Wtorek
07.02.2006
nr 038 (0191 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Zielone winogrona

Autor: KULWAP  godzina: 06:58
ad r. andrzej Szkoda, ze nie piszesz o tym tam, gdzie tego tekstu miejsce co znacznie uporządkowało by dyskusję. Ja odebrałem wypowiedzi Piotra trochę inaczej. Mianowicie, że wysiłek społecznych kół da mizerne rezultaty jeśli nie będzie działań bardziej systemowych, którymi kierownictwo "modela" od lat zajmować się nie chce mimo, że tragiczny spadek zwierzyny drobnej następuje mocno zauważalnie za kadencji tych samych sterowników "modelu".

Autor: Piotr Gawlicki  godzina: 13:27
W ani jednym słowie czy sugestii nie twierdziłem, że że nie ma sensu podejmowania dzialań w skali np. kola. Sądzę, że piszący wyżej KULWAP lepiej odczytał moje rzeczywiste intencje.

Autor: Lesław  godzina: 15:04
Witam. Kulwap, wybacz że pytam, ale czy "model" tez jest odpowiedzialny za stosowanie Thiodanu i Metasystoxu ( tego drugiego do ok.1994r.) bo w artykule doczytałem jeszcze, że rolnicy ( w tym myśliwi z tego koła) nie stosują chemii. A jest to jeden z czynników na który my myśliwi nie mamy wpływu, a jest jednym ze znacznych. Dodam, że Thiodan jeszcze niektórzy stosują. PS:.te środki w tamtym czasie były 1 kl. toksycznosci, działaly kontaktowo (jako wojskowy wiesz co to znaczy)

Autor: KULWAP  godzina: 15:31
Ad Lesław Wybacz, że odbiję pytanie: A co "model" zrobił, aby ich nie stosowano??????? Oczywiście, że koła łowieckie nie są w stanie wpłynąć na rozsiewane trucizny! Dlatego jak najbardziej słusznie Piotr Gawlicki pisze, że bez działań władz zrzeszenia i ich nacisków na choćby MŚ w tym temacie koła zrobią niewiele. Właśnie jest to rola i zadanie dla "sterników modelu"! Zwłaszcza, że pełniąc swe funkcje od zarania dziejów do tej pory winni mieć na tej niwie jakieś sukcesy. Podpinanie się pod bobra, żubra nie skompensuje złego wrażenia wywołanego brakiem zajęcy, głuszców, cietrzewi i choćby polowań na słonki wiosną! Były wojskowy ale to już dawne dzieje.... Chociaż pierwsze komory gazowe pamiętam nadal.....

Autor: jurek123  godzina: 16:20
Kol Lesławie .Aczkolwiek nie zaprzeczę że stosowanie środków chemicznych w rolnictwie nie wpływa na zwierzynę,to nie w pełni się z tobą zgadzam .Wymieniłeś dwa środki stosowane jeszcze w latach 90tych ,ale ja wymienił bym ci cały szereg środków które stosowano masowo w latach 70 tych ,a nawet wcześniej.I co z tego powiesz ,ano to że wówczas na polach zwierzyny drobnej było od groma. Z moich obserwacji rolnika największy bum stosowania chemikaliów na polach miał miejsce w latach 70tych.Ale w tamtych latach kolego to w moim kole na podlasiu wykładaliśmy przeciętnie około 60 jaj zatrutych na każdego myśliwego.Każdy z nas taką porcję wykładał w terenie.Można powiedzieć dzis że to było barbarzyństwo ale stany kuropatw i zajęcy były takie że już nigdy ich nie zobaczymy. Wiosną obowiązkowe były wyjazdy w teren w celu niszczenia gniazd wronich.Jaką metodą je niszczyliśmy nie będę opisywał ale bardzo skuteczną. Koło łowieckie nisczyło drapieżniki zwane wówczas szkodnikami metodami wówczazs dozwolonymi,tak jak obecnie w Austrii dozwolonymi są pułapki. Srodki chemiczne natomiast te bardziej niebezpieczne usuwano ze sprzedarzy,wprowadzając nowocześniejsze mniej szkodliwe. Koła łowieckie nie mają zadnego wpływu na asortyment stosowanych środków ,gdyż do tego są przeznaczone inne instytucje by zapobiegały wprowadzaniu środków do obrotu. Katastrofę wśród zajęcy wprowadziła choroba którą zbyt póżno rozpoznano i nic nie zrobiono w celu jej zwalczania.Lisy do było to co zastosowano by resztki zwierzyny drobnej wykończyć,a do lisów dołączyła cała skrzydlata brać i było po ptokach jak mówią. Obecnie nam myśliwym mówi się na was spoczywa odbudowa pogłowia .Guzik prawda dajemy się nabierać na hasła a przyczyna tkwi głębiej .I własnie zlikwidowanie tych przyczyn leży w obowiązku wierchuszki PZŁ ,ale ta albo niewiele może ,albo dla świętego spokoju nie chce się nikomu narażać.Ot i cały problem.

Autor: BALBINA  godzina: 16:59
Brawo Jurek ponumerowany. W końcu można się zgodzić z Toba ,ale powiem ,że nawet DDT w latach 70-tych nie było tak szkodliwe jak środki teraz .O intensyfikacji rolnictwa nie wspomniałeś i o częstokrotności zabiegów w gospodarce wielkołanowej i monolitach również. Czy my wszyscy coś możemy w temacie? Moim zdaniem wszystkie działania zmierzające poprawie naturalnego bytowania zwierzynie drobnej -owszem ,ale nikt z nas nie ma wpływu na gospodarkę rolną.Te wszystkie próby zgwałcenia kół łowieckich do roboty w temacie i pisania sprawozdań wyssanych z palca ,to mydlenie oczu dla świętego spokoju. Kogo na to stać ,aby choć w niewielkim stopniu zagospodarowywać łowisko ,aby wiosną wywozić i karmę z posypów dla kuropatw i bażantów ,oraz je dezynfekować. W większości wypadków próby zasilania łowisk w bażanta ,czy kuropatwę ,wyglądają jak introdukcja dzikiego królika. Jak nie drapieżniki ,to choroby. Ale od czegoś trzeba zacząć. Zaczęto likwidować lisa w całym kraju na potęgę ,ale jak nie będziemy mogl walczyc z pozostałymi ,na nic nasze wysiłki. Z chorobami bez badań i dobrego antidotum ,nic nie poradzimy. Góra milczy i z tego co wiem ,bawią się w monitoringi.

Autor: Leśnik  godzina: 23:22
Nie aż tak wiele trzeba by poprawić stan drobnej. Jak już na lisa z zapałem polują , podsypy stawiają i dogladają gadziny cały rok często, to skutki przyjdą dość szybko. Za trzy cztery lata. Trza też pól przed dzikiem skutecznie bronić ,by rolnik widział sens uprawy buraków,kartofli i kukurydzy to i bez zasilania kuropatwy przybywać będzie. Lis najwięcej z innymi drapieżnikami napsuje zimą bo też żyć musi jako i my i potem kiedy trzódke wykarmić musi. Może to i austriackie gadanie co piszę,ale na swoim podwórku widzę tego skutki. A jaką pospolicie mamy tego świadomość? znów ze swego podwórka przykład. Kiedyś spytałem na WZ jakie ma ZK plany według drobnej ; hodowla, poprawa warunków itp , tom usłyszał kompetentną odpowiedź ,że to jest obwód leśny i tu się grubą zajmujemy. W tym leśnym jest 3,5 tyś ha pola. Ot jak wszystko potrafimy uzasadnić.

Autor: r. andrzej  godzina: 23:58
Sorry, ze w "niewlasciwym" miejscu o tych winogronach....Moze tez niezbyt trafnie to ujalem... Otoz przyjmijmy, ze "gora" to i owo "zalatwi" .....tj. strzelanie do krukowatych, jakies ulatwienia przy zakladaniu remiz itd. I co z tego wyniknie.....Za srokami tez trzeba pochodzic....jak za lisem. I choc wiadomo, ze taki lisiura chyba wiecej sarnich kozlat zezre - zezrec moze jak taka np. sroka czy inny gawron to - jak slychac - niespecjalnie sie jego strzelania mysliwi pala....I skad nadzieja na to, ze te wyniki strzelania do krukowatych i innych beda inne jak te strzelania do lisa ?. A zalozenie remizy, wodpoju, podsypow.....to zdaje mi sie juz dzisiaj nie jest takim specjalnym problemem..... Od ministralnego dekretu ich nie przybedzie... ktos to musi posadzic, zadbac o to itp....zdaje mi sie. Zmiana "od gory" tych czy innych regulacji prawnych moze doprowadzic do polepszenia wynikow - "ze 100 hektarow"...ale nie musi. I to mialem na mysli. pozdrawiam ra