Czwartek
21.10.2010
nr 294 (1908 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Wypadek z psem  (NOWY TEMAT)

Autor: Jacek322  godzina: 08:40
Po skończonym polowaniu zdarzył się przykry wypadek-biegający luzem,bez otoku pies jednego z kolegów wpadł prosto pod koło samochodu którym jechał inny kolega po strzelbie.Właściciel psa twierdzi że pies zginął wyłącznie z winy kierowcy,domagając się teraz dosyć pokaźnego zadośćuczynienia,w innym przypadku skieruje sprawę do sądu,gdzie będzie wnioskował o kwotę w wysokości 10000zł, Co Szanowna Brać o tym wszystkim myśli?Pozdrawiam.D.B.

Autor: varmint  godzina: 08:57
Wyłączna wina właściciela psa.

Autor: Borysoo  godzina: 09:09
za mało szczegółów podałeś, napisz wiecej a w szczegolnosci: gdzie to sie działo? na drodze gruntowej, szosie? w lesie, na polanie? o jakiej porze dnia? ciemno było? dobra widocznośc? co robił wlascicel psa w czasie wypadku? czy włascicel psa ostrzegał kolegów aby uwazali wyjezdajac? czy ktos prosił wlasciciela psa aby psa przytrzymał bo ciezko wyjechac? jakiej rasy pies? mały duzy? jak szybko jechał samochod w chwili uderzenia? co widzieli swiadkowie? ilu ich było czy kierowca specjalnie chciał psa rozjechac? czy chciał psa nastraszyc itp? czy kierowca był pod wpływem? czy włascicel psa był pod wplywem? czy wlascicel psa i kierowca byli przed wypadkiem skłóceni? DB

Autor: zmora  godzina: 09:37
Miałam podobną historię: zdarzyła się na drodze gruntowej, jednak publicznej, samochód jechał powoli( ok.10km/h) pies stanął na mój okrzyk "stój" skierowany do kierowcy.No i kierowca nie posłuchał- a pies owszem,Skończyło się wyjmowaniem psa spod samochodu po podniesieniu go lewarkiem( pies żył,więc nie chciałam pozwolić,żeby kierowca z niego zjechał,przejechawszy jeszcze tylnymi kołami po psie) Niestety wg. prawa to była moja wina i po ochłonięciu muszę to z bólem przyznać.Mój brak wyobraźni kosztował mojego psa operację,wielomiesięczny gips i długą rehabilitację, a mnie naganę przed sądem grodzkim.Moim zdaniem kierowca zrobił to specjalnie- pies nie wtargnął, ale stał na drodze.Nie zmienia to jednak faktu,że na drodze to ja odpowiadam za zwierzę.Na moje usprawiedliwienie mogę tylko zaznaczyć,że ziemia po obu stronach drogi należy do mnie i jest pastwiskiem dla bydła, a pies był w pracy- nie mógł być więc na smyczy, a była to niedziela, godz.6.30,więc nie spodziewałam się takiej sytuacji. W każdym razie jesteś w niemiłej sytuacji, bo mimo wszystko zakładam,że normalny człowiek nigdy celowo nie rozjedzie żadnego zwierzęcia.

Autor: P_iter  godzina: 11:03
Wina właściciela psa (niestety).

Autor: xxxxxxxxxx  godzina: 11:03
Borysso, jakby to miało znaczenie... Jacek332 pies luzem po zakończonym polowaniu..., ponadto trudno komuś udowodnić, że chciał celowo popełnić taki czyn

Autor: łowca85  godzina: 11:28
też mi koledzy... skoro jeden drugiego do sądu chce dac...

Autor: Jacek322  godzina: 11:41
Na pewno nie zrobił tego umyślnie.Właściciel psów oprócz tego feralnego miał jeszcze dwa inne,które były trzymane na otoku,a ten biegał swobodnie,ponieważ jak stwierdził,*był już dorosły i doświadczony*.

Autor: Krzak  godzina: 11:44
Ależ przykra sprawa. Zakładając, że nie było umyślnego rozjechania róbcie wszystko by się dogadać. Natomiast rozumiem właściciela psa bo sam wiem ile pracy kosztuje wychowanie psa nie wspominając o wzajemnym przywiązaniu.

Autor: ULMUS  godzina: 11:45
No to jest wina psa, skoro był doświadczony.

Autor: werant  godzina: 14:16
ad. Jacek322 Chwila nieuwagi i dramat. Na przyszłość, przyjąć zasadę warunkowego zaufania nawet do psa - w ruchu drogowym jest to zasada podstawowa. "DB"

Autor: Piotr Kukier (BT)  godzina: 15:13
A co na to inni Koledzy z Koła? Toż psy pracowały dla uciechy wszystkich! Stało się i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem! Zorganizować zrzute... Nikt umyślnie nie przejeżdża psa, ale i pies specjalnie pod koło sie nie pcha... Kierowca też powinien się poczuć i to zrzuty dołożyć trochę więcej... Ja bym tak to widział...

Autor: Cyfra  godzina: 15:27
A pies z miasta Łodzi pochodzi.

Autor: slawekpro  godzina: 17:27
DB Z prawnego punkt widzenia, jeżeli nie było umyślności po stronie kierowcy zasądzneie odszkodowonia lub zadośćczynienia na rzecz właściciela psa na drodze postępowania cywilnego jest bardzo mało prawdopodobne. W trybie postępowania karnego, jeśli nie ma jakiś innych istotnych okoliczności także będzie odmowa wszczęcia dochodzenia.Swoją drogą nawet gdyby udało się właścicielowi psa usyskać przed sądem cywilnym odszkodowanie, to jego wysokość mogłaby odbiegać znacząco od jego oczekiwań tj. 10 000zł.... I to nawet jeśli sąd miarkując zadośćuczynienie wziąłby pod uwagę ,,pretium afectionis'' czyli szczególną wartość jaką dla właściciela ma posiadana przez niego rzecz lub zwierzę.

Autor: Miłosz  godzina: 19:14
Garść przepisów dla zweryfikowania dotychczasowych wywodów: Kodeks cywilny Art. 435. § 1. Prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (pary, gazu, elektryczności, paliw płynnych itp.) ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności. Art. 436. § 1. Odpowiedzialność przewidzianą w artykule poprzedzającym ponosi również samoistny posiadacz mechanicznego środka komunikacji poruszanego za pomocą sił przyrody. Jednakże gdy posiadacz samoistny oddał środek komunikacji w posiadanie zależne, odpowiedzialność ponosi posiadacz zależny. DB

Autor: iwona  godzina: 19:40
Różnie można do tego podchodzić. Mój pies biegnący poboczem wtargnął na jezdnię ( też był doświadczony) przed samochód. Pies nie zginął , a za naprawę zderzaka w samochodzie i malowanie musiałam jeszcze zapłacić kierowcy 500 zł . Zawsze jest to wina właściciela psa. Inaczej , gdyby psa jakiś ,,ślepy'' myśliwy zastrzelił na polowaniu. Wtedy zrzutka jak najbardziej - to wypadek przy pracy ; tak jak rozerwanie/uszkodzenie przez zwierza. Po pędzeniu zawsze pies na smyczy , chyba , że nie ma zagrożenia ze strony aut. W takiej sytuacji ja swego zawsze trzymam za kark , aż auta przejadą dalej

Autor: I G O R  godzina: 21:33
ad.Miłosz I co z tego wynika??

Autor: tadys ( BT )  godzina: 21:44
ad.Cyfra a miałeś już jakiś problem z psami z Łodzi, tak sobie pytam , z ciekawości..... a z myśliwymi może..., tez z ciekawości....