Czwartek
25.05.2006
nr 145 (0298 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: podchód

Autor: Kowal  godzina: 09:09
Pamiętam polowanie dewizowe.Myśliwym był Niemiec spotkaliśmy rogacza ale na otwartej przestrzeni i nijak nie można było go podejść ,a wart był tego.Jedynym sposobem bylo podejście rowem ,odydwaj po pas w wodzie podeszliśmy ,oczywiście strzał i rogacz trafiony .Ale tem myśliwy był w siódmym niebie ,że po takich trudach go ustrzelił.W tym roku gościliśmy duńczykow oni jak zobaczyli rogacza a byl za daleko natychmiast padali na ziemię i czolganiem podchodzili (nieważne,że po drodze byla orka )rozkladali małą podporkę i strzelali z pozycji leżącej przeważnie na szyję. DB

Autor: Pieter_81  godzina: 10:05
Poluję od kilku lat, strzeliłem już parę sztuk grubego zwierza i co ciekawe praktycznie wszystkie sztuki z podchodu (z zasiadki strzeliłem tylko jedną łanię). Często się zdarzało,m że siedząc na ambonie zauważałem dziki, które buchtowały w dużej odległości... więc czym prędzej z ambony i dalej do dzików :) Z podchodu strzeliłem także kilka saren i łanię. Faktem jest, iż częściej po podchodzie nie strzelałem (a bo to trudno wyłapać, a bo to serce wali...), ale na pawdę uważam, że ta forma polowania dostarcza niebywałych emocji... Darz Bór!!

Autor: deer.hunter  godzina: 11:57
Zgadzam sie z Kolegami ale ajwa ujął to chyba najtrafniej... DB dh

Autor: Piotr Kukier (BT)  godzina: 18:17
Dziś ok. dogziny 4. podszedłem pojedynka na 15 metrów... Wracał z pól do lasu buchtując spokojnie po drodze... Byłem z bokiem... W odstrzale: dzik przelatek 1 szt. Odpuściłem... "popasłem" go z 10 minut, dopuki przejeżdżający samochód go nie spłoszył... Było to moje pierwsze spotkanie z dzikiem, emocji tyle, że nie moge przestać o tym myśleć... Nogi tak mi się trzęsły, że w pewnym momencie usłyszałem jak termos obija się o ścinki torby myśliwskiej :D ... a dzik buchtuje w najlepsze... pozdrawiam, DB!

Autor: Karol  godzina: 22:24
Hmm... według mnie najlepszy jest ten sposób polowania, który powoduje możliwie najmniej niepokoju w łowisku. Podchód napewno nie należy do łatwych i jeśli i nie umiałbym i przez to miałbym napłoszyć dużo zwierza a przez to wprowadzał go w niepokój to wybrałbym zdecydowanie zasiadkę. Troszkę nie rozumiem myśliwych upierających się przy tym, że powinno być tak jak dawniej, że gwint po 3 latach polowania... Na lufę gładką żal zakładać optyki a strzelanie z utwartych z gładkiej najczęściej jest niezbyt precyzyjne. Strzał nieprecyzyjny = często poraniony zwierz. W dzisiejszych czasach kiedy można kupić za naprawdę niewielkie pieniądze dobrej klasy używaną broń gwintowaną, która będzie o wiele celniejsza od gładkiej to nie widzę przeciwskazań aby młody myśliwy nie mógł jej posiadać. Bardziej bym się skłaniał do większej edukacji przyszłych myśliwych i wyławiania spośród kandydatów tych którzy czują łowiectwo i całą kwintesencję łowów, dla których problemy z którymi boryka się nasz związek nie są obojętne oraz takich któzi będą godni miana rycerza św. Huberta... Przykro mówić ale niestety na szkoleniach spotkałem różnych ludzi... nawet takimi którzy zdali a za bardzo nie są zorientowani w naprawdę podstawowych sprawach omawianych na wykładach i opisywanych w statucie. Oto jeden przykład. Po zdamym egzaminie ustnym [przez mnie i owego delikwenta] mówię do kolegi: - "no to teraz tylko muszę poczekać do 18stki, później idę do PZŁ, wpisowe... KWP no i wreszcie mogę polować" a on na to: - "wpisowe, jakie wpisowe ? do PZŁ jakieś wpisowe ? ja myślałem, że wpisowe to tylko do Koła". Szczerze mówią nie chciałbym z tym kolegą stanąć na jednej flance. Darzbór !!