Wtorek
18.09.2007
nr 261 (0779 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Szkolenie weterynaryjne - obowiązek czy ...?  (NOWY TEMAT)

Autor: USOL  godzina: 18:28
Witam wszystkich czy takie szkolenie to obowiązek dla myśliwego czy tylko nabijanie kabony do kieszeni tych z góry?

Autor: FAN6.5*55SE  godzina: 20:08
Kolejny bubel:(:(moim zdaniem powinien byc przeszkolony kazdy kto prowadzi skup dziczyzny.A nie mysliwi i to tak jak u mnie tylko 2.SZUKAJ BY CI WYPISAL IDIOTYCZNY DRUK

Autor: jurek123  godzina: 20:32
Przecież jest tak jak pisze kolega FAN6,5itd.{wybacz kolego ale nie mam siły przebrbnąć przez Twój nick]. Przeszkoleni są pracownicy prowadzący skup i jak się przyjeżdża z tuszą to myśliwy tylko podpisuje a pracownik wypełnia. Narobiono wiele szumu a zostało po staremu . Poprzednio też było oświadczenie myśliwego tylko trochę inne.Porąbane to wszystko i tylko pieniądze z kół wyciągnięto .Pozdrawiam.

Autor: Matar  godzina: 20:47
Koledzy, jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, a wiadomo budżety Kół są i tak napięte.. D.B.

Autor: Paweł54  godzina: 21:13
ad. USOL i Obowiazek tzw. przedubojowej oceny zachowania zwierzęcia jest pomysłem UE. Po prostu, według Dyrektywy Uninjej nr 853/2004, każde zwierzę przeznaczone do obrotu handlowego, przed zabiciem powinno być ocenione przez przeszkolonego "inspektora", który sprawdzi, czy zwierzę zachowuje się w sposób naturalny, nie wykazuje cech chorobowych i nie przebywa na terenie skażonym chemicznie i radiologicznie. Niestety, tak samo traktuje się zwierzęta domowe jak i dziko żyjące. Myśliwy, który zamierza odstawić upolowana sztukę do skupu, staje sie "z automatu" "unijnym inspektorem" przeprowadzającym "przedubojową i przedweterynaryjną" ocene pozyskiwanej sztuki ( o tym mówią kolejne dyrektywy Unijne). Tutaj masz szczegóły: szkolenie weterynaryjne (www.lowiecki.pl/forum/read.php?f=11&i=212085&t=212085) Zgodnie z przepisami, które podałem we wspomnianym temacie, tylko osoba przeszkolona może wystawić zaświadczenie. reszta powinna przedstawić w skupie tuszę plus wnętrzności z wyjątkiem żołądka i jelit. Tyle przepisy, a życie ? Tak jak Koledzy pisali wcześniej, życie potrafi omijać przeszkody :) . Tylko jak długo ? Wydaje mi się, że najprostszym rozwiązaniem będzie włączenie szkolenia weterynaryjnego do programu kursów dla nowowstępujących, a mysliwych szkolić sukcesywnie, szczególnie, że nie wszyscy odstawiają upolowanę zwierzynę do punktów skupu. Podejrzewam, że w większości kół łowieckich nie więcej jak 30-40 procent myśliwych odstawia zwierzynę do skupu. Reszta poluje tylko na własny użytek lub ... tylko na Walnych zebraniach Członków Koła :) . Powodzenia Paweł. P.S. Na dobrze zorganizowanym szkoleniu weterynaryjnym można naprawdę wiele się nauczyć w zakresie rozpoznawania chorób odzwierzęcych.

Autor: saampek  godzina: 21:47
Z przepisami unijnymi to jest tak,że jak nakazują obywatelowi coś dać lub ułatwić to nie mogą się przebic a jak mają coś zabrać lub utrudnic to natychmiast są realizowane jako oczywiste i nie cierpiące zwłoki.

Autor: bogdan1961  godzina: 22:38
Tyle było hałasu o tych szkoleniach, dzisiaj zawiozłem byka do skupu wszystko na miejscu wypełnił skupowy a mnie dali tylko podpisać.

Autor: Wieniek  godzina: 22:48
Po uczestnictwie w tym szkoleniu wiem jedno - strata czasu. No , ale kwit w teczce jest to może keidyś się przyda...nic więcej. Db1

Autor: Paweł54  godzina: 23:15
ad.Wieniek. Wszystko zależy od tego kto i kogo usiłuje przeszkolić. Tego typu kursy mogą stanowić spore uzupełnienie posiadanej wiedzy, ale szkolący musi byc do tego przygotowany i szkolony też powinien chcieć się nauczyć i mieć podstawy z dziedziny nauk przyrodniczych. Jeżeli szkolący będzie improwizował a szkolony nie będzie wiedział o czym mowa, to naprawdę będzie to strata czasu. Ja uczstniczyłem w kursie zorganizowanym na SGGW, szkolący byli wykładowcami Wydziału Weterynaryjnego i mieli odpowiednie pomoce audiowizualne. I tak sporo ludzi uczestniczących w kursie robiło wrażenie, że najbardziej ich interesuje catering na przerwach :) . Mnie osobiście kilka wykładów bardzo zainteresowało i zrobiłem sobie sporo notatek. ale.. ja jestem z mikrobiologią na bieżąco z racji wykonywanego zawodu. DB Paweł P.S. bez obrazy, ale tego typu szkolenie jest zdecydowanie dla miłośników nauk przyrodniczych, humanistów może doprowadzić do czarnej rozpaczy ;).

Autor: Desperado  godzina: 23:16
Abstachując Wpisać se do CV, czy się pochwalić przed koleżeństwem......

Autor: Paweł54  godzina: 23:24
ad. Desperado. Nic z tych rzeczy. Po prostu, jak będziesz oddawał zwierzaka do skupu, to możesz sobie wypisać sam zaświadczenie (pod warunkiem, że będziesz pamietał jego numer), jak nie masz ochoty, to zrobi to za ciebie prowadzący punkt skupu. Na razie kwity nie są potrzebne, bo są one zalecane, ale nie wymagane, ale.. Zarząd będzie miał co napisać w odpowiednich rubrykach sprawozdawczych :). Mało masz innych, równie wątpliwie przydatnych zaswiadczeń ? Jeżeli byłeś na dobrze zorganizowanym kursie, to przynajmniej z grubsza wiesz, na jakie objawy zwrócić uwagę i jakiej francy unikać, również przy braniu zwierzyny na własny użytek. Powodzenia Paweł

Autor: Wieniek  godzina: 23:26
ad Paweł54 - pewnie masz rację. Szkolenie na którym byłem, zostało zorganizowane ad hoc. Prowadzący odstawiał wielką improwizację a przerwy na papierosa trwały dłużej niż najdłuższy wykład. Wiedza przekazana nie wykraczała merytorycznie poza tą przekazywaną na kursach dla nowo wstępujących. Zawsze staram się coś wynieść z każdego kursu, ale tutaj niestety nic takiego się nie udało. Po prostu strata czasu. Ad. Desperado - pierwsze - może, drugie - nie, bo nie ma się czym chwalić. Ot masz papiren który czasami może ci ułatwić cokolwiek... Db!

Autor: Desperado  godzina: 23:33
OK Napisałem to z leciutką dozą ironi. A o jak to powiedziano francach mógłbym gadać i gadać. Cokolwiek by to określenie miało znaczyć. POZDR......

Autor: Paweł54  godzina: 23:56
ad. Wieniek. Na kursie SGGW wszelkie próby przynudzania na tematy z kursu dla nowowstępujących do PZŁ były szybko gaszone przez uczestników. Rozmawialiśmy na tematy szersze niż podręcznikowe. Oprócz dosyc nudnego wykładu z ekologii prowadzonego przez jednego profesora w wieku zaawansowanym, reszta wykłądów była interesująca, połączona z prezentacjami, zdjeciami, filmem poglądowym od patroszenia jelenia do miesa jelenia w opakowaniu handlowym, sporo porozmawialiśmy o zagrożeniu trychinozą,wąglikiem, bąblowcem, brucellozą, wscieklizną i paroma innymi "niespodziankami", wyjaśniono zagadnienia dotyczące pomoru świń, pryszczycy i innych chorób szkodliwych gospodarczo, ale niegroźnych dla człowieka itp. Szkolenie weterynaryjne dla myśliwych naprawdę bardzo łatwo zamienić w nudny i męczący cykl wykładów. Bez dobrego wykłądowcy albo ... gawedziarza będzie trudno coś takiego przetrwać. ad. Desperado. No tak, określenia "franca" uzyłem również w szerszym znaczeniu ;). Powodzenia Paweł