![]() |
Czwartek
01.09.2005nr 032 (0032 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Włośnica (NOWY TEMAT) Autor: arcisz godzina: 07:39 Badałem wczoraj kolegi dzika w lecznicy. Coraz częściej po takich badaniach mam ochotę kupic sobie mikroszkopa i szkiełko bo mam stracha jak wychodzę od weta i widzę jak on to bada. Mam coraz mniej zaufania do wyników. Jeden z wetów pobierał w tym roku chyba 84 próbki, badałem kilka razy i widziałem co robił - ten sie starał i robił w miarę dokładnie ale to co wczoraj widziałem to mnie doprowadziło do "ciarek na grzbiecie". Niestety ale pierwszy wet wyjechał z tego "kraju". Co grozi gamoniowi, który zezwoli zarażonego dzika zjeść? Jaki jest % pewności, że po badaniu pod trychninoskopem mieso jest OK? Kiedy ostatni raz wykryto u Was włośnice? W mojej okolicy kilka lat temu była w Zgorzelcu (40km), podobno w zeszłym roku trafił się chory dzik w Wymiarkach (ok 40km). W sumie oba przypadki dość blisko. Józef, wiesz coś na temat tego przypadku? pozdr. arcisz Autor: Rzecznik Prasowy godzina: 08:01 Arciuszu- co do "technicznej strony" to nie wiem, ale o samej włosnicy było ostatnio na HPC, moze nawet ten post jeszcze tu "wisi', a jak nie- szukaj w archiwum. pozdrawiam filip Autor: Pawel B godzina: 08:13 Ja znam przypadek z okolic Płocka, gdzie jedno z kół zrobiło biesiadę z pieczonymi dzikami i kiełbaskami z dziczyzny 3 lata temu . Zjedli 3 dziki, ale zbadali tylko jednego. Efekt ok 70 osób zarażonych włośnicą w większości goście . Rozmiary glupoty ludzkiej nie znaja granic Darz Bor Paweł B Autor: ajwa godzina: 08:35 Ad Arcisz W ub roku nic takiego nie było,chyba że była sztuka spalona po cichu.Spróbuję zasięgnąć języka i jesli był taki przypadek to będę wiedział i dam znać.Natomiast kilka lat wstecz był przypadek w jednym z kół na moim terenie że jeden cwaniaczek jak się dowiedział że sztuka strzelona ma włośnie to odwiózł ją do skupu.Ale po tym już nie poluje. DB. Autor: hippis godzina: 08:39 zamroż arcisz mięso do temp. -30* przez dwa tygodnie i masz włośnia z glowy Autor: marcino godzina: 08:57 ad arcisz mam takie same wątpliwości wożę próbki do lekarza ktory moim zdaniem robi to dość solidnie - wycina 24 fragmęty pod duże szkło - całość pod mikroskop - i to wszystko przy mnie mimo wszystko łatwo wypbrazić sobie sytuację zę psu na budę całe badanie bo przy małej infekcji mógł nie widzieć lub poprostu mogło właśni nie być w pobranych próbkach generalnie ufam badaniu ale i tak dzik wędruje do zamrażalnika a w przypadku konsumpcji np polędwiczki staram się ją dobrze wysmażyć o taka fanaberia :)) Autor: Łowny godzina: 09:02 A ja polecam coś innego..poszukajcie weterynarza , który bada mięso sposobem WYTRAWIANIA, nie wiem dokładnie na czym to polega, ale wkłada się mięso do jakiś odczynników chemicznych..wyniki co prawda są dopiero na drugi dzień jednak pewność 100%. Jeśli chodzi o "małe szkopy" :-) to znam przypadek, że na pobranych 32 próbki włosień był tylko w 2 !!! Więc nie jest to zbyt pewne badanie...Strach pomysleć gdyby wziął do badania tylko 30 skrawków i akurat te dwa pominął. D.B Autor: arcisz godzina: 09:32 Marcino, z tego co pamiętam, to od jakiegoś roku do badania daje się przepone i wycinek z jakiegoś mięśnia - mi poprzedni wet kazał brać z przedniego biega i tak robiłem. W sumie robił 84 próbki na trzech szkłach - trochę to długo trwało ale co tam, w tym czasie ogladałem jego sprzęty do znęcania się nad dłużnikami bo chyba po to ma on te wszystkie szczypce i tasaki ;) Tyle próbek bo mu tak jakiś weterynaryjny przepis kazał. Wczoraj to chyba już przepis ten nie obowiązywał :((( Raczej tego weta nie obowiązywał, innych pewnie tak... No dobra, niech bedzie że kupuje zamrażalkę, mrożę mięcho i potem robię kiełbachy i inne wędzonki. Nie szkodzi to nic mięsu? Można rozmrożone mięso przekręcić i pakować w kichy albo w zalewę i do wędzenia? DB Autor: Wieniek godzina: 09:35 U nas jak na razie w historii koła nie zdażyła się próbka z włośniem, natomiast co do badania , to z tego co wiem próbki z tuszy powinien pobierać sam weterynarz a nie myśliwy. Wiąże się to oczywiście z koniecznościa dowozu tuszy do weta lub weta do tuszy (co jest oczywiście niewykonalne i sami pobieramy wycinki), ale często bywa tak , że nie pobieramy właściwych próbek lub pobieramy ale sam łój bo np dostał na przepone i nie ma co wyciąć (a często myśliwi nie znają innych alternatywnych miejsc pobierania wycinków). Zawsze jest strach , że coś przejdzie niezauważone, nawet metoda wytrawiania 100% pewnośći nam nie da. U nas nie ma nawet stacji która by tą metodą się posługiwała i zostaje nam wierzyć szkiełku i oku naszego weta, który jak na arzie się stara. DB Autor: marcino godzina: 09:44 przy takiej chęci poświecenie się ( mrozenie) poszukał bym wytrawiania - łatwiej :) i czekać 30 dni nie trzeba poza tym zawsze możesz zamrozić kiełbasę jeszcze lepiej jest ją sparzyc - najlepiej korzystając z termomeru do mięsa lub fachowo w rzeźni tak czy siak jest kilka sposopbów żeby się ustrzec - lub chociaż zminimalizować ryzyko co zaś się tyczy wytrawiania - to dla przykładu w Poznaniu nikt tą metodą nie bada i najbliżej w oddalinych 50 km Pniewach Autor: arcisz godzina: 09:50 Kiełbasę OK, moge zamrozić. No a wędzoną szynke tez mrozić? Kurna - to mi sie nie podoba - trzeba bedzie każdego gryza zapijać sporym kielonkiem. Jak tak dalej pójdzie to przez to myśliwstwo to mi marskość wątroby grozi.... Wytrawianie to nie u mnie - za mała dziura. A sparzenie kiełbasy pomoże? Ostatnio tez trochę spanikowałem jak mi się biały nalot pojawił na kiełbasie po jakims tygodniu i zacząłem kombinować, że trzeba jednak mrozić ale Twój przypadek potwierdza, że to normalka... Autor: dzikarz godzina: 10:10 Arcisz Witaj Nie bądż taki delikatny ,tak jak piszesz po kazdym takim gryzu lu kielona i będzie ok ,u nas włosnica była w jednym przypadku kilka lat temu , kiedy to nasz wspólny znajomy strzelił dzika, takiego stezenia włosnia jakie miał ten dzik to dawno nie widzieli. pozdr. dzikarz Autor: arcisz godzina: 10:26 Kto strzelił? Świniak czy Krzysiek? Na waszym obwodzie czy gdzieś indziej? pozdr. arcisz Autor: Roman Rutkowski godzina: 10:40 Ad arcisz Ja przeważnie robię tak: pół dziczka na mięso, czyli do zamrażarki a drugą połowę na kiełbasy, wędzone szyneczki, schab i polędwiczki. Kielbasę po uwędzeniu parzę!!! ( nie gotować) około 40 min i po wystudzeniu owijam w folię alu i do woreczków i do zamrażarki. Szynki , schab i polędwice bez parzenia zaraz po wędzeniu zostawiam trochę do bieżącej konsumpcji, a resztę porcjuję i w folię i do woreczków i do mrozu, Wyjmujesz nawet po kilku miesiącach, rozmrażasz i jest jak świeżynka. Paluszki lizać. Pozdrówki Darz Bór Autor: Jenot godzina: 10:55 Ad Arcisz To co brałem dla siebie to odstawiałem do rzeznika.On ma rzeznię i robi wszystko na miejscu, łącznie z badaniem mięsa.To do niego przyjeżdża weterynarz i pobiera próbki. Ja jedąc po gotowe już wyroby odbieram zaświadczenie że mięso było badane. Wiesz Arcisz do dziś wierzyłem im że wiedzą co robią, i że wykonują swoją pracę rzetelnie. Twoja wypowiedz zasiała jednak we mnie ziarno nieufności........i co teraz ? A kiełbasę taką dobrą robi......: (( Pozdrawiam DB Autor: arcisz godzina: 11:14 Jenot, ja nie wiem, czy robi to źle. Nie jestem wetem i nie znam sie na tym ale ten wet, który wyjechał robił dłużej badanie jednego dzika niż ten wczorajszy dwóch... Nie wiesz co tracisz.... Sam masz robić kiełbachę i sam wędzić - to nastepny, przyjemny etap polownia. Samo patroszenie i rozbieranie nie jest najprzyjemniejsze ale to wędzenie..... Ech. Kiedyś Cię zaproszę na całodniowe wędzenie, połączone z degustacją i kielichem pod gryza tak na wszelki wypadek ;)))) Poczekaj tylko niech się urządzę, dokończe to co stawiam a nastepnie wybuduję porządną wędzarnię... Wymagany będzie nocleg ale to w tym okresie to już bezproblemowe - jedyna trudność to wciągnąć się na piętro, choć bedzie można zaleć koło pieca :))) Mam już taki jeden wolnostojący upatrzony zamiast kominka. Ma nawet motywy myśliwskie, chyba leleń i dzik na nim jest :))) pozdr. arcisz Autor: JerzyM godzina: 11:21 Witam po długiej nieobecności na Forum. Koledzy, wszyscy macie rację. Dawniej włośnica w światku lekarzy wet. nazywana była chorobą młodych pań i starych panien - osób zwyczajowo stroniących od zakrapiania jadła i prawdą jest, że mocny alkohol larwy włośnia zabija. Prawdą jest też, iż zabija je głębokie mrożenie. Hippis zapodał temperaturę - 30 stopni i tak ma być. Nie wiem tylko czy nasze domowe zamrażarki potrafią wydolić do takiej temperatury. Moja nie. Amerykanie aktualnie nie badają mięsa na obecność włośni, stosując wyłącznie głębokie mrożenie. To tyle prawdy w temacie trychinozy. Życzę wszystkim smacznych, suto zakrapianych kąsków. DB, JerzyM Autor: marcino godzina: 11:35 jednym słowem często trzeba wznosić toast : " Żeby ten dzik nie myślał że go świnie jedzą" :))) pozdr Autor: Piegus godzina: 11:43 JearzyM. Kiedyś myslałem tak jak i Ty, ze alkohol zabija włośnia. Stare powiedzenie przecież mówi ze trzeba " zalać robala" , lecz po wizycie u weterynarza dowiedziałem się że to nie prawda. Alkohol powoduje że w naszym żołądku soki żoładkowe maja odczyn obojętny i torebki larw nie rozpuszczają się i nie przechodza do jelita cienkiego a są wydalane z kałem. DB Autor: dzikarz godzina: 12:02 Ad Arcisz. Po sąsiedzku u was przez Bóbr kolega A.O. dzikarz Autor: Felek godzina: 12:40 W moim obwodzie włośnicy u dzików (jak mnie pamięć nie myli) nigdy nie stwierdzono. Osobiście jestem przezorny i daję dziczki do badania metodą wytrawiania - ponoć pewna. Darz Bór. Autor: kołczan godzina: 13:00 Witam, co do włośnicy, to sparzanie, smażenie, zalewanie C2H5OH nie pomaga. Od bodaj 2 lat nie jest dopuszczona metoda trichinoskopowa. Jeżeli solidny wet. ma dać zaświadczenie, to musi zbadać met.wytrawiania. Co do mrożenia, to jest to metoda przemysłowa. Temp .-28 st. ale zmierzona w głębi tuszy!, przez 10-14 dni wystarczy. Po takiej operacji - smacznego.Barzbory i lasy. Autor: marcino godzina: 13:40 co to znaczy ze metoda jest niedopuszczona ?? podaj mi kolego jakiś zapis prawny jeśli możesz - który zabrania weterynarzowi badać mięso trychinoskopem. o skuteczności nie mówmy co sparzania smażenia i tp to jest kolego tak samo jak z mrożeniem i mierzeniem temperatury wewnątrz mięsa - jeśli jest odpowiednio wysoko to TO DZIAŁA pozdrawiam Autor: JerzyM godzina: 14:59 Piegus, no i o to chodzi. Są wydalane z kałem i nam nie zagrażają. Jeśli coś mimo wszystko się przyczepi, to objawy są łagodniejsze. Pozdrawiam. JerzyM Autor: Mart godzina: 16:35 Na temat wytrawiania rozmawiałem z kilkoma wetami i również się dowiedziałem, że aktualnie jest to jedyna dopuszczalna metoda (podstawy prawnej nie znam). Mikroskop i szkiełka dają ponoć max 30% pewności a wytrawianie blisko setki. I od jakiegoś czasu również badam tylko przez wytrawianie. Co do próbki to (wiadomość również od wetów), największa koncentracja włośnia jest w przeponie, jako mięśniu najbardziej natlenionym, i to zawsze ją starannie wycinam w całości do badania, jeszcze przed opróżnieniem klatki piersiowej z narogów, aby coś się nie pomięszało. Kolegom, mającym problemy ze znalezieniem weta badającego przez wytrawianie polecam skonsultowanie sprawy z najbliższą ubojnią, oni muszą mieć umowę z takim wetem, a on bada mięso tylko tą metodą. DB Autor: wsteczniak godzina: 18:23 Panowie - ponieważ w temacie ruszonym przez zacnego arcisza znam się tak dobrze, jak na astronomii ( wiem , że jest księżyc, słońce i jeszcze parę gwiazd) ośmielam się zapytać : jak osiągalna powszechnie temperatura -18 oC ma się do neutralizacji tego paskudztwa - włośnicy ? Wiem, że jest to tylko zaleczalne paskudztwo i dlatego - pro publiko bonbo - poroszę o teksty odpowiedzialne i fachowe. Powszechne jest długie przetrzymywanie dzika w zamrażalnikach, lecz czy taka praktyka idzie w sukurs takiemu wet-cie o jakim mówi arcisz w pionierskim poście ? Częstujemy naszym dzikiem najbliższych. Dobrze wiedzieć bez pudła, co robimy. Pozdrawiam - wsteczniak Autor: krzys212 godzina: 20:47 Kiedyś byłem świadkiem jak wet. badał próbki przywiezione przez pewnego myśliwego... I gdy już miał kończyć i wypisywać kwitek. doszedł do wniosku, że zerknie na jeszcze jedną próbkę i znalazł:-/ To mnie przekonało jak skuteczną metodą jest metoda szkiełka i oka:( Jest jedyny przypadek włośnia z jakim się spotkałem. Ale skoro już przy pasożytach to często spotykacie się z bąblowcem? Ostatniego dzika udało mi się strzelić w obecności kolegi ktory jest wetem, i to on pierwszy zwrócił uwgę na bąbla na wątrobie. Było to moje pierwsze i mam nadzieje ostatnie spotkanie z bąblowcem:). pozdrawiam krzys212 Autor: Dawid godzina: 21:06 U mnie w kle jak jestem 17 lat aktywny wlośni nie było. Lasy duże, dość czyste. Wydawałoby się że ta choroba istnieć u mnie nie powinna. I oto na wigilijnym rok temu strzelono 4 dziki i wszystkie przeznaczono do podzailu miedzy mysliwych. W czasie dzielenia i porcjowania oraz znakowania mięsa (tak by było można różne jego części rozlosować i wiedzieć na wszelki wypadek co jest z którego dzika) jeden z nas zawiózł próbki do badania. Okazało się że jeden z dzików, bardzo zdrowo wyglądający, około 45 kg miał wlośnia. Pierwszy raz w historii. Trzeba uważać Autor: kołczan godzina: 21:12 - 18 st.to za mało, a co do smażenia, to jak Kolega zrobi z mięska węgielek, to i owszem, to już nie zaszkodzi, bo goście nie zjedzą. Tylko wytrawianie, jak wątpliwości co do m-ca pobrania próbek, to niech to zrobi za nas wet. Konary przepony lub/i mięsień z przedniego biega.Pozdrawiam; na marginesie - włośnica może być śmiertelną chorobą, znam przypadek zagnieżdżenia się włośni w obrębie ukłabu bodźcoprzewodzącego serca z fatalnym, przed laty, skutkiem.Pozdrawiam. Autor: wsteczniak godzina: 23:17 kołczan - popełniasz bład nieuważnego czytania. To taka choroba tego forum. Uleczalna, zapewniam Cię. Terapia jest prosta. Specjalnie dla Ciebie powtórzę: czytać wolno, zwracać uwagę na interpunkcję i starać się tekst zrozumieć ! Aby dotarło - dodam jeszcze, że akademickie określenia są tu znane, a "układ bodzcoprzewodzący" zastępujemy słowem adekwatnym, prostrzym, a pomimo to rozumiemy się. Żywię nadzieję, że jak to "przetrawisz" napiszesz coś więcej, o tej -18oC, bo Twoje "to za mało" - to rzeczywiście - ZA MAŁO. Nie pytałem o formę, jakość potrawy i spodziewaną reakcję MOICH gości. W tej dziedzinie i Ty poznasz sprawdzone i szanowane tu autorytety, które bez mądrzenia się napiszą co i jak. Jeżeli jesteś lekarzem weterynarii - chętnie zagłębie się w Twoje porady, byle były one takie, o jakie prosiłem w poprzednim poście. Np, sądzę, że właściwą byłaby wiadomość, z jkakich miejsc wet powinien próbki pobrać, a dodanie "z grubsza" dlaczego, fachu wet-owi nie odbierze a chcącego wiedzieć, usatysfakcjonuje ! Pozdrawiam Ciebie i okolice w których znam wielu rozsądnych ludzi - wsteczniak |