Wtorek
16.10.2007
nr 289 (0807 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Pojedynek  (NOWY TEMAT)

Autor: Jenot  godzina: 17:42
Gorąca kawa parzyła mi wargi, język a następnie przełyk. Właściwie to miałem się już zbierać na polowanie a nie siedziec u kolegi i siorbać gorący aromatyczny napój. Nie mogłem jednak, przejeżdżając obok jego domu, nie wstąpić do niego by podzielić się najnowszymi wiadomościami. Przyjechałem po radę do doświadczonego myśliwego, chciałem uzyskać parę ważnych informacji. Miałem otropioną chmarę, teraz chodziło mi o szczegóły, gdzie usiąść, o której i jak je podejść by uzyskać jak najlepszy efekt. Kolega zna nasze łowisko jak mało kto.Wszelkie jego wskazówki są cenne, chociaż - jak się później okazało - w polowaczce nie ma regół. Pogadaliśmy jeszcze chwilę, dopiłem kawę i pojechałem do domu. Tam szybciutko przebrałem się i w drogę. Wychodząc z domu zauważyłem stojący, oparty o ścianę pastorał, po chwili namysłu zabrałem go ze sobą.Nie przepadam za pastorałem ale po dzisiejszym polowaniu przeprosiłem go za dotychczasowe uprzedzenia bowiem zasłużył sobie na uznanie. Po kilku minutach jechałem już leśnym duktem gdzie w piaszczystych koleinach bez trudu dało się zauważyć odciśnięte wyraźne tropy jeleni. Zaparkowałem samochód i powoli, z nogi na nogę, zacząłem iść w kierunku niedalekiej uprawy. Po chwili już widziałem że wybór był zły. Decydując się na polowanie tutaj, liczyłem na to że ta połać lasu będzie jeszcze zalana słońcem.Spodziewałem się że wyjdą na nią jelenie. Niestety na uprawę kładł się już cień wysokiego lasu. Trochę zły na siebie, mimo to postanowiłem usiąść na stojącej tu zwyżce. Nie chciałem robić o tej porze zamieszania w lesie. Wczoraj siedziałem w tym rejonie kilkaset metrów dalej na innej ambonie na skraju lasu. Parę minut po dziewiętastej wyszła mi chmara na łąki a pół godziny później jeszcze cztery sztuki w tym przepiękny byk. Nie widziałem dokładnie co miał na głowie bo było już zbyt ciemno.Jedynie sylwetka i gruby kark pozwalały sądzić że to był poważny zawodnik. Pocieszałem się że być może dziś idąc na żer zabłądzą gdzieś na uprawę by przed wyjściem na łąki rochę się „poopalać“ w słońcu. Niestety mimo że zachowywałem się jak mysz pod miotłą nic się nie zdarzyło.Zupełnie nic. Mogłem jedynie cieszyć oko pięknym widokiem lasu o zachodzie słońca. A było na co popatrzyć. Przeciwległa ściana tworzy wysokopienny las z bogatym podszytem. Teraz przeglądało się w nim słońce, dając przepiękną, szeroką paletą barw jesieni. Czas płynął.Ostatnie promienie przebijające się między drzewami zaczęły przygasać. Zapadał zmrok Robiło się ciemno i przenikliwie zimno. Chłód ciągnący od niedalekich łąk był bardzo przejmujący, jakiś taki nienaturalny i groźny po słonecznym dniu. Zszedłem z ambony i spacerkiem udałem się na łąki szerokim duktem. Przy odrobinie ostrożności mogłem praktycznie bazszelestnie wyjść z lasu na groblę na której stoi ambona. Stanąłem na skraju lasu.Przed sobą miałem szeroki pas nisko wykoszonych łąk zalanych teraz lekko srebrzystą poświatą. Mimo że blask dawały tylko gwiazdy, widoczność była bardzo dobra. Poszedłem wzdłuż grobli w kierunku ambony, nie miałem jednak zamiaru na nią wchodzić. Było mi bardzo zimno, cały drżałem.Nie wyobrażałem sobie bym mógł w tym stanie chociaż chwilę usiedzieć bez ruchu. Stanąłem więc pod spodem i trzymając lornetkę w drżących rękach, zacząłem uważnie lustrować teren.Na prawo nic, ani śladu jakiegokolwiek zwierza.Na lewo też nic. Ale !!……. Zaraz zaraz, no właśnie, niby nic, bo coś tam daleko jednak stało, coś czego nie było tu wczoraj.Jakiś ciemny krzak nie krzak ? Jeszcze raz spojrzałem przez lornetkę. Po chwili już byłem pewien że to dzik. Pojedynek buchtował sobie na łące jakieś pięćdziesiąt metrów od lasu i około dwustu ode mnie. Natychmiast zdecydowałem się na podchód.Upewniwszy się co do kierunku wiatru, w cieniu grobli skierowałem się do lasu a następnie jego skrajem podążyłem w kierunku dzika. Był już przymrozek.Zwarzona lekko trawa trochę rzęziła pod nogami ale nie przejmowałem się tym.Miałem dobry wiatr.Miałem również pastorał.Byle tylko dzik nie zawrócił do lasu. On jednak zupełnie nie miał takiego zamiaru.Żerując wychodził coraz dalej na otwarty teren. W końcu stwierdziłem że wystarczy.Od zwierza dzieliło mnie, tak na oko, mniej niż sto metrów.Zdecydowałem się strzelać licząc że pastorał spełni swe zadanie. Musiałem się decydować. Pojedynek zbliżył się zbyt mocno do niewielkiej rzeczki która dzieli łąki.Jeżeli zdąży do niej wejść to po wyjściu na drugi brzeg raczej przyspieszy. Zresztą kiedy pokaże mi chwost, kierując się do lasu, to już nie będę mógł do niego strzelać. Zrzuciłem na trawę rękawiczki i zdjąłem sztucer z ramienia.W chwili kiedy kładłem go na pastorał rozgwieżdżone niebo przecięła na ukos „spadająca gwiazda“ Czy zwierzęta też mają swoją gwiazdę ? Jeżeli tak to właśnie spadła gwiazda pojedynka. Spojrzałem w lunetę i przymierzyłem.Dzik żerował nadal.Lekko nacisnąłem spust. Drugi raz w życiu polowałem w tym miejscu, w tym rejonie naszego obwodu. Mimo że znam je od dziecka, w dzieciństwie przychodziliśmy tu się kąpać, to nigdy nie przyszło mi na myśl że kiedyś będzie mi dane przeżyć tu tak piękną łowiecką przygodę. Są miejsca w naszym łowisku w których twierdzę że straszy : )) Są rewiry w których polując czuję się tak jak bym był w jakiejś świątyni natury. Ten wieczór, ta cisza, to rozgwieżdżone niebo i buchtujący pod nim pojedynek, to wszystko zapadnie mi na zawsze w pamięci. Kocham takie miejsca i lubię tam wracać. Darz Bór

Autor: młody st  godzina: 18:26
Niech św. Hubert zadba oto Abyś przeżył wiele takich pięknych chwil, bo przeżyć i umieć przekazać to wyjątkowy dar, bardzo Ci Kolego Dziękuję. D.B.

Autor: Jenot  godzina: 18:37
Ad młody st Proszę bardzo : ) Miło mi że moje opowiadanie podoba się Tobie. Od początku mojej przygody łowieckiej staram się polować. Moim zdaniem sztuką jest zwierza - każdego nie tylko dzika o którym akurat piszę - upolować a nie zastrzelić. Zastrzelić potrafi teoretycznie każdy, natomiast upolować tylko prawdziwi myśliwi. Chciałbym zostać kiedyś prawdziwym myśliwym : ) Pozdrawiam Darz Bór

Autor: Radek  godzina: 18:37
Myślę, że takie opowiadania powinno się dawać do czytania ludziom, którzy mówią o myśliwych "bezduszni", "mordercy" itp. oraz tym co nie potrafią zrozumieć czym jest prawdziwe łowiectwo, to prawdziwe przez duże P. Darz Bór!

Autor: stanislaw  godzina: 18:49
Jenot jesteś wielki. Dziękuję !!!! DB

Autor: labrador  godzina: 19:01
Bardzo ładne i klimatyczne opowiadanie !! Dziekuje Ci , jesteś wielki ! Gratuluje pozyskania dzika!!!! Jaka waga ? DB labrador

Autor: Zbycho  godzina: 19:13
Opowiadania kolegi czytam zawsze z zainteresowaniem bo są bardzo prawdziwe i plastyczne ,ale w kwestii formalnej -pisząc reguł nie używaj więcej ó.Pozdrawiam i myślę ,że przeczytam jeszcze kilka Twoich opowiadań.

Autor: iz27  godzina: 19:24
Gratuluję przeżyć i całkiem wprawnego pióra. Tomek.

Autor: Rafał Witkowski  godzina: 22:56
Rudi...Wielkie Dzięki ! Darz Bór

Autor: Alus  godzina: 23:01
Jenocie Miły! Tak jaK Rafał dziękuję Co bardzo, bardzo. Pozdrowionka. DB