Piątek
23.09.2005
nr 054 (0054 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Darwin dla myśliwych  (NOWY TEMAT)

Autor: gajus76  godzina: 09:52
Ostatnio usłyszłem śmieszną historię od kolegi. Podobno miało to miejsce jakiś czas temu. W pobliżu jego miejscowości myśliwy (który nie chciał wykonywać polowania zgodnie z zasadami) strzelił kozę i po cichu zawiesił ją na gałęzi w celu szybkiego rozprawienia. Tak nieszczęsliwie pokierował nożem ze tafił prawodopodobnie na jakieś nerwy a wisząca koza przy jego twarzy w odruchu pośmiertnym kopnęła go prosto w głowe. Z tego co usłyszłem tak nieszczęśliwie że faceta zabiła. Jeżeli jest to prawda to abolutny Darwin dla gościa. A może znacie inne takie sytuacje związane lub powiązane z łowiectwem (niekoniecznie śmiertelne) za które można by przyznać to wyróżnienie. (dla niezorientowanych patrz w Google "Nagrody Darwina") Z uśmiechem pozdrawiam DB

Autor: Cumkacz  godzina: 10:31
Czytałem kiedyś o wydarzeniu na Mazurach w chyba latach 70-tych. Kłusol tłukł ryby prądem z łódki, a że był po kilku browarkach to i sikać mu sie zachciało. Tylko zapomniał dekiel jeden wyłączyć napiecie i zaczął lać do wody. Porażony (najbardziej chyba własną głupotą) wpadł do wody i popłynął prosto do krainy wiecznych łowów.

Autor: gajus76  godzina: 12:08
Jak najbardziej zasłużył. Skoro podjęłeś temat wędkarski - leniwemy fascynatowi wędkowania z pod lodu nie chciało sie wiercić dziury. Stanął w bezpiecznej odległości , odpalił laske dynamitu i rzucił daleko na tafle lodu........... niestety zapomniał że był z psem którego wspaniale nauczył aportować. Już widzę jego sprint z krzykiem "nieeeeeee zostaw to". To była ich ostatnia "rozrywka". Czekamy na kolejne.

Autor: deer.hunter  godzina: 12:32
U mojego wujka kłusol tłukący pierwszy raz ryby prądem jak zobaczył ile tego wypływa, rzucił sie do wody. I gdyby nie syn to by popłynął. Inny przypadek: "Chłopacy" chcieli zabić wieprzka nowocześnie. Przyłożyli mu kable do organizmu (zdaje się, że mało dokładnie) i oblali wiadrem wody. Świniak po włączeniu prądu poszedł do przodu jak burza, kable wpadły do wody, chłopaki na nogach mieli jakieś tam tenisóweczki i zaczęli tańczyc na glebie breakdance. Ich tato tradycjonalista odłączył na czas prąd. Pewnie nie lubi tańca nowoczesnego. Jeden gość, b. dobry znajomy (nazwijmy Go HirschJagd), miał cudzą broń na przechowaniu. Gdy czyścił swoją postanowił przetrzeć broń Kolegi. Nie sprawdził czy naładowana. Dobrze, że stał przy oknie balkonowym. W nowej "żoninej" firance ziała wypalona półmetrowa dziura. W dwóch dużych szybach podmuch wykonał podobną robotę. Nic nikomu się nie stało - kula poszła w las. A na drugi dzień miał chrzciny córy - wszyscy goście podziwiali gazetowe dekoracje. W końcu były Święta BN a dziury jakoś zakleić trzeba. DB dh P.S. Wszyscy opisani powyżej żyją, więc na nagrodę się nie łapią. Ale pomysły mieli dobre i wypada to docenić.