![]() |
Piątek
23.12.2005nr 145 (0145 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Kto będzie następny? Może myśliwy? Autor: ogar godzina: 00:45 ad Wiarus, niestety ale mylisz pojęcia - myślistwo to nie tlen, nie jest Ci potrzebne do przeżycia. Pomijam kwestie etyczne - są to sprawy oczywiste, obojętne czy 30-latek czy 70-latek. Sam dobiegam do Abrahama i nadal jestem zwolenikiem przymusowych badań sprawności ogólnej co dwa lata dla kierowców i posiadaczy broni po 65 roku. Nie życzę Ci, by Cię dziadek Ramzesa potrącił, byś to zrozumiał - tak jak wśród dwudziestolatków mamy różne sprawności fizyczne, tak i wśród siedemdzieśęciolatków są różne typy. Temu, któremu zdrowie dopisuje niech mu knieja darzy, tym którym szwankuje, niech zrezygnują, a jako że trudno zrezygnować samemu - niech mu zabronią - na etykę i samokontrolę nie licz - to jest naiwność. W mojej rodzinie 70-latek zabił pijaka samochodem - i pomimo że został uniewinniony, nigdy już nie usiadł za kierownicą - sam miał wątpliwości, czy powinnien jeszcze jeździć. Ten tragiczny wypadek ciążył mu do końca życia. Pozdrawiam Autor: Mortalcombat godzina: 07:45 Nie chciałbym być na ich miejscu jak to by był mój pies. Autor: REALISTA godzina: 08:18 ad Ramzes) Uważam dyskusję na ten temat za zbędną! Jeżeli do tej pory nie wyciągnięto wniosków dyscyplinarnych w stosunku do myśliwego, który strzelił do psa a prowadzący polowanie nie odsunął od dalszego uczestnictwa w tym polowaniu tego myśliwego to uważam że w Waszym kole dzieje się bardzo źle i należy się zastanowić co obecny zarząd tam jeszcze robi !. Jest to ewidentne naruszenie regulaminowych zasad bezpieczeństwa i zastosowanie kary poprzedzone wnikliwym postępowaniem przygotowawczym i analizą faktów jest tu obowiązkiem. Nie istnieje żadne wytłumaczenie co do wieku myśliwego i pełnionej funkcji - kara regulaminowa musi być zastosowana dla dobra również tego myśliwego, który dokonał postrzelenia psa lub dostrzeliwał łanię jak opisuje kol. Ajwa. Czy postępowania dokona zarząd czy rzecznik duscyplinarny ( w zależności od okoliczności) to musi być ono przeprowadzone. Wówczas w kole nie będzie pazerności na zbiorówkach i nie przemyślanych strzałów. U mnie w kole często strzelamy w miot, ponieważ jest to teren górzysty i zazwyczaj jest kulochwyt ale nikt nie odważy się oddać pochopnie strzału. Zbiorówki nie służą do wykonywania planów i pozyskania tuszy za wszelką cenę lecz do mile spędzonego czasu w gronie kolegów po strzelbie (liczebność rozkładu się nie liczy, ważne jest ile zwierza myśliwi widzieli i ile mogli strzelić, gdyby na to pozwoliły warunki). Wszystko zależy również od prowadzącego polowanie. Z Twojego postu wynika że wystąpił brak zdecydowanej reakcji z jego strony. Myślę że grupa kolegów (trzeźwo myślących) z twojego koła powinna porozmawiać zdecydowanie z zarządem na ten temat (ten prowadzący nie powinien przynajmniej przez jakiś czas prowadzić polowań) i lepiej przeciąć sprawę na gorąco niż czekać na gorszy (wy- puk! puk!) przypadek. Pozdrawiam. Darz Bór! Wesołych Świąt! R. Autor: Ramzes godzina: 10:15 Pisząc ten post wiedziałem , że wywoła on wiele emocji. Przeczytałem wnikliwie wszystkie dotychczasowe komentarze i w każdym jest prawda. Nie miałem na celu dyskryminowania starszych kolegów, ale zwróocenie uwagi, że wśród nas są koledzy, którzy powinni mieć więcej samokrytyki. O co mi chodzi? Wyłącznie o nasze bezpieczeństwo, o to żeby nas tyle samo wróciło z polowania, co na nie wyszło. Wielu z was pisze o podobnych przypadkach. Pewnie że wyznacznikiem nie jest zawsze wiek, ale w moim kole to chyba wiek zadecydował. Bo jak wytłumaczyć te dwa przypadki, przecież to dwóch doświadczonych myśliwych, mają po 30 lat stażu. Nie są młodymi narwańcami, polują często. Zanim cokolwiek napiszecie to objektywnie przemyślcie i odpowiedzcie sobie, czy napewno wiek nie ma żadnego wpływu na nasze i innych bezpieczeństwo. Bo sam się teraz zastanawiam skąd mam brać przykład? Od starszych kolegów? Chciałbym, ale w tej sytuacji przypomina mi się głos mojego ojca, który kiedyś stwierdził, że mojemu dziadkowi prawo jazdy trzeba chyba zabrać siłą. Koledzy nie doprowadzajcie do takiej sytuacji, więcej obiektywizmu. Życzę wam tego i sobie, żeby nigdy nas takie wypadki nie spotykały. Żebyśmy przeżyli 100 lat w łowisku i więcej jak św. Hubert pozwoli. Wesołych Świąt! DB Autor: MAX-508 godzina: 13:20 Ad Ramzes Sprawa jest nie wesoła ale jeszcze gorsze jest to że nic nie robicie w kole po takim zdarzeniu u mnie by na gościu suchej nitki nie zostawili,a Zarzad by wyciągnał konsekwencje mocne na 100% wobec niego.Trudno tu cokolwiek dyskutować złamano przepisy wiec gdzie jest kara. Autor: Ramzes godzina: 14:06 Nie pisałem że kary nie będzie, sprawa jest bardzo świerza, a prowadzącym polowanie był właśnie właściciel nieszczęśliwego psa- czyli prezes. A powiem jeszcze jedną rzecz, którą wcześniej przeoczyłem. Rok wcześniej inny kolega, który też postrzelił psa prowadził inne polowanie zbiorowe. Podczas zbiórki na posiłek ucinaliśmy sobie różne rozmowy. Nagle jeden z kolegów bardzo zainteresował się jednolówką śrutową prowadzącego. Na co prowadzący bardzo chętnie dał mu tę broń do rąk i zaczął wyjaśniać jak się ją łamie. Kolega ją złamał i z komory nabojowej wypadła brenekka. Bidulek zapomniał jej rozładować. Czyżby miał kłopoty z pamięcią? W swoim zawodzie przez wiele lat miał do czynienia z bronią, tym bardziej że był oficerem w policji. Jak to wytłumaczyć? Brak lecytyny? Autor: REALISTA godzina: 14:27 Ad Ramzes Nie chciałbym być w skórze tego prowadzącego w dodatku prazesa. Jako prezes podlega pod jurysdykcję w tym zakresie w ZO i pewnie rzecznik go nie minie. DB! R. Autor: jurek123 godzina: 14:51 Kol Ramzes Jeśli myśliwi w kole nie mają wyrobionego nawyku do rozładowywania broni to należy im ten nawyk wyrabiać na każdej zbiorówce.W naszym kole prowadzący tj najczęściej łowczy co drugie lub trzecie pędzenie obowiązkowo prosi o pokazanie rozładowanej broni.Wówczas wszyscy bez wyjątku to robią.Ostatni przypadek nie rozładowania broni zdarzył się ponad 20 lat temu i niestety ale dotyczył najstarszego członka koła. Polowanie prowadziłem ja i przykrość dotyczyła mnie że musiałem tak sympatycznego kolegę ukarać ,oraz samego zainteresowanego bo było mu naprawdę głupio że zapomniał.No cóż polowanie zbiorowe to zawsze ryzyko i należy zawsze starać się je zminimalizować. Autor: Jeger godzina: 19:35 Tak na marginesie, a właściwie w temacie, opowiem historyjkę z tegorocznego polowania dewizowego w moim kole, w którym uczestniczyłem jako naganiacz z psem. Koniec miotu, dużo strzałów, wychodzimy z zagajnika na uprawę. Na uprawie stoi wycinek (76 kg) z zafarbowanym karkiem (dostał za łbem, ale nad kręgosłupem). Za szynki trzyma go posokowiec, a u łba wiszą dwa teriery. Kolega zachodzi dzika od tyłu i skłuwa jednym pchnięciem noża na komorę. Dzik po chwili przewraca się, ale wstaje i z psami na sobie idzie powoli do zagajnika. A ja zaraz za nim - może trafi się dogodna sytuacja do skłucia. Kątem okaz widzę Duńczyka, który prawie biegnie w naszą stronę przy zagajniku. Kiedy dzik wchodzi do zagajnika, a ja jestem ze 2 metry za nim, pada strzał. Prawie usiadłem na ziemi, bo myślałem, że Duńczykowi broń przypadkowo wypaliła. :( I co widzę? Dzika, który z psami na sobie przewraca się jak długi po strzale na komorę. Dewizowiec najnormalniej w świecie strzelił do dzika, który był 2 metry przede mną i na którym wisiały psy.:( Mało tego, przeładował i dalej biegiem w miot!:( No jak gościa złapałem za kark i wypchnąłem z miotu, to myślałem, że go zabije..:( Bezmyślność ludzka nie ma czasami granic..:( Ja to ja, ale psa mógł zabić jak nic...:( DB Jeger Autor: Jeger godzina: 19:48 Co do nierozładowania broni po skończonym miocie.... Muszę przyznać, że mimo iż bardzo się pilnuję, mi też się to ze dwa razy przytrafiło.:) Człowiek jest ułomny, zamyśli się czasami, pomyśli o du-ie Maryni, podejdzie kolega z sąsiedniego stanowiska po trąbce i...i broń załadowana. Na szczęście wyrobiłem w sobie taki nawyk, że często pomiędzy miotami otwieram broń i sprawdzam. Przychodzę na miejsce zbiórki - sprawdzam, wchodzę do bonanzy - sprawdzam, wychodzę - sprawdzam, opieram o drzewo - sprawdzam.... Robię to właściwie bezmyślnie, bo wystarczyło by sprawdzić tylko raz, ale to jest odruch. Czasami się zastanawiam, czy nie lepiej byłoby jej nosić cały czas otwartej - miałby człowiek spokój.:) DB Jeger Autor: Ramzes godzina: 20:46 Różne przypadki godne pożałowania, oby było ich jak najmniej. DB Autor: WIARUS godzina: 20:54 ogar O jakich Ty mylonych przeze mnie pojęciach mówisz? Ja mówię tylko tyle że wobec łamiących prawo łowieckie , regulamin polowań , uchwały kompetentnych władz a zwłaszcza lekceważących przepisy dotyczące bezpieczeństwa należy stosować zapisy w/w dokumentów regulujących aż nadto łowieckie życie. Dopóki ustawa o broni lub Prawo łowieckie nie będzie zawierała zapisów o okresowych badaniach po osiągnięciu określonego wieku przez myśliwego to nikt powtarzam, nikt nie ma prawa nawet sugerować że ktoś powinien takiemu badaniu być poddany. Dla mnie obojętne będzie czy potrącił ( postrzelił ) mnie 25-ciolatek czy 70- ciolatek. I tak będę musiał się wyleczyć ( jak się uda ). Natomiast nie zgadzam się na to by ktoś kto uzna za stosowne ( kto i wg jakich kryteriów i reguł ?? ) sugerował lub usiłował wysyłać mnie na badania w celu ustalenia ( czego ?no czego? ) prawa do noszenia broni ? możliwości dalszego polowania ? Dla mnie etyka i samokontrola w postępowaniu , zwłaszcza z bronią ,to imperatyw życiowy , którym się kieruję. Może dlatego że z bronią miałem i mam do czynienia stale a nie tylko podczas niedzielnych czy przypadkowych wyskoków do knieji. Pozdrawiam. Autor: Ramzes godzina: 21:16 Kolego Wiarus jeśli nawet masz do czynienia z bronią w pracy, to wytłumacz mi czemu w wojsku czy policji nie ma 60- letnich funkcjonariuszy? Wciąż drążysz w temacie etyka, a zapominasz na czym powinno polegać bezpieczeństwo. Jeśli moje i ogara argumenty do ciebie nie dotarły to przytoczę tobie kolejny przypadek. Jeszcze inny myśliwy z mojego koła jest chory na altzheimera (nie wiem jak to się pisze, ale napewno wiecie czym to się objawia). Jeden z kolegów był świadkiem jak żona tego chorego kolegi próbowała go uspokoić, bo nie wiedział co się z nim dzieje w danej chwili. Dostał ataku szału. Jak jest dobrze to pojawia się w łowisku i normalnie poluje. Założę się że takich lub podobnych przypadków jest w Polsce mnóstwo. Więc w jaki sposób je eliminować, poprosić o dobrowolne oddanie bronii. Kto się odważy? Ty napewno nie, bo jesteś bardzo etyczny... Trzeba badać i koniec. DB Autor: Andrzej.1 godzina: 22:58 Ad Ramzes . Temat jest kontrowersyjny! Może wiesz Kolego jak to jest załatwione w Anglii , Niemczech , Francji i, Hiszpanii ,Czechach czy Węgrzech ?. Mam znajomych myśliwych z Niemiec – śmiali się okropnie jak usłyszeli o lekarskich badaniach ustawowych ( o rywinku też słyszeli i nabijaniu kasy również). Europejską kartę broni posiadają „na ilość jednostek" ----ILE CHCĄ , i na tyle sztuk, na jaka posiadają oraz przeznaczają własne pieniądze. Badać to na pewno trzeba zapisy dotyczące tematów opracowane w prawie naszych sąsiadów i wspólników z Unii, którzy własne „piekiełka” ze sto lat temu mieli i żyją na poziomie w tym prawnym o wiele wyższym od naszego. Pozdrawiam Wszystkich oraz Wesołych Świąt |