Poniedziałek
21.11.2011
nr 325 (2304 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Polski węgorz....  (NOWY TEMAT)

Autor: WIARUS  godzina: 18:27
.... czyli bezczelność bez granic - list (wyborcza.pl/1,75248,10683578,Polski_wegorz_czyli_bezczelnosc_bez_granic___list.html) Jana Marcina Węsławskiego z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie
    .....węgorz europejski to wędrowny gatunek ryby, która rozmnaża się w głębinach Morza Sargassowego na środkowym Atlantyku, a jego larwy, przenoszone z prądami morskimi do wybrzeży Ameryki i Europy, po mniej więcej trzech latach wpływają do ujść rzecznych i w naszych rzekach i jeziorach dorastają do znanego ze sklepów rybnych rozmiaru. Po kolejnych kilku latach węgorze wracają tam, skąd przybyły i po złożeniu ikry umierają w głębinach Atlantyku. ...jak chyba nigdzie w cywilizowanym świecie, w Polsce przechowuje się w środowisku naukowym przekonanie, że silna wola i duży mózg mogą dokonać cudów. "Polak potrafi". Stąd wiara, że z konopi i witek wierzbowych można zbudować komputer, że nasz jeden rozumny geolog może zapędzić w kozi róg tysiąc klimatologów zrzeszonych w programie Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu, a lekarz wiejski ma gotową maść na raka, tylko się przebić nie może.
O tym jak grupa naukowców z uczelni nie mieszczącej się w pierwszej 500 światowego rankingu zamierza wydać 33 mln zł z unijnych i państwowych pieniędzy na wyhodowanie ''polskiego'' węgorza (www.uwm.edu.pl/egu/news/5/czytaj/690/wegorze-z-kortowskim-paszportem.html) Darz Bór!!!

Autor: Filip z Konopii  godzina: 18:51
Więcej zapór i jazów na rzekach bez przepławek i nic juz nie pozostanie ,tylko kłusownicy i ich sieci na strychach. A smiem twierdzić że największym zabójcą dla naszego rybostanu są fachowcy ichtiolodzy i władze PZW. Do tegoz dodam że Kol.Wiarus , od konopii z dala bo to mój patent

Autor: Krakers70  godzina: 21:20
Ale o co kaman? Grupa polskich naukowców próbuje sztucznie rozmnożyć węgorza i nawet mają pierwsze sukcesy, a jakiś kolo w artykule mocno naszpikowanym negatywnymi emocjami do autorów tego pomysłu (ciekawe dlaczego?) próbuje wmówić czytelnikom, że Polacy to nadają się co najwyżej do zmywaków w Londynie, albo do wykańczania mieszkań w Berlinie. Pytam ponownie - o co chodzi?