Poniedziałek
23.07.2007
nr 204 (0722 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Sposoby na wałęsające się psy

Autor: Carmen  godzina: 00:07
Ad Kazimierz Szumski A moj pies bez laptopa, za to metrem- 2 semestry jezdzil na wyklady na uczelni. Tylko dlatego to bylo mozliwe ze byl juz przyzwyczajony do roznych miejsc, ludzi, pomieszczen. Nie wybrazam sobie zeby sie to udalo gdyby pies nie mial do mnie zaufania i nie umial sie zachowac ''wsrod ludzi''. Czasami zycie plata niespodzianki i zdolnosc przystosowania ulatwia pokonanie przeszkod. Ad. Spring. Napisales sama prawde. Tylko ze bez zmian bedziemy nadal ciagle na dzikim zachodzie a nie w panstwie ktore jest w centrum Europy. Ad.gimhu. Tak samo wyglada na wyspach. Odpowiedzialnosc finansowa jest najlepszym ''batem'' nad glowa wlasciciela. Tylko zeby jeszcze byla egzekwowana w Polsce. Ad. jani. Jezeli alfa naduzywa zebow jako agresywna jednostka szybko jest eliminowana ze stada. Lanie psa bez jakiegokolwiek pomyslu dlaczego sie tego psa leje, tylko prowadzi do strachu. A pies przestraszony, przyparty do muru zaatakuje. To jest wedlug ciebie'' rozwiazanie'' problemu z psami w wioskach i na ulicach? Gwarantuje Ci ze gdyby jeden z drugim wlaciciel zaplacil wysokie odszkodowanie w danej miejscowosci za niedopilnowanie psa- nagle by zaczeli dbac o to zeby swojego agresywnego psa zabezpieczyc. Lub by zrezygnowali z ich posiadania. Nikt nie musi miec psa- a tym bardziej ktos kto nie umie zadbac o bezpieczenstwo innych.W tym psa.

Autor: Jack__Daniels  godzina: 11:57
Dziewczęta i Panowie :) i inni miłosnicy psów. Chciałem się "pochwalić", że ze wszystkich rzeczy na Świecie boję się tylko dwóch: PSÓW i pijawek. Strach do pijawek jakoś mogę przezwyciężyć, ale z psem nie mogę sobie pogardzić. Jak byłem łepek to sie na mnie rzucił wielki wilczur i twarz mi uratowała gruba kurtka - zasłoniłem się ręką na której zostały niewielkie ślady. Fakt faktem, że to był "przypadek" bo pies wybiegł na klatkę w bloku mieszkalnym jak właściciel uchylił drzwi - oczywiście był bez kagańca. Ja nie miałem gdzie uciekać, a że szedłem do góry to stanąłem mu na drodze i wtedy się na mnie rzucił. Teraz przyznam Wam rację, pies nie był ułozony, nie słuchał się, był groźny (normalnie wyporowadzali go na smyczy i w kagańcu) - zaniedbanie właścicieli i w tym przypadku wine ponosi człowiek. Temat tego postu to: "Sposoby na wałęsające się psy" - czy te psy mają właścicieli? Tych boję się najbardziej bo ich nie ma kto przywołaś do porządku! Nie wiem czy jakby mi znienacka wyskoczył gdzies w lesie taki burek i stanął warcząc na mnie z 3m ode mnie to nie wiem czy nie miałbym pełnch gaci. Pewnie zapomniałbym też o wiszacej na ramieniu dubeltówce/sztucerze. Zakładam, że kolega gercio własnie o takie sytuacje pytał - odpowiadam - chyba bym sie zes**** w gacie ze strachu. Nie wiem jak sobie z czymś takim poradzić. Do lasu nie zawsze chodzę ze sztucerem czy dubeltówką. Po lesie biegam i jeżdżę na rowerze, a jesli to robię to zazwyczaj mam w uszach słuchawki od MP3 playera. Niech nikt mi nie sugeruje, żebym wyciągał słuchawki bo mogę nie usłyszeć jakiegoś bydlęcia, które biegnie w moją stronę, żeby mnie zagryźć! Mam ochotę słuchac muzyki to będę to robił, a to o czym tutaj powinniśmy mówić to bezpieczeństwo takich jak ja, dzieci, starcy... takich, którzy nie chcą sie czuć zagrożeni. Droga Pyzo, jestem na milion procent przekoanany, że taki głupi, wiejsko-leśny burek na pewno nie zrozumie "po polsku" i żadne karcenie go "ludzkiemu" nic mi nie pomoże, a "wspomnienia" które po sobie moze zostawić to lekarz będzie długo zszywał. Jak narazie pomagają mi silne nogi - szybko uciekam i nieźle łaże po drzewach. Wolłabym uniknąć takich sytuacji więc może poradzicie coś na to?! nie sugerujcie mi również, zebym sobie kupił psa, żeby przezwyciężyć strach bo i tak nie miałbym go gdzie trzymać. Zaznaczam też że boję się psów, których nie znam. Analogicznie - boję się wracać późną porą przez dzielnice słynące z napadów i przypakowanych gamoni, łażących z pałami - ale tych boję się mniej niż psów. Pyzo, a może takiego blockersa też byś skarciła i pogroziła mu palcem? Carmen, a moze byś poszła na skargę do ich rodziców(właścicieli), w końcu tak ich ułozyli (wychowali)? Tak sie składa, że oni się boją tylko jednego - jak ich zaboli. To jak to z tymi pieskami??? Pozdrawiam i DB.

Autor: Carmen  godzina: 12:23
ad. Jack Daniels Bylam niejednokrotnie w sytuacji kiedy psy wypadaly z obejscia i probowaly ataku. jak jechalismy na rowerach, konno i na spacerze. Czesto dodatkowo mialam do opanowania swoje psy zaskoczone i ustawiajace sie do obrony. Jak do tej pory zadnego pogryzienia czy walki psow na koncie nie mam. Dziekuje silom wyzszym za karnosc moich psow- bo bez tego by byla jatka. Pomimo ze na smyczy. Najgorsze sa psy wypadajace z obejsc; bezdomne, bez sfory naogol znikaja z drogi jak tylko nas/ mnie ujrzaly. Na poczatku ''tylko'' przechodzilam- ale w koncu emocje i adrenalina doprowadzily do tego ze z ktorego obejcia pies wylecial- tam byla wizyta z awantura o zabezpieczenie psa przed wychodzeniem poza ogrodzenie. Nie wiem jak teraz na ''naszych'' terenach spacerowych, ale po tych awanturach wlasciciele sie troche ruszyli. Tak samo w miescie- ktory wlasciciel nie odwolal swojego psa na czas, i pies do moich podlecial dostawal bure. Nie malo razy ten podlatujacy rzucal sie na mojego psa, ktory spokojnie stal, siedzial przy nodze.Manewrowanie smycza, i opanowanie mojego psa glosem dawalo czas na nadciagniecie wlasciciela. I po co mam gadac z rodzicami wlascicieli psow jak niejednokrotnie to juz dawno dorosli ludzie? Najlepsze wychowanie dla nich to pociagniecie ich do odpowiedzialnosci za ich poczynania. Nawet uparty chlop ma dosc upierdliwych awantur ciagle o to samo. A jak nie- jest jeszcze policja.

Autor: Kazimierz Szumski  godzina: 20:31
"z ktorego obejcia pies wylecial- tam byla wizyta z awantura o zabezpieczenie psa przed wychodzeniem poza ogrodzenie." To jest nierówne traktowanie chłopów, jak za czasów wyzysku pańszczyźnianego. Chłopu Kazkowi każesz targać owczarka do stolycy, żeby mógł się metrem przejechać (ciekaw jestem kto by pierwszy zaczął szczekać na metro ja czy on?) a innym chłopom zabraniasz wypuszczać sobaki za ogrodzenie. Pozdr.

Autor: Carmen  godzina: 23:31
Ad Kazimierz. Rozbawiles mnie swoim podsumowaniem do lez :). Wracajac do Pawlowa i Darwina ;)- nie wiem czy byscie szczekali jak byscie mieli silna motywacje ;)- pies szalona zabawe, a Ty np. degustacje domowego miodu pitnego ;).Chyba ze pasazerki metra to ten powod do szczekania was obu. A co do wypuszczania sobaki za ogrodzenie- popieram nawet- codziennie choc raz z wlascicielem na koncu smyczy....idacy w celach spacerowych zeby podziwiac zachod slonca lub...piekna letniczke u sasiadow ;). Kto co woli. Ale jak sobaka ma sama latac po drogach, polach i lasach- to zawsze bede zabraniac :P. .... i taka ostatnia mysl- nie tylko ''chlopskie'' sobaki urzeduja na drogach- Miastowi tez daja ''wytchnac'' swoim pupilom....czasami za swoja posesja , a czasami na poboczu drogi- dozywotnio. Najserdeczniejsze pozdrowienia Carmen