Sobota
25.06.2011
nr 176 (2155 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: SZKODY W ZBOŻACH

Autor: gregorianin  godzina: 08:07
Witam. Ad myśliwiec34 Cóż, punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Metoda "prać kabany" może się sprawdza w obwodach bardzo zasobnych w ten gatunek. Jak wspomniałem mamy w planie 180 sztuk. W rozmowie ze starym, doświadczonym leśnikiem (członkiem Koła) gdy zapytałem go o zdanie na ten temat, powiedział, że papier wszystko przyjmie, ale tu nigdy tyle dzików to nie bytowało i nie bytuje. Osobiście uważam, że takie planowanie choć nie jest żadnym wykroczeniem, to powoduje takie przestrzelanie populacji, że wyjazd na polowanie zwyczajnie nie cieszy. Bo po co jechać, oglądać lochy z młodymi. Mówisz, że za rok będziemy mieli z tych warchlaków przelatki. Otóż Kolego drogi, jeśli nasi "aktywiści" po 15 sierpnia do końca sezonu odstrzelą zakładaną ilość dziczków tegorocznych (a już się namierzają), czyli zrealizują plan, to w przyszłym roku możemy co najwyżej liczyć na następne warchlaki (o ile lochy zostaną oszczędzone), a nie przelatki. Szczęście, że odyńce lubią wędrować, inaczej chyba by trzeba dokonywać sztucznego zapłodnienia. Jeśli w obwodach pokaże się większa sztuka, to polowanie podobne jest do pospolitego ruszenia. Tropienie trwa wszędzie i do skutku. Szczęściem te większe dziki jakoś są mądrzejsze od naszych "chartów". Oczywiście masz rację, że dzika w lesie nie zatrzyma najlepsza karma. Nie pisałem o wyeliminowaniu szkód, tylko o ich ograniczeniu, a z tego co wiem metoda pasów zaporowych i poletek się nie zestarzała. Tylko trzeba to czynić w odpowiedni sposób, choć nie ukrywam, że ekonomicznie może to być nieuzasadnione. No ale Łowiectwo nie jest interesem, który się opłaca już od dawna. Za przyjemność trzeba płacić, choć wydatki muszą być rozsądne i uzasadnione. Ja chcę płacić za możliwość oglądania dużych dzików w łowisku, ale to oprócz wydatków, wymaga jeszcze mądrego gospodarowania populacją i rozsądku. Pozdrawiam.