![]() |
Środa
12.10.2005nr 073 (0073 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Za Nysa Luzycka (NOWY TEMAT) Autor: r. andrzej godzina: 09:17 Z prasy codziennej Ulaskawienie wilka. Luzyckie wilki pozostaja dla mysliwych tabu. Sad administracyjny oddalil wniosek o odstrzal. „W imeniu narodu „: Wilk pozostanie przy zycu. Sad adminstracyjny w Dreznie odrzucil wczoraj skarge mysliwego z Bärwalde kolo Niesky, ktory Domagal sie zezwolenia na odstrzal wolno zyjacych wilkow na terenie swojego obwodu. Wilki tepia zwierzyne i stanowia dla niej zagrozenie- argumentowal ow mysliwy. Wyroku smierci na wilka domagal sie zrazu w Urzedzie Krajowym w Dreznie. Jego wniosek zostal tam odrzucony, tak samo jak pozniejsze odwolanie. A wiec mysliwy skierowal sie do sadu. Sad musial na poczatku zajac sie mysliwska sklonnoscia do przesady (org. Jägerlatein ). Wedlug przekonania skarzacego, na terenie Luzyc bytuje 27 wilkow, na poczatku wrzesnia koledzy mysliwi widzieli slady watahy pieciu doroslych wilkow o srednicy tropow 10 – 12 cm kolo Boxbergu. Dopiero pani Gesa Kluth pelnomocnik d/s populacji wilkow na terenie landu musiala objasnic mysliwemu – posiadaczowi medalu za zaslugi Niemieckiego Zwiazku Lowieckiego podstawy biologi tych zwierzat. Juz mlode Wilki maja lapy tak duze jak wyrosniete osobniki czyli zostawiaja tropy o dlugosci 8 – 9 cm i w tym okresie przemieszczaja sie czesto samodzielnie na terenie lowiska. Obecnie bytuje na terenie Luzyc 16 wilkow w dwoch watahach na terenie 700 kilometrow kwadratowych. Z tego 10 sztuk to tegoroczny przychowek. Niejasne sa cele mysliwego domagajacego sie zezwolenia na odstrzal. Wg. niego zamierza on wywrzec pewien “nacisk” na populacje. W wyroku Wydzial sadu odpowiedziany za sprawy ochrony przyrody zwrocil jednak uwage na status scislej ochrony tych zwierzat. Wyjatki dopuszczalne sa jedynie w celu unikniecia powaznych zagrozen. Mniejsze rozklady mysliwy musi zaakceptowac. Zagrozenia dla spoleczenstwa sad nie mogl sie dopatrzec. Ataki na ludzi mozna z duza doza prawdopodobienstwa wykluczyc. Jednoczesnie nalezy jednak rozwoj populacji i zachowanie sie tych zwierzat na biezaco monitorowac, prowadzac rownoczesnie akcje wsrod mieszkancow landu w celu zmiany obiegowej opinii o tych zwierzetach bazujacej na strachu przed nimi…….. ………………………. Do takiej akcji nie wlaczaja sie jednak wszyscy. Np. Landrat W Niesky odmowil informacji na temat tego czy przypadkiem skarzacy mysliwy, ktorego zwierzyna jest tak zagrozona nie strzela obecnie wiecej jeleni niz wczesniej , kiedy wilkow nie bylo. Sächsische Zeitung 12.10.05 Autor: "winnetou" godzina: 09:35 Dlatego jestem przeciwnikiem prywatyzacji zasobów przyrodniczych, które powinny być własnością całego społeczeństwa. Tylko wtedy możliwa jest dysputa na temat powrotu do naturalnych relacji drapieznik - ofiara. Prywatny własciciel nigdy się na to nie zdecyduje, bo dąży do maksymalizacji zysków. No chyba, że państwo stworzy takie instrumenty, iż bardziej opłacalne będzie posiadanie łowiska "naturalnego". Jest tylko jeden problem w tym wszystkim, Większość łowisk Polski i Europy jest już tak zmieniona przez człowieka, iz powrót do sytuacji, gdzie możliwa będzie równowaga przyrodnicza regulowana głównie przez same procesy przyrodnicze wydaje się niemozliwa. Człowiek w takich środowiskach gra rolę gatunku kluczowego dla ich regulacji. Ale nie oznacza to, że myśliwi muszą stawac przed taką absurdalną sytuacją: Gospodarując w łowisku muszą dysponowac finansami - te finanse w znaczym stopniu pochodzą ze sprzedaży tusz upolowanej zwierzyny - jak pojawia się drapieznik wywierający taką presję jak wilk myśliwi w oczywisty sposób stają przed problemem zmiejszenia się rozkładów i zmniejszenia finansów na gospodarkę łowiecką - wniosek? W takich sytuacjach nie powinni zostawac z tym problemem sami, powinny byc mechanizmy uruchamiane przez Ministerstwo Ochrony Środowiska wspieracjące myśliwych w budowie stabilnych populacji zwierzyny (wszelkiej). Klaruje się jeszcze jeden wniosek: Łowiectwo musi przestac być rozumiane jako gospodarowanie poulacjami dzikiej zwierzyny w celach jej pozyskiwania, lecz jako gospodarowanie polulacjami w celach ich ochrony i stabilizacji. Możliwe to? Autor: WIARUS godzina: 11:15 Ad "winnetou" "Łowiectwo musi przestac być rozumiane jako gospodarowanie poulacjami dzikiej zwierzyny w celach jej pozyskiwania, lecz jako gospodarowanie poulacjami w celach ich ochrony i stabilizacji." To stwierdzenie to masło maślane!!! Stabilizacja to nic innego jak pozyskiwanie w ilościach nie przekraczających przyrostu przy utrzymywaniu ustabilizowanej populacji mogącej poprawnie funkcjonować wykorzystując możliwości wyżywieniowe obszaru na którym prowadzi się to pozyskanie. Zaprzestanie pozyskania to wzrost liczebny populacji i w konsekwencji niewydolność wyżywienia jej na tym obszarze w sposób nie zagrażający gospodarce człowieka ( szkody gospodarczo znośne ).Moglibyśmy tu mówić o ochronie prowadzącej do nadmiernej liczby osobników na danym obszarze i wszystkich konsekwencji wynikających z tego faktu. Pozdrawiam. Darz Bór!!! Autor: "winnetou" godzina: 12:41 Nie zrozumiałeś mnie Wiarusie. Dążenia stabilizacyjne powinny być ukierunkowane nie na pozyskiwanie takiej ilości osobników zeby szkody były znośne, ale na działania mające na celu minimalizację udziału człowieka w procesie regulacji. To wcale nie jest "masło maslane". Stwierdzenie "Łowiectwo musi przestac być rozumiane jako gospodarowanie poulacjami dzikiej zwierzyny w celach jej pozyskiwania, lecz jako gospodarowanie poulacjami w celach ich ochrony i stabilizacji." - ma zupełnie inny wydżwięk niż Ty przedstawiłeś. Wcale mnie nie dziwi, że myśliwi z uporem twierdzą, że to przecież to samo. Gdyby swierdzil, że to tym samy nie jest, wówczas musieliby się pogodzić, że: 1. ptaki drapiezne nie są w łowisku szkodnikami, a kuropatwy, bazanta, zająca i wiele innych najpierw musi wystarczyć dla tychże drapiezców, zaś w drugiej kolejności na "pozyskanie łowieckie" (tu dzialania myśłiwych winny się skupić na stwarzaniu waruków bytowania zwierzyny drobnej, dopiero w drugiej kolejności na redukcji drapiezników) 2. wilk jest czescią ekosystemu i to jego bytowanie ma pierszeństwo w łowisku nie rozkłady i pozyskanie (rozumiem, że w obecnej sytuacji koła łowieckie mają problemy z obecnością wilka bo tenże swoją "działalnością" obniża stany zwierzyny i uważam że koła w takich sytuacjach powinny byc wspierane w stabilizacji populacji i prowadzeniu gospodarki łowieckiej, ale... to by sięwiązało z ograniczeniem odstrzałów dla samych myśłiwych. W obecnej sytuacji, gdy brakuje dużych drapiezników, działania myśłiwych wyglądają mniej więcej tak: Dbamy o populację, np. jelenia szlachetnego żeby go było więcej, zaś strzelamy go żeby go było mniej. I dlatego dla wilka tu jakoś miejsca brakuje...). JA wcale nie jestem za tym by wilka nie redukować, broń Boże. Problem polega na tym, że jak sie pojawia wzmianka o wilku to od razu słychac głosy "Wiecie co to oznacza dla zwierzyny płowej!!!" No co to oznacza? Oznacza to że bedzie jej mniej do odstrzału a to już cięzko przełknąc, prawda? 3. Myśliwi musieliby uznac że im wówczas bliżej do ekologów. 4. Problem polega na tym, że gospodarka łowiecka obejmuje tylko gatunki łowne. Każdy, nawet mierny ekolog wie, że tak się nie da prowadzić stabilizacji populacji, bo przyroda jest holistyczna. Zwierzyna jest częścią ekosystemu czy to się myśliwym podoba czy nie i ich ochrona i stabilizacja usi równiez oznaczac ochronę całych ekosystemów. A tak się skłąda, że wiliki, lisy, "jastrzębie" sa równiez cześcią tychże. Na razie tyle Pozdrawiam |