Środa
29.06.2011
nr 180 (2159 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: TELECZUJNIK NA NĘCISKO -Telefoniczne powiadamianie

Autor: kristofferp  godzina: 05:21
no tak, Witku, nie myliłem się, - znasz "Kotka", i bardzo się lubicie ....................... DB.

Autor: Kocisko  godzina: 10:41
kristofferp Nie krępuj się i rozwiń myśl zamiast wysnuwać , jak zwykle, przedwczesne wnioski.

Autor: Tomek T.  godzina: 11:17
Koledzy, nie można generalizować. Niektórzy myśliwi popadają w jakieś dziwne skrajności. Dla przykładu: sztucer samopowtarzalny Saiga-308 nie jest mile widziana na polowaniu bo przypomina AK-47. Co jest ważniejsze, karabin czy strzelec. Etyczność myśliwego nie zależy od tego czy ma taki czy owaki sprzęt. Myśliwy z gładką lufą może zdziałać więcej złego niż myśliwy z automatem. Jak ktoś lubi gadżety to już jego sprawa. Dostępne na rynku są już kamery robiące zdjęcia. I można powiedzieć także, że jest to coś złego, bo myśliwy nie musi być w łowisku, żeby oglądać zwierzynę. Ale nawet to urządzenie można wykorzystać w "dobry" sposób. Ja osobiście chciałbym wiedzieć co się dzieje w łowisku nawet wtedy gdy mnie tam nie ma. A nie ma mnie tam, nie dlatego, że nie chce mi się tyłka ruszyć tylko dlatego, że nad zwyczajniej w świecie jestem normalnie pracującym człowiekiem, mam rodzinę i różne inne zobowiązania. "A czy wiedza i umiejętności łowieckie, wytrwałość itd, itp to już po prostu przeżytki??????" Jedno nie zastąpi drugiego. Nawet jeżeli będziesz miał najlepszą broń z najlepszą optyką to nikt nie zagwarantuje, że dobrze trafisz. Chociaż byś miał super urządzenia to i tak nie dojdziesz postrzałka, jeżeli zabraknie Ci wytrwałości. Wszelkiego typu wynalazki mogą ci tylko TROCHĘ pomóc - i nic więcej. Mało tego, oprócz faktu, że mogą Ci trochę pomóc to jeszcze w dodatku możesz mieć frajdę z ich użytkowania, posiadania, kupowania. Są ludzie, którzy uwielbiają kupować różne rzeczy, a są też tacy myśliwi, którzy z jedną jednostką broni polują całymi latami. Co kto lubi.

Autor: Kocisko  godzina: 11:23
Tomek T. W dużej mierze zgadzam się z tym co napisałeś. Pisząc o umiejętnosciach itd miałem na mysli ludzi( których coraz częściej spotykam) którzy łowiectwo sprowadzają generalnie do takich gadzetów tj maksymalnego zwiększania szans na to by strzelić. Nieco niefortunnie brzmi poprzednie zdanie więc rozwinę: zamiast czegos sie uczyć, doskonalić-zastępują to sprzętem. Gdy przychodzi do najzwyklejszej rozmowy , jak to miedzy mysliwymi, okazuje się ze mamy do czynienia z gościem z innej planety. Zero świadomości, odpowiedzialności itd. Wszystko sprowadzone do : zabawy w myśliwego. Wygrywa ten co zgromadzi najwięcej punktów/sztuk.

Autor: kristofferp  godzina: 12:16
@ Kocisko "Nie krępuj się i rozwiń myśl zamiast wysnuwać , jak zwykle, przedwczesne wnioski." Nie ma co rozwijać, - trzeba się raczej cieszyć że uczestnicy FORUM zanają się i lubią. To lepiej niż gdyby się nie znali i sobie pyskowali. DB.

Autor: Rosen  godzina: 12:17
Ad Kocisko Masz rację, że idzie nowe, ale dotyczy to każdej dziedziny życia i jest to wynik wychowania, a raczej jego braku. Urządzenia tego typu, w zwyczajnej sytuacji są zupełnie zbędne, a na dodatek pozbawiają przyjemności polowania. Spróbuj natomiast wyobrazić sobie kilkaset hektarów kukurydzy i umowę z właścicielem gruntu, która ogranicza szkody "tylko" do 30000 EUR. Dzierżawicie obwód we trzy osoby i w razie gdy dziki wejdą w łan masz już praktycznie jak w banku wypłatę po 40000 PLN na głowę z własnej kieszeni. Jeżeli dalej praktykowane będzie radosne karmienie zwierząt wolno żyjących, to może się okazać, że koniecznością będzie stosowanie metod mało-myśliwskich (patrz chociażby Australia). Darz Bór Krzysztof

Autor: Kocisko  godzina: 15:15
Rosen Znowu, TEORETYCZNIE, masz rację. Ale jest w tym wszystkim granica poza którą np łowiectwo przestaje byc łowiectwem. krisstoferp Masz rację. Lepiej........

Autor: Rosen  godzina: 16:05
To nie teoria, lecz praktyka. Jedź 100 km za zachodnią granicę to się przekonasz co nas czeka w niedalekiej przyszłości. Polscy myśliwi już dawno przestali kontrolować liczebność krajowej populacji dzika i za kilka ciepłych zim połączonych z romantycznym dokarmianiem będzie to samo co u Niemców. Pozostaje tylko żywić nadzieję, że z dzikami będzie analogicznie jak z królikami. Po wschodniej stronie Odry jakoś nie mogą się rozmnożyć. Wystarczy pojechać kilkanaście kilometrów na zachód, żeby zobaczyć zniszczone nasypy kolejowe. Podobno prawdziwe :-)