Piątek
19.08.2022
nr 231 (6228 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Cała prawda o Sądzie Arbitrażowym autor: Piotr Gawlicki
W Łowcu Polskim Nr 6/2022 ukazał się artykuł radcy prawnego Krzysztofa S. Grochalskiego pod tytułem "Arbitraż w szkodach Łowieckich", zachwalający nowy pomysł PZŁ powołania, wspólnie z Krajową Radą Izb Rolniczych (KRIR), Sądu Arbitrażowego w Sprawach Szkód Łowieckich. W tekście tego artykułu znalazło się zdanie promujące ten Sąd "....rozpatrzenie sprawy będzie znacząco tańsze dla stron sporu. Uczestnicy arbitrażu nie poniosą wysokich kosztów sądowych (5% wartości przedmiotu sporu za daną instancję), gdyż opłaty w sądzie polubownym będą znacząco niższe, do którego ustosunkowałem się na forum. W odpowiedzi na ten wpis Krzysztof S. Grochalski przysłał mi swoje stanowiska co do podniesionej przeze mnie kwestii, które również opublikowałem na forum, wraz z moją odpowiedzią ad vocem.

W artykule radcy prawnego Krzysztofa S. Grochalskiego, który 22 lipca br. powołany został na funkcje prezesa Sądu Arbitrażowego w Sprawach Szkód Łowieckich, znalazł się jeszcze jeden akapit, który wzbudził moje zainteresowanie. Chodzi mi o zdanie mówiące, że rozwiązania wprowadzone przez Sąd Arbitrażowy, ".... ograniczą odpowiedzialność odszkodowawczą Zrzeszenia, czyli de facto wszystkich należących do niego myśliwych....".
Moje zastrzeżenia w tej sprawie przedstawiłem również na forum wskazując na jednoznaczną sugestię tego zdania, że arbitraż zmniejszać będzie kołom łowieckim szkody i na nich oszczędzą, a tym samym rolnicy na nich stracą. Uważając te zastrzeżenia za znaczące dla oceny działania Sądu Arbitrażowego, zadałem Łowczemu Krajowemu Pawłowi Lisiakowi, sygnatariuszowi porozumienia z Krajową Radę Izb Rolniczych, zapytanie w trybie prasowym przywołane obok.

Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Sporządził ją tego samego dnia Prezes Sądu Arbitrażowego w Sprawach Szkód Łowieckich radcy prawny Krzysztof S. Grochalski, podpisując ją z upoważnienia Łowczego Krajowego dr Pawła Lisiaka, przepraszam, ale natychmiast przywołało to skojarzenie z dr Lechem Blochem, bo dotychczas Łowczy Krajowy nie wymieniał stopni naukowych przy swoim nazwisku. Odpowiedź tę można przywołać niżej, ale zanim trafiła do redakcji, została opublikowana na stronie stronie www PZŁ w zakładce "Sąd Arbitrażowy w pytaniach i odpowiedziach".


W email'u przewodnim informującym, że odpowiedź na postawione w zapytaniu pytanie została opublikowana na wskazanej stronie pzlow.pl, Krzysztof S. Grochalski zawarł zdanie:

Uznając wagę Pana zapytania oraz wagę udzielanej odpowiedzi stwierdzono, że zasadne jest podanie ich do publicznej wiadomości. Polski Związek Łowiecki kieruje się bowiem pełną transparentnością założeń jakie przyświecały utworzeniu wespół z Krajową Radą Izb Rolniczych Sądu Arbitrażowego, a sprawę rozwijania dobrych relacji myśliwych z rolnikami traktuje jako jedną z priorytetowych.

Spójrzmy więc bardziej szczegółowo na odpowiedź PZŁ i spróbujmy ocenić, czy rzeczywiście można mówić o pełnej transparentności założeń i praktyki jakie proponuje Sąd Arbitrażowy i czy rzeczywiście ten Sąd będzie mógł skutecznie zastępować sądy powszechne, przyczyniając się do rozwijania dobrych relacji myśliwych z rolnikami.

W odpowiedzi dostałem szczegółowe wyjaśnienie, w jaki sposób Sąd Arbitrażowy ograniczy odpowiedzialność odszkodowawczą Zrzeszenia. PZŁ chodzi o to, że rolnik, któremu koło nie zapłaciło za szkodę miał dotychczas jedną drogę, szedł do sądu powszechnego z pozwem przeciwko kołu i PZŁ, a po wygraniu sprawy mógł przeprowadzić egzekucje komorniczą odszkodowania solidarnie, czyli od tego kto ma pieniądze. Jak koła odszkodowań nie płaciły, bo nie miały z czego (przypomnę sytuację w zachodniopomorskim), to PZŁ musiał płacić bo miał. Co zmieni pozew rolnika do Sądu Arbitrażowego? Rolnik skarżyć może tylko koło i w przypadku, w którym arbitrzy potwierdzą jego racje, a koło nie ma majątku, z którego można egzekwować odszkodowanie, jest w tym samym miejscu, co przed pójściem do Sądu Arbitrażowego. Musi składać powództwo do sądu powszechnego przeciwko PZŁ tracąc czas, który poświęcił na sąd polubowny. Czy Krajowa Rada Izb Rolniczych wiedziała, że tak będzie wyglądała sytuacja rolników, którzy skorzystają z Sądu Arbitrażowego? Według dr Pawła Lisiaka tak, czemu prezes tego Sądu dał wyraz w odpowiedzi PZŁ do mnie, ale może warto o to bezpośrednio zapytać KRIR.

Można przyjąć, jak pisze Krzysztof S. Grochalski, że ....arbitrzy zobowiązani są zachować bezstronność i niezależność przez cały czas trwania postępowania oraz dokładać należytą staranność oraz zapewnić by postępowanie było prowadzone sprawnie i efektywnie, a wydane orzeczenie było skuteczne i wykonalne....,
ale dlaczego prezes Sądu Arbitrażowego w artykule w Łowcu Polskim mówiącym o kosztach postępowania nie napisał, że chodzi o uchronienie PZŁ przed szybkim wypłaceniem odszkodowania rolnikowi, który musi po sądzie polubownym i tak udać się do sądu powszechnego po wyrok przeciwko PZŁ, jeżeli koło majątku nie posiada?

No a teraz przyjmijmy, że ja nie mam racji i znajdzie się rolnik, któremu koło nie płaci, a wierzy w zapewnienia PZŁ (i może KRIR), że szybciej uzyska swoje pieniądze poprzez Sąd Arbitrażowy. Jaki interes w tej sytuacji ma koło łowieckie, które nie ma pieniędzy na zapłacenie odszkodowania lub ma, ale nie chce płacić, żeby wyrazić zgodę na Sąd Arbitrażowy? Żaden, bo kołu w takich sytuacjach zależy na opóźnieniu wypłaty, jak tylko się da, bo gdyby chciało płacić, to rolnik nie musiałby szukać sądów, bo dostałby odszkodowanie od koła. Gdyby jednak koło uległo namowie lub "poleceniu" ZO lub ZG PZŁ i wyraziło zgodę na sąd polubowny, to po potwierdzeniu przez Sąd Arbitrażowy obowiązku zapłaty odszkodowania, rolnik wyegzekwować je może tylko z koła, a PZŁ jest czysty i zapisany w ustawie solidarny obowiązek zapłaty koła lub PZŁ zamienia się na egzekucję komorniczą tylko z majątku koła. A jak koło majątku nie ma, to rolnik pozostaje z ręką w nocniku i czeka go drugie postępowanie przed sądem powszechnym.

Wyprzedzając zarzut PZŁ, że znowu insynuuję, to zapytam, dlaczego Zrzeszenie nie chce płacić rolnikowi należnych odszkodowań od ręki, tylko wymyśla Sąd Arbitrażowy? "Wyrolowanie rolnika" jest w tej sytuacji pierwszą rzeczą przychodzącą na myśl, a nie żadną insynuacją, bo jak napisał Krzysztof S. Grochalski w artykule, Arbitraż w szkodach łowieckich – krok w dobrą stronę, Związku nie stać na pokrywanie wszystkich szkód łowieckich, co jasno potwierdza koncepcja Sądy Arbitrażowego, którego wyrok nie będzie dotyczył PZŁ!. Gdzie tu jest korzyść rolnika i ograniczenia konfliktów pomiędzy rolnikami a myśliwymi?

Odwróćmy teraz sytuację i zastanówmy się co Sąd Arbitrażowy daje stronom, jeżeli nadleśniczy w postępowaniu odwoławczym uzna rację koła i oddali żądania rolnika wypłaty odszkodowania. I znowu załóżmy, że rolnik zawierzy w zapewnienia PZŁ (i może KRIR), że szybciej uzyska swoje pieniądze poprzez Sąd Arbitrażowy. Jaki interes ma koło, żeby wyrazić rolnikowi zgodę na postępowanie przed Sądem Arbitrażowym, jeżeli przekonywane jest przez PZŁ, że Sąd ten przyspieszy postępowanie? Żadnego! I znowu, jeżeli koło wyraziłoby zgodę, to mało prawdopodobnym jest, że Sąd Arbitrażowy zmieni decyzję nadleśniczego, a wtedy Sąd wzbogaci się o koszty postępowania, a płaci rolnik namówiony na postępowanie polubowne i to płaci więcej, niż zapłaciłby w sądzie powszechnym.

Wróćmy teraz jeszcze do słów prezesa Sądu Arbitrażowego, który zwraca uwagę na "...pełną transparentnością założeń jakie przyświecały utworzeniu (....) Sądu Arbitrażowego...", żeby zobaczyć jak w praktyce działa ta transparentność i jak wygodny jest to sąd dla stron. Wystarczy zajrzeć do Regulaminu Sądu i przeczytać, co mówią niektóre paragrafy:

§7 ust.1 ....W szczególności niedopuszczalne jest ujawnianie samego faktu prowadzenia postępowania, treści wyroku oraz postanowień ....;

§17 ust.4 ....strona wnosi do Sądu pismo z odpisami dla każdego z arbitrów....

§27 ust.7 ....Rozprawa jest niejawna. W rozprawie mogą uczestniczyć wyłącznie członkowie Zespołu Arbitrów, strony oraz ich pełnomocnicy....


A ja naiwny myślałem, że tak jak w sądzie powszechnym, będę mógł pójść na rozprawę, porozmawiać ze stronami i zapytać dlaczego wybrali Sąd Arbitrażowy, a tu nawet nie wolno nikomu powiedzieć, że jakieś postępowanie jest prowadzone i jaki zapadł na nim wyrok. W związku z tym nigdy się nie dowiemy z niezależnych źródeł, jak funkcjonuje Sąd Arbitrażowy, tylko będziemy skazani na entuzjastyczne informacje Łowca Polskiego i strony pzlow.pl jakim sukcesem okazał się ten Sąd.

A na koniec odpowiadam na pytanie, dlaczego od lat kwestionuję inicjatywy podejmowane przez Polski
Związek Łowiecki. Odpowiedź jest bardzo prosta, inicjatywy te NIC nie dawały polskim myśliwym i były tylko PR-owymi zagraniem promującym Nowy Świat 35 u rządzących. Podobnie jest z Sądem Arbitrażowym, który powstaje pod hasłem "ograniczania konfliktów pomiędzy rolnikami a myśliwymi". Hasło to znajdziemy w artykułach Krzysztofa S. Grochalskiego przywołanych w tekście wyżej "Arbitraż w szkodach Łowieckich" oraz "Arbitraż w szkodach łowieckich – krok w dobrą stronę". To samo hasło znalazło się również w nagłówku porozumienie powołującego Sąd Arbitrażowy podpisanego przez PZŁ i KRIR (również przywołanego wyżej), chociaż nie ma żadnego, ale to żadnego odzwierciedlenia w koncepcji i praktyce tego Sądu, przez co nie może być traktowane inaczej jako tylko PR-owy chwyt.

Reasumując, nic pozytywnego dla rolników i myśliwych nie przynosi Sąd Arbitrażowym i w praktyce nie służy on ani kołom, ani rolnikom, a jego jedynym wyraźnym beneficjentem jest Polski Związek Łowiecki, który poprzez postępowanie polubowne pomiędzy kołem i rolnikiem, do którego tak namawia, może uniknąć lub opóźnić nałożony na niego przez ustawę obowiązek zapłaty rolnikom odszkodowań za koła, które nie chcą lub nie mają z czego zapłacić odszkodowań za szkody łowieckie.

70 lat minęło, a Polski Związek Łowiecki wiecznie żywy, jak w roku utworzenia.