Czwartek
09.11.2006
nr 313 (0466 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Tzw. "czyste" pudła!!

Autor: Thor84  godzina: 10:06
Temat bardzo na czasie co do mojego wczorajszego polowania . Wybrałem się z Kolegą na nocną zasiadke na dzika. Usiedliśmu na jednej z ambon , która przylegała do zaoranego pola po kukurydzy , w dalszej odległości znajdował sie długi pas niezkoszonej rośliny . Około godziny 23 zauważyliśmy dzika jednaj niezdecydowałem się na strzał nie będąc pewnym jego skuteczości . Koło godziny 1 w nocy na kukurydze wyszły 4 równej wielkości dziki i zaczęły żerować . Postanowiliśmy podchodzić pod wiatr. Nastąpił strzał , dzik zaznaczył i straciliśmy go z oczy gdy wpadał w środek kukurydznianego pola. Zaczelismy poszukiwać farby na miejscu strzału lecz ogarniająca nas ciemność rozświetlana latarka na niewiele się zdała . Rano dojechali koledzy z młodym foksterierem , lecz nasze poszukiwania nie zdały się na wiele . Na miejscu strzału odnaleźliśmy farbe , prowadziącą przez pole , ąż do wyjścia dzika na orke. Zwierz farbował po dwu stronach , a odnajdywana farba wskazywała na niski strzał . Szliśmy tropem dzika przez zaorane pole , był on dobrze widoczny . Dało się widzieć również farbe , której ilość niestety z metra na metr malała . Zgubiliśmy trop na świeżo wschodzącym zbożu , gdyż dzik wszedł na trop całej watachy . Zadzwoniłem więc do Kol Sławka , z prośbą o pomoc , który jest właścicielem posokowca bawarskiego o imieniu "Bolek" . Pies miał początkowe trudności z podjęciam tropu , gdyż całe pole było pokryte świerzymi śladami dzików i przejściami jeleni . Gdy trafił na właściwy ślad doprowadził nas do zwartej gęstwiny rokitników , gdzie został spuszczony z otoku . Po chwili zaczął głosić . Szliśmy za głosem psa i udało nam się dostrzelić dzika . Zwierz był strzelony zbyt nisko . Kula naruszyła biegi i mostek . Dosłownie kilka cm wyzej i zostałby w ogniu strzelony na idealną komore . Cóż nie zawsze jest tak jak by się chciało . Mam nadzieje , że przekonałem chociaż jedną osobe z szanownego grona , że warto szukać chociaż wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują , że strzał był mało skuteczny lub okazał się swoistą "obcierka" . Nadal jestem pod ogromnym wrażeniem pracy "Bolka" i serdecznie dziekuje i gratuluje jego Właścicielowi tak świetnego psa . Darz Bór

Autor: szlagoś  godzina: 10:37
W uzupełnieniu tego, co napisał Thor84. Wczoraj strzelałem do dzika na odległość ok 80m. Dziczek w wadze 65 kg. Po strzale nie zauważyłam, aby zaznaczył. Po wpadnięciu do lasu doszły mnie tylko odgłosy przypominające: "pisanie testamentu" Na miejscu strzału brak farby, na trasie ucieczki dzika brak farby, w miejscu gdzie wpadł do lasu brak farby. Na czuja wszedłem w las i kierowałem się w miejsce gdzie słyszałem wcześniej wspomniane odgłosy. Dziczek leżał martwy. Specjalnie sprawdzałem. Farba pojawiła się ok 10 metrów przed miejscem zalegnięcia zwierza. Strzał komorowy. Całkowita dł. drogi ucieczki dzika to ok 100m. szlagoś

Autor: Don  godzina: 20:17
Wszyscy podziwiaja psy i bardzo dobrze. Jednak sama nazwa ,, posokowiec" to jeszcze niewiele znaczy. Trzeba umiec wykozystac walory tych ras. Tu potrzeba wiele czasu i samozaparcia, stalego treningu dla psa jak i przewodnika by stworzyli perfekcyjnie dzialajaca pare. Ja jednak chcialbym rzec slowo o przewodnikach... tu potrzebna jest kondycja i sprawne oko, zimna krew, i znajomosc blyskawicznego ocenienia sytuacji, no i troche odwagi.. Z na pol gwizdka pracujacym menerem pary takiej nie bedzie. Dlatego kupujac takiego psa trzeba sie zastanowic czy moze inna rasa dla ,,mnie" nie bedzie lepsza, Tu pozwole sobie niewielka probke wstawic. Z- ,,Opowiadanie", a kto ma ochote na wiecej moze pod ta data znalezc: 12-02-05 ,,Walczymy nie tylko z galeziami jerzyn i kolcami ale i z psami ktore ciagna jak opentale czujac bliskosc zwierza . Mojego przewodnika ktory zniknol za zakretem nie widze gdy slysze jadowity glos jego psa, za chwile wolanie bym spuscil mojego, co w tym momencie nie jest latwe gdyz on ciagnie do przodu a linka zaplatala sie akurat o korzenie, wreszcie udaje sie go uwolnic. Teraz i ja moge sie szybciej posowac do przodu. Za chwile doganiam kolege i razem dochodzimy miejsca gdzie mozemy sie wreszcie wyprostowac i co dla nas w tym momencie wazniejsze mamy wieksze pole widzenia. Uff, to byly emocje. Nasze psy stanowia dzika ktory klapiac orezem odgania sie o nich. Kolega mierzy ale strzelic nie moze bo psy sa ciagle za blisko i jest ich wszedzie pelno. Zreszta obaj lapiemy powietrze i parujemy jak kociol parowanych kartofli. Sytuacja staje sie coraz bardziej krytyczna, Wreszcie strzal, pudlo, o rany co teraz? Dzik jednak dalej siedzi na zadzie i odgania sie psom. Jeszcze raz, pudlo.... emocjj co nimiara, trzeba sie jednak opanowac, widze ze kolega ma okulary calkowicie zaparowane, sciagam je na co on w milczeniu pozwala, nie spuszczajac z oka tego przekletego dzika. Naraz ten zrywa sie i uchodzi glebiej w las, mysliwy biegnie za nim i psami ktore naturalnie pognaly za zwierzem, ja juz mam dosyc, kapelusz zgubiony tchu nie umie zlapac, do tego stracilem ich z oczu - co teraz? Nagle slysze strzal i za chwile wolanie Co sil biegne w te strone wreszcie widze usmiechnietego kolege, psy siedzace z wywieszonymi jezorami a za nimi dzika. Co za szczescie wszyscy zdrowi, a dziczysko lezy – twardo sprzedawal swoje zycie. Nadchodzi kompletnie wyczerpany Henryk, slowa wypowiedziec z wyczerpania nie umie, przy swojej posturze utknol biedak w tych sto razy przekletych jerzynach. " Pozdrawiam