![]() |
Piątek
05.08.2005nr 005 (0005 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Trudne pytanie...? Trudna odpowiedź...? (długie) (NOWY TEMAT) Autor: gorian44 godzina: 19:51 Klika lat temu stałem się posiadaczem psa myśliwskiego rasy Kopov, który niestety nieszczęśliwie dość szybko odszedł „za tęczowy most”. Po Kopovie w domu pojawił się Gończy Polski. I zaczęło się.... wystawy, szkolenia, konkursy. Na tych wszystkich impreza zawsze była duża ilość osobników ubranych na zielono:). Początkowo tylko podsłuchiwałem opowieści z lasu, relacje z polowań no i oczywiście wzajemne kłótnie, ale z czasem ten „zielony światek” zaczął fascynować mnie coraz bardziej. No i zdecydowałem się. Mój sąsiad, myśliwy, zachwycony mym psiakiem i moimi kynologicznymi ciągotami zaproponował mi odbycie stażu kandydackiego, na co oczywiście przystałem z radością. I tak stałem się stażystą, ale stażystą, którego nęka trudne pytaniem, a mianowicie: Czy ktoś z szanownych doświadczonych forumowiczów mogłyby przedstawić mi argumenty uzasadniające słuszność zabicia. Nie chodzi mi tu o argumentację ustawami z prawa łowieckiego o celach łowiectwa oraz o gospodarce łowieckiej, lecz o sam fakt odebrania życia żywej istocie. Podczas majowego szkolenia psów w Przechlewku, miałem okazję mieszkania pod jednym dachem z grupą myśliwych, którym to pytanie oczywiście zadawałem. Jedni wysuwali argumenty typu: „...ty pozyskujesz szynkę w supermarkecie, a my (myśliwi) pozyskujemy mięsko w lesie”:) Lecz moja riposta „a jeśli ja nie jadam mięsa” wywoływała dziwnych wyraz na ich twarzy i szybką zmianą tematu. Inny myśliwy stwierdził, iż nie ma racjonalnego usprawiedliwienia faktu zabicia, a cała otoczka w myślistwie jak gwara, tradycja, zwyczaje to tylko taki kamuflaż by jak najmocniej przykryć ten element łowiectwa jakim jest oddanie śmiercionośnego strzału. Oczywiście na temat myślistwa wiem niewiele. Dlatego może niektórym to pytanie wydać się trywialnie śmieszne, ale będę bardzo wdzięczny za wszelką odpowiedź, która choć w minimalnym stopniu pozwoliłaby mi na wytłumaczenie sobie tego elementu myślistwa. Pozdrawiam i Darz Bór Grzegorz Janicki Autor: jurek123 godzina: 20:19 Ad gorian44.Daj sobie spokój z łowiectwem i pozbędziesz się problemu .Lepiej nie polować i żyć w zgodzie ze swoim sumieniem ,niż pozornie tłumaczyć sobie coś czego racjonalnie wytłumaczyć nie można.Mój syn gdy dorastał zadawał mi takie same pytania,a chodził ze mną na polowania od szóstego roku życia.Po którejś z rozmów gdy miał już 18 lat zapytałem go czy tak naprawdę jest przekonany by zostać myśliwym czy ciągle ma skrupuły.Przestał chodzić na polowania a ja uszanowałem jego wolę bo nie każdy ma taką konstrukcję psychiczną by polować.Jedni wyżywają się w myślistwie inni mają fioła na tle tuningu samochodów i biciu rekordów w sprincie na 1/4 mili jak mój syn i tak powinno być.Dlatego uważam że ci co starają się w jakiś sposób dociec czemu inni polują robią to niepotrzebnie bo nawet przy najmądrzejszym tłumaczeniu nie są w stanie pojąć,gdyż ich psychika na to nie pozwala.Nie należy się do niczego zmuszać wbrew własnej woli. Autor: PiotrekPat godzina: 20:37 Każdy ma nieco inną konstrukcję psychiczną i chociaż jestem pewien ze myslistwo nie jednoczy ludzi ze wzgledu na zabijanie to jednak większość mysliwych pewnie nie mogłaby polować mając takie dylematy, nie wdając się w dyskusję- ani to Twoja zaleta ani wada. Dobrze że się zastanawiasz nad tym bo "pozsykiwanie" łaczy się z zabijaniem i każdy z Nas to przeżywa. Swoją drogą mnie na przykład pomogło obejrzenie na żywo w ubojni przez kilka godzin uboju świń i bydła. Nie pojechałem tam dla zabawy- po prostu obowiązki zawodowe wymagały takiej wizyty- i powiem Ci ze ciarki mi po plecach przelatywały i dla mnie doznania na polowaniu są dalece inne Według mnie nic nie szkodzi abyś należał do PZŁ i polował z aparatem fotograficznym. Mozesz mieć strzelbę i strzelać tylko na strzelnicy- ani od stazysty ani od członka PZŁ nie wymaga się zabijania. U mnie w kole jest koleżanka która w ogóle nie ma broni. Szczerze mówiąc wydaje mi się że ten temat jest chęcią wywołania dyskusji o zabijaniu- to Ci powiem od razu-łowiectwo to nie ten sport. A gwara i tradycja nie są z pewnoscią otoczką mającą coś ukrywać bo to dopiero od około 30tu lat tak się na świecie pomerdało że obecnie wielu ludzi wierzy że zabcie psa to grzech smiertelny a mordowanie ludzi to fakt historyczny. W czasach kiedy tradycja powstawała polowało się dla mięsa choć i dla splendoru i sam fakt zabijania nikogo nie raził, nie było dylematów, ekologów ani supermarketów gdzie dwuklicowa dwunożna gadzina obleczona w proekologiczne futro (do którego produkcji użyto tylu chemikaliów a przy którego produkcji spuszczono do rzek i powietrza odpady przewyzszajace kilkakrotnie wagę tego "proekologicznego" futra ) idzie kupić indycze skrzydełka na zafoliowanej tacce, omijając a często po prostu nie mając świadomosci jak wyglada ubojnia drobiu i linia ubojowa, od haków na których za łąpkę wiesza się trzepoczącego indyka głową w dół, przez tasmociąg który przenosi go do porażenia prądem, wżacej kapieli, mechanicznej skubaczki, automatycznego noża do obcinania głowy, sprawnego noża pracownika który jednym cięciem i specjalną łyżką wywala trzewia na linię produkcyjną która dalej sprawia że indyk ze skrzeczacej kupy brudnego pierza zmienia się w smakowite rózowe mięsko na tacce wyłożonej podkładką absorbującą wyciekające nieapetycznie wyglądające soki z mięsa. Ja to widziałem i dlatego szukam ukojenia w polowaniu - to chyba coś mówi. Autor: Shooter (DT) godzina: 20:41 Ad gorian44 A ja postaram się choć pewnie mi sie nie uda. Podobnie jak syn jurka123 zacząłem chadzać z ojcem na polowania gdy miałem ok 6 lat. NA szczęście nigdy nie zadawałem podobnych pytań choć teraz czasem nad pomyślewam (zdarza mi się myśleć!!). Po pierwsze człowiek od zawsze polował (z czasów zamierzchłych aby żyć)- tu obalę Twoją teorię niemięsożerności- człowiek "wymyslił" wegetarianizm kilkanaście (set) tysięcy lat temu. Ogólnie człowiek jest istotąmięsożerną (tak jesteśmy zbudowani i tyle). Więc pooglądaj np. wilki, lisy, jastrzębie czy cokolwiek innego drapieżnego (a nawet dziki)- widziałeś kiedyś wśród wymienionych wegetarianiana??- ja nie. Tyle na ten temat. Po prostu może w polujących pozostał silniejszy instynkt pozyskiwania żeru w celu przetrwania. To że tego nie potrzebujemy..... wiele drapieżników tez zabija mimo iż nie jest w stanie wszystkiego "przejeść". Choć ja hołduję zasadzie, że wszystko co strzelam biorę na użytek własny (no czasem może pomijam w tym temacie samce płowej- tu zachowuję się jak łowca słoni-niestety-poluje dla trofeum). Ze swej strony w łowiectwie nie rozumiem tylko jednego (i proszę o wyjaśnienie); "mysliwych" polujących namiętnie na wszystko co się rusza i na drzewo nie s...... Po prostu nie trawię gości (bo to nie mysliwi), którzy przywożą na skup 8-10 kóz z wielce dumną miną- bo trzeba redukować, bo plan. Co qwa trzeba redukować, jaki qwa plan. Czy osła nie cieszy widok na zasiadce np. na dziki rudelek sarenek w pobliżu żerujący. Ja wolę sarenki niz pustynię. A w ogóle co za kozak- upolowac kozę. Codziennie o tej samej godzinie i w tym samym miejscu. Tożsamo tyczy się pozostałych gatunków jeżeli chodzi o ilość. Naprawdę nie rozumiem (i tu popieram autora postu) po co strzelać na maxa???? A może aparacik fotograficzny i ładne zdjęcia do galerii??? Wiem, że mnie zaraz do greenpeacu wyślecie;-)) ale zwierzyny naprawdę jest znacznie mniej niż wtedy gdy miałem 6 lat.................... DB Shooter Ps. A do greenpeacu nie pójdę- uwielbiam polowania i całą tą otoczkę;-))))))). Autor: Grzegorz Janicki godzina: 20:45 Ależ ja się nie zmuszam. Łowiectwo mnie, wraz z całą jego otoczką (a może ona przede wszystkim) bardzo pociąga. Strzału jeszcze nie oddałem, jednak myślę, że ma "konstrukcja psychiczna" na to pozwoli bez większych wyrzutów sumienia:). Zwyczajnie jestem ciekawy „problemu” i stąd moje pytanie. DB Autor: Jozef Starski godzina: 20:59 Witaj Grzegorz! Nie wiem czy znajdziesz jakiekolwiek argumenty na słuszność zabijania, ale napewno znajdziesz całą masę argumentów na słuszność polowania. Jeśli cofnąć koło historii o ok. 10 tys., lat to wszystko co żyło na ziemi z ludźmi włącznie mogło przetrwać i przetrwało dzięki polowaniu. Na progu Nowej Ery - około połowy ludzkiej populacji utrzymywało się dzięki i wyłącznie polowaniu (do tego pojęcia zaliczam również traping i łowienie ryb). Półora tysiąca lat później już tylko niewielkie ogniska ludzkości na świecie polegały w swoim przetrwaniu na łowiectwie. Większość ludzkości przeszła na rolnictwo szeroko pojęte, bo na nim można było polegać w większym stopniu niż na łowiectwie. Gdyby dziś użyć wskaźników-przeliczników, to można by założyć że ok. 90% całej populacji ludzkiej jaka żyła na tej ziemi na przestrzeni ostatnich 10 tysiecy lat – swoją egzystencję zawdzięczało – szroko rozumianemu łowiectwu. Nawet wtedy, 10 tysięcy lat temu, nikt nie zadawał pytania, czy zabijanie zwierząt jest słuszne. Dziś, 10 tysięcy lat później, niektórzy poszukują argumentów na słuszność zabijania, bo zapomnieli skąd się wzieli, kim jest człowiek w ogniwie Natury. Alienacja człowieka z Natury jest obecnie czymś normalnym, ale nam, myśliwym, będącym tak blisko Natury – jest przykro z tego powodu, bo coraz więcej mamy przeciwników – z grupy ludzi, właśnie tych wyobcowanych z Natury. Powoływanie się na to, że ktoś może być jaroszem (wegetarianinem) i obejść się bez zabijania zwierząt, jest wybiegiem wybiórczym i nietypowym dla człowieka. Zerknij do mojego artykułu w „Polowaniach” pt., „Antymyśliwskie uprzedzenia”, bo on po trochu nazwiązuje do Twoich wątpliwości. Życzę Ci udanych polowań i jestem pewien, że w łowiectwie sam znajdziesz odpowiedź na swoje trudne pytanie. (Chętnie bym kiedyś posłuchał Twojej odpowiedzi na podobne pytanie, kiedy już będziesz myśliwym). Pozdrawiam - Joe Autor: krogulec godzina: 21:15 Tak mi się zdawa że każdy musi ( a w każdym razie powinien ) życ w zgodzie z własnym sumnieniem .... strzelać i zbijać też i nie każdy ma ku temu konstrukcję psychiczną . Jeżeli natomiast chcesz znaleźc dla siebie w tym uzasadnienie to najłatwiej Ci będzie jak pomyślisz o swoim czteroła-pym partnerze , możesz robić to dla niego ... możesz także wogóle nie polować zgodnie z własnym sumnieniem a jedynie nosić broń na "wrazieczego" i pomagać kolegom dochodzić postrzałki ... naciskanie spustu to jeden z momentów w tym łowieckim życiu który możesz też i pominąć specjalizując się w czym innym natomiast niestety będąc myśliwym musisz uczestniczyć w całym tym misterium śmierci i tego już Tobie się nie da uniknąć pozdrawiam Darz Bór ! Autor: nonqsol godzina: 22:05 Trochę to dziwne, że takie egzystencjalne bez mała wątpliwości przyszły dopiero po kilku doświadczeniach i - byc może - wydaniu iluś tam grosików. Ale ponoć myślenie wyróżnia nas z przyrody a wątpienie wręcz uczłowiecza, że wspomnę choćby jakże popularne cogito ergo sum. Wątpliwości goriana trochę stoją w sprzeczności z hodowlą typowego - w końcu - psa myśliwskiego, dla którego polowanie jest celem samym w sobie a wystawy to tylko... wystawy. (chyba już kilku hodowcom się naraziłem ale trudno...). A może rozwiązanie leży w pomyśle Szponiatego, aby pomagać kolegom w dochodzeniu postrzałków ?. Pozdrawiam! PS Aż dziwne, że nie włączyło się do tej dyskusji - jakże rzeczowej - kilku 'pisaczy'. Autor: FranekS godzina: 22:26 ad gorian44 ot i mamy kolejny problem filozoficzny. Nie wydaje mi się możliwe racjonalne wytłumaczenie "sposobu na życie" zwanego polowaniem szczerze i do końca osobie ,która nigdy wcześniej się z tym nie zetknęła. Dylematy związane z odebraniem życia pięknemu i zdrowemu stworzeniu są (i myślę że zawsze powinny być) powracającym pytaniem dla każdego prawdziwego myśliwego. Przepolowałem z różną intensywnością ca 37 lat i co jakiś czas zadaję sobie pytanie co mnie gna do lasu w tym konkretnym celu.Wiele argumentów przytaczanych przez kolegów są tylko próbą udzielenia odpowiedzi , może nawet sobie samemu.Ludzie uznawani za normalnych mają różną odporność psychiczną na zjawiska zachodzące w otaczającym ich świecie.Zostałeś przyjęty na staż , co do niczego nie obliguje.Patrz , słuchaj , analizuj , wykonuj czynności zlecane stażyście.W twoim przypadku wiele zależy od wprowadzającego.Jeżeli nie będziesz sam w sobie pewien , że jesteś już w stanie strzelić do zwierzęcia i odebrać mu życie , to przedłuż staż o kolejny okres lub odpuść. Wszystkie teorie jak "zabawy ludyczne" zwane inaczej tradycją , pseudorywalizacja w trofeach , zakrapiane spotkania koleżeńskie po łowach , wykonywanie narzuconych planów itd. nigdy nie usprawiedliwią celu nadrzędnego łowiectwa , jakim jest w konsekwencji zabicie "na śmierć" zwierzątka-żyjątka.Czasami wydaje mi się , że jest coś w rodzaju zakamuflowanego instynku , spuścizny dawnych wieków. Chyba że ma się "sprany łeb" w tzw. służbach ( oczywiście nie polskich , tylko obcych np. specnaz ) i zabicie żywego zwięrzątka to radość , a zabicie człowieka to przyjemność. Przemyśliwaj. pozdrawiam Aha .. jeszcze jedno nie daj sobie wmawiać głupotki typu "nie wypijesz , nie zabijesz".Jak zdecydujesz się na strzał to w pełni świadomości umysłowej. Autor: Paweł CG65 godzina: 22:58 ad. Grzegorz tak w wielkim skrócie: 1. dobrze że "przemyśliwujesz" - zabijanie bez skrupułów/emecji jest dla mnie czymś niezrozumiałym i obcym prawdziwemu myśliwemu. 2. Nawiązując do postu Józefa S. - nawet ci polujący 10 000 lat temu szanowali zwierza i po jego ubiciu często "przepraszali" zwierza za odebranie mu życia. 3. Punktem drugim dochodzimy chyba do sedna tematu. Polujemy i zabijamy. Szanujemy zwierza. Przeżywamy to kazdy na swój sposób inaczej. Wyjście do lasu to swoiste misterium a nie krótki wypad do lasu po kawał świeżego mięsa. Bierz przykład z Myśliwych ( tych prawdziwych). Oceń ich wg. własnego uznania a decyzje podejmij zgodną z sumieniem. DB! Paweł Autor: Jeger godzina: 23:16 ad. gorian44 Po przeczytaniu Paru Twoich zdań doszedłem do wniosku, że się do polowania nadajesz, i będziesz dobrym myśliwym.... A odpowiedź na dręczące Cię pytania kiedyś sam znajdziesz.. DB Jeger |