Poniedziałek
10.10.2005
nr 071 (0071 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Wyjazd Jenota na gęsi??

Autor: tadys ( BT )  godzina: 08:23
toć to jakaś Diana, na Jenota mi to nie wygląda, chyba był "koń za krótki" pozdrawiam, tadys

Autor: arcisz  godzina: 08:32
No i wyjaśniło się samo... Raz gruchnąłem z roboczej chabety na glebę z podparciem na łokieć... Obojczyk na szczęście wytrzymał .... Później jeździłem na oklep a że koń był wykorzystywany w rolnictwie to nie za bardzo umiał puścić się galopem.... Najwyższy dostępny bieg to kłus po którym chodziłem jak kowboj.... Przez kowbojskie dolegliwości siadałem w przerwach pomiędzy próbami kłusowania na szerokim zadzie ale qń jednego razu zrobił zwód i gruchnąłem tym razem na plecy. Nie pamiętam co to za rasa była ale wysoki i szeroki to on był.... O mały włos a bym się udusił tak mi oddech odjeło... Szczenięce lata... Drugi Dziadek miał jeszcze Kubę - gryzł wszystkich tylko mnie nie. Jako kilkulatek mogłem sobie spokojnie chodzić pod nim, ciągać za ogon i itp. sztuczki wyczyniać na widok których rodzina dostawała zawału. Wiecej okazji prowadzenia pojazdów z napędem o mocy 1 konia biologicznego nie miałem.... Choć kłamię, w zeszłą zimę rozwoziłem siano po paśnikach bo inne 4x4 zakopywały się. Zazdraszczam nawet takich przygód jakie zademonstrowała powyżej Myśliwa :))) pozdrowienia dla koniarzy :))

Autor: Jenot  godzina: 19:51
Ad Kornik Nie to nie ja. Tak jeszcze z konia nie spadłem, co absolutnie nie znaczy że nie mogę spaść : ) Każdy upadek z konia to niebezpieczny upadek, ten zademonstrowany na zdjęciu należy do bardzo niebezpiecznych. Reakcja konia mogła być różna, mam nadzieję że wszystko skończyło się dobrze. Tym bardziej że przed oczyma mam ciągle mojego wyżła który jeszcze liże się z rany zadanej końskim kopytem. Pozdrawiam DB