Niedziela
14.01.2007
nr 014 (0532 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: moje pierwsze polowanie.... :)

Autor: młody łowca  godzina: 16:09
Ad Alus Jak na razie nie ma dnia żeby nie widział tego odyńca stojącego 5m ode mnie, i ta wadliwa breneka...... eh :)

Autor: whitetail  godzina: 22:13
To ja napisze coś od siebie. Moje pierwsze w życiu polowanie odbyło się 25 listopada 2006r. Przez pierwsze pare miotów nic się nie działo aż w końcu braliśmy mieszany, gęsty las z jerzynami. Kiedy tylko zająłem stanowisko i zaladowałem sztucer, spojrzałem w prawo i lewo widząc że sąsiedzi juz stoją, lecz trąbki jescze nie było , gdyż dwóch mysliwych po mojej lewej stronie jeszcze szło na stanowiska (stałem z numerem 3 na flance). Nagle zauważyłem kątem oka jakiś ruch po mojej lewej stronie i zauważyłem wycinka, którego wypłoszyli pewnie rozprowadzający się mysliwi, truchtającego równolegle do mnie w strone czoła miotu. Zgrałem szczerbinke z muszką i wycelowałem w luke miedzy dwoma drzewami, na którą się kierował i czekałem jednocześnie kątem oka widząc go jak się zbliża. Jak tylko znalazł się w luce, pociagnąłem za spust, padł strzał i...zobacyzłem dzika pędzącego ile sił w strone drugiej flanki. Po chwili do uszu doszły mnie dwa szybkie strzały i cisza. Pamietam tylko, że dopiero po chwili doszło do mnie co właśnie się stało. Serce przestało mi łomotać mniej więcej po 10 minutach a ręce trząść jakoś dwa mioty później. Poszedłęm na miejsce strząłu po trąbce kończącej pędzenie i znalazłem ślad uderzenia kuli w ziemie a 2 metry za nim miejsce w którym dzik ruszył biegiem. Okazało się, że dwa ostatnie strzały to były pudła. Wszyscy mysliwi mówili potem, że jakby ten dzik nagle wyjechał z lasu to bym go pewnie trafił, ale przyczyną mojego pudła było to że widizałem go juz z daleka i tak mnie nerwy zżarły, że nie byłem w stanie go trafić. Dzik miał, z relacji mysliwych, około 60-70kg. Jednak wkrótce los się odmienił, gdyż na nastepnym polowaniu strzeliłem dzika 13kg w pełnym biegu w sosenkach sięgających mi prawie do kolan. dostał zaraz za uchem i został w ogniu. Zostałem królem polowania i nie wiem czy taki sukces kiedykolwiek uda mi się powtórzyć, pożyjemy, zobaczymy :). Życze wszystkim kolegom takich emocji jakie przeżyłem...nadal jak sobie to wspominam to mnie ciarki przechodzą ;)