Środa
31.05.2006
nr 151 (0304 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: broń-jak o nią dbać

Autor: Krakus  godzina: 02:17
cuku, Wbrew pozorom dla "starych wyjadaczy" temat może być całkiem obcy. Wielu z nich polując z radzieckiej broni wyprodukowanej w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przestawiło ją 40 lat temu na samokonserwację i taki stan trwa do dziś. Wielu popadło w rutynę i stosują metody ojców i dziadków, a technologia idzie do przodu. Zgodnie z moimi obserwacjami tylko nieliczni myśliwi, zwłaszcza młodzi, stosują środki rozpuszczające mosiądz i nikiel – pozostałości płaszczy pocisków. Widać to również po bardzo ograniczonej ofercie sklepów – brak zapotrzebowania nie wymusza na importerach zakupu środków chemicznych do czyszczenia broni. Kupienie w kraju wysokiej klasy „smarowidła” do mechanizmów wewnętrznych zamka czy spustu graniczy niemal z cudem. Regularne usuwanie „nalotu” pozostawionego w lufie przez płaszcze amunicji może zwiększyć jej żywotność nawet dwukrotnie. Odpowiadając na Twoje pytanie, ja to robię następująco. Po każdym strzale (z wyjątkiem pewnych sytuacji na strzelnicy), a na polowaniu zbiorowym po każdym miocie w którym strzelałem, czyszczę lufę. Przez specjalną prowadnicę, by nie uszkodzić oksydy i korony lufy, wprowadzam od strony wylotu patches (odpowiednia szmatka, może być krążek filcu) nasączony środkiem usuwającym miedź i pozostałości spalonego prochu. Dobrym rozwiązaniem jest stosunkowo łatwo osiągalna Robla Solo z dodatkiem około 10% mydła malarskiego). Po odczekaniu 5 – 10 minut czyszczę lufę tak długo, dopóki kolejne patches nie noszą śladów zielono-niebieskiego zabarwienia. Na zakończenie przecieram lufę czystym patches zwilżonym dosłownie jedną kroplą Bolistol’u. Po powrocie do domu czyszczę komorę nabojową odpowiednio dopasowaną mopą zwilżoną benzyną ekstrakcyjną, oraz całą broń od zewnątrz szmatką zwilżoną Balistol’em. Dwa razy w roku rozkręcam mechanizm spustowy i cały zamek. Wszystkie elementy spryskuję spray’em molibdenowym i montuję całość dopiero po wyschnięciu wszystkich elementów. darzbór!

Autor: Ławny  godzina: 02:48
Zewnetrzna powierzchnie broni czyszcze co 1-2 wyjscia.Nawet jak nie pada deszcz czy snieg na lufie zostaja przebarwienia od brudu i tluszczu,ktore kazdy ma na dloniach. Lufe natomiast czyszcze po kazdym strzelaniu - uzywam do tego flanelowych koncowek wkrecanych do wyciora - kosztuja grosze i sa w kazdym sklepie mysliwskim. Generalnie gdy czesto poluje robie to na sucho. Gdy szykuje mi sie dluzszy rozbrat z lasem po czyszczeniu przecieram lufe lekko nasaczona Balistolem szmatka. Oczywiscie przed nastepna eskapada wycieram starannie lufe do sucha aby pozbyc sie pozostalosci oleju. Do czyszczenia luf gwintowanych nie uzywam zadnych szczotek mosieznych. Niestety jestem zmuszony to robic przy czyszczeniu luf flinty z pozostalosci olowiu po brenekach gdyz inaczej nie sposob pozbyc sie smug. Po zwilzeniu luf Balistolem i odczekaniu pol godziny przecieram lufy wyciorem z sucha szmatka a to co zostanie traktuje w miare delikatnie szczotka. Dzieki tym zabiegom jak moge unikam okazji do uzywania brenek. Znam jednak i takich ktorzy czyszcza lufy kolejnym strzalem:)))Kiedy nie spojrzec zawsze pozostalosci po spalonym prochu. Pozdrawiam DB

Autor: siwy (siwymajk)  godzina: 07:52
Cuku Trzeba dbać i miłować jak kobietę. Pieścić, obejmować i zajmować się wnętrzem

Autor: Wojtek1960  godzina: 08:27
Ad. Krakus Generalnie zaleca się czyszczenie od strony komory nabojowej, poza tym drobiazgiem, chciałbym to robić tak ja Ty, ale nie zawsze wystarczy mi zapału:-(((. Ad. cuku Mimo pewnych braków, można kupić sporo dobrych środków do czyszczenia broni. W zależności od sposobu jej używania i luf ( kula czy śrut) używam Hope's nr 9, który dobrze rozpuszcza osad z tombaku i prochu w lufach gwintowanych a po wytarciu "na sucho" zostawia cieniutką warstwę oleju, zabezpieczającą broń. Do luf gładkich używam preparatu Gun-Tec w aerozolu ( pianka), albo podobnie działającego płynu Beretty, do tego przecieraki filcowe dobrane do kalibru broni, szmatki flanelowe ( nie kupuj gotowych, są niedrogie, ale wymagają stosowania końcówek wyciora dobranych do kalibru, co u mnie jest kłopotliwe bo mam kilka sztuk broni od 222 do 375 H&H). Lepiej w sklapie z resztkami materiałów kupić jasną flanelę na metry. Zapłaciłem chyba 10 zł i już parę lat używam. Szczotki mosiężne nie robią krzywdy ani lufom gładkim, ani gwintowanym więc używam ich zawsze. Ułatwiają usuwanie osadów, a przy strzelaniu TIG-iem lub TUG-iem RWS-a są wręcz niezbędne bo te pociski mają chromowane płaszcze. Technikę zaś mam następującą: najpierw pędzelkiem i elektryczną szczotką do zębów usuwam kurz i pył z zakamarków, później włosiana lub plastikowa szczotka dla usunięcia luźnych produktów spalania prochu, później któryś z wymienionuch środków dla "odmoczenia". Po kilkunastu minutach szczotka mosiężna i po niej przecieraki filcowe. Kiedy już wychodzą czyste, dobry olej do broni ( używam w aerozolu bo wygodniej) i znowu po paru minutach wycior, ale tym razem z flanelą. Na koniec, jeśli mam strzelać, biały papierowy ręcznik lub chusteczka do nosa też papierowa na wyciorze i czyszczę, dopóki nie będzie biała i sucha. Robię to zawsze od strony komory nabojowej i jeśli nie na stole, to pod lufę opartą o podłogę podkładam kawałek wykładziny dywanowej lub filcu. Z zewnątrz przecieram szmatką nasączoną leciutko olejem i po zabiegu. Jako smaru stałego używam bezkwasowego smaru Gun-Tec( taki biały) do kupienia w sklepach ( dobry też do czoków wymiennych). Drewno zaś traktuję specjalnie do tego przeznaczonym olejem o barwie zbliżonej do koloru osady ( dotyczy osad nielakierowanych). Robię to tak często, jak mogę, czasem po każdym wyjściu, czasem rzadziej, zawsze po strzelaniu i jeśli w powietrzu jest dużo wilgoci. Nie używam Ballistolu, bo kiedyś zastygł mi "na twardo" jak lakier. Niezłe są oleje Legia, Remington, wspomniany Hoppe's nr 9. Generalnie zaś oleje polecane do broni i to nie jako uniwersalne ( zamki, śruby i rowerowe łańcuchy, wata, szkło i ..... wie co) tylko raczej specjalistyczne preparaty. Jeśli zaś chodzi o Roblę do odoławiania luf, słyszałem, że jest dobra, ale trzeba bardzo uważać bo potrafi oprócz ołowiu zdjąć oksydę, więc jej nie stosuję. Są mniej agresywne środki ;-))). Optykę zaś czyszczę wydmuchując sprężonym powietrzem pyłki z obiektywu i okularu, a później czysty spirytus spożywczy na wacie bawełnianej do momentu aż będzie suche i czyste szkło. Robię to od zawsze i powłokom nie szkodzi. Mój brat ostatnio zaś odkrył, że równie dobrze działa preparat do czyszczenia okularów z powłokami antyrefleksyjnymi chyba Bausch&Lomb, ale najpierw koniecznie należy "wydmuchać" kurz i pył. Tubus lunety też lekko przecieram zwilżoną olejem szmatką a montaż traktuję wspomnianym białym smarem. Nie dotyczy stałego montażu oczywiście, ale ten trzeba czasem lekko naoliwić, żeby śruby nie rdzewiały.Życzę dobrej zabawy, pozdrawiam, D.B.

Autor: szarak  godzina: 08:50
ad krakus z tym czyszczeniem między pędzeniami to trochę przesadziłeś

Autor: Damian  godzina: 08:58
No tak. Tez mnie to troche rozbawilo :-) Pozdrawiam! DB!

Autor: greg  godzina: 08:59
Nalezy pamjętać o precyzyjnych ruchach Lekki pełen czółości posuwisto zwrotny delikatny jak wiatru tchnienie, oddający całą głębie Twego jestestwa Ps. dotyczy to nie tylko czyszczenia broni ale tez całego zycia greg

Autor: Wojtek1960  godzina: 09:05
Ad. szarak i Damian No i co w tym zabawnego??? Można też czyścić w trakcie pędzeń, zwłaszcza, kiedy mioty są długie i głuche ;-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))) D.B.

Autor: Krakus  godzina: 09:30
szarak, Damian, Czy aby na pewno przesada? Czyszczenie między pędzeniami wynika bardziej z dbałości o celność niż z potrzeby. Różnica w punkcie trafienia pomiędzy strzałem z lufy czystej i strzałem z lufy „zabrudzonej” wcześniejszym strzelaniem wynosi zazwyczaj 4 do 6 cm. Wyjdzie Ci lis poza miotem w odległości 70 metrów i ta różnica wynikająca z braku czyszczenia może zadecydować o pudle, lub co gorsze poranieniu mykity. darzbór!

Autor: jurek123  godzina: 09:58
Krakus Jesteś pierwszym który tak dba o swoją broń.W życiu nie widziałem myśliwego by tak postępował. kiedyś mieliśmy kolegę który po polowaniu na kwaterze zanim broń schował do futerału wstępnie ją czyscił. Powiadam wstępnie bo on to tak określał. Jak mozesz się domyslać budziło to powszechną wesołość wśród myśliwych.Co bardziej spostrzegawczy powiadali że robi to bo ma nowego Manlichera. Przyznam się bez bicia ze w tamtych latach też traktowałem broń gorzej niz żle. Do tego trzeba czasu by zrozumieć jak postępować lub nawyku wyćwiczonego za młodu że tak postępować nalezy .Myślę że to drugie jest coraz bardziej powszechne pośród myśliwych.

Autor: Krakus  godzina: 11:47
jurek123, Widzę, że byłeś bliski tym, o których pisałem, że przestawili 40 lat temu broń na samokonserwację :))) Też kiedyś robiłem to samo :(( Czasy się zmieniają, tak jak Wy śmialiście się z kolegi wstępnie czyszczącego broń na kwaterze, tak ze mnie się śmiano, gdy 10 lat temu zacząłem na zbiorówkach nosić broń w futerale i wyjmowałem ją dopiero na stanowisku. Dzisiaj ponad połowa koła robi to samo, bez względu na to czy mają nowego Manlichera, czy starą CZ. Gdy zacząłem czyścić broń pomiędzy miotami koledzy się już nie śmiali tylko z zainteresowaniem pytali w jakim to robię celu, a dzisiaj już po każdym miocie kilka wyciorów rusza do akcji. darzbór!

Autor: Karol  godzina: 12:56
Ad. Krakus Czyli jak stoisz na stanowisku, wychodzi ci dzik... załóżmy, że dobry dzik. Strzelasz, dzik pada. Przeładowujesz i zauważasz sznurującego lisa to rozumiem, że już nie strzelasz bo broń twoja już celnie nie strzeli i różnica może być od 4 do 6cm więc możesz poranić ?? Darzbór :-)

Autor: Wojtek1960  godzina: 12:57
Ad. Krakus Przepraszam, ale z tą różnicą chyba trochę przesadziłeś. 4 - 6 cm nie może być wynikiem nie wyczyszczenia broni między pędzeniami. Zawodnicy na strzelnicy często strzelają najpierw dzika w przebiegu, a później kulę statyczną czyli lisa i rogacza. W takim razie jak im się udaje wystrzelać 98 - 100 w sttycznej, jeśli są to strzały od 11- go do 20 - go ??? Bywam na zawodach już dość długo i na różnych strzelnicach, a nigdy nie widziałem, żeby ktoś czyścił broń po np. konkurencji, albo przy odwracanych makietach po jednym przebiegu. Niewątpliwie jednak o broń trzeba dbać, wtedy ona jest wdzięczna, pozdrawiam, D.B.

Autor: jurek123  godzina: 13:12
Kol Krakus Lata 60te polujemy na podlasiu na zające .Zbiórka ,losowanie karteki wszyscy pieszo na stanowiska .Rozprowadza jeden z kolegów doswiadczony myśliwy.Mróz jakieś 15 stopni i każy zajety sobą jak tu nie zmarznąć.Na jednym stanowisku kolega myśliwy po 50tce zamiast usiąść na stołeczku tańczy kombinując coś przy fuzji.Trwa to bardzo długo ,koledzy z boku pokrzykują na niego by usiadł. Koniec pędzenia więc sąsiedzi jako pierwsi z pretensją że się kręcił zamiast spokojnie siedzieć.Kolega mówi że fuzji nie moze otworzyć bo się zacieła. Próbują kolejno koledzy i nie mogą ruszyć klucza.Dokuczają myśliwemu że nie smaruje,na co myśliwy że jego chłopak w tygodniu fuzję czyścił i smarował. Chłopak jest w nagonce i przyszedł do ojca.Pytają się więc myśliwi czym smarował.Powiada rezolutnie że olejem.Ale jakim pyta ktoś .Okazuje się że jadalnym takim na którym matka placki piekła. Wszyscy w śmiech i teraz rady jak to otworzyć.Ktoś wpada na pomysł ,rwą trochę zeschłej trawy i rozpalają ognisko a myśliwy podgrzewa baskile uwazając by drewna nie spalić.Wreszcie klucz puszcza i broń się otwiera.Radość mysliwego ,bo myślał że będzie dla niego koniec polowania.Oczywiście czyszczenie papierem od kanapek i jakoś fuzja chodzi. Jest to autentyczny opis którego byłem uczestnikiem Przyznasz że sytuacja nietypowa ale myślę że wcale nie odosobniona w tamtych latach.

Autor: Krakus  godzina: 13:54
Karol, Śmiej się do woli, mnie to nie rusza. Jeśli lis wyjdzie blisko to nie odpuszczę, ale jak będzie daleko to tylko mu się ukłonię. Nie twierdzę, że błędów strzeleckich nie robię, ale polowanie to nie loteria. Wojtek1960, Nie przesadziłem, zaolejona lufa i komora nabojowa daje rzeczywiście tak duży odskok. Nie chodzi o czyszczenie broni w trakcie zawodów, odskok daje tylko pierwszy i czasem drugi strzał. Czyszczenie broni między przebiegami lub kolejnymi konkurencjami może sytuację tylko zepsuć – ważna jest powtarzalność strzałów, czyli lufa zawsze jednakowo czysta, lub jednakowo brudna. Zwróć uwagę na zachowanie wielu zawodników przed rozpoczęciem pierwszej konkurencji, czyszczą histerycznie lufy benzyną, spirytusem a nawet acetonem, niektórzy puszczają jedną kulkę w ziemię. Znam i takich, którzy na strzelnicę przyjeżdżają już z brudną lufą. Na zawodach w strzelaniu precyzyjnym (benchrest) regulamin na ogół przewiduje 2 lub 3 strzały w kulochwyt przed rozpoczęciem strzelania. jurek123, samo życie :)) darzbór!

Autor: cuku  godzina: 15:03
Witam, bardzo dziękuje za wasze uwagi, a na marginesie dziwie się jeśli ktoś żartuje sobie z osoby bardzo dbającej o swoją broń myślę że pewnie dlatego że sam tak nie robi :))))) DB

Autor: ANDY  godzina: 15:37
Krakus, nie traktuj tego postu jak gacka , ale piszesz ,że czyścisz dlatego ( pomijam pedantyczność) , że różnica pomiędzy strzałem z czystej a 'brudnej' lufy wynosi 4-6 cm - pytanie na jakim dystansie byłoby nie od rzeczy . To jakaś niekonsekwencja - na polowaniu . Masz czystą lufę strzelasz i trafiasz a później z brudnej' boisz się ,że nie trafisz , toć szansa na odskok spada do zera ? To prędzej wg mnie z 'czystej' masz większe szanse spudłować.Chyba ,że przystrzeliwując broń czyścisz po każdym strzale? DB

Autor: siwy (siwymajk)  godzina: 16:58
No to jurek 123 ubawiłeś mnie.

Autor: ajwa  godzina: 17:18
Niektóre posty mnie ubawiły.Czyje nie będę pisał. DB.

Autor: Spring  godzina: 17:33
Czyszczenie broni jest opisane w roznych publikacjach o broni i strzelaniu, jest to proces ktory nie musi zawsze przebiegac tak samo, roznymi drogami mozna dojc do tego samego celu. Pragne zwrocic Kolegom uwage, ze preparaty do chemicznego usuwania miedzi moga byc niebzpieczne dla luf chromowanych elektrolitycznie, bo w tym procesie chrom kladzie sie na podlad miedziany lub miedziano-niklowy i taki preparat uszkodzi lufe.(sama powloka chromowa nie jest szczelna) Pzdr.DB

Autor: aarcim  godzina: 17:37
Sądze, że Kolega Krakus posiada broń co najmniej Holland-Holland i to z najwyższej półki bo taka dbałość z czyszczeniem to może tak przecienić lufy, że będą jak papier. Co do celności z broni czyszczonej i nie czyszczonej to kompletna bzdura (oczywiście pomijam broń zaoliwioną bo z takiej nie nalezy strzelać). Wspominali koledzy już wcześniej, że jaka byłaby celność na zawodach przy kolejnych strzałach. Często byłem świadkiem w latach ubiegłych gdzie dostępność do broni była mniejsza jak koledzy na zawodach w kilku strzelali z tej samej broni i ostatni strzelający robił czysty wynik. Różnice w celności są ale tylko zależne od strzelca.

Autor: Piotr Gawlicki  godzina: 17:42
Było już na podobny temat (www.lowiecki.pl/forum/read.php?f=12&i=10425&t=10425), a w tym postawiona tamże teza do dyskusji, czy broni można w ogóle nie czyścić i nie konserwować, a jej żywot nie będzie z tego powodu radykalnie krótszy? Czy są zwolennicy takiej tezy, szczególnie o długim okresie praktycznego wdrażania jej w życie i jakie są tego rezultaty? ad Krakus) Chyba jednak przesadzasz z tym wpływem nieczyszczonej między pędzeniami broni na jej celność.

Autor: Hubert1  godzina: 18:18
A jakie błedy można popełnić przy czyszczeniu broni gwintowanej?

Autor: ajwa  godzina: 18:36
Ad. Hubert1 Czyścić między pędzeniami. DB.

Autor: Yacek  godzina: 18:41
Hubercie 1 ....podobno gwintówka nie lubi od przodu.

Autor: Hubert1  godzina: 18:48
Chłopy ale mi chodzi o tą koronę o której wspominał Krakus

Autor: Spring  godzina: 18:54
Ad.Yacek Generalnie masz racje, ale w niektorych rozwiazaniach czyszczenie od tylu moze byc bardzo utrudnione, wtedy czyscimy od przodu zakladajac na wylot lufy specjany ochraniacz zabezpieczajacy wylot przewodu lufy przed kontaktem z pretem wyciora. Pzdr.DB

Autor: Krakus  godzina: 20:25
ANDY, Toż dlatego wlaśnie lunetę mam przystrzelaną do czystej lufy. aarcim, Czytaj proszę uważniej i zanim zaczniesz się z kolegów nabijać spróbuj zrozumieć to co napisali. Powtarzałem już dwukrotnie, że „odskakuje” wyłącznie pierwszy pocisk (czasem częściowo drugi) a później już można strzelać i strzelać bez straty skupienia. Hollanda nie mam (choć bardzo bym chciał) lecz standardowe Krico i to nie z żadnej półki tylko z lady sklepowej. Czyszcząc nawet 5 razy po każdym strzale samą tylko szmatą mniej lufy zetrę niż Ty czyszcząc szczotką 3 razy w roku. Piotr, Od czasu gdy zająłem się elaboracją na poważnie jestem na strzelnicy bardzo częstym gościem, przy czym nie strzelam na wynik a wyłącznie na skupienie. „Odskok”, o którym pisałem zależy bardzo od kalibru – im grubszy tym większy. W 5.6x52R nie przekracza 2-3 cm, w 6.5x55 3-4 cm, ale dotąd nie zażyło mi się by 30-06 trafił bliżej niż 4 cm od całej reszty serii a czasem jest to nawet 8 cm. Ponieważ na polowaniu w ~90% przypadków o sukcesie decyduje pierwszy strzał (z czystej broni) to na takim właśnie strzale się skupiam. Udało mi się już kilku kolegów do takiego podejścia do problemu skłonić, zazwyczaj po niezrozumiałym pudle. Przychodzimy na strzelnice, kontrolna seria 5 strzałów ze skupieniem 3-4 cm centralnie 4 cm nad punktem. Potem czyszczenie, strzał, czyszczenie, strzał i tak pięć razy – skupienie takie samo, ale 8 cm z boku lub wyżej. Ten sam błąd w odległości 180 metrów wyniesie 15 cm, dodaj do tego niewielki błąd strzelca i dzik dostaje po piórach zamiast na komorę. Snajperzy czasem strzelają w kark i dzik tylko z hałasu wie, że coś się w lesie działo. Spring, To nie wygoda decyduje o czyszczeniu lufy od strony wylotu, lecz czysta pragmatyka. Taki zabieg wymaga, jak słusznie piszesz, zabezpieczenia korony ale daje gwarancję, że olejem nie posmarujesz najtrudniejszej do wytarcia komory nabojowej. Dla wielu może być to zaskoczeniem, lecz już dość dawno lepsi strzelcy od nas wszystkich razem wziętych zauważyli, że olej w komorze ma znacznie większy wpływ na odskok niż olej w lufie. darzbór!

Autor: Bolek  godzina: 20:48
Zgadzam sie z Krakusem,na polowanie wybieram się z brudą lufą, czysta powoduje wyraźne górowanie. DB

Autor: Oisyr  godzina: 23:08
Witam ! W czasach dobrego samopoczucia i pustawych półek sklepowych używałem oleju do broni (tak się nazywał), potem oliwy do maszyn do szycia a jak i tego zbrakło to oleju silnikowego. Tego było w bród. Ten zwyczaj kultywuję do dziś. Czyszczę tak od 15 może 20 lat ciągle te same jednostki i jest dobrze. Podążając za nowoczesnością, teraz czyszczę półsyntetycznym :) Cylinder w silniku zalicza tyle "strzałów" w czasie niedługiej jazdy ile niejeden z nas nie wystrzeli ze swej luśni w ciągu jej kilkudziesięcioletniego żywota. A i ciśnienie jest, i temperatura a jak cylinder wygląda ? Pozdrawiam DB