![]() |
Czwartek
10.02.2011nr 041 (2020 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: STAŻYŚCI...NASI "milusińscy- Rejtana ,przymiarka II Autor: puchaty mis godzina: 00:22 Witam Temat ,jak widzę zainteresował Koleżeństwo , i bardzo dziękuję za jego podjęcie i Wasze wpisy. Jednak dyskusja troszeczkę nam "zjechała na pobocze" . Postaram się wypchnąć ją na drogę . Po A )Nie szukam recepty na poprawę systemu, modelu tylko ludzi którzy to tworzą i w tym uczestniczą., czyli Nas! Po B) Nie ma złotego środka Po C) Zacznijmy od dołu.... Przyjmijmy jedno i to bardzo ważne założenie :MYŚLIWY MA MORALNY OBOWIĄZEK BY ZAPEWNIĆ ZWIERZYNIE NA KTÓRĄ POLUJE, SPOKOJNY ROZWÓJ I BYT W ŁOWISKACH , ROZRÓD, A NA KONIEC ,GODNĄ ŚMIERĆ !!! Kropka.Wszystko się w tym zawiera . Dosłownie.Hodowla , ochrona itp. Wszystkie nasze działania w naturze , nasze regulaminy, prawa i obyczaje MUSZĄ być temu mottu podporządkowane . Pytania jakie starałem się postawić w moim tytułowym wpisie są dość proste. Jakie działania przyjąć , w stosunku do stażystów by owe motto stało się także ich mottem . By to poczuli ? Jak i kiedy "wychwycić" że motywacje przyszłego myśliwego są biegunowo odmienne od treści w w/w ? Jak pokazać i udowodnić że owo zdanie zawiera wszystko to czym powinien się kierować myśliwy w swym łowieckim żywocie? Jak udowodnić stażyście słuszność takiego stwierdzenia? Jak go do tego zmotywować,(przepisem?!?) by to "hasło" zrozumiał i stosował w łowach, wreszcie...Jak pozbyć się kogoś kto uważa że, ma konstytucyjne prawo do bycia myśliwym a zupełnie się do tego nie nadaje, z różnych przyczyn? Kto i kiedy ma to ocenić? Dla zobrazowania powyższych podam taki hipotetyczny przykład:Bardzo!! Na (powiedzmy) pierwszej w życiu samodzielnej zasiadce na ambonie, z odstrzałem dzika -wycinka , młodemu wyszedł z przeciwległej sciany lasu, dzik !Stanął i stoi.....tyle tylko że, na 400m.Fryc długo patrzy przez lunetę , kusi go by spróbować... przecież tyle filmów widział na you tube . Sztucerek oparty, groty krzyża prawie zasłaniają cel ,a obraz skacze ....A może jednak, ale szybko....bo już szarówka!Skupiony,mierzy uważnie.Przyspiesznik.....wystarczy tylko dotknąć spustu .Czuje że, to byłby wyczyn !!Ale nie! Opuszcza broń , gdyż przypomniał sobie regulamin, a i ewentualną grozbę kary.A jak ktoś zobaczy?? Posiedział jeszcze godzinkę ,na koniec "walnął" do przelatującego kruka,po czym zlazł z ambonki i ruszył do auta. Powiedzcie mi teraz ,jak to zrobić ,jakimi sposobami osiągnąć to by ,ów młody myśliwy.....nawet nie podniósł do oka broni gdyż JUŻ WIEDZIAŁ że: -nie może z tej odległości ocenić dokładnie co tam stoi, przelatek ,wycinek czy może locha -celność i dokładnośś takiego strzału to przypadek, jest szarówka i wisi już lekka mgiełka co może przerysowywać obraz, do tego założyć opad kuli, doopa! -nawet gdyby fuksem trafił,to energia kuli może już być za mała by uśmiercić dzika , a jedynie poranić -jezeli przyjmie kulę...cofnie się tak jak wyszedł,a nawet jak pójdzie ukosem przez otwarte, będzie się oddalał a nie przybliżał bo musi ominąć np.jeziorko, i nie ma możliwości poprawki strzału -za dzikiem, z tyłu , ok. 800m jest granica, ....jak cofnie, to przejdzie ją w biegu i do doopy, zanim on zgłosi wejście za postrzałkiem , dzik będzie zaparzony... -jest bez psa ,dzik pójdzie po suchym lesie, nawet jak będzie farbował ,nie zostawi plam malowanych na liściach czy trawach , ..więc zanim odnajdzie zestrzał i farbę.....a za godzinę , półtorej będzie "ćmok".... znowu doopa! -szkoda poranić zwierza,nie podniesiony może konać długie godziny albo i dni -no i jasny punkt regulaminu. Zdecydował się na podchód. Pierwszy raz w życiu,ale przeczuwał że to może się udać gdyż WIEDZIAŁ JUŻ że : -wiatr ma od dziczka, ok! -drabina nie skrzypnęła jak wchodził, Też ok! -za ambonka rosną jałowce i leszczyna....jest się gdzie "wtopić", ale lepiej podchodzić jałowcami,bo w pionowych kolumnach łatwiej "zniknąć" niż w rzadkiej "balustradzie" z gałęzi... --dziczek markuje swój marsz, ...on musi przeciąć mu drogę, ale pamiętać też musi by przypadkiem nie dmuchnęło mu w plecy -przy rowie , dzik się powinien zatrzymać bo rów jest szeroki z wodą i zacznie kombinować Jak pójdzie po rowie...to będą szli równolegle do siebie ,......będzie go wtedy miał na 70-80m na czysty blat ..... czyli jest ok! -ma "ciche" ubranie, też plus -zdąży zanim się całkiem ściemni. ok! - a jeżeli nie zdąży....to i tak było warto. Przecież jutro też jest dzień... Czy mnie rozumiecie? Niby bez różnicy...i jeden i drugi nie zdecydowali się na strzał ale jakie są motywacje tej ich rezygnacji?? Jak i kogo wprowadzać by więcej bylo młodych nemrodów podobnych do tego opisanego , w drugim przypadku niż pierwszym.Ale to tylko przykłady... Pozdrawiam puchaty Kolego Iskarz.... Powiedz .Co to , co napisałem powyżej ma wspólnego z ...."Symptomatycznym aspektem chronicznego dziewictwa w populacji sarny polnej oraz jego wpływem na kopulacyjne obyczaje niedzwiedzi"?????:)))Nie wiesz?? Ja też nie!A tak właśnie zabrzmiały w tym temacie Twoje wypowiedzi pełne:kadr dydaktycznych, populacji, selekcji,populacyjnych aspektów ,populacyjnych interakcji,reakcji,prokreacji i masturbacji...i czego tam jeszcze nie było. Nie o poetyckie "szkiełko i oko" mi chodziło , Kolego Iskarz..... naprawdę nie o to!!... Cyt..."współpraca z samorządami i ośrodkami doświadczalno naukowymi, właściwe reprezentowanie Związku przed administracją państwową i mediami. To są zadania dla kadr PZŁ, a nie męczenie ludzi z brenekami w łowisku. Co z tego będzie miał PZŁ w przyszłości ? Jak oni mają nas zastąpić ?.."kon.cyt Kolego Iskarz , to twoje slowa ,Tak? Możesz mi wyjaśnić ,co ma piernik do wiatraka,nawet kopulującego z niedzwiedziem??? Co ma breneka do reprezentacji , współpracy "z" i "przed" czymś lub kimś??Albo co ma dryling do wykształcenia, ineligencji,ogłady i taktu właściciela?Dlaczego umęczony z breneką gorzej zastępuje niż wypoczęty z S&B ?A co ma kadra do męczenia? Chyba że, meczeństwo kadr ,miałeś na myśli. Ty masz sztucer i lunete grubą jak termos......ile razy, brałeś udział w reprezentowaniu Zwiazku przed administracją lub mediami, ile razy współpracowałeś z samorządami i ośrodkami dydaktyczno-doświadczalno-naukowymi. Byłeś w takim ośrodku choć raz?A kogoż TY takiego ważnego zastąpiłeś? Wake up!!!! Hallo,hallo Kol.Iskarz ...tu Ziemia!!Połowa naszych myśliwych jest 1 raz w roku w ZO...i to 10 min, przy kasie! Druga połowa.....wpłaty robi przy pomocy tej pierwszej połowy ...i w ogóle nie widzi ZO , przez lata! I sobie to chwali! My tu piszemy o "głowie Maryni"...a Ty o jej doopie. My o stażystach...a ty o kadrach i wierchach wysokich.Przeczytaj jeszcze raz, jeżeli juz nie mój watek(fakt że,długi..) to chociaż sam siebie! I pomyśl....to nic nie kosztuje! puchaty Autor: iwona godzina: 08:44 Ludzie ,,idą'' na staż z różnych powodów. Bardzo wielu dla nobilitacji.I to się nie zmienia. Puchaty- to co wyżej napisałeś-pytania ze wszech miar potrzebne.Tylko czy zarządy się nad tym zastanowią? Tylko czy wprowadzający , którzy do tej pory swego stażystę widzieli 1-2 razy podejmą odpowiednie działania? Czy tylko podpiszą książeczkę stażysty , aby się pozbyć problemu? Ja zaczynałam od patroszenia sarny na stażu( wprowadzający nieobecny , niezainteresowany).Po wszystkim ktoś stwierdził , że dam radę.Wprowadzający nie zrobił niczego , co wpłynęłoby na mój pogląd na łowiectwo. Tylko wpisy w dzienniczku przed zaliczeniem stażu.Wprowadzających było trzech. I tak jest w wielu kołach. Autor: Iskarz godzina: 12:27 Ad. puchaty miś Od tematu odbiegłem za co przeprosiłem. To o czym pisałem nie jest abstrakcją. Każdy stażysta potencjalnie może zostać członkiem funkcyjnym Związku i musi być do tego przygotowany. Oprócz przygotowania etycznego i praktycznego musi rozumieć podstawowe mechanizmy rządzące gospodarką łowiecką. Reprezentowanie Związku na zewnątrz to także rozmowy z mieszkańcami obwodu, rodziną , to poziom podstawowy. Kiedy zostanie myśliwym musi mieć pełna świadomość jak głosować na walnym zebraniu aby zapewnić kołu możliwość sprawnego działania. Wybrać odpowiednich ludzi do władz i odpowiedniego delegata na zjazd. To jest niewątpliwie część wiedzy jaką kandydat powinien otrzymać na kursie przygotowawczym. Przedłużanie stażu, nie jest żadną metodą edukacyjną. Często bowiem opiekunowie nie są przygotowani i nie mają najmniejszej ochoty zajmować się stażystami. Ponadto aby uczyć innych trzeba samemu prezentować wysoki poziom praktyczny i teoretyczny w łowiectwie. Nadto wymagałbym minimum zdolności pedagogicznych. Nie każdy potrafi przekazać swoją wiedzę. Ograniczenia w dostępie do broni gwintowanej niczego nie zmienia. Tak jak nie zmienia nic trzy letni okres przygotowawczy do egzaminu selekcjonerskiego. W trakcie tych trzech zmarnowanych lat nikt niczego się nie nauczył teoretycznie , a tym bardziej praktycznie. Pomijam wątpliwe zasady selekcji. Kto potrafi odróżnić byka 3letniego od 4letniego w łowisku na 100%, nikt. Nawet komisję mają z tym problem dysponując żuchwą. Uprawnienia selekcjonerskie powinno się nabywać od razu i uczyć się praktycznie. Każdy pociąga za spust na własną odpowiedzialność i musi liczyć się z konsekwencjami prawnymi. Jeżeli chodzi o szkolenie stażystów w kole, powinni robić to tylko Koledzy o nieposzlakowanej opinii, otoczyć kandydata opieką i służyć mu pomocą w każdej sytuacji. Muszą to być myśliwi o bardzo bogatym doświadczeniu łowieckim, mający na koncie duża ilość pozyskanej zwierzyny w każdym gatunku. Jeżeli opiekun polował jedynie na pióro, sarnę i dzika kilka razy w roku co może nauczyć ?Opiekunowie to często znajomi lub rodzina kandydatów nie traktujący serio swojej roli. To o czym Kolega pisze, to zdrowy rozsądek, poszanowanie przepisów i osobista wrażliwość. To składa się na ową przywoływaną wielokrotnie etykę łowiecką. Z tych trzech elementów jedynie przepisy są elementem wyuczalnym, choć nie gwarantuje to ich przestrzegania. Zdrowego rozsądku i wrażliwości nikt nikogo nigdy nie nauczył. Łowiectwo nie jest elementem niezbędnym do życia i nie każdy musi zostać myśliwym. Niestety do łowiectwa trafiają ludzie niewyuczalni i nie ma to nic wspólnego z obecnymi czasami. Od zawsze w naszych szeregach byli ludzie nieprzestrzegający żadnych zasad i w niczym tu Kolega nie pomoże. Brak poszanowania dla prawa, nieuczciwość trzeba wypalać w zarodku. Najzwyczajniej usuwać ze Związku, moim zdaniem tylko taka presja jest w stanie wymusić odpowiednią postawę. Doświadczenie w łowisku można nabyć jedynie intensywnie polując. Ponieważ każde polowanie ma swoja specyfikę nie można zakładać, ze polując kilka lat na drobną, myśliwy będzie umiał odpowiednio zachować się polując na np. jelenie. Najzwyczajniej musi na nie polować . Kurs i egzamin powinien zagwarantować stażyście minimum wiedzy potrzebnej do wykonywania polowania reszta jest w jego rękach. Uważam , że egzamin powinien być trudny z prawem do jednej poprawki w roku. Nie zdany skutkować powtórzeniem kursu. Po zdanym egzaminie warunkowe przyjęcie do koła na okres próbny, przynajmniej jeden sezon. I obserwować nowego kolegę. W razie wątpliwości stanowczo odmówić. Natomiast dalej uważam , że kandydaci na łowczych powinni być dodatkowo przeszkoleni i nabywać stosowne uprawnienia do zarządzania obwodami. Jak to zrobić i czy mają pobierać za to wynagrodzenie to inny temat jak Kolega słusznie zauważył. DB Autor: Iskarz godzina: 13:06 Ad. puchaty miś Żeby nie mieszać w poprzedniej wypowiedzi wątków. Odpowiadam. Byłem, reprezentowalem.Spotkalem się z ludźmi profesjonalnie zajmującymi sie łowiectwem. Niestety nie zostalem do tego przygotowany i było mi bardzo ciężko. Starałem się to robić najlepiej jak umialem, a wykształcenie łowieckie zdobywałem na własną rękę.Stąd byc może różnica w ogladzie spraw związkowych, gospodarki łowieckiej miedzy nami. Kopulujace niedźwiedzie, pierniki, wiatraki, chroniczne dziewictwo u sarny i nawoływanie mnie do myślenia nie zmienią faktów. Ja Kolegi do myślenia nie nawołuję. Każdy tu ma prawo do wypowiedzi i poddawania swoich opinii pod dyskusję. Argumenty Kolegi przyjmuję, doceniam troskę o jakość kształcenia stażystów i wielu kwestiach podzielam Kolegi poglądy. Pozostawiam sobie jednak prawo do zdania odrębnego w kilku kwestiach. Obok etyki połozyłbym nacisk na stronę organizacyjno-prawną łowiectwa. Dzisiejsi stażyści będą tymi , którzy przeprowadzą Związek przez czekające nas nieuchronne zmiany. DB P.S Gentelmena nie poznaje się po tym jak się zachowuje, lecz jak myśli. To jest niewyuczalne. Z tym trzeba się urodzić. Autor: paradox06 godzina: 14:07 Kol. Iskarz wielkie sorry, ale racz zauważyć, że założycielem tego "topica" jest Kol. puchaty mis. Moim zdaniem on zadaje pytania, on w pewnym sensie prowadzi dyskusję tzn. jest swoistym moderatorem tego tematu. Problemy jaki poruszył są wielowątkowe. Ty natomiast koncentrujesz się na jednym i tylko jednym temacie, który nazwałbym szkolenie, metodologia pozyskania wiedzy itp. Sugerowałbym, pomimo, że poruszane zagadnienia przez Ciebie są bardzo istotne daj możliwość głosu innym. Zbytnia monotonność, monotematyczność i przesadna Twoja dominacja w temacie proponowanym przez puchatego nie jest dobra dla dalszej dyskusji, a wręcz go skutecznie "zabija". Może dobrym było by założyć oddzielny temat - jeśli uważasz,że jeszcze jest coś do zakomunikowania, rozpatrzenia, poznania stanowiska innych lub rozwiązania tego problemu.Proponowałbym skoncentrować się na temacie i sugestiach puchatego misia. Pozdrawiam Autor: Iskarz godzina: 15:58 Świadomy swoich błędów pozwoliłem sobie odpowiedzieć puchatemu misiowi w formie syntetycznej w ostatnich 2 wpisach. Za wprowadzenie watków pobocznych przeprosiłem dwukrotnie. Myślę, że ostatnie dotyczą tematu pracy ze stażystami i zbudowania u nich prawidłowej szeroko rozumianej etyki łwieckiej. Pozdrawiam Kolegów DB |