Wtorek
24.07.2007
nr 205 (0723 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Polowanie Dewizowe na kozły  (NOWY TEMAT)

Autor: Leon  godzina: 14:35
Witam Koleżanki i Kolegów Mam zaszczyt brać udział w polowaniu dewizowym na kozły jako myśliwy podprowadzający. Jest to moje pierwsze polowanie dewizowe na kozły,wiec chciałem Was poprosić o kilka cennych wskazówek :) co,jak i wogóle??? czekam na Wasze cenne wypowiedzi :) Darz Bór Leon

Autor: Lesnygaj  godzina: 15:58
Witaj Leonie.Od 5latek poluję z dewizowcami,na początku tylko na OHZ lasów państwowych,więc trochę strzelamy się już z dewizowcami napolowalem.Po pierwsze to musisz pokonać barjerę językową chociaż w pojedynczych słowach terminologi łowieckiej.Następnie zasady selekcji to poznać musisz na wylot,bo za niezgodny odstrzał odpowiadasz Ty.Następną sprawą jest rozpoznawanie wieku,a na ruji to nie jest takie łatwe,gdy rogacz biega za kozą i na strzał jest chwilka.Wszystko też zależy z kim będziesz polował,najlepsi są niemcy,wiedzą o co chodzi i dorze strzelają.Duńczycy strzelają bardzo dobrze,ale o selekcji niewiedzą prawie wogóle i generalnie interesują ich szóstaki,francuzi nie maą pojęcia o polowaniu,fatalnie strzelają,ale strzelają do wszystkich wskazanych rogaczy.Najlepiej znajdz sobie kilka selektów,które sam dobrze i na spokojnie pewnie rozpoznasz,potem udając się za nimi po drodze zaglądaj na jakieś enklawki i dużo chodż.Po strzale najlepij celnym wręczasz klijentowi złom i bierzesz sie za patroszenie.gdyby jednak rogacz uszedł,schodzisz iszukasz farby.nawet przy wyrażnej reakcji na kulę,musisz okazać farbę a klijent musi ją przyjąć,inaczej jeśli nie podniesiesz rogacza klijent go nie przyjmie.to tak po krótce,jak coś wiecej jeszcze będziesz chciał sie dowiedzec napisz na prifa.dzarz bór i połamania

Autor: Pyza  godzina: 18:42
Teren i rogacze musisz mieć dobrze przepatrzone wcześniej a nie "przepatrywane na na bieżąco". Spytaj dewizowca, czy woli więcej chodzić (duńczycy i szwedzi uwielbiają) czy siedzieć (w zależności od wieku, kondycji i upodobań bywa z tym różnie). Spytaj go, jakie trofea mniej więcej go interesują. Zdarza się, że dewizowiec nie ma podpórki.... Zdarza się, że dewizowiec chce przystrzelić broń (spytaj się). Dewizowiec nie lubi psującego się samochodu. Jeśli jest to jego pierwszy czy drugi raz w Polsce (duża ciekawość Polski) lub/i jeśli wzajemna sympatia na to pozwala może być zaproszony na drobną kawę z ciastkiem połączoną z oglądaniem trofeów i albumów myśliwskich podprowadzającego. Będzie wniebowzięty. I pamiętaj, że dewizowiec raczej nie gryzie. Że to normalny człowiek na urlopie, ciekawy łowiska, do którego przyjechał, informacji w stylu - plan pozyskania, największy strzelony w kole dzik, powierzchnia obwodów... Ale jeśli coś Ci w nim nie pasi (eg. konsekwentnie odmawia strzału, nie trzeźwieje na polowaniach, etc), nie wahaj się reagować. - Pamiętaj, że jeśli pijany spadnie z ambony (tfu tfu), to Ty jesteś odpowiedzialny. Spokojnie możesz od niego przyjąć zaproszenia na piwo czy inne ewentualne wieczorne imprezy, tylko pamiętaj, że to Ty rano prowadzisz i że to Ty preparujesz łby. Równiez te, strzelone ostatniego wieczora ;-)))) I raczej mu się nie przyznawaj, że to Twój pierwszy raz ;-))) Głowa do góry! Pozdrawiam serdecznie, DB Pyza ps I KONIECZNIE opowiedz, jak było.

Autor: Piotr Waślicki  godzina: 19:48
Pyza, Twoja wypowiedź jest przemyślana, trafna i praktyczna. Generalnie bardzo podoba mi sie styl w jakim piszesz. Pozwolę sobie nieśmiało zauważyć, że o ile na wiosnę rogacze mogą być "dobrze przepatrzone" - w domyśle rozpoznane miejsca, w których wychodzą z dość regularną częstotliwością / co nie zawsze jest aż takie oczywiste /, to w czasie rui jest to zawsze loteria. Jest to okres, w którym rogacze zmieniają swoje ostoje, "włóczą się", pojawiają w nietypowych miejscach i o nietypowych porach, gonią kozy. Sukcesy odnosi się raczej chodząc. Siedząc zaś na ambonach nigdy nie wiadomo co nam wyjdzie. Zmierzam do tego, że "wcześniejsze przepatrzenie" daje tylko ogólną orientację, co do rogaczy, które w danym rejonie się pojawiają, bo w tym czasie ich osobniczy obszar terytorialny to ok. 50 ha. Tak , że chyba właściwszym jest zastosowanie tego "przepatrywania na bieżąco" ze względu na styl życia sarny a w terenach polnych również ze względu na żniwa/. /znika ulubiona ostoja jakim są zboża/. NIemniej uwagi o myśliwych zagranicznych uznaję za niezwykle cenne dla osoby, która z podprowadzaniem do tej pory nie miała do czynienia... pozdrawiam Piotr Waślicki

Autor: Piegus  godzina: 20:59
Piotrze a jakby inaczej. PYZA to weteranka dewizówek. Leon dodam swoje trzy grosze. Pyza napisała o sprawdzeniu celności broni. Uważam że ta czynność powinna być obligatoryjna !!!!!! Poza tym masz ciekawy termin podprowadzania, spokojnie Leon szukaj i nie przejmuj sie tym że twój kolega który podprowadza ma 4 na rozkładzie a Ty tylko jednego. Ten JEDEN wydeptany będzie miał dla myśliwego większe znaczenie niż wszystkie razem wzięte nagminnie spotykane. Zapytaj od razu kto patroszy? Po odpowiedzi będziesz wiedział who is who. Trzeba wyczuć myśliwego, miałem kiedys Duńczyka który za największą frajde na polowaniu mial z podchodzenia (a raczej czołgania) w redlinach ziemniaków. Nie zezwalaj na strzelanie do wszystkiego! Resztę napisała wyżej Pyza którą serdecznie pozdrawiam. DB

Autor: Leon  godzina: 21:01
Koledzy Bardzo dziekuję za wszystkie cenne uwagi!!! Własnie sie dowiedziałem,że myśliwi bedą z Danii. Mam nadzieje,że stanę na wysokośći zadania i moje pierwsze polowanie dewizowe bedzie nizapomniane dla gośći oraz dla mnie!!! :) DB LEON

Autor: el Gwiazdor  godzina: 21:19
No Leon powodzenia, a my czekamy na relacje ;]

Autor: Pyza  godzina: 21:42
Piotrze, Być może trochę źle się wyraziłam. Oczywiście, dewizowiec przyjeżdża na ruję na tak zwane własne ryzyko a mi chodziło raczej o zrobienie zawczasu wszystkiego, co się da żeby przygotować sobie grunt pod wspólny sukces. Miałam kiedyś grupę, co prawda majową ale trafił się jeden podprowadzający, który na co dzień mieszkał dobre 250 km od łowiska i tym samym nie miał zielonego pojęcia, co gdzie bytuje. Przez trzy dni objechali wspólnie chyba ponad 600 km i w rezultacie strzelili jednego kozła. Było bardzo nieprzyjemnie, tym bardziej, że pozostali spokojnie wykonali swoje założenia. Takie historie nie powinny mieć miejsca, więc przed taką imprezą należy zrobić wszystko, co się da, aby tak się nie stało. I tak naprawdę o to mi chodziło. Pozdrawiam serdecznie Pyza ps ... I specjalny ścisk dla Piegusa - od tej Twojej weteranki poczułam jakby.... hmm .... łamanie w stawach....? ;-)))

Autor: Leon  godzina: 22:05
Pyza Dziękuję za wszystkie wskazówki!!! Teran znam dobrze,bo bywam bardzo czesto w łowisku.Wiem gdzie sarny bytuja i gdzie mozna spotkać coś ciekawego??!Ogólnie bedziemy polować na 8000tys.h wiec jest gdzie szukać.Jutro rano śmigam w teren i zostaje do późnego wieczora.Potem codziennie zostają mi tylko popołudnia na poszukanie jakiś ciekawych kozłów. Mam jeszcze jednak pytanko:teraz robi sie widno ok 04:10 wiec o,której najlepiej sie wybrać z rana???a o,której z wieczora??? od 17:00??? Gdzie szukać najlepiej w tym okresie kozłów??? Leon' Cio :)

Autor: Piegus  godzina: 22:32
o 4 rano. Wieczorem spokojnie o 18.

Autor: Piotr Waślicki  godzina: 22:45
Leon wybacz, ale to ostatnie pytanie trochę Cię kompromituje... piszesz przecież, że teren znasz dobrze... Pyza, potrafisz niezmiernie precyzyjnie wyrazić to co myślisz, niekoniecznie wprost.... i za to Cę lubię...ten specjalny ścisk... daruj Piegusowi....chłop chciał dobrze....w końcu weteranka to jeszcze nie najgorzej.... pozdrawiam Piotr Waślicki

Autor: Pyza  godzina: 22:47
Leon, tym to się akurat zbytnio nie przejmuj. Będzie tych duńczyków pewnie kilku i godziny ustalane są przez podprowadzających "odgórnie", z możliwością późniejszej weryfikacji. Może się oczywiście zdarzyć, że każdy team wychodzi do lasu o innej godzine ale raczej nieczęsto. Generalna zasada jest identyczna, jak w wypadku "pojedyńczego" polowania :-)) - w lesie macie być dobrą chwilę przed zwierzyną, żeby bez nerwów wypakować się z samochodu i ewentualnie spokojnie dojść na "z góry upatrzone pozycje". Jeśli nie będzie najlepiej, następnego dnia wyjdziecie pół godziny wcześniej/później. I jeszcze mały bonus od cioci Pyzy - minisłowniczek wyrazów myśliwemu absolutnie niezbędnych (niestety tylko fonetycznie) [tak] -dziękuję [naj] - nie; (naj tak = nie, dziękuję) [ja] - tak [yndskyn] - przepraszam [yl] - piwo [skol] - na zdrowie [vildsvin] - dzik [bu(y)kke] - rogacz [roli] (tu "er" jest typowo francuskie) - spokojnie, powoli [got] dobrze (np. soł got - śpij dobrze, dobrej nocy) Pozdrawiam, Pyza

Autor: Piegus  godzina: 22:53
na strofie - wiadoma sprawa

Autor: zygi  godzina: 23:20
I jeszcze jedno.Myślę,że bardzo ważne. Z doświadczenia wiem,że wielu dewizowców rozumie po Polsku i nieraz mówi w naszym języku.Należy bacznie zwracać uwagę co się mówi. Kiedyś podprowadzałem polaka.Tak polaka,który ożenił się z dunką i przyjął jej nazwisko.Przed duńczykami wstydził się polskiego pochodzenia.Wpadł przede mną przypadkowo na niewygodnej ambonie jak do mnie się zwrócił czystą polszczyzną."To Ty patrz przez okienka a ja siądę na podłodze i będę obserwował co jest z tyłu".Zszokowało to nas obu.Nie będę pisał co czułem ale na koniec przed odjazdem powiedziałem mu aby więcej do nas nie przyjeżdżał. Pozdrawiam.

Autor: Leon  godzina: 23:52
A.D Piotr Waślicki Jeżeli ktoś pyta to się osmiesza???! Znam teren bardzo dobrze i wiem gdzie można znaleśc zwierzyne,ale nigdy nie polowałem na kozły w okresie ruji i z dewizowcami!!! Jestem bardzo tym faktem przejety i chciałbym wypaśc jak najlepiej! :) Nie każdy ma taką szansę??! Pyza Bardzo,bardzo Tobie dziękuję za wszystkie wskazówki!!! Za słownik też dziękuję choć jestem młodą osoba,która zna niemiecki i angielski :) Szczere DARZ BÓR LEON