Środa
09.11.2005
nr 101 (0101 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: POLOWANIE NA ZAJĄCA  (NOWY TEMAT)

Autor: Mortalcombat  godzina: 08:26
Witam jak tam u kolegów w tym sezonie z polowaniami na zajączki. W okręgu Rzeszów polujemy max 2 polowania na zajączka. W moim kole było to polowanie Hubertowskie i będzie Wigilijne. Co sądzicie czy ograniczenie polowań na zające przyczyni się do wzrostu jego populacji. Moim skromnym zdaniem nie . Pozdrawiam DB.

Autor: Guzik  godzina: 08:34
Moim zdaniem też nie.Jedyna szansa na poprawę sytuacji zająca to: ograniczenie w łowiskach lisów,krukowatych,srok,kotów,zdziczałych psów,psów chodzących za traktorami od wiosny do jesieni w czasie prac polowych i nielegalnej broni palnej(kbks'y itd). Jeśli postaramy się ograniczyć powyższe czynniki to możemy oczekiwać wzrostu populacji w przeciwnym wypadku stan zająca będzie na bardzo niskim poziomie. Wiem że łatwo się to mówi ale taka jest prawda że musimy niemal wszystkimi możliwymi sposobami walczyć z tymi szkodnikami bo inaczej za kilkanaście lat o kuropatwach,zającach będziemy opowiadać jak o cietrzewiach-gdzieś w Polsce są... DB!

Autor: Józef Zając  godzina: 08:45
moze ja bym zapolował na was Panowie

Autor: Mortalcombat  godzina: 08:51
Ad. Guzik . Masz 100% racji brak polowań na zające to brak myśliwych w łowisku ,a prawda jest taka że zając przyciąga nas na polowanie zbiorowe a przy okazji zajęczego polowania strzelamy też dużo szkodników. DB.

Autor: madma  godzina: 08:55
My na "zajęczym" obwodzie nie polujemy na zające od ...nastu lat. Były polowania w dwie grupu po 16-18 mysliwych i padało zajęcy do setki. Dziś na tym samym terenie mamy jedno polowanie w jednej grupie i bywa, że zająca nikt nie widział!! Lisów mamy mało, na zbiorówkach na tym terenie pada jeden - dwa, psy, koty i kbks-y też nie stanowią problemu a problem, moim zdaniem jest głębszy. Ostatnie pozyskane zajace miały jądra wielkości pięści więc chodzi o chorobę, która je dziesiątkuje i powoduje niepłodnośc. Wstrzymanie odstrzału absolutnie nie miało wpływu na zatrzymanie spadku liczebności ani na jej wzrost. Pozdrawiam

Autor: Olaff22 (Paweł Konopacki)  godzina: 09:29
U mnie na pierwszym polowaniu zbiorowym – hubertowskim padło sześć sztuk. Będą jeszcze 4 polowania. Pewnie, tak jak w poprzednich sezonach, padnie w sumie koło 20-30 zajęcy. Wstrzymanie polowań, jeśli jest jedynym działaniem, efektów specjalnych nie przyniesie. Ale w połączeniu ze strzelaniem lisów, psów, kotów (tradycyjnie drapieżne ptaki, krukowate itp. zostawiłbym w spokoju, bo w zasadzie nie szkodzą zającom a, jako padlinożercy, niosą wiele pożytku) już jakieś efekty możemy osiągnąć. U nas w kole nadal potężnym problemem jest kłusownictwo i polowania z mieszańcami chartów. Rzecz polega na tym, że walka z tym procederem jest niezwykle trudna. Myśliwi miejscowi (większośc koła) nie są zainteresowani w strzelaniu psów swoich sąsiadów. Powodów takiego stanu rzeczy chyba nie trzeba wyjaśniać. Zastrzelenie psa kończy się porysowaniem samochodu myśliwego albo podpaleniem stodoły. Co więcej, kłusujący nie robią tego z biedy. Jednym z głównych "charciarzy" jest doś zamożny człowiek, gospodarz posiadający ponad 100 krów. U niego kłusownictwo to tadycja! Wracając do sprawy: pojawiają się zagrodowe hodowle zajęcy. Być może niedługo będzie można szaraki introdukować a wówczas redukcja drapieżników i nie strzelanie zajączków może mieć jeszcze większy sens – będzie absolutną koniecznością.

Autor: Szort  godzina: 09:41
u mnie na pierwszym polowaniu padło 2 zajaczki ale to był Hubertus typowe polowania zajecze zaczynaja sie od 20 listopada i puzniej co tydzien do polowania wigilijnego które bedzie 18 grudnia. nie polowanie na zajace nie przyniesie efektów zwrostu populacji madma ma racje co do chorób zajeczych rok temu na terenia miasta znalazlem w przeciagu około dwoch tygodni, 4 szt. padłych zajecy, przyczyna musiała byc jakas choroba?? moim zdaniem powinien byc wprowadzony obowiazkowo system przesiedlen zajaca w celu zmieszania krwi, poprawi sie w ten sposób genetyka i odpornosc na zajace, jest to sprawdzone na innych gatunkach zwierzyny np, daniele. Darz Bór.

Autor: Szort  godzina: 10:35
poprawka do tekstu wyzej; odporniosc zajecy na choroby i ich płodnosc Darz Bór

Autor: Jonasz  godzina: 11:19
A może jednak zanim wskażemy na chorobę i spadek płodności jako przyczynę regresu zająca na swoim terenie zróbmy wpierw trzy rzeczy: 1. Zinwentaryzujmy chociażby zgrubnie lisa i ustalmy jego zagęszczenie. Otrzymamy zapewne wielkości rzędu 10-20 os./1000 ha. 2. Zredukujmy jego liczebność do poziomu 1os/1000ha (to proste;)) 3. Wstrzymajmy odstrzał szaraków przez 2-3 sezony. Jeśli wówczas stan zajęcy się nie poprawi możecie Koledzy przyjechać śmiało do mnie (namiary w profilu) i zlinczować mnie razem z krukiem, bocianem albo zarazić jakąś "odzajęczą chorobą".

Autor: Tasak  godzina: 11:48
ja uważam, że powinno sie tez poprawić warunki bytowania zwierzyny tj zakładać śródpolne remizy, miedze, zakrzaczenia itp

Autor: Szort  godzina: 11:52
to ze lisy i inne szkodniki trzeba redukowac jest nadzbyt oczywiste nad tym niema co polemizowac :) poprostu trzeba na nie polowac polowac polowac przy kazdej okazji i wtedy stan lisa zmaleje ale jesli np bedzie toczyniło jednokolo a dookola bedzie a po co to komu to i te polowania nic nie przyniosa ale o tym juz tu na forum było pisane wiele razy. Darz Bór

Autor: młody25  godzina: 12:51
Jonasz ma rację!!! Przecież chemizacja pól była za komuny dużo większa,dużo większe było również zagęszczenie zajęcy - a co za tym idzie możliwość szerzenia sie epidemii wśród nich.Potzebna jest tylko i wyłącznie silna redukcja drapieżników, plus jak kto ma czas siły i pieniądze twirzenie remiz i poletek łowieckich-ale głownie redukcja.Zając ma taki potencjał rozrodczy że w bezdrapieżnikowym obwodzie niepotrzebne są żadne introdukcje czy kasochłonne programy namnażania w hodowlach zamkniętych.

Autor: mateuszg  godzina: 13:15
Przepraszam, że się nie zalogowałem, ale w tym momencie mam bardzo mało czasu. Osobiście popieram zdanie tych, którzy twierdzą, że przyczyną spadku pogłowia zająca w naszych łowiskach nie jest li tylko zwiększająca się liczba drapieżników. Musi być jakaś inna, ekologiczna przyczyna. Choroba? Może być, ale jeśli nikt tego namacalnie nie stwierdził to próżno wyciągać jakiekolwiek wnioski. Strzelać wszytsko poza zającem? Może to i sposób, choć moim zdaniem jest to nagięcie faktów w celu mniej jub bardziej usprawiedliwianej w tej kwestii eksterminacji lisów. Trzeba przeprowadzić BADANIA POPULACJI a nie silić się na jakieś wnioski poparte przeliczeniem kilku zajęcy w jednym czy nawet dziesięciu obwodach. Tym powinni się zająć naukowcy a nie łowczowie czy inni działacze (nieobrażając nikogo twierdzę, że łowczym powinna być osoba znająca się na ekologii i znająca trendy hodowli oraz pozyskania zwierzyny na świecie), którzy często nie mają pojęcia o zoologii ( a przecież o to w tym wszytskim chodzi). Inaczej możemy doprowadzić do sytuacji, że nie będzie już czego ratować... Darz Bór! mateusz grygoruk PS.Jestem myśliwym.Nie jestem zielonym fanatykiem.

Autor: madma  godzina: 13:19
Lis nie jest jedynym drapieżnikiem, redukującym liczebność zająca. Myszołowy i kruki, które są pod ochroną też robią swoje. Ad Jonasz 1 lis na 1000 ha ? jak to policzysz i jak do tego chcesz dojść? Musiałoby to dotyczyć całej Polski, bo zapewne wiesz, że zwierzyna nie żyje w odizolowanych łowiskach a w czymś w rodzaju "naczyń połączonych". Dodatkowo akurat lis, gdzie ma sprzyjające warunki do rozrodu, na drastyczny odstrzał zareaguje np. zwiększeniem liczebności miotu! Przeczytaj jeszcze raz mój post z 8.55 i...przygotuj się na mój przyjazd.... /na naleweczkę/ .:) DB

Autor: ANDY  godzina: 13:39
ad,mateuszg , tylko pogratulować otwartej głowy . Dobry tekst . DB

Autor: Desperado  godzina: 16:11
Cały zespół zmian ekologicznych przyniósł taki stan rzeczy jaki ma obecnie miejsce. Wszystkich tych zmian się zatrzymać nie da, bo tak do końca to nie wszystko jest jeszcze poznane. Choćby tak jak European brown hare syndrome virus, a to co poznane w niektórych miejscach niestety coraz mocniej przybija przysłowiowy gwóźdź do tej trumny w której siedzi zając. Oczywiście ostra redukcja drapieżników jest niezbędna, ale ja osobiście wątpię że przywrócenie równowagi liczebnej np. lisa załatwi temat na plus dla drobnicy. Nie wolno patrzeć na cokolwiek monopryzmatycznie, a tak wielu z tego co widzę na każdym kroku robi. Odnośnie utrzymania bądź zniesienia pozyskiwania. Prawidłowe rozplanowanie polowań na terenach na to pozwalających, absolutnie nie ma związku z wahaniami stanu tej zwierzyny. To jest potwierdzone, między innymi dzisiaj przez madmę. Tylko i wyłącznie zbiorówka daje pogląd na rzeczywisty stan szaraka w obwodzie. Odnośnie strzelania. To zależne jest to oczywiście od stanów. Można wprowadzić w czasie polowania ograniczenia ilościowe, czy można takie polowanie potraktować symbolicznie, przy okazji redukcji lisów, zwłaszcza że ten obecnie chętnie ,,chodzi” po polach. Łączy się zatem przyjemne z pożytecznym. Nadto częsta obecność myśliwego w terenie zdecydowanie studzi zapał kłusowników. A to też jest w tej kwestii nie bez znaczenia.

Autor: Jonasz  godzina: 16:16
ad madma (ale inni Koledzy też mogą czytać:)))) Przede wszystkim zapraszam z tą naleweczką (nie musisz wcale czekać 3 sezony), chętnie coś wyciągnę na zagrychę z zamrażarki ale niestety nie będzie to pasztet z zająca... bo... no wlasnie: dlaczego nie mam pasztetu? Zacznijmy od tego, że każdy z nas jest w stanie jednym tchem wymienić grupy czynników, które potencjalnie mogą ograniczać liczebność zajęczej populacji. 1. drapieżnictwo (tu moglibyśmy wymienić zespól drapieżników liczący ck. 40-50 gatunków, właczając w to drapieżniki „domowe”) 2. zmiany w siedliskach polnych (tu moglibyśmy napisać sporo o strukturze agrarnej, zakrzewieniach, remizach , pestycydach itp. paskudztwach) 3. choroby (tu kilkadziesiąt wirusowych, bakteryjnych i pierwotniakowych chorób + te, których jeszcze nie znamy) 4. nadmierna eksploatacja łowiecka populacji 5. kłusownictwo i pewnie można więcej... Oczywiście każdy z tych punktów można by rozwinąć i napisać na temat każdego z nich kilka dysertacji. Do tego dodajmy, że kraj jest "długi i szeroki" - lokalnie struktura dominacji tych czynników może być zróżnicowana. Jednak, jak sądzę, nasza dyskusja ma charakter generalny i dotyczy tego czynnika, który jest tym najważniejszym (w sensie prawa Liebiga) w skali kraju. Wg. mnie czynnikiem ograniczającym jest drapieżnictwo lisa. Dlaczego tak sądzę? Ano właśnie dlatego, że tam gdzie zagęszczenie lisa jest niskie (właśnie w okolicach 1/1000ha) zając jest liczny. Potwierdzają to liczne przykłady zza granicy (np. Ł.P. 10/1998), a w kraju są nadal koła uzyskujące pokoty 50-100 zajęcy. Tyle, że są to koła w których zając jest głównym źródłem dochodu – sprawą życia lub śmierci. Stąd regulacją liczebności lisów (nazwałem to delikatnie) zajmują się wszyscy członkowie na zasadzie „pospolitego ruszenia”, które trwa ustawicznie, a nie, jak to ma miejsce u mnie i u Ciebie – kilku pasjonatów. Dodajmy do tego, że tereny tych kół mają bardzo małą lesistość, co czyni w ogóle możliwym tak znaczną redukcję lisa (no i oczywiście ogranicza długość listy innych prześladowców szaraczka). Zdaję sobie sprawę, że w obecnym stanie prawnym redukcja liczebności lisa do poziomu zagęszczenia ck. 1/1000 ha jest niemożliwa na terenach o dużej lesistości (stąd przymrużyłem oko w moim poście gdy pisałem, że jest to proste). Natomiast nie wskazuję epidemii tajemniczej choroby jako czynnika mającego zasadniczy wpływ na liczebność zająca gdyż czynnik ten, jeśli występuje, jest zagęszczeniozależny – traci na znaczeniu wraz ze spadkiem zagęszczenia populacji. Dlaczego taka choroba/choroby miałaby/miałyby występować lokalnie i omijać tereny o dużym zagęszczeniu zająca? A rozkład przestrzenny zagęszczeń pop. zająca w kraju jest obecnie wyspowy. To mi nie pasuje... Taki rozkład pasuje natomiast do zróżnicowanej przestrzennie presji drapieżnictwa. Presja ta jest tym większa im mniejsze zróżnicowanie struktury agrarnej i większa lesistość łowiska. A odpowiada za nią lis, potem trochę nic, a potem zespół kilkudziesięciu drapieżników. Pytasz jak wyobrażam sobie inwentaryzacje lisa? Jedyny sposób jaki mi przychodzi do łba to systematyczna inwentaryzacja zajętych nor w łowisku. Jeszcze raz zapraszam nalewkę i Ciebie. Pozdrawiam:) Acha, twierdze też , że samo moratorium na odstrzał zająca nic nie zmieni bez działań o których tu wszyscy piszemy. Natomiast w przypadku przedsięwzięcia środków zmierzających do odbudowania populacji nielicznej, uważam za konieczne. Napisze może wieczorem, dlaczego odstrzał kilku-kilkunastu os. z nielicznej populacji uważam za obciążający dla jej dynamiki.

Autor: Fazi  godzina: 17:06
Ja zgadzam sie z 1-szym postem Guzika, ale także z postem Madmy. Oby dwa te czynniki znacząco wpłynęły na populacje zająca. Ale jeśli chodzi o drapieżniki to koła sąsiadujące też musiałyby bardziej zabrać się do ich redukcji, gdyż kolejne osobniki zajmować będę wolny teren... Może minister wyda jakiś papierek na odstrzał latających drapieżników ? Pozdrawiam

Autor: madma  godzina: 18:22
ad Jonasz (ale inni Koledzy też mogą czytać:)))) Ze wszystkim się zgadzam, przyznaję rację, ale....częściowo. Zwrócili już uwagę Koledzy, pisano o tym m.in. w ŁP, że problem jest bardzo złożony i tylko kompleksowe jego badanie może nam odpowiedzieć na pytanie o przyczyny braku zajęcy. Lis jest jednym z czynników, ale /przynajmniej w naszym łowisku/ nie jest on odpowiedzialny za niski stan zajęcy, - więcej - jego rola podejrzewam jest marginalna! Zając w diecie lisa nie jest głównym daniem!!! Napiszę jeszcze raz; Na typowym - przed laty - polowaniu zajęczym w zeszłym roku strzeliliśmy w kilkanaście strzelb - już nie pamiętam, ale z osiem dzików a zająca nawet nikt nie widział. Lis??.... może jeden był widziany.... Nie ma lisów - powinny być zające , ale może nie ma lisów, bo nie ma zajęcy??? DB

Autor: fotogamrat  godzina: 18:49
madma To, o czym piszesz, to prawda.Nie będe rozpisywał sie na ten temat, gdyz nie czuje sie kompetentny.Chciałbym tylko zwrócic uwagę na artykuł, który na ten temat napisał prof Pielowski, k któryms z nrów BŁ.Czytałem wiele podobnych opracowań, ale tamto utkwiło mi najbardziej w pamięci.Nie bedę tu opisywał szczegułów, tylko odsyłam do lektury.Niestety nie pamietam nru, ale na pewno nie było to w tym roku.

Autor: Olaff22 (Paweł Konopacki)  godzina: 22:48
A'propos chorób: w przytaczanym już kilka razy w innych wątkach wydawnictwie pt. "Zwierzyna drobna, jako element bioróżnorodności środowiska przyrodniczego" opisana jest, nie do końca poznana jeszcze, choroba zajęcy, roboczo nazywana syndromem zająca szaraka. Charakterystykę choroby w skrócie opisuje też jedna ze stron w Internecie: "[...]w Europie od 1980 r, wysoka śmiertelność, wirus Calciviridae; inkubacja 1-2 tygodnie, śmierć po 5-24 h od objawów. Utrata bojaźliwości, pozycja czołgająca, ślepota, czasem agresywne. Wychudzenie, zmiany zwyrodnieniowe i martwicowe w narządach, słabe wybroczyny i wylewy, głównie w płucach i tchawicy, wątroba o wyraźnej budowie zrazikowej. Rozpoznanie przez testy laboratoryjne i ELISA. Tusza i narządy niezdatne, skóra niezdatna. " O ile wiem, wirus Calciviridae jest przyczyną masowych padnięć wśród królikow - zarówno domowych, jaki dzikich. BYć może przenosi się on tez na zające? Ja osobiście nie spotkałem się z tym syndromem. Wszystkie zające, z jakimi od kilku lat mam do czynienia były zdrowe a przynajmniej nie miały objawów syndromu. .Jednak podobno w woj. pomorskim syndrom występuje dość często. Nie twierdzę, że choroba ta jest głównym, czy choćby jednym z ważniejszych czynników nadmiernie redukującym liczebność zajęcy. Ten post to tylko przyczynkiem do wypowiedzi kolegów piszących o chorobach. Zainteresowanym mogę na priv podesłać tekst opisujący chorobę. DB!