Piątek
27.11.2020
nr 332 (5598 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Wojciech Cieplak opoką PZŁ autor: Redakcja "Łowiecki"
Poniżej zamieszczamy list otrzymany od jednego z naszych czytelników. Osoba w nim opisana, to Wojciech Cieplak, wieloletni przewodniczący ZO PZŁ w Warszawie, postawiony na tym stanowisku przez Lecha Blocha. Myśliwi pamiętają go między innymi z tego, że w uzgodnieniu z Lechem Blochem, nie wystawili żadnego sztandaru PZŁ na pogrzeb Jacka Tomaszewskiego, Przewodniczącego ZG PZŁ do kwietnia 1997 r., kiedy to dwóch ziomków z Ciechanowa, Ireneusz Michaś i Lech Bloch, przejęło PZŁ na kolejne 20 lat. Na pogrzebie w lutym 2016 r. Jacka Tomaszewskiego, żołnierza Armii Krajowej, który w Powstaniu Warszawskim przeszedł szlak bojowy Wola – Stare Miasto – kanały – Śródmieście Północ – Śródmieście Południe, były honory wojskowe, ale PZŁ udawał, że nie ma z nim nic wspólnego. Nic dziwnego, tajni współpracownicy służby bezpieczeństwa PRL-u, żołnierzy AK nie szanowali.

Koledzy Myśliwi,

Wielokrotnie pojawiały się głosy, że w polskim łowiectwie dzieje się źle. Rzadko niestety wskazuje się osoby, które za ten zły stan odpowiadają. Z wielkim zdziwieniem dowiedziałem się, że twórcą projektu rozporządzenia dotyczącego zasad wydzierżawiania obwodów łowieckich jest Wojciech Cieplak. Czas może żeby Koledzy dowiedzieli się kim jest Pan Cieplak, i może wówczas łatwiej zrozumieją ideę zapisów aktów prawnych, które przygotowuje Pan Cieplak.
x

Wojciech Cieplak obecnie ponownie pracuje w Zarządzie Głównym PZŁ, choć ogólnie nie wiadomo do jakich celów zatrudnił go Łowczy Krajowy Paweł Lisiak – wiadomo, że na polecenie ministra środowiska. Wcześniej pracował jako doradca ministra. Cofając się był: krótko na emeryturze, łowczym okręgowym w Warszawie, prezesem spółki „Łowiec Polski” i jednocześnie redaktorem naczelnym „ŁP”, pracownikiem Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Warszawie.

Po ukończeniu studiów na SGGW, został oddelegowany na „studia doktoranckie” do ZSRR, gdzie uzyskał tytuł kandydata nauk, stąd obecnie posługuje się tytułem doktora. Kogo delegowano do ZSRR ogólnie wiadomo. Czy istnieją w IPN dokumenty świadczące o współpracy Cieplaka ze służbami bezpieczeństwa PRL na razie nie sprawdzano, ale Pan Cieplak miał problem z właściwym wypełnieniem oświadczenia lustracyjnego. Już jako kandydat nauk zatrudniono go w Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Warszawie, gdzie wsławił się m.in. założeniem a później kierowaniem podstawowej komórki partyjnej ZSL (dlatego zawsze zaprzecza przynależności do PZPR; towarzysze z PZPR skierowali go bowiem do swoich sojuszników, czyli ludowców spod znaku ZSL).

W latach 90 XX wieku, najwyższe władze partyjne SLD (jak twierdził śp. Łowczy Krajowy Jacek Tomaszewski, dzwonił do niego w sprawie Cieplaka sam Aleksander Kwaśniewski) zadbały o awans Cieplaka do ZG PZŁ, a następnie, kiedy do władzy w PZŁ w 1997 roku przyszedł Lech Bloch, Cieplak został zastępcą Blocha a później prezesem i redaktorem naczelnym „Łowca Polskiego” (co ciekawe prowadził tajne rozmowy o sprzedaży tytułu „Łowiec Polski” niemieckiej spółce wydawniczej). Gdy Lech Bloch rozpoczął czystki wśród dawnych „kolegów” i jednocześnie musiał spełnić wolę prezesa NRŁ Andrzeja Gduli (chodzi o awans syna Pawła z instruktora w ZO PZŁ Warszawa na prezesa spółki „Łowiec Polski”), Cieplak też „awansuje” na łowczego okręgowego do Warszawy, gdzie doczekał się emerytury (był najlepiej zarabiającym łowczym okręgowym w Polsce, choć Bloch nieco ukrócił mu pensje jaką pobierał w „Łowcu”, a mówimy tu o kilkunastu tysiącach zł miesięcznie). Człowiek Blocha w ostatnich latach pracy, gdy na własnej skórze przekonał się, że Łowczy Krajowy nie spełnia jego żądań, stał się przeciwnikiem Blocha (choć w większości przypadków tajnym) i głównym informatorem opozycji.

Związał się z ludźmi prezydenta Komorowskiego, próbując im m.in. załatwić obwody łowieckie dla nowopowstałego KŁ „Bura Chata” (Bloch okazał się sprytniejszy i ograł i Cieplaka i ludzi Komorowskiego) i „Burą Chatę” przejęli prominenci z PSL.

Wojciech Cieplak kilkadziesiąt lat pełni funkcję łowczego KŁ "Ostęp" w Warszawie. Koło uważa, jak twierdzą myśliwi z koła, za swój „prywatny folwark”, zaś prawo łowieckie traktuje niezwykle wybiórczo. Trzeba mieć nadzieję, że PZŁ w końcu skontroluje to koło i np. sprawdzi jak Cieplak rozlicza odstrzały sanitarne dzików, albo dlaczego jego ojciec jest ciągle wpisywany do książki wyjść w łowisko, chociaż przyjeżdża do koła niezwykle rzadko (Cieplak tym samym nagminnie potwierdza nieprawdę).

Obecnie Cieplak jest głównym autorem zasad wydzierżawiania obwodów łowieckich, którymi z jednej strony chce ośmieszyć obecne władze z Pisu (bo przecież rolnicy szybko zorientują się, że ich postulaty związane szczególnie z warszawskimi kołami, nic nie robiącymi w terenie i za nic mającymi rolników z ich łowisk, są całkowicie pominięte), a z drugiej chce ukryć swoje karygodne zaniedbania z okresu gdy był łowczym okręgowym, np. dotyczącym likwidacji WKŁ „Zlot” (stąd tez zapewne tylko trzyletni okres oceny dzierżawy koła, tym samym ocenie będą podlegać tylko nowe koła, zaś stare bezprawnie zlikwidowane nie będą miały tytułu prawnego do wystąpienia o dzierżawę obwodów).

Na koniec należy wyrazić ogromne zdziwienie, że obecne władze z Pawłem Lisiakiem na czele, tak zapewniające o transparentności i przejrzystości działań, nie chcą poddać ocenie wieloletniej działalności Wojciecha Cieplaka w strukturach PZŁ i ciągle z nim tak ściśle współpracują (co w części może wyjaśniać tak znaczną nieudolność Lisiaka w przeprowadzaniu zmian w PZŁ). Jedno jest pewne z takimi ludźmi jak Wojciech Cieplak jakiejkolwiek reformy łowiectwa nie uda się przeprowadzić.


(Imię i nazwisko do wiadomości redakcji)