Czwartek
20.08.2009
nr 232 (1481 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Znak PZŁ znakiem wiarygodności

Autor: Stin  godzina: 06:22
Po przerobieniu dziczyzny w zakładzie mięsnym będzie tyle dziczyzny i smaku co z nazwy .Pozostanie tylko uwierzyć że to co podane leżało koło dziczyzny. Okaże się że nasze przysmaki są tyle warte co wyreklamowane. Wiadomo dziczyzna zdrowa jest to i cena musi iść w górę jedni z tego interesu będą mieli mięsko a nam zostawią patrochy i może skórę.

Autor: Alej.....  godzina: 08:17
"Prawdziwa dziczyzna" - to mi sie nawet podoba.

Autor: kolo61  godzina: 08:43
W handlu liczy się marketng,skuteczność i konsekwencja...i produkt. Dobrze że COŚ zaczynają robić- oby tylko z równą determinacją jeśli chodzi o 2 ostatnie parametry. Produkt, do tego dobry mamy, oby nie zapomnieć o marketngu- bez tego łabędzi śpiew. Tak po prawdzie, innego "nośnego" symbolu sobie nie wypracowaliśmy przez miniony czas. Na doktora Rusaka w roli rozpoznawalnego symbolu kulinarnego za bardzo bym nie liczył, bo ramówka czasowa jeśli chodzi o emisję programu OSTOJA skutecznie Go w tym ogranicza.

Autor: Roofi  godzina: 08:44
Ciekawe kto nad tym bedzie sprawował nadzór. Nad jakoscią, ilością dzika w dziczyźnie, recepturami , itd. Pazerni producenci wędlin aby podniesć sobie rentownośc bedą pewnie nadużywać znaku towarowego PZŁ. A nie daj Bóg trafi się jakas afera w włośnicą lub inną plagą egipską !!! To dopiero bedzie prawdziwa "naganka" na mysliwych i cały zwiazek. Przykleją nam że to my trujemy, że nie badamy, że ..... wszystkie plagi egipskie pochodzą z PZŁ. Moim zdaniem nie do końca przemyślana decyzja.

Autor: Kazimierz Szumski  godzina: 08:58
A mnie się wydaje, że gdybyście poświęcili tyle energii w realizację pomysłu co w jego negowanie to dawno w naszym sklepie wsiowym obok prosciutto leżałaby szynka z dzika a może i polendwica z lelenia. Potem wymyśleć chita typu "prosciutto co melone" i poooszło, a nawet nietaktem byłoby nie mieć zdania na temat "gicz z osia a`la Russak" ;))). Pozdrawiam

Autor: Spring  godzina: 09:24
Ad. Kazimierz Szumski Kaziu, bardzo trafne spostrzezenie, brawo! Pzdr.DB

Autor: mariandzik  godzina: 10:53
Też jestem za tym, żeby propagować dziczyznę. Ludzie tego nie znają bo jest to poza zasięgiem większości Polaków (mówię o cenie). Żeby ruszyła produkcja, ale wędlin w normalnych cenach to już byłoby coś. Ludzie zasmakowali by w tym. Ja propaguję dziczyznę wśród znajomych i już po spróbowaniu mam zamówień duuuużo, ale czasu nie starcza na zaspokojenie wszystkich. Darzbór. A tak poza tym, w naszym regionalnym myśliwcu warmińsko - mazurskim widnieje na pierwszej stronie reklama firmy wędliniarskiej, która oferuje np. baleron wędzony z dzika za 18,08 zł/kg, szynka wędzona 19,90, rolada boczkowa z dzika 15,09, polędwica wędzona z dzika 20,65 (ceny brutto) i kilka innych wyrobów.

Autor: lelek_nowy  godzina: 12:06
Czyli znak PZŁ będzie potwierdzał konsumentom to, co opinia publiczna najczęściej słyszy o myśliwych. Że to mordercy zabijający dla przyjemności, strzelający pieski i kotki dzieciom i starszym ludziom, a po pijaku lubiący postrzelać do gołębi sąsiadów, a czasem też do ludzi. Mięso od takich zboczeńców na pewno będzie chętniej kupowane, niż to bez znaku PZŁ. Ciekawe tylko skąd miałoby się wziąć mięso zwierząt dziko żyjących, jak nie od myśliwych. Z kłusownictwa? To znaczyłoby, że przedsiębiorstwa skupu skupują od wszystkich, a znak PZŁ ma potwierdzić, że przedsiębiorcy ci nie są przestępcami? Żaden zakład masarski w Polsce nie produkuje wędlin, np. szynek czy baleronów bez wstrzykiwanie w nie wody (najczęściej obecnie z żelatyną). Czy znak PZŁ ma potwierdzać, że w tym mięsie wody nie ma? Tylko kto kupi szynkę twardą jak podeszwa i droższą dwukrotnie od tej, mięciutkiej, wilgotnej i pachnącej, łatwo poddajacej się krojeniu?

Autor: azil  godzina: 12:13
Każdy „ dobry towar” – powinien mieć swoje logo (znak towarowy). Czy do poniższego „znaku” można mieć zastrzeżenia? Moim zdaniem - NIE Możliwe, że ktoś inny wolałby „Redaktora w bermudach”, ale ja zostanę przy swoim. Mój wpis nie ma nic wspólnego z „kryptoreklamą“ Pozdrawiam DB PS Nie każdy noszący w klapie znaczek PZŁ (logo) musi czuć się od razu - "członkiem” :-)

Autor: Bear  godzina: 12:17
ad lelek nowy ..........i właśnie tu przechodzimy do szczegółów. z dalszym komentarzem powstrzymam się do momentu poznania tych niuansów. DB p.s. kupiłem kiedyś w pośpiechu "pasztet z zająca" lecz gdy przed konsumpcją miałem czas zaznajomić się ze składem produktu.... składników było bardzo wiele ale onego zająca było brak.

Autor: azil  godzina: 12:25
Bear Możliwe, że pośpiech dotyczył również "zająca". Nie wykluczam, że podano na etykiecie "skład zająca" - "ładny pasztet". Czytałem kiedyś menu w jednej z restauracji - "Kotlet chabowy z karkówki" i "Gulasz wieprzowy na dziko". :-) Przy tym ostatnim daniu "zdrapałem" kropkę pozostawioną przez muchę - nad literka "o". Wygladało jak "na dzikó". DB PS Restauracja była "extra", muchy - przyjezdne.

Autor: Bear  godzina: 12:40
abstrahując, jak jest z prawem własności "logo" PZŁ czy jest zastrzeżone? czy właścicielem jest ten związek PZŁ? kto jest właścicielem? kto ma do niego prawa?

Autor: borowik  godzina: 12:41
Nie wiem czy porozumienie coś da. Czy nabywca w sklepie chętniej kupi jeśli opakowniu bedzie znaczek PZŁ. Zagadką dla mnie jest dlaczego zakłady mięsne same nie interesują się dziczyzną. Kupują żywiec wieprzowy po 4 złote z groszami za klio, a dzik bez duszy i wypatroszony jest w skupie po 2zł bo podobno nikt go nie chce. Skupów dziczyzny nie prowadzi PZł tylko firmy handlowe mimo to nikt nie widział reklamy zachęcającej do zakupu tusz, mięsa czy przetworów z dziczyzny. Czy dodawanie mięsa dzika do kiełbasy wieprzowej jest wstanie obniżyć koszty produkcji tylko zakłady mięsne o tym nie wiedzą, czy nie jest? Czy firmy skupujące dziczyznę nie są zainteresowane sprzedażą dziczyzny w kraju? Czy jest im dobrze tak jak jest tzn przeciętny człowiek jej nie je. W skupie kosztuje 2 zł w supermarkecie 45 - 50zł. W dawnych czasach kiedy skup szedł w miarę dobrze i jeszcze strzelało sie trochę zajęcy, zając w skupie kosztowal 10zł w sklepie mrożony w skórze 100zł. Chodzi mi po głowie myśl, że coś z firmami prowadzącymi skup jest nie tak. Tylko nie wiem co bo to są przecież przedsiębiorstwa nastawione na zysk. Więc powinny szukać rynku, kliienta i reklamować produkt.

Autor: azil  godzina: 12:42
"Ten"? A jest jakiś inny?

Autor: lelek_nowy  godzina: 12:44
Bear, nieuważnie czytałeś. Zając to był właściciel przetwórni i to był Pasztet Zająca, a przecież chyba nie szukałeś właściciela w składzie produktu :-)

Autor: azil  godzina: 12:46
borowik, Dobrze kombinujesz! Zobacz ile w sklepie kosztują suszone bor.. ups... prawdziwki?

Autor: azil  godzina: 12:50
lelek_nowy, Gdyby uległ wypadkowi w "przetwórni" - mógł znaleźć się w "składzie" produktu. :-)

Autor: Bear  godzina: 12:51
ad lelek nowy było to dość dawno, więc nie będę się upierał. lecz wymowa p.s. co do zasady pozostaje w sferze zainteresowania w/w tematem na takie "myki" i tylko temu miał służyć. ad azil nie, nie ma - ale był. DB

Autor: borowik  godzina: 12:58
Prawdziwek zwany czasami borowikiem świeży zawiera dużo wody. Chyba nawet ponad 90%. Wysuszony pewnie cos koło 18%. Mięso w obróbce tak nie znika, a nawet czasami przybywa. Patrz produkcja przemysłowa szynki. Czy 1000% narzutu (straty, koszty produkcji, zysk) przy przetwarzaniu dziczyzny to mało. Wtedy kilogram rąbanki z dzika kosztowałby 20zł. Paru ludzi by go pewnie kupiło. Russak ze swoim programem przeniósłby się wtedy z dotychczasowej godziny emisji może w okolice Makłowicza.

Autor: azil  godzina: 13:06
No właśnie. Wszystko sprowadza się do tej "wody" - jej "lania" (dolewania), lub "pozbywania". :-) W jednym i w drugim przypadku - zapłacą "konsumenci". Dobry marketing i „z mózgu zrobi wodę” – swoim konsumentom. :-)

Autor: Bear  godzina: 13:13
podobny pasztet ale producent nie nazywa się Zając - ludziska sie spieszą a jak już zauważą to marne szanse na zwrot. (manipulacja) (sokolow.frisco.pl/product/22228003/SOKOLOW_Odrobina_Pasztet__zajaca.xhtml?x=c)

Autor: szarnir  godzina: 15:27
Witam wszystkich! Z tą wodą w mięsie to najlepiej zapytać znajomego co pracuje w tego typu firmie. Nastrzykiwarka to podstawa ! Zobaczcie jak wygląda szynka wieprzowa ze sklepu - soczysta aż kapie , a jak się robi samemu to jakaś mała i bardziej sucha. Woda dużo tańsza jest od mięsa . Suchej kiełbasy typu myśliwska czy tzw surowa polska długo dojrzewająca nie można wyprodukować po 15 zł/kg bo po prostu się nie da. Ktoś kto robił np. salami w domowych warunkach wie,że mięso jest odwodnione i cały wyrób jest dość lekki.. Dowiadywałem się jaki jest uzysk czystego mięsa z tusz i byłem zaskoczony , że z tuszy dzika - w obróbce przemysłowej - uzyskuje się ok. 40-45% czystego mięsa. Reszta to odpad. Rozbierając tuszę w domu ja osobiście staram się wykorzystać całą tuszę włącznie z obgotowywaniem kości na tzw. smak np do kapusty itp. W firmach skórując odcina się dzikowi też głowę,bo nikt nie będzie się bawił w wykrawanie polików czy języka. Osobiście jestem dość sceptycznie nastawiony do takich szumnych oświadczeń jakie miały miejsce w Teleexpresie. Obym się mylił. Darz Bór i smacznego.Szarnir.

Autor: szyper  godzina: 20:57
Koleg szarnir I może w tym co piszesz, z czym całkowicie się zgadzam z tym nastrzykiwaniem mięsa wieprzowego, tyle, że nie robi się tego wodą, a trochę bardziej złożonymy płynamy i że swojska wędzonka jest, tzn. powinna być kilka razy lżejsze od tej z marketu, może tkwić całe sedno, dlaczego nasz rodzimy przemysł mięsny i handel nie jest zainteresowany zupełnie dziczyzną. Stąd dla uzupełnienia, moja prośba o uszczegółowienie Twojej wypowiedzi. "z tuszy dzika - w obróbce przemysłowej - uzyskuje się ok. 40-45% czystego mięsa." Chodzi mi o te czyste mięso. Sprecyzowanie tego pojęcia może choć troche przybliży nam w czym tkwi problem, że nasz statystyczny konsument olewa konsumpcje dziczyzny. Pozdrawiam DB.