Środa
25.02.2009
nr 056 (1305 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Polowanie więcej niż hobby

Autor: wloochacz  godzina: 00:55
I znów, toksyczne wynurzenia trolla... A kysz poczwaro - idź ratować kogoś innego, tu są sami szczęśliwi, napompowani adrenaliną dewianci. Przynajmniej wg ciebie, mała myszko. A ja pójdę zapłakać nad sobą, że myśliwym jestem od niedawna i nie mogłem tak jak Marcin "nie mieć wyboru" i być wśród łowców oraz z nimi od dziecięcia... Darzbór!

Autor: Mark - 2  godzina: 01:00
Bzdury Waćpanna piszesz i tyle. Mierzysz wszystkich swoją miarką, a to już niebezpiecznie dla Waćpanny - bo życie nie jest, ani czarne ani białe - występuje w nim cała gama kolorów i odcieni, tylko trzeba chcieć je widzieć. A tą Twoją "genetykę" - to o kant ....... trzeba potłuc. W mojej rodzinie jestem pierwszym myśliwym jak sięgam pamięcią - ani ojciec ani dziadowie nie polowali, i co z tego - czy to znaczy że, ja jestem "odszczepieńcem" a może "zboczonym" - lub być może, co gorsza i o czym nie wiem - moim "biologicznym" ojcem jest jakiś myśliwy - tylko matka "zapomniała" mi o tym powiedzieć - która z tych wersji jest najbardziej prawdziwa i "naukowo" do udowodnienia, według Waćpanny ?. Dodatkowo, mam jeszcze dwóch synów w słusznym już wieku (34 i 36 lat) - którzy to, od 15-16 roku życia jeździli ze mną na polowania - młodszy, jeszcze będąc uczniem TL w Tucholi - spędzał ze mną całe noce na rykowiskach - i co - ano nic. Żaden nie został myśliwym i póki co nie ciągnie żadnego do tego, nawet nie zostali amatorami dziczyzny - czy z tego można wysnuć jakiś konkretny wniosek - śmiem wątpić. Powiem więcej - nie zostali też listonoszami ani inkasentami a wybrali zawód któremu ja poświęciłem 35 lat życia - więc przynajmniej tutaj mogę mieć pewność iż to na 100 % moi synowie. Więc, co się stało z tymi "genami myśliwego - "mordercy niewinnych zwierzątek" - "wyparowały" i to już w pierwszym pokoleniu - niemożliwe, aż trudno uwierzyć - czytając "teorie" Waćpanny ?. Więc jak w tym przypadku, udowodni Waćpanna, swoje teorie o genetyce i innych dyrdymałach. Dlatego, proponuję "odpuść" Waćpanna zanim się do końca skompromitujesz. Mesjaszem nie zostaniesz - przynajmniej tutaj. A jak nudzi Ci się i nie masz co robić, to pomóż panu Zenkowi pisać dalsze cześć jego "wiekopomnego dzieła" - wszak "wiedza" w temacie łowiectwa u Ciebie "przeogromna", do tego poparta "ogromną" wiedzą z genetyki i biologi. Może razem wejdziecie na karty historii - któż to wie - niezbadane są wyroki boskie - czyż nie ?. DB.

Autor: A223  godzina: 01:30
alette - jesli wg Ciebie sa tu sami chorzy to sie z nimi nie zadawaj bo sie jeszcze zarazisz .

Autor: druciak  godzina: 03:29
ad.Allete Droga koleżanko piszesz ,że łowiectwo to choroba genetyczna.TO rozumując w twój sposób.Ty jako osoba tak walcząca o dobro zwierząt w przyszłości również będziesz wpajać swym dzieciom.Na temat zdrowego odżywiania i wegetarianizmu. Czyli ty jako "heros" także będziesz przekazywać "chorobe genetyczna"(nie pasuje mi to za cholere ten zwrot ale cóż). A co do zabierania dzieci na polowania.Rozumiem ,że chodzi ci tutaj akurat o jeden aspekt negatywny czyli "odbieranie życia bezbronnym zwierzątka" mówiąc po żołniersku "Uśmiercanie celu". Dlaczego nie dostrzegasz innych wątków związanych z łowiectwem.Bo po swoim przykładzie wiem ,że jakoś nie wpłynęły na mnie negatywnie za małolata dokarmiania ściąganie sideł itp. Pamiętaj łowiectwo to nie tylko "zabijanie" Wedle twojej teorii osoby ,które zamieszkują tereny "wiejskie" gdzie dla nich "bicie świni" to normalka, powinni być jakimiś chorymi na umyśle .Otóż nie znam wiele osób ,którzy mogą się poszczycić wysokimi osiągnięciami w dziedzinach nauk. Pomimo ,że nie są "miastowymi" ,a towarzyszyli przy pracach w gospodarstwach rolnych. Pozdrawiam DB

Autor: goostav  godzina: 08:07
Ad druciak W/g panny od liska myślistwo to choroga genetyczna! Świetnie,teraz analogicznie-jaką genetyczną chrobęe nosi w sobie ta panienka i portret fizyczno-psychologiczny tych którzy jej ją przekazali?! Ciekawe czy się nie zastanawiają jaką krzywdę jej wyrządzili, sypiać z liskiem, kastrować kotka!! Gdyby wychowywali ją odpowiedzialni wiedziałaby,że przyjemnośc czerpie się np. sypiając z mężczyzną nie z kotkiem, pewnie też kastrowali,może nawet przykuwali się łańcuchami do dzików?Ciekawe czy puchnią z dumy patrząc na swoje efekty-"przyszlosc zostala zdeterminowana o wiele wiele wczesniej!!!" Co jeszcze ta genetyka dziedziczna była w stanie zrobić z jej umysłem?

Autor: Kocisko  godzina: 08:59
ad alette W innym temacie napisałaś że nam już nie można "pomóc". Więc po co "strzępisz klawiaturę" na darmo? Może raczej przenieś swoje działania do "realu" i napisz nam o swoich osiągnięciach na rzecz ochrony przyrody? "Chorzy dewianci" i tak nie zrozumieją o co Ci chodzi więc próżny twój trud. Działaj a nie gadaj.

Autor: pyrus  godzina: 11:39
a tak milo sie zapowiadal temat ....

Autor: leon  godzina: 11:46
ad. alette. TY przyjeżdżasz do lasu i musisz coś zabrać np. liska. A ja jako myśliwy przychodzę do lasu aby pomóc przyrodzie a nie ją ograbić. Bo mój pobyt w łowisku kiedy poluje to jest 1/ 1000 moich pobytów w łowisku. Pozdrawiam Darz Bór.

Autor: artur_bstazysta  godzina: 12:44
Czy naprawdę w każdym niemal poście musi dochodzić do dyskusji z oszołomską alette. Dajcie spokój koledzy, tam i tak nic nie dotrze.

Autor: Kocisko  godzina: 15:13
trochę "patologi" dla .....co niektórych:)

Autor: alette  godzina: 19:54
Mark - 2 Nie kazdy mysliwy pochodzi z mysliwskiej rodziny, ale bardzo wielu mysliwych tak. Czy nie jest to prawda? Dzieci nie zawsze ida w slady rodzicow. Nie kazdy potomek mysliwego sam zostaje mysliwym. Zbyt doslownie odbierasz moje slowa. Piszac o tym, ze mysliwstwo jest choroba genetyczna, nie chodzilo mi doslownie o medyczne znaczenie tego terminu. Na pewno jednak pasja ojca, jaka jest lowiectwo nie pozostaje bez wplywu na psychike jego dzieci. Od najmlodszych lat mysliwi zabieraja swe dzieci na polowania, przekazuja im swoje wartosci, oswajaja z lowiectwem. Efekty s atakie ze gdy takie dziecko dorosnie, ma spore szanse na to, by zostac mysliwym. A gdy bedzie mialo wlasne dzieci przekaze im te same wartosci jakie przekazal mu jego ojciec.

Autor: Kocisko  godzina: 20:22
ad alette To bardzo dobrze. BAAArdzo dobrze. Bo dzięki temu jest spora szansa że jak najwięcej przyrody i zwierząt pozostanie w dzikim stanie. Bo bedą ludzie którym RZECZYWIŚCIE zależy i którzy coś WYMIERNEGO robią poza próżnym gadaniem i udowadnianiem ze mają rację. kończę bo dzwonił do mnie bratanek z zapytaniem czy mógłbym go zabrac jutro na polowanie. Jego ojciec nie poluje nad czym chłopak ubolewa. Nic to. Ze stryjem da radę:)

Autor: Lasek_2005  godzina: 23:19
Widzę, że kol. alette próbuję usilnie wpajać swoje "dziwne" wizję łowiectwa, myśliwych itp. Na pewno jej się to nie uda w tym miejscu i całe szczęście!! Darz Bór!!