![]() |
Wtorek
06.12.2005nr 128 (0128 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Z BYLYM ITD.... CZ. II (NOWY TEMAT) Autor: r. andrzej godzina: 15:20 Tak mi sie dzisiaj przypadkiem trafilo....... Coby sie niektorzy odreagowali..... Stoja w grupie. Gumowce, zielone ubiory, niektorzy nosza kapelusze. Studenci wydzialu lesnego na TU w Dreznie ubieraja sie jak kaze tradycja. Lecz dzisiaj, z okazji polowania akademickiego w Lesie Grillenburg oczekuje sie od nich wiecej. Przyszli lesnicy dzisiaj maja „patroszyc“ zwierzyne. Brutalnie brzmiace okreslenie z mysliwskiego zargonu nie jest dla laikow zbyt przyjemne. Oznacza usuniecie wnetrznosci. Nic dla kogos,kto nie znosi widoku krwi. Hans Bender ten widok znosi. Chociaz 22 latek znad jeziora Bodenskiego niekoniecznie tak wyglada. Blond – czupryne okrywa rozowa chusta, spod ktorej wystaja warkocze. A na dodatek ten mlody czlowiek jest wegetarianinem i to juz od 9 lat. Ale to sie teraz nie liczy. Otoczony kolegami otwiera noz. Blyszczy klinga. Torlaf Bauch, docent z katedry lowiectwa obserwuje jak student sobie radzi z tym kawalkiem stali. „Robimy to bardzo staranne“ mowi. I poleca studentowi przeciac skore miedzy szynkami. “ Ciagnac i wyostrzyc* ” dyryguje. “wyostrzyc” znaczy w garze mysliwskiej “odciac”. Ale noz studenta jest niezbyt ostry. “Nadaje sie predzej do smarowania bulek” zartuje ktos z boku. Wreszcie student sobie poradzil. Krwi jeszcze nie widac. Ta poplynie dopiero jak otworzy jame brzuszna. Hans Bender radzi sobie dalej dobrze. Wyciaga wnetrznosci i kladzie „bebechy**“ na bok. „Och nie !!!!“. Jedna z dziewczat nie moze na patrzec i odwraca sie – tylko na chwile. Potem dalej sie przyglada do jak sie uzywa pilki z noza mysliwskiego. W koncu „oproznione“ zwierze kladzione jest do innych na „pokot“ - wyscielany jodlowymi galeziami. I dostaje zielona galazke jako „ostatni kes“. Docent Torlaf Bauch jest ze studentow zadowolony. Na wykladach mielismy co prawda wszystko. Ale praktyka jest praktyka. Hans Bender chce zlozyc latem egzamin lowiecki. Jesli zda - widzi sceptycznie kontynuowanie bezmiesnego stylu zycia. Dziczyzny z wlasnorecznie strzelonej zwierzyny chetnie by sprobowal. PS . to tak "na kolanie" tlumaczone....* i ** brak mi albo nie znam odpowiednikow w swojskim "zargonie" Autor: r. andrzej godzina: 15:24 Choroba...zalacznik sie "slizgal", moze kto te pozostale skasuje... sorry & podrawiam wszystkich "miesnych" i "bezmiesnych" Autor: r. andrzej godzina: 16:23 I jeszcze jedno - zrodlo "SZ" z 06.12.05... Autor: jerzyd godzina: 16:37 r.andrzej Te " bebechy " to narogi i patrochy . Pozdrawiam. Autor: r. andrzej godzina: 17:25 Jerzyd dziekuje za uwage patrochy - wszystkie wnetrznosci (?) = Aufbruch . Serce, pluca = Geräusch - Gelünge - to sa chyba nasze narogi. Jelita plus zoladek = Gescheide o ktorych tu mowa (klein + groß) - w ichnim jako Gedärme a nasze flaki (wypruc komus faki..) czy rowniez "bebechy " dla niewtajeminczonych. Masz racje - tu chyba poprawnie patrochy sie napisac powinno...:) pozdrawiam ra Autor: WIARUS godzina: 19:44 r.andrzej Samo życie!!! Pięknoduchy i wymoczki też schabowe jadają a prezentują intrygujące poglądy nawiedzonych , zdegustowanych i znudzonych intelektualistów co to ich już żaden prosty i przyziemny temat nie interesuje!!! Oni są ponadto po prostu stworzeni do rzeczy niecodziennych i nadzwyczajnych. Jak przychodzi dojrzałość a wraz z nią odpowiedzialność wielu z nich wstydzi się swoich szczeniackich pomysłow i poglądów stwierdzając że oni tacy nie byli tylko takie czasy i ktoś im wodę z mózgów zrobił! No cóż takie życie. Samo życie!!! Pozdrawiam. Darz Bór!!! Autor: Wieniek godzina: 19:51 Wiarus - świetna puenta. Mam czasami podobne odczucia, które - o zgrozo - uamterialniają się coraz bardziej. pzdr. |