Środa
10.10.2007
nr 283 (0801 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: ......i nie będzie szkód.......?  (NOWY TEMAT)

Autor: bodek36-1970  godzina: 23:34
Witam wszystkich i proszę o opinię na temat sposobu walki ze szkodami w uprawach rolnych wyrządzanych przez zwierzynę łowną przez moje koło. To co się dzieje ostatnio w moim kole zaczyna mnie przerażać i bulwersować do tego stopnia, że zastanawiam się nad sensem przynależności do takiego koła. Żeby wszystko było jasne od 1988 roku jestem członkiem Koła Łowieckiego "Struga" przy Instytucie Badawczym Leśnictwa w Warszawie. Z kołem tym praktycznie jestem związany od lat dziecięcych kiedy to mój ojciec został przyjęty do tego koła pod koniec lat siedemdziesiątych wtedy jeszcze jako leśnik pracujący między innymi na terenach dzierżawionych przez "Strugę", później przez prawie 10 lat jako strażnik łowiecki tego koła. Od samego początku jak sięgam pamięcią moje koło było dla wielu nemrodów tylko marzeniem. Wynikało to z tego iż w szeregach koła polowały osoby z otoczenia IBL-u oraz MSW, którzy nie lubili konkurencji i nikogo z zewnątrz nie przyjmowali do swojego grona. W późniejszym czasie po zmianie przepisów dotyczących procentowego udziału myśliwych tzw. terenowych do koła przyjęto kilku leśników mieszkających na terenach dzierżawionych przez "Strugę". Dzisiaj określanych jako "miejscowych wieśniaków" przez sympatycznych kolegów ze stolicy. Do koła zostałem przyjęty za sprawą polującego już mojego ojca "miejscowego wieśniaka" a był to rok 1988 i już wtedy w kole przestrzegano pewnych "żelaznych" zasad. Jedną z nich był całkowity zakaz strzelania do loch oczywiście w okresie ochronnym jak również wtedy kiedy kalendarz polowań na to pozwalał. Każdy komu "powinęła się noga" w tej kwesti był karany zawieszeniem lub karą pieniężną. Chwała kołu za to popierałem i popieram tę zasadę do dnia dzisiejszego. Szkoda tylko, że władze koła od tego sezonu zmieniły chyba zasady. Otóż od początku sezonu sukcesywnie i skutecznie koledzy z Warszawy (nowa zasada polują tylko zamiejscowi wieśniaki od roku nie dostają odstrzałów) rąbią do loch aż furczy. Swój żywot zakończyły ostatnio "mamuśki" o wadze ponad 90 kg - syn prezesa koła nieco mniejsza - brat prezesa i około 70 kg innego nemreoda lubującego się w "wycinaniu dziur w dziurze". W ostatnim przypadku miałem okazję uwiecznić to na foto. Zdobywca raczej nie był z tego zadowolony i nie zniżę się do jego poziomu i nie opiszę jego zachowania ani komentarzy na ten temat. Wybaczcie ale nie wypada wieśniakowi z podlasia używać "gwary mazowieckiej". Dowiedziałem się od jednego z wtajemniczonych, że jest to nowy sposób Koła przy IBL na redukcję szkód wyrządzanych przez dziki a zarazem oszczędność na amunicji ponieważ lepiej oddać trzy celne strzały i mieć na drugi sezon conajmniej o 15 dzików mniej niż zarywać tyle nocek i wystrzelać paczkę amunicji w tym sezonie. Moje pytanie to: czy nie warto wdrożyć pomysł mojego koła na terenie całego kraju i w ten sposób wzmocnić finansowo wszystkie koła borykające się z odszkodowaniami?