![]() |
Czwartek
07.02.2008nr 038 (0921 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Tasiemiec bąblowcowy u lisów Autor: r_andrzej godzina: 00:16 Pawel 54 swego czasu panowala niezla panika w zwiazku z bablowcem. Ludzie sie bali zbierac maliny i jagody. Mysliwymi skorowali lisy w rekawiczkach z maskami na twarzy, lisy uprzednio obficie zraszajac woda..... Z tego co czytalem tematyka zakazen bablowcem nie jest do konca wyjasniona. Teoretycznie tych zakazen "powinno" byc wiecej. Byly wypadki stwierdzenia bablowca u psow, ktore caly czas przebywaly w towarzystwie bawiacych sie z nimi dzieci , gdzie do zaifekowania nie doszlo. Tak jak wspominalem do grup zwiekszonego ryzyka naleza mysliwi i ludzie parajacy je "obrobka ziemi" - rolnicy, ogrodnicy. Jesli dochodzi do tego brak higieny to to prawdopodobienstwo zarazenia sie bablowcem jest co prawda dalej takie same jak prawdopodobienstwo trafienia piorunem, z tym ze to mozna porownac do siadania z giwera w reku na 6 - metrowa ambone podczas kazdej burzy. pozdrawiam ra Autor: Paweł54 godzina: 00:36 Uważasz, ze 20 procent osób na podlasiu, w badanej grupie, opisanej praca doktorska to mało ? Najwazniejsze jest zachowanie zdrowego rozsadku i higieny. Bąblowiec ginie w 50 stopniach, więc dobra obróbka cieplna dziczyzny go zabija, ale już jedzenie owoców leśnych wymaga ich dokładnego mycia a kontakt z sierścią psa czy lisa powinien zawsze skutkować dokładnym wymyciem rąk. I tyle. Czy w ciągu 15 lat zginęło od pioruna aż 51 osób to nie wiem, ale tyle przypadków bąblowicy wykryto w tym czasie w Polsce według Gazety Wyborczej. Badania w AM Białystok podają 110 przypadków na 532 przebadane osoby, a z danych WSSE z warmii i mazur, tylko w 2006 roku stwierdzono 10 przypadków bąblowicy w tym rejonie. Czy to mało, czy dużo ? Nie wiem. Zależy jak się na to patrzy i KTO na to choruje - swój czy obcy, ale... po co kusić los, skoro można tej choroby uniknąć prostymi sposobami ? Powodzenia Paweł Autor: ptica godzina: 09:19 Witam A czy jest możliwe wystąpienie tej choroby u innych zwierzat łownych np. dzika czy sarny? Pisze się , że najbardziej zainfekowane są jelita i watroba a co z innymi częściami? np płuca , śledzina no i mięśnie. W podanym opracowaniu napisano o penetracji onkosfer przez krew do wątroby . Czy w takim przypadku krew znajdująca sie w mięśniach nie jest zarażona? Z tego co słyszałem to spotkano zarażone dziki z wyrąźnymi zmianami w wątrobie /wyrok-bąblowica - czy prawidłowy ?/ ale mięso czyli mięśnie nadają się do spożycia. Stąd moje pytania. Pozdrawiam DB Autor: Paweł54 godzina: 09:43 ad.ptica. Nie jestem weterynarzem tylko technologiem żwności, więc moją informację potraktuj raczej niezobowiazująco. Z wielu informacji na temat tej choroby można wywnioskować, że spożycie miesa żywiciela pośredniego tj. bydła, świń, owiec, zająca, królika więc również dzików i zwierzyny płowej nie stanowi bezpośredniego zagrożenia zakażeniem bąblowcem, gdyż pasożyt ten nie osiąga zdolności rozmnażania na tym etapie rozwoju. Dopiero dojrzałe formy tasiemca, rozwijające się w przewodzie pokarmowym psowatych - psa, lisa, jenota mają zdolność do wytwarzania jaj i rozmnażaniua się. Czy dziki mogą być porażone bąblowcem - zapewne tak, sam widziałem wątroby dzicze z wodnistymi naciekami. Bablowców jest kilka rodzajów i wszystkie są groźne dla człowieka jeżeli są w stadium jaj wydalonych przez nosiciela ostatecznego. Na szczęście bąblowiec ginie i jaja tracą możliwość rozwoju po ogrzaniu ich do temperatury 50 stopni celsjusza. Długotrwałe duszenie, gotowanie czy pieczenie dziczyzny zapewnia, że temperatura w każdym miejscu tkanki mięsnej powinna przekroczyć w/w temperaturę. Najlepiej nabyć sobie termometr do pieczenia za całe 8 PLN i profilaktycznie zmierzyć temp. mięsa w środku bryły. Dużo ponad 60 stopni zapewne nie osiągniesz, ale i tak taka temperatura zetnie białko większości pasożytów i drobnoustrojów występujących na i w mięsie. Niestety, jest to zła wiadomość dla miłośników tatara z dziczyzny. Spożywanie surowego miesa zawsze grozi "złapaniem" jakiegoś pasożyta z tasiemcami na czele. Powodzenia P.S. podanie zarażonego bąblowcem mięsa czy wątroby zwierzyny psu powoduje, że nasz pupil staje się nosicielem jaj tego tasiemca i wydala je na zewnątrz powodując, że są one bezpośrednim zagrożeniem życia i zdrowia dla ludzi. Co wtedy robić ? Odrobaczyć psa i zachowywać szczególne zasady higieny - myć dokładnie ręce po każdym kontakcie z psem i miejscami, gdzie pies był i mógł pozostawić jaja bąblowca. Autor: sindwan godzina: 09:54 cyt: w naszym kraju od 1992 r zanotowano 52 przypadki zachorowań ( średnio 3,25 rocznie ) i 6 śmiertelnych ( średnio - 0,75 rocznie ) W wypadkach drogowych ginie ok 4 000, a rannych jest 42 000 (ROCZNIE !!!!), tak więc od dziś nie wsiadać do samochodu. Wygląda na to, że więcej osób zginęło od spadającej cegły w drewnianym kościele, niż od bąblowicy. Autor: MARS godzina: 10:01 Bąblowiec występujący u świń czy dzików jest innym gatunkiem niż ten lisi. U świń jest Echinococcus granulosus - którego formy larwalne tworzą właśnie takie spore cysty w wątrobie. U człwowieka w przypadku wystąpienia - łatwiejszy do diagnostyki. Ten natomiast opisany w artykule to Echonococcus multilocularis. Jego formy larwalne tworzą w wątrobie czy innych narządach zmiany podobne do nacieków nowotworowych. Trudno to operacyjnie usunąć, a i diagnozując, łatwo pomylić właśnie z nowotworem. Ad ptica Oncosfery są groźne dla psów. Ludzie nie są żywicielem ostatecznym i nawet jeśli zjedzą taką onkosferę nie poddaną wysokiej temperaturze to nic mu się nie stanie. Autor: Paweł54 godzina: 10:18 ad. sindwan. sprowadź statystykę do wspólnego mianownika i dopiero porównuj. Samochodów jest w Polsce ok.15 milionów, kierowcy przejeżdżają 2 h/dz x 15.000000 sam. x 200 dni rob. = 6.000.000.000 samochod/kierowco/godzin:-). Podziel 4000 osób na 6 mld. godzin =0,000000667 0fiary na godzinę. myśliwych jest 113.000, każdy spędza na polowaniu średnio 7 dni po 10 godzin = 70 godzin rocznie. Policzmy: 113000 x 70=7.910.000 polowanio/mysliwo/godzin ;-). Załóżmy, że w Polsce wykrywanych jest tylko 10 przypadków bablowicy rocznie (warmińsko-mazurskie 2006 r) Podziel 10 osób na 7.910.000 = 0,00001264 Czyli 1264 do 667. Stąd prawdopodobieństwo zginięcia w wypadku drogowym jest dwa razy mniejsze niż prawdopodobieństwo złapania bąblowicy :-)))). Powodzenia P.S. Statystycznie można wszystko udowodnić, co tylko sie chce. jest to tylko kwestia doboru niezalenych zdarzeń. Autor: sindwan godzina: 19:18 Dlaczego bierzesz pod uwagę tylko myśliwych ? Czyżby tylko myśliwi chorowali na bąblowicę ? U żadnego myśliwego nie stwierdzono bąblowicy, jak to wygląda statystycznie ? Autor: Paweł54 godzina: 19:52 ad. sindwan. Jak mawiał Józef Stalin - jeden zabity to tragedia, tysiąc zabitych to statystyka. Daj sobie spokój ze statystyką. Jesteśmy, jako myśliwi, w grupie zwiększonego ryzyka zarażenia chorobami odzwierzęcymi i dobrze by było, abyśmy zdawali sobie z tego sprawę i to wszystko. Powodzenia. Autor: wetti godzina: 21:02 Tak to wygląda na wątrobie świni Autor: wetti godzina: 21:07 Przepraszam za jakość, ale zdjęcie z telefonu |