Piątek
26.05.2006
nr 146 (0299 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: podchód

Autor: porze  godzina: 14:23
a co wiedza o obowiązkach finansowych ma wspólnego z rozsądkiem na polowaniu?

Autor: Batrek  godzina: 14:42
Dobrze Prawisz Kolego!! Drogi Karolku ja o sprawach finansowych i papierach pojęcia żadnego nie mam. Natomiast o mojej wiedzy lowieckiej mam nadzieje przekonasz sie, gdy sie spotkamy. Myśle, ze z tym przykładem nie trafilłeś... Co do płoszenia zwierza to myśle, że polowania podczas których stoi sie na flance najbardziej plosza zwierza i wprowadzaja niepokoj do lowiska. Jakoś w takich kompleksach leśnych jak Puszcza Augustowska i Knyszyńska myśliwi korzystaja z mozliwosci podchodu i korzystać beda. A zwierza jest duzo i w dobrej kondycji. Wiecej zdenerwowania przysparzaja wilki a nie ludzie. Pozdrawiam, Bartek

Autor: Jose  godzina: 15:55
Istnieje taki utarty pogląd, że podchód wprowadza niepokój w łowisku. To prawda. Jeśli myśliwy porusza się podczas takiego polowania jak grzybiarz, to i niczego nie upoluje, i będzie tylko przepędzał zwierza. Podchodu trzeba się samemu nauczyć. Nie ma innej drogi, jak popsucie sobie kilku, kilkunastu polowań. Obserwacja zachowania zwierzyny podczas takich eskapad pozwoli w końcu złapać ten moment, w którym myśliwy porusza się w sposób niezauważalny prawie dla zwierza. Jeśli uda się w końcu podejść kozła na 30-50 kroków, a następnie po rozpoznaniu, tak się wycofać, żeby go nie spłoszyć, to będzie oznaczało, że umiemy podchodzić. A podchodzenie saren, to dopiero początek tej niezwykłej przygody. Pozdrawiam Jose