Czwartek
02.02.2012
nr 033 (2377 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Najnizsze temperatury przy ktorych polowaliście

Autor: mirczumet  godzina: 00:19
coś koło - 25 na zbiorówce 2 sezony temu...teraz wróciłem z lasu(siedzialem na krzesełku na zamarznietej kupie gnoju), - 18 aktualna temp i spada, było 5 lisów, jedną liszkę udało się pozyskać, 15 lis w ciągu 16 dni, Św Hubert chyba się mną mocno ostatnio opiekuje:)Darz Bór koledzy

Autor: trucizna  godzina: 09:11
ad. mirczumet Było się nim obłożyć . Podobno gnój najlepiej ciepło trzyma . Wczoraj byłem na wabieniu , nie reagują wcale . Pod truchła też nie podchodzą . Trzeba będzie poczekać jak się gody skończą . DB

Autor: wj2000  godzina: 09:41
Usiedzieć można kilka godz przy ostrym mrozie, byle nie wiało. Wolę bezwietrzne -25 niż wietrzne -5. Za młodzieniaszka tak długo siedziałem przy siarczystym mrozie że po zejściu z ambony i zrobieniu kilkudziesięciu kroków zacząłem wyć z bólu. Wszystko zaczęło mnie strasznie boleć, skóra, mięśnie, oczy. Jak już dowlokłem się do samochodu cały czas wydając dźwięki zarzynanego wieprza miłaem nadzieję że się skończyło. Po odpalniu autka, przy włączonym ogrzewaniu czas przyszedł na.........zęby,,,,,,,,,szok Panowie. Co ja wówczs przeżyłem........

Autor: trucizna  godzina: 10:02
Co ? Popękały ci ?

Autor: leon  godzina: 10:40
Ostatnio było -15 i silny wiatr , siedziałem jakieś 2 godz. Jak doszedłem do samochodu to na klęcząco i dwoma rękami męczyłem się 10 min. aby otworzyć auto. Jak dojechałem do domu to żona powiedziała , że jestem zdrowo p..................... Pozdrawiam.

Autor: Mortalcombat  godzina: 11:14
Lata 90 minus 31 polowanie na zające dziewięciu zapaleńców padło 29 zajączków 2 lisy i 2 koguty jedno z najfajniejszych polowań DB

Autor: Jacu  godzina: 11:20
leon - Większość żoneczek ma takie zdanie o nas he he ;) Dziś w nocy u mnie ma być ponad -20 i bez wiatru. Chyba przyjmę wyzwanie...

Autor: Maniek5  godzina: 12:38
Byłem wczoraj, temp. -22, na szczęście było bezwietrznie, wytrzymałem od 23 do 3, gdzie nie wjechałem wszędzie tylko sarny, dzika ani widu ani słychu, był 1 lisek ale był szybszy odemnie.

Autor: witek  godzina: 13:07
MAJA LUDZIE COŚ Z GAREM ! zeby w taka zimnicę do lasu biegać ! raz zmarzłem na zbiorówce na zajace pod Chełmem Lubelskim - zimno było że aż, az nawet tubylcy pomarźli ile C ??? nie wiem ale wiatr wiał od 8 rano do 16 - odmarzłem dopiero po 8 godzinach i duzej ilosci plynów tzn herbaty i ostatnie lata u nas zbiorówki przy -18 C - niby fajnie ale wracasz do domu SOPEL ! teraz już nie szaleję ! w podawane "osiagniecia" przy temperaturach - 2x czy -3x jakos nie bardzo chce mi się wierzyć

Autor: Rosen  godzina: 13:12
Wszystko jest kwestią odpowiedniego ubioru.

Autor: mirczumet  godzina: 13:30
ad trucizna...hmm ciekawy sposób mi kolega poleca, może jeszcze jakieś lepsze podpowiedzi bo widze ze kolega ma duze doswiadczenie w tych sprawach....

Autor: gawronn  godzina: 19:35
Dzis na ,ranku' -31'C Jadąc autem do mambony wacha marzła :))))) DB

Autor: zielony ludek  godzina: 19:41
ja wysiedziałem na ambonie kilka godzin przy -22 do -25 kiedy już prawie zasnąłem zobaczyłem dzika i krew się natychmiast rozgrzała (mało brakowało a zamarzłbym, w krytycznym momencie robi się ciepło i oczy same się zamykają) strzeliłem pięknego odyńca. ale żeby zejść z ambony i podchodzić miałem niezły problem, kolana były sztywne. jeśli chodzi o sposoby radzenia sobie z zimnem to opowiadał mi kiedyś stary myśliwy że kiedyś, kiedy jeszcze nikt nie słyszał o polarze, butach z membraną itp. na ambone zabierał worek z plewami, otrębami i chował w to nogi i nigdy nie zmarzł w stopy, nawet siedząc długie godziny. może warto czegoś takiego spróbować DB

Autor: vulpes  godzina: 20:23
ad gawronn A Wojtuś na tej mambonie to jakąś mamonę pozyskać można i jak tak ,to krajowa czy waluta, bo jestem żywotnie zainteresowany ;)))) DB vulpes

Autor: zoil  godzina: 22:03
28 grudnia 2002 roku, jeszcze jako "kandydat na kandydata", spędziłem w łowisku ok. pięciu godzin przy -20 stopniach. Dzisiaj, przy temperaturze oscylującej w granicach -18 stopni, osiem i pół godziny włóczęgi. Udało mi sie zlokalizować w lesie dwie urągające sobie watahy (nie było to trudne, darły sie tak, że po całym lesie niosło), podejść je, czy wręcz wejść pomiędzy nie (to już na poły fart a na poły sztuka, bo śnieg skwierczał pod nogami niemiłosiernie; nieszczęśliwie dla siebie czarnuchy nadmiernie koncentrowały się na potyczce z przeciwną rotą) i położyć warchlaka. Tak jak lubię, "po trapersku" (15 km marszruty) i bez optyki. No i dzika holowałem do drogi ponad 1 km,ale trofeum lekkie, a podłoże pozwalało tuszy "szusować". No i najpamiętniejsza zasiadka: tylko jakieś -5 stopni, ale mokro w butach dziesięciolatka, który ukrył to przed ojcem, żeby tylko jak najdłużej czatować na lisa. Piękna pełnia, piękny lis któregośmy przynieśli do domu, no i przemrożenie stóp, którego skutki pewnie odczuję za ileś tam lat. Przy takich temperaturach - tylko w ruchu, żadnych zasiadek, bo po pierwsze nie lubię, a po wtóre mam przykry zwyczaj dość szybkiego zasypiania w miejscach czatów.