Poniedziałek
20.09.2010
nr 263 (1877 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Ekolodzy w akcji!

Autor: Kocisko  godzina: 08:42
Douger Tak z ciekawości: jakie to byki chadzały po lesie przed wojną i ile wilków po lesie biegało????. Tylko wyłącz z tej statystyki tzw Kresy. W obecnych granicach RP. Opowiadanie że w naturalnym lesie rzadko powstaje młodnik jest nieco spóźnione, nie uważasz?? To coś jak stwierdzić że w naturalnym lesie przyszłościowy byk nie wpadnie pod TIR-a na szosie przecinającej kompleks leśny. I jedno i drugie jest nierealne do wyeliminowania. Bo nie podejrzewam Cię o tak naiwne poglądy i wizje świata jak u Baśki.

Autor: granica  godzina: 08:47
na wieśc o tym, że ekologi będą fizycznie bronić jeleni w BPN przed myśliwymi minister środowiska zalecił wstrzymanie polowań w otulinie BPN na czas trwania akcji. Akcja jest 10-dniowa i ekologi będą brać "udział" w rykowisku. DB!

Autor: Kocisko  godzina: 09:36
Taaak, chyba żadnych decyzji w tym kraju nie podejmuje się tak łatwo i szybko jak o wstrzymaniu itp polowań. Ciekawe czy Pan minister pokryje szkody wyrządzone przez zwierzynę w tym okresie? Czy podjęto jakieś działania typu wysłanie na miejsce np strazy leśnej celem sprawdzenia czy "obrońcy przyrody" własciwie się tam zachowują? Szkoda słów.

Autor: granica  godzina: 09:54
wstrzymanie polowań minister tłumaczy względami bezpieczeństwa ekologów, co aby ekologi nie były na rozkładzie a jak się zachowują - powinni ryczeć! DB!

Autor: sanczopanda  godzina: 09:59
Takie są efekty braku poszanowania własności i nie ma znaczenia czy jest to własność państwa, czy prywatna. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, w systemie, w którym polowanie należy do właściciela gruntu (w tym wypadku tą własnością zarządza nadleśnictwo), a dzierżawca polowania zapłacił stosunkowo wysoką sumę. Możliwość zapłaty przez nadleśnictwo wysokiej kary umownej, skutecznie rozwiązałaby problem kładów, krosów, piesków i bandy oszołomów. Nie ma na tym świecie skuteczniejszego bata niż bat pieniężny, a kto uważa, że ma prawo pałętać po państwowym lesie bez (chociażby symbolicznej) opłaty, ten się grubo myli. Leśnicy LP zarządzają majątkiem, który, na dzień dzisiejszy, jest własnością państwa (pomijam tutaj rozważania, czyje tak naprawdę są te "lasy państwowe"). W normalnie zarządzanym przedsiębiorstwie zarządca, pozwalający na takie akcje jakie dzieją się obecnie w LP, wyleciałby na zbity pysk po tygodniu. Ale leśnicy z LP trząsą portkami na samą myśl, o płatnym wejściu do lasu, bo wtedy już wzburzony Lud nie zawahałby się zablokować re-prywatyzacji. Więc póki co hej do lasu i kradnijmy grzybów i choinek ile wlezie, bo nic nam nie grozi!

Autor: Douger  godzina: 19:50
No i kolejny raz zwala się winę za głupotę ludzką na w tym przypadku LP. Czy jak sklep ogłosi , że w zeszłym miesiącu ukradziono towaru za 10 tys., to jest to wina sklepu? Oczywiście można powiedzieć , że tak, bo nie ma kamer, ochroniarza itd. Ale to nie zmienia faktu , że winę i tak ponoszą złodzieje. Spójrzmy prawdzie w oczy, Polacy w większości to bydło, które bez opamiętania goni za czymś co jest za darmo. Prywatyzacja tu nic nie zmieni, bo to tkwi w mentalności. Zamiast LP, będzie trzeba stworzyć potężny aparat kontroli nad właścicielami prywatnymi. A właściciel tak jak leśniczy, będzie wolał wieczorem siedzieć przy piwku ze znajomymi, niż uganiać się za nawiedzonymi grzybiarzami.

Autor: .pniok.  godzina: 21:50
Ad. Douger mylisz się właściciel który dba znajdzie na wszystko sposób .. u mnie kiedyś las cały należał do 1 właściciela i daję głowę że gdyby był nim nadal czegoś takiego by nie było, bo na bydło jest bicz... a rozumne bydle raz ukarane drugi raz się nie ciśnie gdzie mu nie wolno , tylko podczas wymierzania kary musi być ona natychmiastowa i konkretna żeby zapamiętało do końca życia

Autor: sanczopanda  godzina: 22:00
Wystarczy zaangażować agencję ochrony mienia na jakiś czas i po problemie. .pniok., przed wojną ludność wiejska miała zupełnie inne podejście do lasu. Nie było czegoś takiego jak teraz. Las miał swojego właściciela i był porządek. Dopiero komuna wpoiła ludziom, że to wszystko "nasze", "wspólne", znaczy, że można kraść. Lasy powinny wrócić do swoich właścicieli (oczywiście tych, którzy zgłoszą roszczenie; za punkt odniesienia bierzemy okupację czerwonej zarazy), a potem należałoby się zastanowić co zrobić z resztą.