Czwartek
23.11.2006
nr 327 (0480 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Strzał!?Poszukiwania?Sukces!!!  (NOWY TEMAT)

Autor: Reign  godzina: 07:18
Dzień Dobry Chciałbym Szanownych Kolegów zainteresować tematem poszukiwania postrzałków. Chodzi oczywiście o poszukiwania uwieńczone sukcesem. Czyli jak to było? Z jakiego kalibru/broni strzelano, na jaką odległość, do jakiej zwierzyny,jak poszukiwano(czy z psami) , po odnalezieniu zwierzyny- matwa/żywa, jak ulokowano kulę i najważniejsze jak daleko poszła po strzale. Jestem świadomy ,że w powyższym temacie często nie ma reguły, ale mam nadzieję,że na podstawie doświadczeń Kolegów będzie można wyciągnąć wartościowe wnioski i odnieść ja do własnych wcześniejszych przygód i tych które jeszcze Bór Przydarzy. W końcu nie bez powodu mysliwy nazywa się myśliwy. W trakcie wątku wtrące swoje przygody z poszukiwania postrzałków. Reign.

Autor: Pan Sułek  godzina: 08:43
Dobry temat ! Już mam w głowie ze 2 opowiadania ,ale po południu.

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 11:47
Poczytaj co ostatnio pisałem na ten temat na forum w dziale Psy myśliwskie, tematy; Memoriałowe reminiscencje, Memoriałowe reminiscencje-praca psów i Memoriałowe reminiscencje-podsumowanie. Znajdziesz tam sporo wiadomości na ten temat. Trzeba zajrzeć od czasu do czasu do działu Psy myśliwskie - jest tam sproro o dochodzeniu również w innych tematach.

Autor: Reign  godzina: 12:48
Ad. Dolny Wiatr Przeczytałem.Nie mam w tej chwili tak doskonałych psów. Kiedyś mialem jamnika gladkowłosego czarnego którego sam układałem (trzymania tropu), bałwankiem ze skórki piżmaczej i tyko on potrafił iśc po tropie kilometrami. Szedłem do lasu ciągnąc na sznurku za sobą bałwanka a brat jamnika wypuszczał po godzinie z kojca. Siedząc na wzwyżce w lesie mogłem obserwować jego a własciwie moje esy floresy bałwankowe. Był tak samo dobry na trennigach jak i po tropie postrzałka. No cóż. Był.

Autor: jurek123  godzina: 13:40
Kol Reing Przypuszczam że ty pozostawiałeś znacznie silniejszy odwiatr na swoim tropie niż ciągniety bałwanek i dlatego jamnik szedł jak po sznurku po twoim tropie. Należało zrobić taki eksperyment .Odbić z bałwankiem w bok nastepnie go pozostawić i wrócić swoim tropem kilkadziesiąt metrów następnie skręcić i się schować. Wówczas mogłbyś określić co tropi twój pies. Pozdrawiam.

Autor: Reign  godzina: 14:05
Kol. jurek123 Mozliwe ale rownie dobry był na autentycznym tropie zwierzyny. A oto moja przygoda z przed lat Jak jeszcze polowałem razem z Tatą zasiedliśmy przy zrębie obok zagajnika.I Niedługo trzeba było czekać. Trzaski i na zrąb wychodzi licówka a za nią chmara jeleni. Odległość ok. 70m.Łapię w lunetę komorę jedną z kolejnych łań. Strzał z drylinga w kal. 7x65R z czeskiej ciężkiej 11,2g. Łania się potyka i rwie do przodu z nisko opuszczonym łbem. Już myślałem ,że padnie na drodze 50m od miejsca strzału. Niestety wpada do zagajnika. Na pewno leży. Myśle sobie. Bo reakcja typowa na strzał komorowy kiedy zwierz jest w ruchu. Przychodzi Tato i rozpoczynamy poszukiwania. Na drodze wyraźne zerwania farby brak. W zagajniku wysoka górka. Mówię ,że ona nie dałaby rady podbiec pod górkę bo prawie padała. Szukamy w innym kierunku. Rezygnujemy bo jest bardzo ciemno. Czyli jutro rano poszukamy z psami.Następnego dnia ponownie szukamy a pieski na górkę i za górkę . Tak też idziemy idziemy. Kurcze coś jest widzę rozradowane ruchy ogona Tropa. No jest!!! Strzał komorowy idealny tak jak mierzyłem. Poszła ok. 300m i to jeszcze w pewnym momencie miała pod górkę. Przestrzał na wylot , łopatki nie ruszone, Badamy wlot i wylot i stwierdzamy ,że kula nie ruszyła żeber.Fajnie ,że jest. Tato stwierdza zawsze trzeba poszukać i to porządnie Reign

Autor: aDzik70  godzina: 21:17
posiadałem pieska (niestety czas przeszły) dzięki któremu miałem sporo okazji dochodzenie postrzałków poćwiczyć.Były dochodzenia których nawet wspominać nie warto ( pies wypuszczony z samochodu głosił zanim wyjeliśmy broń z bagażnika ). Były takie które przypominały mały horror -bagno ,komary , wody po pas,pocięte psy, a na dodatek kolega wysłany po samochód zgubił sie i 3 godziny szukał drogi . Zdarzały się sytucje zabawne - dzwoni kolega ,strzelał dzika - poszedł . Pies ,broń ,latarka,30minut jazdy, jestem . Z daleka widzę stojącego na drodze kolegę , zatrzymuje samochód , wysiadam. Kolega opowiada - strzelał dzika idącego na kukurydzę odległość 60 m do boku ( strzela nieżle ) słyszał jak dzik po strzale wpadł w kukurydze, i cisza musi gdzieś tam być . Pytam gdzie był strzelany , kolega mówi ,że sprawdził zestrzał farby nie ma jest trop wchodzący w kukurydze . Bierzemy psa puszczam go na otoku na trop na skraju kukurydzy, Pies podejmuje trop ale jakoś tak dziwnie idzie widze po psie ,że trop jest czysty nie sfarbowany . Mówie koledze ,że dzik nie dostał przeszliśmy za nim prawie 500 m nie farbuje i pies idzie inaczej niż po farbie. Kolega jest uparty twierdzi ,że trafił napewno jeszcze raz puszczam psa na skraju pola tym razem luzem pies poszedł , kolega zaczyna sam przeszukiwać kukurydze mrucząc "on tu gdzieś leży, on tu musi leżeć " Jest godzina 4 rano udaje sie przekonać kolege do rezygnacji z osobistego przeszukania 100 hektarów kukurydzy. Wraca pies- idziemy do samochodu przechodzimy przez pole na którym kolega strzelał dzika , w psa jakby piorun strzelił - zjeżył sie i poszedł zaczyna głosić , świecimy latarkami - pies zgłupiał oszczekuje samochód podchodzimy a w rowie na poboczu 1metr od samochodu leży dzik,. Od miejsca gdze był strzelany jest może 50m . Okazało się ,że dziki były dwa jeden zdążył wejść w kukurydzę i stał czekając na drugiego czego mój kolega nie zauważył usłyszał drugiego wychodzącego z krzaków i do tego strzelił , dzik po strzale zawrócił a ten stojący w kukurydzy zapewnił efekty akustyczne. Dziczek ładny 64 kg strzelony na komore z 7x64 kula ruszyła serce poszedł jakieś 50 m a my przez pół nocy ganialiśmy za jego zdrowym kolegą . Kolega był tak sugestywny z takim przekonaniem opowiadał o braku farby na zestrzale o dziku wchodzącym w kukurydze , że nie puściłem psa na zestrzał a od razu na trop .Taki tam mały bład który kosztował pół nocy , ale człowiek się na błędach uczy. DB aDzik