![]() |
Wtorek
20.12.2005nr 142 (0142 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Do czego służy statyw fotograficzny... (NOWY TEMAT) Autor: madma godzina: 11:11 Poniedziałkowy poranek przywitał nas pięknym, świeżym śniegiem. W pracy czas się dłużył szczególnie, kiedy niebo stawało się bezchmurne i naszła mnie myśl ruszenia do łowiska. Ok. 15.00 zagadnąłem Dugasa; może wyskoczymy wieczorem na dziki? Nie trzeba było namawiać. Zapalony do wspólnych wypadów na polowania, autor m.in. pięknej fotki „strzał do dzika” /w galerii/ spytał; o której jedziemy? W łowisku byliśmy ok. 20.00. Wybór miejsca, zapis w książce i… na ambonę pod lasem przy przykrytym śniegiem ściernisku po kukurydzy, której dziki „zżarły" nam na kwotę ok. 10.000 złotych. W pobliże ambony jednak dojechać się nie dało. Zaspy, które potworzył wiejący wiaterek spowodowały ugrzęźnięcie samochodu tuż za domostwami Prądów. Musieliśmy się wycofać, zmienić lekko plany i utartą drogą dotrzeć do sąsiedniej ambony. Tu czekała nas jednak przykra niespodzianka. Drabina ambony nie nadawała się do wejścia i tak, przez pola doszliśmy do wcześniej ustalonej ambony. „Jak tu coś strzelę, czeka nas forsowne ciągnięcie” powiedziałem - ale Dugas - przypominając sobie moje opowieści, jakby moimi słowami odpowiedział; martwić będziemy się później! Usiedliśmy. W ruch poszedł sprzęt fotograficzny, na którym zostały utrwalone sceny z pięknej, księżycowej nocy. Ustaliliśmy, że siedzimy do 21.30, bo rano trzeba być w pracy. Dziki się nie pokazywały, jelenie też jakby zaspały, robiło się nam zimno. Ostatni rzut okiem przez lornetkę i….są! Autor: madma godzina: 11:12 Cztery sztuki buchtowały w pobliżu ambony, na której mieliśmy siedzieć. Przez pół godziny obserwowaliśmy je spokojnie żerujące, zimno połączone z emocjami dawały się we znaki. Nie decydowałem się na pochód, bo nie miałem pastorału a dziki były na otwartym polu. Dziesięć minut później zdecydowaliśmy się zejść – trudno, wystarczy, że pooglądaliśmy. Pakujemy sprzęt, na zakończenie jeszcze raz do lornetki a tu…dziki ruszyły w naszym kierunku!. Najpierw powoli, wsadzając co parę kroków gwizd w śnieg, po chwili „świńskim truchtem” wprost na nas. Emocje w tym momencie rosły strasznie. Przygotowałem się do strzału, są na 50 metrów! Nagle dostały wiatru i stanęły! Przyspiesznik, huk, dzik zostaje w ogniu. Teraz dopiero ogarnęła mnie „trzęsiawka”. Zimno w połączeniu z emocjami trzęsie jak w febrze - poczułem, że nie tylko mnie… Autor: madma godzina: 11:14 Zeszliśmy, warchlak na szczęście nie okazał się ciężki do ciągnięcia i ruszyliśmy w kierunku samochodu swoimi śladami. Przystawaliśmy co kilkadziesiąt kroków i podczas takiego kolejnego krótkiego odpoczynku, w pobliżu ambony, na której mieliśmy wcześniej zamiar usiąść zobaczyłem spokojnie buchtującą watahę – to locha z siedmioma warchlakami. Małe baraszkowały w śniegu, locha trzymała się skraju lasu. Widok piękny, na przemian podziwiany przez nas przez lornetkę. „Możesz strzelać?” spytał Dugas. Mogę, ale nie mam pastorału a z wolnej ręki trochę za daleko. „Mam myśl - rzekł po chwili – rozłożę… statyw, będzie łatwiej. Statyw stanął, oparłem broń długo mierząc i wybierając pomiędzy ruchliwymi warchlakami, wreszcie skrajny, ustawiony na blat znalazł coś w śniegu. Przyspiesznik, huk, świst kuli i wyraźne uderzenie. Leży… Autor: madma godzina: 11:15 Tak to na rozkładzie znalazły się dwa warchlaki. W domu byliśmy o pierwszej, zmęczeni i pełni wrażeń… Dugas, dzięki za pomoc i fotki /są w galerii/. Darz Bór Autor: Kosmaty godzina: 11:31 ... Gratuluję polowanka. Tylko pozazdrościć. DB Autor: mariusz34 godzina: 11:48 Tak coś czułem, że w tytule tkwi haczyk :-)) . Gratulacje. Autor: Pomorski Łowca godzina: 12:00 Kol. madma, Po pierwsze gratulacje ! Po drugie - z Twoich opisów polowań indywidualnych i zbiorowych wnioskuję, że jesteś w jakimś raju łowieckim. Czymże w życiu należy się zasłużyć by dostąpić tylu łask od Św.Huberta ? Ale jak to pisał już dawno William Blake: "Someones born for sweet delight, someones born for the endless night..." Nich Ci Bór Darzy ! Autor: REALISTA godzina: 12:02 ad madma) Gratuluję, dzik z podchodu to jest prawdziwe polowanie a nie czempienie na jakiejś drabinie! Zastanawia mnie tylko ten świst kuli po huku, bo ja jakoś nie mogę tego usłyszeć, czyżby to była broń czrnoprochowa ;-\. Myślę, że zamiast świstu zobaczyłeś błysk w lunecie, usłyszałeś huk i "odklask" kuli o tuszę po 0,2 sek. Cóż jednak zrobić - pisarze często przeinaczają fakty ;-). Moje uwagi są przede wszystkim z zazdrości, bo u nas dzika nie ma na lekarstwo. W moim łowisku jest locha z warchlakami których w październiku było 8 a teraz jest już tylko 3 (wilki i rysie) a nie strzelamy do dzików aby się odbudowały ale płonne nadzieje. Jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam! DB! R. Autor: lu.dzie godzina: 12:15 Nono, gratuluję! Zmierzaliście na "Odyńca"? Autor: madma godzina: 13:03 Lu.dzie. Tak, wszystko działo się przy "Odyńcu". Drabina wisi w powietrzu, potrzebny remont... ad Realista Sam się zastanawiam, dlaczego czasami wyraźnie słyszę ten świst prutego powietrza i potem uderzenie kuli - przecież trawa to ułamki sekund. Domyślam się że gra rolę ukształtowanie terenu, może ściana lasu od której odbity odgłos strzału niesie również przedłużony świst lotu kuli. A może to tylko..."echo grało"... ad Pomorski Łowca Raj, nie raj - łowisko jakich wiele w kraju, a że na skraju Borów Niemodlińskich, zwierza - jak na 3.500 ha lasu mamy sporo. Gra rolę sąsiedztwo pól z atrakcyjnymi uprawami i dobra gospodarka. Do tego dochodzi dobra atmosfera w Kole i...już pełnia łowieckiego szczęścia. DB Autor: Pomorski Łowca godzina: 13:17 Ad. madma, Ze zdjęć wnioskuję, że strzelasz z ZH308. Mam taką samą broń. I też czasem słyszę świst kuli. Autor: jurek123 godzina: 13:49 Kol Madma Nie każdy pocisk świszcze.Z moich doświadczeń jeśli się strzela na odległość ok 150 m prawie każdy pocisk słychać ,przy czym bardzo wyrażny szum miała norma[W kal 7X64] Oraz Rws.Przy strzelaniu czechami prawie nigdy tego nie słychać a jeśli to jest bardzo stonowany.Natomiast charakterystyczne ostre gwizdanie jest jak pocisk się odbije .Szczególnie przy pełnym płaszczu.Podejrzewam że składa się na to budowa pocisku[ w Normie wgłębienie na czubku] oraz prędkość przy pociskach lżejszych.Natomiast uderzenie pocisku w zwierzynę ja wyłapuję na odległości od 50m i mogę na 100 procent określić gdie kula trafiła przy strale w ruchu. Autor: Alus godzina: 14:17 ad.madma Gratuluje Marku. Chociaż o tym nie piszesz, mam nadzieję, że uczciłeś kolejny sukces, którąś ze swoich znakomitych nalewek. Coś wydaje mi się, że jakkolwiek cały Klan D... bardzo aktywny łowiecko, to Tyś aktualnie jego liderem, bo żadne tam wanny w środku sezonu... Pozdrowionka DB Autor: dugas godzina: 14:30 Zgadzam się z przedmówcą, nalewka jest znakomita. Lecz nie zdradzę, która lepsza... Autor: Gończak godzina: 14:32 madma - masz "fuksa"! A miałem też zamiar wyrwać się wieczorem na mały rekonesans-ale utknąłem w papierach na dłuższy czas, a po skończeniu "papierkowej roboty" na nic więcej nie miałem już ochoty.A tu się okazuje,że dziki same pchają się pod lufy.Dobrze,że schodząc z ambony nie zostawiłeś broni na ambonie! /hahaha/ - bo znam "takiego" /może sam się pochwali/ który dzień wcześniej wylazł na stóg nieopodal ale bez broni tylko po to żeby stwierdzić ,że 60 metrów od stogu jest pojedynek.Powrót na dól i gramolenie się z powrotem po to żeby tym razem stwierdzić że dzik jest już w odwrocie.Ale na tym polega urok łowiectwa. Darz Bór Autor: madma godzina: 14:37 Alus, dzięki. Liderem to jestem, ale tylko w chwaleniu się :), dzielę się częściej swymi przeżyciami z innymi, reszta Klanu mało aktywna na forum lub nie zalogowana.....buuuu Gończak więcej przebywa w łowisku co widać w statystykach pozyskania, a kuzyn z "Watachy" absolutnie przewodzi w aktywności i pozyskaniu. A wanna w środku sezonu potrzebna tym, co g.... strzelają...:) Pozdrowionka wzajemne, DB Autor: Alus godzina: 15:19 ad.madma Mnie chodziło o tę lu.dziową wannę, co to ją montował w dniu atrakcyjnej zbiorówki. Tak jakby nie można było tego zrobic innego dnia. Troche mnie to zdziwiło, bo wydawało mi się, że dla Łukasza polowanko jest bardzo ważne. A co do strzelanie g... to chyba nie do końca tak jest, bo jakieś dziczki, cielaka i coś z sarn chyba ostatnio postrzelał. Pozdrowionka DB Autor: wsteczniak godzina: 16:42 A ja - inne gwiazdki fotografowałem. Chyba zacznę dalej od ambony auto zostawiać. Wymuszony podchód to zawsze niespodzianka. Z tym świstaniem kuli, to różnie bywa, ale te od Helmutów - jakby bardziej piskliwe były. Parsiuczków gratuluję. Darz Bór - wsteczniak Autor: szesnastak godzina: 17:21 Pogratulować dziczka I oby Ci madma tak Bo dalej darzył jak na tym polowaniu Autor: kominek godzina: 19:44 Jaka szkoda, że w moich okolicach nie sieją kukurydzy i nie mam gdzie zapolować ma tego wspaniałego zwierza.:-( Gratuluję i pozdrawiam. Autor: Pieter_81 godzina: 19:52 Nie dość, że przeżycia ciekawe, to i opis przebiegu wciągający... Moje gratulacje!! Darz Bór!! Autor: hunter ( BT) godzina: 20:05 madma Serdeczne gratulacje Pozdrawiam DB Autor: lu.dzie godzina: 23:39 Zdaje się, że coś tu o mnie beze mnie... Najbardziej podoba mi się to wnioskowanie: z faktu, iż wannę montowałem w środku sezonu wynika, iż g*wno strzelam. Wyrazy wdzięczności... A historyjka, którą podsuwał Gończak wyglądała tak - w nocy z niedzieli na poniedziałek pojechałem do lasu (jak tylko udało się wyrwać z domu, czyli tuż po północy). Złaziłem trochę śniegu - w okolicach, w których Madma dokonał swojego wyczynu. Było pięknie, śnieg, mróz, księżyc - jak narkotyk. Widziałem jelenie i sarny, ale dzika czy lisa - nie. Po przeszło dwóch godzinach wróciłem w do samochodu, w którym zostawiłem Łuskę (dla przypomnienia - moja suka GP). Jeszcze na pożegnanie postanowiłem się wspiąć na sporą pryzmę słomy (kilka metrów w górę), żeby się rozejrzeć po okolicy. Dla ułatwienia zostawiłem broń na ziemi... Porozglądałem się, obejrzałem sobie jelenie - dwa się rogowały, któryś nawet ryknął (!). Jeszcze jeden kontrolny rzut oka i nagle patrzę, dzik!! Wali wprost na mnie - jeszcze ponad sto metrów, ale zasuwa równo! A ja bez broni. W te pędy zsunąłem się po blokach słomy na ziemię, złapałem za dryla, i cichutko (dzik ciągnie pod wiatr), ale żwawo z powrotem. Położyłem się na najwyższym poziomie słomy, złapałem dzika w lunecie i prowadzę - ciągle na sztych... Naciągnąłem przyspiesznik i prowadzę - ustaw się tylko dobrze... A ten coraz bliżej - zostało może z 50-60 metrów. Ale ciągle na sztych! Dzik stanął i... Nagle słyszę ujadanie z samochodu! Łuska nie wytrzymała i zaczęła szczekać - nie wiem czy na dzika (pojęcia nie mam, czy miała szanse go zobaczyć...), czy na mnie, że każę jej siedzieć w wozie. Dość, że dzik natychmiast skręcił i w pełnym biegu szerokim łukiem ominął moją czatownię. Nie było szans na oddanie dobrego strzału. I tak bywa.... "G*wno strzela, kto w środku sezonu wanny montuje", czy tak? Pozdrowienia dla szczęśliwych nemrodów i ich nadwornych fotografów. DB. lu.natyk |