Środa
17.08.2005
nr 017 (0017 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: a ja swoje kaczki sam aportowałem

Autor: KULWAP  godzina: 07:18
Ad PASIAK vel PRZELATEK Gratuluję, ale psa kup. Następnych kaczek strzelonych bez udziału psa gratulował nie będę bo "czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci". ad mateo82 Jeśli ktoś włazi w ogień to nie oznacza, że i Ty musisz. A już napewno odradzam wchodzenie w ten ogień Pasiakowi- wygląda na "rozwojowego". Ps. Dziś po południu jadę na czaple. Legalnie.

Autor: Józio  godzina: 08:53
Pasiak, gratulacje żeś upolował i nie zmarnował. Zastanów się jeno jak woda będzie zimniejsza, wtedy grubo tłuszczem trza się nasmarować... Połamania

Autor: marcino  godzina: 09:37
gratulacje

Autor: młody wilk  godzina: 09:46
Ad. Pasiak vel przelatek Gratuluję! Wprawdzie nie zgodnie z prawem, ale w działaniu kolegi było coś etycznego. Poświęcenie się doprowadziło do tego że strzelone kaczki zostały podniesione i się nie zmarnowały. Więcej tego nie rób. DB.

Autor: Wicher  godzina: 11:33
ad. PASIAK VEL PRZELATEK Gratuluję, szkoda uszkodzonych gratów ale nauka musi kosztować. Pozdrawiam Wojtek

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 12:17
Przecież nikt nie każe Pasiakowi kupować od razu psa !!! Przecież w rozporządzeniu pisze "pod warunkiem używania...psa, z tym że jeden pies przypada na nie więcej niż trzech myśliwych". Przecież nikt nie każe każdemu myśliwemu mieć psa!!! Ale nie można nikogo rozgrzeszać z łamania przepisów. Chwała Pasiakowi za to, że brodził za kaczkami, ale za polowanie bez udziału psa, u mnie już by do końca sezonu na kaczki nie polował. Nie ma myśliwych bez skazy, ale chodzi o to, żeby tych pryszczatych było jak najmniej. Ad Szort. Myśl trochę. Pies jest po to, że jak strzelisz grzywacza żeby ci go pies zaaportował, a nie żebyś go godzinami szukał z miernym skutkiem w trawach, zbożu, czy między drzewami. Na polowaniu na kaczki też pies nie fruwa za kaczkami tylko je aportuje.

Autor: Jenot  godzina: 13:10
Ad Pasiak Vel Przelatek Nie tylko Ty, ja też kiedyś sam aportowałem i to mając psa przy sobie !!! Nie powinienem może przyznawać się do tego, bo znowu mi się oberwie za mojego Bekasa, ale co mi tam.Może komuś ku przestrodze moje opowiadanie posłuży : ) A więc było tak. W ubiegłym roku pod koniec sierpnia wybrałem się na kaczki do kolegi.Zabrałem oczywiście mojego wyżla który świetnie aportuje wszelkie koziołki, plastikowe kaczki, i inne gadżety z wody. Na miejscu kolega pokazał mi swego wyżła ( kupionego u Burskiego w Poddębicach pod Lodzią, tego Burskiego co to niby lipę sprzedaje ) który bardzo ładnie aportował i znosił wszelkie strzelone ptactwo, oraz ostatnie, jeszcze nie upierzone do końca, próbujące się schować w szuwarach klapaki. A ja, no cóż, musiałem poczekać co mój pies pokaże. Nie trzeba było czekać zbyt długo. W pewnej chwili idąc groblą zauważyłem łyski na tafli stawu.Jakoś tak wzdrygam się do strzelania tych ptaków, wydaje mi się głupotą i barbarzyństwem strzelanie do czegoś co nie ma szans skutecznej ucieczki.W końcu podniosłem broń i strzeliłem, pies siedział przy nodze i widział co się stało, na komendę aport wlazł do wody i popłynął w kierunku martwej łyski. Cały w skowronkach patrzyłem na psa jak świetnie sobie radzi. Wreszcie dopłynął, wylazł na brzeg i trochę niezdarnie oddał aport. Powiesiłem łyskę na troki i poszliśmy dalej. W pewnej chwili z szuwarów poderwała się kaczka.Przymierzyłem strzeliłem i .........kaczka spadła, nie bardzo wiem jak to się stało ale wyglądało na to że to ja ją trafiłem : )) No i znowu padła komenda – aport. Pies spojrzał na mnie, na kaczkę znowu na mnie i wlazł do wody, popłynął w kierunku kaczki, jednak nie bardzo ją widział w rzadkich szuwarach. Pływał wiec i rozglądał sie wkoło. Ja by mu trochę pomóc rzuciłem patyk w kierunku leżącej kaczki i ......mój pies mi go przyniósł !!! A kaczkę zostawił ! Po kilku nieudanych próbach aportu zacząłem się powoli rozbierać i składać moje rzeczy na brzegu.Na koniec na te ubrania położyłem rozładowaną broń i skoczyłem do wody.Pies wskoczył oczywiście za mną.Popłynąłem w stronę kaczki prosząc św Huberta by jakiś myśliwy mnie nie zobaczył.Udało się.Nikt mnie nie widział, przynajmniej ja nikogo nie widziałem : )) Po powrocie na brzeg wykręciłem majtki z wody, ubrałem się, i poszliśmy dalej. Na szczęście, nic więcej tego dnia nie strzeliłem i nie trzeba było robić powtórki z rozrywki. Pozdrawiam DB

Autor: Szort  godzina: 18:26
ad Dolny Wiatr do aportu a owszem czemu nie ale jak wiadoo sa trzy sposoby polowania na grzywacze z budki na przelotach i z podchodu wiec na grzywaczach pies niech ma urlop Pozdrawiam.

Autor: adam rozmus  godzina: 21:32
Ad.Szort widać niedokładnie czytasz przepisy.Tam wyrażnie jest napisane ,że na ptactwo uzywa się psów do tego wyszkolonych wg.mnie niema znaczenia czy polujesz z budki,z ambony itp.itp....pies ma byc(a przedewszystkim do odnajdywania postrzałków i do aportu)A tak nawiasem całe moje zasr..........e życie mysliwskie przenosi sie na polownie z psem i daje Ci moje słowo honoru ,że niema nic przyjemniejszego jak polowanie w towarzystwie pieska bez względu na wyniki polowania.