Wtorek
03.04.2007
nr 093 (0611 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
„Ares” wilkiem „Wilkowi” autor: Stanisław Pawluk
Zapis w ustawie Prawo Łowieckie dający Zarządom Okręgowym prawo „wskazywanie” starostom, któremu kołu łowieckiemu mają oni wydzierżawić dany obwód, staje się powodem do powstawania dziwnych pozastatutowych układów i układzików, przy udziale niezbyt czytelnych, aby nie powiedzieć mętnych postaw członków władz okręgowych”. Często, jak w przypadku Zamościa, ma to miejsce z udziałem ludzi z pierwszych stron gazet.

Kierowane przez przedstawiciela znamienitego rodu Jana Zamoyskiego, "w cywilu" prezydenta Zamościa, Koło Łowieckie „Wilk” gospodarowało sobie cicho i spokojnie i tylko szum telewizyjnych kamer był najgłośniej słyszalny. Powodów do wizyt mediów akurat w tym kole było wiele i wbrew pozorom, nie arystokratyczne czy polityków twarze ściągały reporterskie jupitery. Zainteresowaniem nie tylko miejscowych mediów cieszyło się to, co członkowie robią w ramach funkcjonowania, jako jeden z ważnych elementów ochrony przyrody, jakim bez wątpienia jest łowiectwo. Trafiły tu ekipy filmujące barwne bażanty hodowane we własnej wielkiej wolierze, czy choćby dla sfilmowania tradycji związanych ze św. Hubertem.

Sielanka trwała do czasu, kiedy niewielkiej grupie mało zaangażowanych w życie koła członkom, zamarzyło się utworzenie nowego koła i pozbawienie swego macierzystego jednego z posiadanych obwodów. Prawo do posiadania "własnego" koła upatrywali - jak się powszechnie uważa - w swojej pozycji społecznej i zawodowej. Grupę inicjatywna zmierzajacą do podziału koła stanowili: znany nie tak dawno polityk, dyrektor Parku Roztoczańskiego, właściciel dużego przedsiębiorstwa transportowego i kilku pomniejszych z zamojskiej śmietanki biznesowo-towarzyskiej. Utworzyli więc w pośpiechu nowe koło i nadali mu nazwę „Ares”. Zapewne nie znalazłoby się ono w moich felietonach w "Łowieckim", gdyby nie fakt, iż od pierwszej chwili jego powstawania wokół „Aresa” zaczęły rozchodzić się bulwersujące środowisko informacje. Na ile prawdziwe? Postanowiliśmy sprawdzić u źródeł.

Telefon w ZO w Zamościu odbiera etatowa pracowniczka Ewa Chmiel. Stwierdza, że wszystkie informacje dotyczące Koła Łowieckiego nr 22 „Ares” mogą być udzielone wyłącznie przez łowczego okręgowego. O innych kołach może udzielać informacji. Łowczy będzie jutro - informuje.

Dominik Wojtuch o umówionej porze podnosi słuchawkę i wyjaśnia, że w dniu 6 luty 2007 pod numerem 22 zarejestrowane zostało Koło Łowieckie „Ares”, które ukonstytuowało swoje organa w składzie:
Arkadiusz Bratkowski - prezes
Tadeusz Haber - łowczy
Krzysztof Majchrowski - sekretarz
Zenon Gałka - skarnik
Do rejestru podano także skład komisji rewizyjnej: Bartosiewicz Wiesław - przewodniczący, Kornacki Wiesław, Strupieniuk Zdzisław - członkowie.

Smaczku sprawie dodaje fakt, iż najaktywniej dla rozbicia koła i zabraniu obwodu działali miejscowi notable, od których lokalna społeczność nie oczekuje działań destrukcyjnych, a raczej twórczych. Od polityka Arkadiusza Bratkowskiego, czy p.o. dyrektora Parku Roztoczańskiego, także koledzy z koła oczekiwali choćby minimalnego zaangażowania w sprawy koła. Bez wątpienia nie oczekiwano takiego zaangażowania jak okazał to Zenon Gałka, pełniąc funkcje skarbnika równolegle w Kole Łowieckim nr 21 „Wilk” do zabrania obwodu któremu zmierzał i w nowopowstałym KŁ nr 22 „Ares”. Dopiero coraz głośniej wyrażane zdziwienie środowiska spowodowało, że w KŁ „Wilk” złożył rezygnację. Wielu z członków nowego koła uważa także stare koło za macierzyste, co stoi w jawnej sprzeczności z zapisem statutu PZŁ.

W zarządzie Okręgowym PZŁ w Zamościu zbiegły się więc dwa wnioski o wydzierżawienie obwodu nr 296. Mimo, że Dominik Wojtuch ma powody do sprzyjania nowemu kołu choćby z racji tego, iż w jego skład wszedł najbliższy współpracownik łowczego okręgowego, nie miał innego wyjścia jak przekazać sprawę do decyzji Zarządu Głównego PZŁ, który w marca 2007 rozpatrywał kilkadziesiat podobnych spraw w Polsce. Specjalna komisja wysłuchała argumentów wszystkich zainteresowanych stron.

Marek Duszyński zapytany o werdykt w sprawie Koła Łowieckiego nr 21 „Wilk” w Zamościu stwierdza, że po zapoznaniu się z materiałami, ZG podjął decyzję o wskazaniu dotychczasowego dzierżawcy jako koła, które nadal powinno mieć podpisana umowę. Stwierdza także, że przy rejestracji Koła Łowieckiego nr 22 „Ares” doszło do szeregu naruszeń norm prawnych i ZG podejmie w tej sprawie stosowne kroki.

Pozytywna dla „Wilka” informacja rozbiegła się błyskawicą po Zamościu. Lojalni wobec swego koła członkowie z uznaniem przyjmują decyzję ZG PZŁ. Nowi nie kryją niezadowolenia. Poczucie klęski zapewne dopełni skreślenie z listy członków „Wilka” tych, którzy do chwili obecnej nie zdążyli złożyć rezygnacji z członkostwa lub nie dokonali formalności ze zmianą dla nich statusu koła "Wilk" jako „niemacierzyste”. Zdaniem wielu myśliwych, fakt podjęcia aktywnych działań dla pozbawienie swego koła obwodu jest najwyższym i dobitnym przykładem niekoleżeństwa i w tym przypadku może być zasadnie użyte dla wydalenia ze swych szeregów tych, którzy starali się działać na szkodę swoich kolegów. Czy może być bardziej jawny przykład braku koleżeńskiej lojalności? - pytają retorycznie.

Niepewna wydaje się także myśliwska przyszłość tych myśliwych, którzy widząc już łowieckie trofea w nowym kole "Ares", staną przed faktem rozwiązania z powodu niemożności gospodarowania lub w wyniku zarejestrowania z naruszeniem przepisów. Chyba nie jeden pomyśli, że nie trzeba było być „Wilkowi” wilkiem.

PS - w moim tekście z dnia 5 marca br. użyłem pomyłkowo zwrotu ..."przez sąd karny winnym przestępstwa łowieckiego"... Zwrot ten powinien prawidłowo brzmieć ..."przez sąd łowiecki winnym przewinienia łowieckiego".... czytelników i osoby przywołane w tym tekście przepraszam.