Czwartek
24.03.2011
nr 083 (2062 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Zastrzelony łoś

Autor: Reign  godzina: 07:28
7,62 to też Springfield z co bez mała co z drugiej szafy...

Autor: granica  godzina: 07:54
Pomyłką jest możliwość wykonywania polowania w parkach. Gdyby tak było od razu wiadomo by było, że łoś padł z ręki kłusownika a tak na dwoje babka wróżyła. DB!

Autor: Kocisko  godzina: 08:42
7,62mm to równiez kałach. Kula znaleziona w tuszy(brak przestrzału) jak i szybkie okreslenie jej kalibru(prawdopodobnie mało/wcale odkształcony pocisk)mogą wskazywac własnie na kałacha.

Autor: gregorianin  godzina: 08:48
Panowie, o co ten krzyk. Wiadomo, że mogło się zdarzyć wszystko, od pomyłki gatunku, do typowego kłusownictwa. Mógł paść z broni legalnej (i tu pole do popisu dla odpowiednich organów, wszak mają pocisk posiadający jedyne w swoim rodzaju bruzdy wyżłobione przy opuszczaniu lufy), albo paść z broni nielegalnej, a to już jest zadanie dla innych służb. Mógł być strzelany w innym miejscu, a tam dokonał tylko żywota. Na tę chwilę nie można wskazać sprawcy na zasadzie myśliwy - kłusownik . Weźmy pod uwagę, że wszędzie kłusują (nie myśliwi, ale myśliwi niestety też). Wspomnę fakt zabicia największego jelenia, chluby wręcz Parku Narodowego Yellowstone (miał nawet swoje imię i był lubiany, obserwowany i podziwiany przez tysiące turystów) i odrąbanie mu siekierą poroża, a pozostawienie tuszy w miejscu "zbrodni". Różnica jest taka, że tam odpowiednie służby mają kasę na prowadzenie dochodzenia, no i odpowiedni sprzęt, a aparat sprawiedliwości nie ma złudzeń. U nas to mała społeczna szkodliwość czynu. Ot i wszystko. Poczekajmy na wyniki pracy naszych organów. Darz Bór "wszystkim kolegom po strzelbie".

Autor: Kocisko  godzina: 09:28
gregorianin Bo u nas tak jest: jak tylko ginie jakiś zwierzak i mozna dopasować do tego teorię ze mógł być zastrzelony to media prześcigają się w zapisaniu tego na karb myśliwych. Okazuje się że my sami(niektórzy) również to robimy. U mnie w łowisku znaleziono szkielet łosia około 300m od ambony , w drzewostanie. Nie było możliwości stwierdzenia powodu upadku zwierzęcia.Doszczętnie obgryziony przez padlinożerców. Mimo to pierwsze stwierdzenie jakie padło z ust pracownika LP: -No ta, jak chodził koło ambony to co się dziwić.......... Mieliśmy kiedyś strażnika łowieckiego. NIGDY nikogo nie złapał na kłusownictwie ale wszystkich podejrzewał. Na pracach w łowisku poinformowałem obecnych, w tym ww strażnika, że zamierzam wieczorem polować w miejscu XYZ. Wpisałem sie tam i polowałem. Ubiłem kozła i wracam. Nagle wyskakuje na drogę ów strażnik i ....rowerem blokuje mi drogę. Był bardzo niepocieszony faktami: gumowy znacznik na cewce, wpis w odstrzał. Poprosiłem go aby nigdy więcej nie tytułował mnie swoim kolegą. Niedawno wyrzuciliśmy go z koła. Przyłapany na gorącym uczynku kłusownictwa.