się pojęcia obwodu w Polsce w ciągu ostatnich 100 lat.

Obwód łowiecki przed wojną wynikał z definicji zapisanej w Rozporządzeniu Prezydenta RP Ignacego Mościckiego z dnia 3 grudnia 1927 roku, podpisanego również przez narodowego bohatera Józefa Piłsudskiego. Zgodnie z tym Rozporządzeniem w II RP istniały trzy rodzaje obwodów:
  • własny, to obwód nie mniejszy jak 100 ha ciągłej powierzchni, obejmujący grunty właściciela, nazywanego właścicielem polowania, który zamierzał go samodzielnie użytkować, po zarejestrowaniu w starostwie (powiat);
  • wspólny, to obwód również rejestrowany przez starostę na wniosek właścicieli, obejmujący pozostały obszar gminy lub jego część, po wyłączeniu z niego obwodów własnych, nie mniejszy jak 500 ha ciągłej powierzchni i zarządzany przez spółkę właścicieli;
  • leśny, to obwód własny państwa tworzony na obszarach leśnych przez zarząd lasów państwowych (nie był rejestrowany w starostwie), który nie mógł być mniejszy jak 100 ha (bardziej szczegółowy opis obwodów łowieckich przed wojną zamieściłem w artykule z kwietnia br.).

    Taki sposób tworzenia obwodów zakładał, że powstawały one z inicjatywy oddolnej właścicieli gruntów rolnych i leśnych, a państwo, z wyjątkiem zarządów lasów państwowych, nie brało udziału w kształtowaniu granic obwodów oraz decyzji i nie decydowało komu wydzierżawić prawo polowania w obwodach własnych i wspólnych.

    Tak było przez 25 lat aż do 29 października 1952 roku, kiedy to Prezydent Bolesław Bierut wydał dekret o prawie łowieckim, podpisany również przez premiera Józefa Cyrankiewicza i zatwierdzony przez Radę Państwa. Dekretem tym całkowicie pozbawiono właścicieli ziemi jakiegokolwiek prawa do uczestnictwa w tworzeniu obwodów łowieckich, ale po reformie rolnej w roku 1944, nie byli to już ci sami właściciele, którzy ustanawiali obwody własne i wspólne przed wojną. Reforma rolna rozdrobniła rolnictwo wywłaszczając majątki ponad 50 ha, a na niektórych terenach powyżej 100 ha, a jeszcze do tego utworzono w latach 50-tych Państwowe Gospodarstwa Rolne i w ten sposób 3,5 mln ha ziemi zmieniło właścicieli. W komunistycznej rzeczywistości nie tylko nie było mowy, żeby dać prywatnym właścicielom jakiekolwiek prawa do polowania na ich gruncie, ale gdyby nawet, to nie było takich prywatnych gruntów o powierzchniach odpowiadających obwodom własnym sprzed wojny.

    Dekret Bieruta stanowił, że obszar całego państwa zostaje podzielony na obwody łowieckie o powierzchni nie mniejszej nić 3000 ha, chociaż minister leśnictwa mógł wyrazić zgodę na obwody mniejsze. Żadnego wpływu na to, jakie będą granice obwodów i komu obwody te będą wydzierżawione nie mieli i do dzisiaj nie mają właściciele gruntów wchodzących w skład obszarów obwodów. Dodatkowo, dzierżawców określał i określa do dzisiaj PZŁ, co zgodnie z komunistyczną pragmatyką gwarantowało działaczom PZŁ oraz powiązanym z nimi ludźmi władzy państwowej dostęp do najlepszych obwodów i władzę nad dzierżawcami, co PZŁ wykorzystywał, o czym świadczą przykłady np. KŁ Zlot i KŁ Wilk, opisywane w dzienniku "Łowiecki". Powiedzmy uczciwie, przecież do podpisania umowy dzierżawy pomiędzy starostą lub RDLP, a kołem, nie jest potrzebny dodatkowy podmiot jakim przez 68 lat był Polski Związek Łowiecki, szczególnie że w latach 1959 - 2018, koła łowieckie miały ustawowo zagwarantowane pierwszeństwo przedłużania 10-letnich umów dzierżawy na kolejne okresy.

    Łowiectwo normalne, czyli takie jakie odpowiada współczesnym realiom gospodarczym i społecznym, musi włączyć do procedury tworzenia obwodów właścicieli gruntów, na których myśliwi polują i dotyczy to tak właścicieli gruntów rolnych jak i lasów, co jest normą we współczesnych państwach demokratycznych, w tym we wszystkich państwach Unii Europejskiej. Tylko w Polsce ostał się model łowiectwa, w którym właściciel ziemi nie ma żadnych praw ani do wykonywania polowania na swojej ziemi, ani do tego, kto będzie polował na jego gruncie, a nawet do tego, do jakiego obwodu łowieckiego jego grunty zostaną przypisane. Nic wiec dziwnego, że rolnicy są w systemowym konflikcie z myśliwymi, a nawet jeżeli niektóre koła łowieckie potrafią mieć z rolnikami poprawne relacje, to oddanie w ręce myśliwych szacowania szkół łowieckich z równoczesnym obowiązkiem wypłaty odszkodowań, musi prowadzić do konfliktów i prowadzi.

    Wychodząc z powyższych założeń oraz biorąc pod uwagę historyczne doświadczenie i zmiany własnościowe i agrarne po 1989 roku, prawo powinno dopuszczać następujące cztery typy obwodów łowieckich:
    1. własny, ustanowiony przez właściciela nieruchomości o minimalnej ciągła powierzchni 150 ha;
    2. leśny w granicach gminy, powstający na terenach lasów pozostających w zarządzie Lasów Państwowych.
    3. gminny, obejmujący wszystkie lub część gruntów położonych na terenie jednej gminy, na których nie utworzono obwodów własnych lub leśnych;
    4. publiczny, każdy obwód gminny, który nie został wydzierżawiony oraz co najmniej jeden obwód leśny o powierzchni co najmniej 1000 ha w każdym nadleśnictwie.
    Obwody własne, gminne i publiczne rejestruje starostwo, odpowiednio na wniosek właściciela i wójta gminy, a obwody leśne tworzy administracja Lasów Państwowych. Jeżeli łączna powierzchnia gruntów położnych na terenie jednej gminy, na których nie utworzono obwodów własnych i leśnych przekracza 2000 ha, to na terenie takiej gminy można utworzyć dwa lub więcej obwodów gminnych, przy czym minimalna wielkość obwodu nie może być mniejsza niż 1000 ha. Uchwałę o podziale obszaru gminy na obwody łowieckie podejmuje rada gminy. Obwód własny użytkuje sam właściciel, albo oddaje go w dzierżawę. Obwody gminne i leśne są wydzierżawiane w drodze przetargu ograniczonego. Prawo do polowania w obwodach publicznych ma każdy myśliwy, a odpłatność za polowanie na takim obwodzie ustalona byłaby na poziomie pozwalającym jedynie na pokrycie kosztów funkcjonowania obwodu. Tak jak i obecnie, istniałaby możliwość wyłączenia swojego gruntu z obszaru obwodu, ale wówczas traci się prawo do odszkodowania za szkody łowieckie na nieruchomości wyłączonej.

    Do powiatowej administracji łowieckiej należałoby opracowywanie rocznych planów łowieckich dla obwodów łowieckich na terenie starostwa w oparciu o propozycje nadleśnictw, gmin, właścicieli obwodów własnych niewydzierżawionych, dzierżawców obwodów wydzierżawionych oraz zarządców obwodów publicznych, jak również uzgadnianie ich z tymi podmiotami. Plan określałby maksymalne wielkości odstrzału danego gatunku i płci zwierzyny. Kontrola realizacji planów dokonywana byłaby na podstawie sprawozdań składanych przez właścicieli obwodów własnych niewydzierżawionych i dzierżawców obwodów wydzierżawionych oraz kontroli prowadzonej przez nich ewidencji upolowanej zwierzyny.

    Jest to prosty sposób tworzenia obwodów, w którym ewentualne problemy lub nawet konflikty rozwiązuje się na terenie gminy lub powiatu, a nie w Warszawie. Prosty jest też sposób dzierżawy obwodów i dzierżawcami mogłyby być obecne koła łowieckie, a na przykład w okresie przejściowym tereny obecnie dzierżawionych przez koło obwodów, już po powstaniu nowych obwodów, mógłby być ustawowo wydzierżawione obecnym dzierżawcom.

    Kończąc opis obwodów łowiectwa normalnego warto wspomnieć, że to nie dzierżawca będzie szacował i pokrywa szkody w uprawach i płodach rolnych, a jeżeli już, to nie w całości, ale o tym i innych aspektach normalnego łowiectwa napiszę w oddzielnych artykułach. Kolejny artykuł ma tytuł Łowiectwo normalne - polowanie.