![]() |
Środa
22.03.2006nr 081 (0234 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Krolewskie osiagniecie - zabawa. Autor: deer.hunter godzina: 08:11 ad Magnum Chyba tak... Dodałbym jeszcze łosia-rogala.... pozdr. dh ad LeonUA Tego lamparta spod piesków to Paweł Kardasz fajnie opisywał. I wyglądało to zupełnie inaczej... Chyba, że kłamał... Polujacy u nas na OHZ-cie myśliwy z Suchej Beskidzkiej o takim polowaniu na rysie mi opowiadał. Też jakiegoś "szpeca" w Kole mieli, który dosyć regularnie koty strzelał z pomocy psów korzystając. Z tego co opowiadał psy nie mogły być "ostre". Polował z ogarami (mieszańcami ? nie pamiętam). Musiały być tylko wytrwałe (cierpilwe) i jakby to powiedzieć hmmm... "upierdliwe" dla kota. Co prędzej czy później wyprowadzało go z równowagi i wyganiało na drzewo gdzie szukał tzw świętego spokoju. Na psach nie znam się zupełnie ale było u nas kilka łąjek i nie zrobiły furory. Zdaje się, że za często lubią jak koty własnymi ścieżkami chadzać. Tak przynajmniej właściciele twierdzili. A jz jestem zupełny psi laik, więc tylko zasłyszane opinie powtarzam ;-)) DB dh Autor: LeonUA godzina: 12:55 Ad dh ja tez nie jestem specem od pieskow ale ogary... szpice mysliwskie "gonia na wzrok'" a ogary nie wiem ale nie słuzalem moze. No tez słyszalem ze łajki bywaja niepokorne ale z tego co słyszalem to poprostu wynik ewidentnego spaprania w czasie ukaladania. moj kolega mial lekko skunlonego karela. zwaiee z nim nie polowal ale jej jak on oszczekiwal kuny na drzewiebajka raz widzialm cos pieknego niestety raz tez wpadl na niogrodzone podworko i 12 mlodych kurczakow. na przymusowym pokocie ale ten pies byl wziety ze schroniska. Naczytalem sie jednak ze jesli pies jest dobrze prowadzony i dosc pewnie to polowanie znim to bajka. mnie podobaja sie za jeszcze jedna ceche swoja pierwotność. opisany przezemnie Karel sniegowal sie w glebokim sypkim śniegu przy temp -18 stpni. NIe bylo to byl przejwa jakiegos głupiego okrucienstwa ze stony jego pana. na kwateze byl tylok kominek pies dyszal z goraca pod domkiem nie chcial lezec pokrecił sie i sam sobie wykopal jame w gleboim sniegu. A o takim scenariuszu polowania na lamparty słyszalem apropo wypowiedzi jedego z bylych nadlesniczych DB Autor: Magnum godzina: 12:56 Ciekawe historie o tych pieskach piszecie. Na koty to na razie na pewno derogacji i odstrzałów nie będzie. Ale kuny to też gdzieniegdzie spory problem. Natomiast Co do lamparta, to założenia opisywane przez Kardasza były cokolwiek inne, ale efekt konkretnego opisywanego polowania jak pisze Leon - wlazł na drzewo. Wspomaganie świetlne to faktycznie podobno bywa że ma miejsce, (bo jednak boją się postrzałków) ale przy polowaniach nocnych na zanęcie - raczej mało prawdopodobne, żeby ktoś tropił z psami w buszu w nocy. Nie wszędzie w Afryce w ogóle wolno w nocy polować, nawet z "zasiatki" :) DB Autor: Magnum godzina: 13:02 Tak z psami polują na pumy w Argentynie. Autor: LeonUA godzina: 16:06 kurde a moze moj rozmowca cos przerecił i to chodzilo o jakies kotki w Argentynie wkazdym razie niezaleznie gdzie takie cos nie jest szczytem moich marzen.... ale juz ta kuna po swierzym sniegu .... Autor: deer.hunter godzina: 16:16 Jeszcze w sprawie kun. Kolega z Koła (jest w mojej Galerii ze starym bykiem-selektem) strzelał swego czasu kuny korzystajac z pomocy psa a raczej suki (zwykły kundelek - choć ze względu na rozmiary bardziej kundel do niej pasował). Nienmawidziła ona chorobliwie wszelkich kunowatych bo raz chciała (z ciekawości) powąchać kamionke i została przez nią dotkliwie poraniona. Nikt jej nie szkolił, nie była do tego polowania układana (zresztą do żadnego nie była). Potrafiła killometrami trzymać się kuniej oślady. Dzięki niej co roku kilka tumaków strzelał. W końcu padła ze starości i skończyły się "kunie" łowy. DB dh Autor: Magnum godzina: 17:36 O pumach wiem z relacji uczestnika (niezbyt chętnej zresztą ) W Afryce też pewnie wszystko możliwe. Zależy gdzie i do kogo się trafi. Niesamowicie różne są też przepisy w rożnych krajach afrykańskich - tu nie wolno w nocy, tam nie wolno przy padlinie.. W jednym miejscu bardziej boją się i przestrzegają, gdzie indziej mniej.. A jeszcze a propos grizzli w BC - wymieniłem nawet kilka maili z tym gościem, co niedawno na forum pisal, ze urzadza za 7000 USD bo wylosował grizzli własnie w BC -cena wysoka ale jak za grizzli i tak chyba niezła (pomyślałem może taka okazja raz w życiu, najwyżej auto sprzedam :) ) Niestety okazało się, że facet chce 7000 USD niezależnie od wyniku polowania !!!!!! a o Citesach czy świadectwach weterynaryjnych to nie słyszał i nie chce przyjąć do wiadomości, że istnieją, więc i nie załatwi :) więc nawet gdyby udało się legalnie strzelić, to potem duża szansa, że celnicy legalnie by trofea zabrali :))) DB Autor: deer.hunter godzina: 19:27 ad magnum Masz chłopie dylematy... samochód albo grizzli :-)) DB dh Autor: deer.hunter godzina: 19:27 ad magnum Masz chłopie dylematy... samochód albo grizzli :-)) DB dh Autor: LeonUA godzina: 19:34 ad Magnum bez Citesow ja bym sie niepchał a z Taaaaką okazja nie przesadzalbym. Jak sie juz jest na miejscu np stany Alaska to tam mozna sobie zorganizoawc takie łowy nawet dość tanio. nie jestem ekspertem ale jakies tm znaczki ect. nie wiem jak to wygladaw BC ale moj kumpel byl na Alasce zarobkowo i mowil ze ceny za tego typu sprawy sa do przełkniecia a misa mozna miec za podobno 5000$. to sa tylko zasłyszane opowiesci ale ten moj kumpel jest mysliwym i chyba wie co mowi. Cena za tego misia to tak z przed 3 lat chyba. No ale oni nia maja zbyt duzej infalcji hihihih pozdrawiam DB Autor: Magnum godzina: 21:37 Nie no, jasne, ani taki naiwny ani taki bogaty to nie jestem, żeby płacić tyle forsy za tygodniowy urlop myśliwski nawet w Kanadzie :) Wg wstępnej informacji cena miała zawierać jeszcze jednego czarnego (niedźwiedzia nie noplisa :) ). Myślałem, że oferent ma "poważne zamiary" i cena obowiązuje w przypadku strzelenia i załatwi Citesy, ale jak indagowany wyjaśnił mi powyższe detale, to grzecznie podziękowałem. To ciekawe z tą Alaską, tam chyba jest grizzli bardzo dużo. Śmiej się Deer, no może ja to trochę przesadziłem, jakbym zamienił auto na malucha to czym bym w Bieszczady dojeżdżał, ale jeden Kolega to naprawdę sprzedał samochód (co prawda żony, a nie swój :) ) żeby na misia na Kamczatkę... :))) |