Środa
10.10.2007
nr 283 (0801 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Borsuki

Autor: MAXX  godzina: 09:25
Mi tez sie marzy i nawet sie rozgladamy za czynnymi norami ,ale w Kole nie mamy odstrzału na jażwca :( Jedne pewne nory z ostatnich kilku lat sa zamieszkałe tylko przez lisy.Nie ma wyrażnych śladów obecności borsuka.Na szczećie mamy jeszcze przynajmniej ze dwa "bankowe" miejsca.Tylko co z tego .Można jedynie popatrzeć lub ewentualnie strzelić lisa.Osobiście b.lubie zasiadke przy norach. Moj pies dopiero stawia pierwsze kroki w norowaniu wiec na borsuka ma jeszcze czas. DB RAdek

Autor: Mołdzio  godzina: 09:35
Ja miałem 100% Borsuka. Bo widziałem go kilkakrotnie na jednych norach... oczywiscie było widac i to bardzo ze sa czynne. Ale jakis za przeproszeniem idota jedna nore zasypal piaskiem a do drugiej napchał pełno gałezi. I to juz 2 raz. Przeszedłem ponad 3 km z wybitym palcem w nodze po to zeby sobie tam usiasc . Przyszedłem na miejsce i sie zdenerwowałem. Nic nie widziałem nic nie słyszałem. Pytanie tylko po co jakis ......... zatyka nory skoro w obebie 3km nie ma ani jednego domu?!

Autor: Jenot  godzina: 10:12
U nas borsuk jest.Jednak mamy go bardzo niewiele. Miesiąc temu, siedząc wieczorem na skraju pola kukurydzy, czekając na dziki, widziałem borsuka. Wyszedł z lasu rozejrzał się i truchcikiem ruszył przed siebie.Musiał przejść przez dosyć szeroki wykoszony pas pola by móc schować się w łanie kukurydzy. Nie strzelamy jaźwca. Jakoś tak… traktujemy je trochę jak leśne duszki, być może dlatego że mamy ich niewiele. Zresztą jak tu strzelać do takiego z 30-06. Pozdrawiam DB

Autor: Maksym  godzina: 11:39
Czaszki borsuka(i innych drapieżników) się nie hartuje!!!

Autor: Von_Igel  godzina: 16:39
Jak to ktos kiedyś - zreszta na tym forum - napisał, szkoda strzelac do tych przesympatycznych zwierzaków, o ryjku jak z ceraty. U mnie mają moratorium. Żona zabroniła. Kiedyś na jesień wysypaliśmy z teściem kilka worków przenżyta (rolnikowi robale się zalęgły). ale nie na nęcisku tylko w krzakach. Kupa radochy, kiedy siedzieliśmy czekając na dzika a czas umilało nam rozkoszne ciamkanie. Kładł sie w tym żarciu i wciągał. Moznabyło przejsc obok do drabiny (jakieś 6 m) i nie uciekał. Nie zmiękczył go nawet huk wystrzału - żarł dalej. DB. Von Igel