![]() |
Poniedziałek
22.08.2005nr 022 (0022 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Wysokie napięcie!!! Autor: wsteczniak godzina: 01:33 Alus - najkrócej rzecz ujmując - nasz indianin podaje nazwy mierników a pisząc "voltomierz" niepoprawnie ten przyrząd nazywa. Niczego one nie mają wspólnego z powsaniem łuku elektrycznego ( no chyba , że w nich, jak się przeciążone palić zaczną) ! Użycie tych określeń w tym przypadku świadczy o nieznajomości zagadnienia. W jego poście użyte słowa "Bociek wcale nie mosiał dotykać linii wysokiego napięcia" przypadkowo obrazują stwierdzenie jakie może zaistnieć. Lecz ten wywód jest raczej na zaliczenie uczniowi na -3, a nie do wytłumaczenia zjawiska. Igor - przecież pisze, że bociek wisiał na SŁUPACH, a więc ptaszysko lądowało na słupie. Inne są odległości: przewód -słup a inne przewód- przewód, co nawet dla laika jest gołym okiem widoczne. Bocian to dość długi ptak (nie wiemy jakiego napięcia to linia) ale za pewnik przyjąć można, że dłuższy niż zamontowany do słupa (konstrukcji UZIEMIONEJ !) izolator. Nieszczęśnik zbliżywszy się jednocześnie do przewodu , np nogami a dziobnem do słupa spowodował przekroczenia tzw. napięcia przebicia ( przeskoku) i dalej w postaci przewodnika już występował. Praw fizyki pan nie ......... itd.Specjalne na takie zdarzenia przewidziane zabezpieczenia linii, tzw SPZ (samoczynne powtórne załączenie) powodują wyłączenie linii na określony czas (setne części sekundy) i jej ponowne jej załączenie. W tym czasie bociek się sfajczy lub inna podobna przyczyna ustanie i linia dalej będzie normalnie pracować Snucie dywagacji na temat zmiany pola magnetycznego w podwyższonej temperaturze przez bociana i tym podobnych dyrdymał świadczy o dyletanctwie z pogranicza zawracania kijem Wisły. A wprowadzanie innych pojęć jak np. strefa ulotu przy tym poziomie to tak jakbyśmy zasiedli za sterami Calambii. Jak już się rozpisałem, to dodam. Nie jest grzechem - nie wiedzieć - ale trwać w niewiedzy z uporem, pomimo naprowadzających aluzji, to obok dyletanctwa, głupotą jest. Proszę zainteresowanych, aby się nie gniewali, nie chcę nikogo dotknąć, ale jak już pisano prawda - nagą być musi. Pozdrawiam wszystkich - wstechniak Autor: mastalerz godzina: 09:23 Ja widziałem jak do samo stało się z helikopterem Gość skosił linię "średniego" napięcia podczas pobierania wody go gaszenia lasu Pani z pogotowia kiedy zadzwoniłem myślała że jaja sobie z niej robię !!!! Chyba do końca życia będzie gość miał widok kabli energetycznych przed oczami Jeszcze teraz (po paru latach) przylatuje w to miejsce popatrzeć prócz tego że jak to koledzy piszą "nie zespawało" go to miał fart i spadł w nardzeczne grzęzawisko co zamortyzowało upadek z jakichś 10m- pilot i pomocnik przeżyli Autor: wsteczniak godzina: 10:28 mastalerz - właśnie, jeszcze jedna refleksja. Zarówno ten pilot, jak i pilot-bociek obaj byli pilotami mało doświadczonymi (ten z helkoptera ewidentnie przegapił słupy, bo przewodów raczej nie widać. Usprawiedliwiać go może, choć nie powinien, pośpiech z akcji ratowniczej wynikły. Ale dlatego do tych ekip idą najlepsi z najlepszych. Co do boćka - to bankowo młody, mało doświadczony ptak, któremu instykt zachowawczy nie wykształcił jeszcze intuicji. Gd dyby spadł pomiędzy słupami, ewidentnie jak po strzale w lotkę, spadł na ziemię po próbie taranowania przewodu. Jeżeli wisiał na słupie - popełnił błąd lądowania zniżając lot wzdłóż przewodu, co w krytycznym momencie, gdy jest już bliziutko konstrukcji słypa i zmniejsza prędkość powoduje wypełnienie przestrzeni izolacyjnej (powietrze) swoim ciałem. No i bum - dalej to już wiadomo A ten pilot - to wyjątkowy szczęściaż dwukrotnie uratowany. Raz od spotkania z matką ziemią z takiej wysokości, po raz drugi, cudem, od tzw porażenia prądem od tzw. napięcia krokowego, które po zerwaniu przewodu pojawia się natychmiast wokół styku tego przewodu z ziemią. Tymże właśnie sposobem ginie b. dużo zwierząt, im większe tym częściej, w przypadku zerwania się przewodu linii energetycznej. Pisząc powyższe posty, pozostaję w świadomości, że Koledzy , bywający w łowiskach przyjmą to jako cegiełkę wiadomości do rozumienia tego, co obserwujemy, napotykamy, a co (oby nigdy) w naszym pobliżu się nie zdarzyło. Siły natury są mniej straszne, jeżeli rozumiemy sposoby ich działania i potrafimy właściwie się zachować. Na koniec, chcę przypomnieć, że nie tak dawno przetrawiliśmy podobny temat, po słusznych wątpliwościach jednego z kolegów, o ustawieniu ambony tuż obok linii wysok. napięcia. Pozdrawiam - wsteczniak Autor: venator godzina: 13:33 wsteczniak wie co mówi :) swoją drogą takie wypadki bocianów na liniach wysokiego napięcia to bardzo częste przypadki spędzające sen z powiek miłośnikom bocianów Autor: Wicher godzina: 14:37 Oj może porazić. Autor: Igor1186 godzina: 14:46 Poważny temat, a kolega Wicher sobie żarty stroi ! ! ! Z prądem nie ma żartów ! ! ! Darz Bór Autor: Fazi godzina: 14:54 Widać bociek nie był elektrykiem ;-) bo prawdziwego elektryka prąd nie tyka !!! Autor: Wicher godzina: 14:54 Ja? Nigdy w życiu. pozdrawiam wraz z całą brygadą Autor: Wicher godzina: 14:57 A zapewniam że ten temat nie jest mi całkiem obcy. Autor: ptok dziwok godzina: 15:04 ad Fazi ... Tyku tyku i po elektryku taki jest koniec tego powiedzonka... Autor: Fazi godzina: 15:53 Ptoku dziwoku ja się z tym nie zgodzę :D Autor: Rzecznik Prasowy godzina: 18:53 Jak często mi się zdarza- nie wtemacie-jeno ze Wsteczniaki poczty statnio przeglądnąć zabacyzl, to trza tutaj. Wstecnziaku- ano ponoć te ryby w tym Myslecinku sa, przywitala nas tablica, z ez łowiska mozna wiziaśc jeno 2 karpie i 5 kg innych ryb. Staw był "boski" zarybniany rok temu 4.5 tonami karpia, głębokośc maksymalna 2 m, ale 60% zbiornika było ok 1.20m, a częśc pół metra ( nie lcizac przy brzegu). Od godziny 6 rano do 15.00 blisko 40 chłopa, w tym tacy z 20letnim i łuższym "wędkraskim stażem" złowili...................1 karasia i 2 liny. Ot wszystko. A wiec na swojej wedkrasiej trasie omijajcie ludziska szerokim łukiem miejsca, które zwa sie sztucznymi "jeziorkami", bo Was zelektryzuje jak tego boćka. Pozdrawiam filip |