Wtorek
31.07.2007
nr 212 (0730 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Czy tylko sprawa jednego lisa? autor: Stanisław Pawluk
Stefan Karasiński członek Koła Łowieckiego nr 18 „Ponowa” w Białej Podlaskiej, dnia 24 czerwca br. o godzinie 3:30, zajął stanowisko w rejonie R-1 obwodu łowieckiego nr 15. Łowisko obdarzyło go tego dnia widokiem lisa, najprawdopodobniej wędrującego w poszukiwaniu pokarmu dla swojej rodziny. Stefan Karasiński podniósł broń do oka i celnym strzałem skrócił starania rudzielca. O godzinie 6:00 zakończył polowanie, zapisują ustrzelonego lisa do książki wyjść w łowisko.

Polowanie i precyzyjnie ulokowana w lisie kula nie wzbudziłyby zapewne żadnej sensacji w środowisku, gdyby nie fakt, że 24 czerwca to okres ochronny na lisy, o czym najlepiej Stefan Karasiński, prezes Okręgowego Sądu Łowieckiego w Białej Podlaskiej i w życiu zawodowym czynny adwokat, powinien wiedzieć i znać poniższy zapis Prawa Łowieckiego:
Art. 53 Kto (...) pkt. 3 poluje w czasie ochronnym, (...) – podlega karze pozbawienia wolności do lat 5
Stefan Karsiński wiedzę tą utrwalał sobie jeszcze nie tak dawno biorąc udział w składzie sędziowskim, który ukarał nie tylko strzelca lochy w lutym, ale i myśliwego, który w tym polowaniu uczestniczył jedynie jako osoba towarzysząca i pomagał w patroszeniu już zastrzelonej lochy.

Stefan Karsiński zapytany o przebieg tego polowania stara się bagatelizować temat. Mówi, że nie pamięta, czy lis był parchaty czy nie i stwierdza, że chyba nie mamy się czym zajmować skoro zajmujemy się takimi głupstwami.
- Zajmujemy się min. łamaniem prawa łowieckiego - stwierdzam.
- Lisów jest dużo, drobnej zwierzyny nie widać - opowiada S. Karasiński - w łowiskach nie ma zajęcy, bażantów i kuropatw.
Zajmowanie się obroną lisów wydaje się mu dziwne.

Środowisko łowieckie w Białej Podlaskiej znając pryncypialność kierowanego przez Stefana Karsińskiego OSŁ, który za naruszenie tego samego paragrafu ustawy Prawo Łowieckie karał szeregowych członków, jak choćby w sprawie prowadzonej pod jego przewodnictwem, dziwi się takiemu zachowaniu. Kilku pragnących zachować anonimowość myśliwych z KŁ nr 18 "Ponowa", w tym ten, który lisa zakopał, nie kryje oburzenia na nie podejmowanie przez zarząd koła działań w tej sprawie. Zamiast powiadomić stosowne organa, zarząd robi wszystko, aby sprawę zatuszować! Stefan Karasiński jest bowiem także członkiem zarządu koła, a więc objęty jest „abonamentem bezkarności” - twierdzą.

- Wczoraj mieliśmy posiedzenie zarządu, na którym poruszaliśmy min. i tą sprawę - twierdzi prezes Ryszard Mączyński, ten sam, który w sprawie strzelonej w jego kole lochy zachował bardziej radykalną postawę.
- Koło ma obowiązek dostarczania lisów do badań. Kol. S. Karasiński zastrzelił lisa zgodnie z prawem i dostarczył go do badań i na potwierdzenie tego radzi mi zadzwonić do Jacka Martyniuka, z-cy powiatowego lekarza weterynarii.

J. Martyniuka zastaję pod komórką w trakcie podróży. Gorąco namawia mnie do zadzwonienia jutro, bo nie ma ze sobą rejestru przyjętych do badań lisów. Asekuracyjnie twierdzi, że nie wszystkie lisy są rejestrowane (sic!!!) np. chore, parchate itp. nie są przyjmowane do badań(???). Twierdzi, że rejestrów jest kilka - każdy pracownik ma swój!
- W którym kole Pan poluje - pytam na koniec rozmowy.
- Jestem członkiem Koła Łowieckiego nr 18 „Ponowa”- odpowiada Jacek Martyniuk.

Stanisław Lesiuk z powiatowego inspektoratu weterynarii, szybko odnajduje rejestr informując przy okazji, iż jest to jedyny taki dokument, w którym rejestruje się przyjęcia do badań. Ostatnim zapisem w książce jest przyjęty w dniu 21 czerwca lis, zapisany pod pozycją 87. Jest także adnotacja wskazująca, że lis „pałętał” się koło szkoły w Sforach i został odstrzelony jako podejrzany o wściekliznę. Od tamtej pory, aż do chwili obecnej żadnych zapisów nie ma.

Stefan Karasiński niechybnie należy do "swoich".