Czwartek
21.02.2008
nr 052 (0935 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Niecodzienne historie

Autor: Staszex  godzina: 08:08
……………. Jak byłem młodym szczawiem i sztucer mnie obalał po strzale to razu pewnego ojciec zabrał siostrę i mnie na rykowisko w pełnię księżyca. Podjechaliśmy pod wielki łan kukurydzy gdzie grały co najmniej 2 byki a dwa inne ryczały niedaleko w bagnach otoczonych lasem. Na ścianie lasu stała ambona(która okazała się później kluczowa…) Ojciec chcąc wyciągnąć jelenie z kukurydzy zaczął ryczeć na tubie i już za chwile usłyszeliśmy nadciągającego z impetem byka. Ale nie było nam dane go zobaczyć gdyż z siostrą pełnym gazem pobiegliśmy na ambonę i depcząc sobie po rekach i spychając wleźliśmy spanikowani na nią…… Później tłumaczyliśmy żeby lepiej widzieć……… Po obietnicy ojca ze nie będzie już więcej ryczał zeszliśmy z ambony i podchodząc po „cichu” ( jeśli 3 pary nóg mogą chodzić cicho…) spotkaliśmy 3 byki, z których jeden atakował watahę dzików…. To była noc!

Autor: Alej.....  godzina: 10:08
Nie pamiętam czy już wam opowiadałem tę, krótką w sumie, historię. Gdybym jej jednak dotychczas nie opowiadał to posłuchajcie. Jest ona nieco inna niż poprzednie, ale niektórym może się wydać równie nieprawdopodobna czy, choćby, niecodzienna. A może nawet bardziej. Nie wiem jak wy ale ja nigdy nie sądziłem, że taki meksykański pies bezwłosy, ten taki golusieńki, ze to będzie pies myśliwski z niego. Ale jednak jest. I trzeba mu to oddać. W dodatku, dziś mi się wydaje, że rasa ma szansę stać się bardziej, wśród nas, popularną. A już szczególnie wśród myśliwych warszawskich – takich co to obwody oddalone od stolicy, i to znacznie, mieć mają. Takie z własnymi kwaterami. Że się przez kilka nocy do domu, do żony powiedzmy, nie wraca. Wracając jednak do samych psów. Co prawda są one o dosyć wąskiej myśliwskiej specjalizacji, ale jednak. Jeden mój kolega, po lufie, poluje właśnie z takimi. I to dwoma. Obydwa łysiuteńkie, że się, na zewnątrz, bez swoich pikowanych kapot nie ruszają. Wśród naszych myśliwych była to rasa na tyle nieznana, że - szczególnie gdy zajeżdżali razem na tę kwaterę, w tych swoich waciakach, zawsze wzbudzały nasze uśmiechy a kiedyś, dawniej, gdy był ktoś kto ich pierwszy raz widział, to nawet z politowaniem. Ale już nie dzisiaj. Dziś jest inaczej i każdy psy owe docenić potrafi. Przynajmniej u nas tak jest. Ten mój kolega to super wyśmienity strzelec. No pierwsza klasa. Mistrz. I zawsze miał te meksykany - przynajmniej odkąd ja pamiętam - twierdząc, że inne rasy się mu zupełnie nie sprawdzają. Fakt, że wybornie strzela sprawia, że ani aporter ani inny posokowiec jest mu niepotrzebny. No nie ma zastosowania. Marnował by się i pożytku by z niego żadnego. Takie, dajmy na to, kaczki, gęsi czy koguty to on, jeśli już strzela (a strzela) to tak po królewsku - że mu, wzorową trajektorią, pod same nogi spadają. A jak znowu przymierzy do byka, czy dzika, ze swojej ekspresowej dziewiątki, no a gdy jeszcze z drugiej lufy poprawi, to nie ma zmiłuj normalnie. Byk, czy też dzik, leżą jak nieżywi. I to w dwadzieścia piec kroków. Góra. Nie dalej. Ten wiec kolega, Antek -bo tak jest mu na imię - uważa, że tylko meksykańczyki. I, że nie ma jak to one. Że są mu w sam raz i stworzone jakby właśnie dla niego. Zawsze, w każdym razie, gdy wracamy już na kwaterę z naszych zasiadek, udanych czy nieudanych, i włazimy do tych swoich zimnych prycz – a skóra nam przy tym cierpnie na grzbiecie - to kopary nam, jak zwykle, opadają. A on (i tylko on!) swoje łóżeczko ma już, elegancko, zagrzane... Dodam, bo możecie tego nie wiedzieć – tak jak i ja kiedyś nie wiedziałem - że te jego psy mają podwyższoną temperaturę ciała. No jak termofory. Wiem bo już nie raz ich, jak niedowiarek jaki, dotykałem. Antek twierdzi, i się go nie da przekonać, że tylko tego od myśliwskiego psa oczekuje. Ciepła i tylko ciepła. I niczego więcej.

Autor: Reign  godzina: 11:06
Witam Z czasów polowań Tatą. Spotykam na łące byka. Oglądam i wszystko Ok. selekcyjny ósmak. Pastorał. odległość jakieś 150m. Strzał!!!. Byk wali się w ogniu ale po chwili wstaje i wpada w pobliską kępę zarośli. Podbiegam w tamto miejsce i się wpatruje w zarośla. Raptownie szum trzaski gałęzi i wypada z kępy na czyste byk. Odległość ok 50-60m łapie przód komory w lunetę i strzał byk pada jak ścięty. Podchodzę oglądam i się cięszę ,no fajnie ósmaczek idealny selekcik. Przed patroszeniem szukam trafień. Jest tylko jedno na komorze a drugiego nie ma. Szto za czort??? Dlaczego padł po pierwszym strzale? Hmn? Idę podejrzliwie w stronę kępy w wchodzę w nią .Patrzę i oczom nie wierzę leży byk ósmak taki sam bliżniak jakiś czy co????Przychodzi Tato i mówi: o fajnie masz fajnego byczka. Fajnie Tato ale czy masz odstrzał na byka? Mam. No to też masz takiego samego fajnego byczka. Po prostu jeden żerował a drugi spał w kępie. Darz Bór Reign

Autor: Alej.....  godzina: 15:06
Z wczoraj ... Pojechałem, na wieczór, zasiąść na byka. Zapomniałem, jak raz, wyłączyć komórki. Było już dość późno gdy, nagle, słyszę, że łowczy dzwoni – no pewnie coś strzelił. A jak mi łowczy dzwoni to mam ustawiony w telefonie ryk byka. Prowokujacy bardzo a już szczególnie poza okresem rykowiska. Już, już miałem odbierać gdy z pobliskiej buczyny wyszło na mnie zaciekawione byczysko. Przyszedł normalnie, pod ambonę, jak miś do miodu. Druga klasa, ale lichy dziesiatak, typowy bezkoronny selekt - więc nie strzelałem ... Za chwilę znów - bo łowczy miał chyba do mnie jakąś pilną sprawę - przyszedł mi czternastak. Ale cienizna normalnie. Na szczeście, zaraz po nim wylazł z leśnych ostępów ... osiemnastak. A nawet dwudziestak ... Tego dłuzej, do księżyca, popasłem. Regularniutki. No 8-9 kilo. Na bide. To na niego chyba tyle czekałem ... Powoli odbezpieczyłem, naciągnąłem przyśpiesznik i ... wyobraźcie sobie, że zanim się zebrałem, zanim odbezpieczyłem, zanim naciągłem ten przyśpiesznik to przyszło te wczorajsze francowate! zaćmienie ... Wszystko zrobiło się nagle jakieś takie ... brunatne ... no i już było po ptokach. Ale wabik jest pierwyj sort. Gdzieś go z netu ściągnełem. Jak by kto chciał to mogę podesłać.

Autor: Jenot  godzina: 15:14
Taaaaaaaaaak. Szkoda że nie spróbowałeś Kolego któregoś z tych byków nagrać na komórkę ? To byłby dopiero odlot w necie takie nagranie z pierwszej ręki. Wielka szkoda, zmarnować taką okazję : (( Jeżeli dziś znowu wychodzisz i udałoby Ci się, to ja piszę się na ten wabik. Darz Bór

Autor: MARS  godzina: 16:19
Alej... spadłem z krzesła hehehe. PS. Jak poczytasz ostatnie opowiadania w naszym Dzienniku wszechmyśliwskim to się nauczysz że przyspiesznik się odbiezpiecza na odgłos łamanej gałązki :P

Autor: Alej.....  godzina: 16:58
Mars. Wiem, wiem. Ja to przed wyjściem do lasu czytałem. Tyle, że mi nie wystarczy już chyba raz przeczytać! Ja ... , po prostu, nie zapamiętałem ...

Autor: JARKAL  godzina: 17:56
Trochę z innej beczki ale ostatecznie też o zwierzynie :-) Zapraszam do załącznika. JK

Autor: Kalikst  godzina: 19:32
"Man do Materny" Pajacyki: Niewidzialny samochód pojawił się znikąd, uderzył w mój i znikną... Tak naprawdę napisał jakiś facet do ubezpieczalni.