Niedziela
01.09.2013
nr 244 (2954 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Dlaczego polscy mysliwi nie strzelaja lisow

Autor: jooopsa  godzina: 09:06
Tak się psioczy na szkody wyrządzane przez lisy w drobnicy - no to czemu utylizowane lub zakopywane są patrochy i padlina w lesie? Lis to oportunista. Zamiast uganiać się za kuropatwami lub mozolnie poszukiwać lęgów, marczaków itp. - woli bez wysiłku zeżreć coś, co sobie leży, czego jest dużo, łatwo to znaleźć bo smakowicie pachnie z daleka i nie ucieka. A człowiek mu to zabiera (utylizacja) lub utrudnia (zakopywanie) prowokując lisy do szkodnictwa. Patrochy to tak smakowity kąsek dla lisa, że zeżre je nawet zamrożone na kamień. Donośny odgłos skrobania i chrupania przez lisa zamrożonych patrochów to muzyka piękniejsza od V Symfonii Beethovena :-)

Autor: mam nick jak nikt  godzina: 15:40
@Jurekel "Każdy poluje ile chce i jak chce na własną odpowiedzialność i rachunek ( zgodnie z prawem)" Dla porównania Twój post z wątku o strzelaniu do lisów latem. Autor: Jurekel Data: 28-08-13 20:30 E tam, wszyscy wiemy, że w Niemczech jest lepiej, taniej i myśliwi rozumniejsi. Polak to durny romantyk i indywidualista i nie chce strzelać do lisa w lecie tylko po to ,aby go wyeliminować z łowiska. Nic nas nie nauczył niemiecki porządek zaprowadzany przez prawie 5 lat . U mnie osobiście, ostateczne rozwiązanie kwestii lisiej w tej formie , budzi niesmak. Ja jestem myśliwym i sam będę decydował kiedy oddam strzał do zwierzyny zgodnie z moim sumieniem. Nie ma nic gorszego od zadania bezsensownej śmierci zwierzynie dla samego jej zabicia. Jeżeli ktoś jeszcze to lubi powinien przemyśleć jeszcze raz czy, aby na pewno powinien polować." Koniec cytatu. Wybacz kolego Jurekel, ale czuję się jakbym rozmawiała z 2 różnymi osobami albo kimś kto cierpi na rozdwojenie jaźni... Mnie zarzucasz niekoleżeńskość (za użycie słowa "cynglarz", ale o tym potem), a sam ładnie między wierszami jedziesz myśliwym, którzy LEGALNIE polują na lisy w lecie od faszystów. Wybacz, ale dla mnie to się kupy nie trzyma. I jeszcze grzmisz o sumieniu i wolności do polowania na to co się ma w odstrzale... Odnoszę wrażenie, że piszesz aby tylko pisać, a przy tym koniecznie być w kontrze do wpisów rozmówców. Trochę to dziwacznie wychodzi, bo zasadnicza część Twojego obszernego wpisu jest absolutnie zgodna z tym co pisałam o potrzebie poszanowania dla kolegów, którzy mają nieco inne zapatrywania niż Twoje, ale polują zgodnie z prawem. A teraz krótkie wyjaśnienie, bo widocznie różnie rozumiemy pojęcie "cynglarz". Dla mnie oznacza ono kogoś kto strzela bez wypracowania możliwości skutecznego strzału czym zazwyczaj notorycznie produkuje postrzałki, których często i gęsto nie chce mu się nawet dochodzić. Oczywiście pojęcie "notorycznie" jest nieostre, a mimo to myślę, że każdy z kolegów wie o czym mówię i jakie skutki ma na dłuższą metę pobłażanie takiemu łowcy.

Autor: Jurekel  godzina: 17:06
Koleżanko, nie będę pisał o moich odczuciach z kim rozmawiam i czy jest to smutne, przytoczę jedynie: "Nikt nikomu nie broni często polować i strzelać ponad setkę grubej, to nie może być zarzutem jeżeli jest dokonane zgodnie z prawem i elementarną przyzwoitością bez szkody dla zwierzyny i własnego sumienia." Tak kończy się ten teks mojej wypowiedzi. Gdybym był łowczym nie ograniczyłbym polowania Koledze z Niemiec, bo nie mam do tego prawa, robi to na własny rachunek i zgodnie z prawem. Natomiast starałbym się się ograniczyć populację lisa tak , aby mieć z tego przychód i starałbym się tym argumentem przekonać kolegów. Robiłbym to w zimie i w przyszłym roku nie miałbym kłopotu na wiosnę i w lecie. Jako forumowicz mogę komentować wpis i choć to polowanie jest zgodne z prawem nie tylko u mnie wzbudziło emocje negatywne, bo jest to niezgodne z moim sumieniem myśliwego. Nie zamierzam strzelać do zwierzyny tylko po to, aby ją wywalić do kontenera ! To ja, a inni strzelają, bo każdy strzela -ile chce na własny rachunek, zgodnie z prawem i własnym sumieniem. Nie jestem tym samym za utrzymywaniem wysokiego stanu lisów i nie uważam za „bezsensowne ograniczanie liczebności w celu zapewnienia różnorodności.” Jestem przeciw zabijaniu i wrzucaniu do kontenera w imię ograniczania liczebności ! Lis w łowisku nie tylko pożera zające. Zdanie wyrwane z kontekstu i konfrontowane z inną wypowiedzią nie jest najszczęśliwszym zabiegiem. Przemawiać się nie zamierzam moje poglądy są oczywiste- prawo, choć czasami nam zezwala na polowanie, jednak wstrzymujemy się od niego. Patroszenie wysoko cielnej łani nie należy do wielkiej przyjemności., prawda ? (Z tą łanią to zawsze kłopot.), Strzelanie mocnych kozłów przed rują, szpicaków byków. Czasem trzeba, ale czy nie lepiej zacząć polować wcześniej na łanie i najlepiej jałowe ( komu się chce ?), a w zimie na lisy ? Proszą jeszcze raz przeczytać to co napisałem. Myślistwo to nie wojsko. Bycie łowczym lub prezesem koła nie upoważnia do karania lub zmuszania kogokolwiek, a takie zachowania to codzienność . Od tego są przepisy i nigdzie nie ma w nich o jednoosobowym wymierzaniu kary. Prezes i łowczy to są ludzie od poważnej roboty i tym powinni się zająć, a cynglarza niech piętnują koledzy na forach i przy biesiadzie. Wstyd to mocna broń. Bycie notorycznie królem pudlarzy nie należy do chwały. Wiem , że te treści nie są zbyt powszechne w PZŁ i trudno je przy pierwszym zetknięciu zaakceptować w organizacji gdzie prezesami kół ludzie bywają po 20 lat i każdy głos rozsądku traktują jako atak personalny. Ostatnio przy okazji zawieszenia Sądów Łowieckich kolega z ZK powiedział- „jak ja ich teraz będę karał.” Ja –ich. Pozdrawiam J. ,

Autor: mam nick jak nikt  godzina: 19:03
Pomyłkowo zamieściłam swój wpis tutaj zamiast w wątku "Weekendowa opowieść...". Ponieważ jednak dyskusja chyba nadal jest czytelna pozwolę sobie odpowiedzieć Ci tutaj. Cytat: "starałbym się się ograniczyć populację lisa tak , aby mieć z tego przychód i starałbym się tym argumentem przekonać kolegów." Jaki przychód chesz mieć jako łowczy z lisa strzelonego przez kolegę? Pomijając tę kwestię, bo chyba bardziej wynika z wieloznaczności językowej niż Twojej intencji zostaje jeszcze druga: czy łowiectwo (a zwłaszcza etyczne) powinno odpowiadać na pytanie "co ja z tego będę miał?" czy raczej "co z mojego działania będzie wynikało dla łowiska?" Nie mogę też pozbyć się wrażenia, że gloryfikujesz zasady, które owszem miały uzasadnienie, ale w kompletnie innej rzeczywistości gospodarczej i nade wszystko środowiskowej. Kiedyś skórka z lisa to był realny zarobek dla myśliwego. Lisów niepomiernie mniej niż dzisiaj, bo wścieklizna jak świat światem, była zawsze największym regulatorem tego gatunku, a do tego strzelane były nader chętnie ze względu na ceny futra. Mówisz o szacunku do zwierzyny i własnym sumieniu- świetnie! tylko, że jednocześnie dodajesz tutaj tezę jakoby ten lis (w ilościach obecnych) był w łowisku błogosławieństwem, a jego pozyskanie latem miało katastrofalny stan dla łowiska. A tymczasem w tamtych złotych czasach gdy rzekomo tak bardzo etycznie do lisów podchodzono, nikt sobie nawet głowy nie zawracał tym żeby na "takie cuś" choćby odstrzał pisać. To chyba też świadczy o tym jakim tak naprawdę "szacunkiem" dażono owo stworzenie i dlaczego. Dzisiaj skórka to żaden cymes i jest czasem nawet problem z jej sprzedażą po kosztach jej wyprawienia, to i chętnych do strzelania lisów raczej mało. Odnoszę wrażenie, że większość myśliwych, którzy nie strzelają latem lisów z powodów "etycznych" , zimą też ich nie strzela- tym razem z powodów "ekonomicznych". A nawet jak strzelą jednego na pędzonym to i tak ląduje dokładnie tam gdzie te letnie. A szczepionki p. wściekliznie robią swoje i lisa przybywa. Jeżeli jestem w łowisku i w niewielkim rewirze spotykam w porywach 2 zające za to lisów 5-6 za każdym wyjściem to przyzna kolega, że coś tu nie gra i z pewnościa nie są to proporcje naturalne. "To ja, a inni strzelają, bo każdy strzela -ile chce na własny rachunek, zgodnie z prawem i własnym sumieniem." Byłabym skłonna nawet przyklasnąć jednak inne wpisy kolegi daleko odbiegają od deklarowanego legalizmu. Czy takie deklaracje uprawniają kolegę do nazwania w zawoalowany sposób innych na forum faszystą, eksterminatorem i zarzucać brak poszanowania do zwierzyny, etyki i tradycji? Tydzień temu strzeliłam i zakopałam parchatego lisa (pies). I moje sumienie jest w tym względzie czyste jak łza, bo szansa żeby się wyleczył z parcha do zimy jest minimalna ;), a że mógł zarazić kolejne baardzo duża. Oczywiście strzelając do niego nie wiedziałam, że to akurat pies, a nie suka i nawet gdyby był to rodzaj żeński to też miałabym sumienie jak wyżej mimo, że być może jakieś malutkie słodziutkie i parchatuśkie lisiątka niedoczekałby się powrotu mamusi. "Lis w łowisku nie tylko pożera zające." Nigdy nie formułowałam podobnej tezy, a i mam wrażenie, że pozostali uczestnicy dyskusji niczego takiego nie napisali. Nie odniosłam też wrażenia aby ktokolwiek chciał tutaj eksterminacji tego gatunku. Zanikanie zająca w polskich łowiskach ma szereg przyczyn, a jako myśliwi mamy wpływ na zaledwie kilka z nich i to w moim odczuciu nie tych o kardynalnym znaczeniu. Jeżeli zamiast mozaiki upraw jest pole kukurydzy po widnokrąg to choćby wytłuc wszystkie lisy w okolicy i tak zajęcy nie przybędzie. Jednak tam gdzie zwierzyna drobna ma dobre warunki lis nie powinien być świętą krową. Takie moje laickie zdanie. "cynglarza niech piętnują koledzy na forach i przy biesiadzie. Wstyd to mocna broń. Bycie notorycznie królem pudlarzy nie należy do chwały." Nie wydaje mi się takie rozwiązanie szczególnie skuteczne. Zazwyczaj wygląda to tak, że wszyscy w kole o tym wiedzą, tyłek za plecami obrabiają, ale w twarz takiemu szczelaczowi nikt nic nie powie. I to jest zachowanie typowe i nie ogranicza się li tylko do myśliwych tak jest wszędzie. Ponadto mało skuteczne, bo co najwyżej taki "napiętnowany" i poddany ostracyzmowi towarzyskiemu kolega przestanie przychodzić na zbiorówki. Natomiast dalej będzie polował indywidualnie tak jak dotychczas. I tu właśnie widzę największy rozjazd w Twoim rozumowaniu. Jeżeli chcesz egzekwowania prawa to ono musi wskazywać też sankcje. Przepis bez sankcji lub możliwości egzekucji pozostanie zawsze martwym zapisem wartym tyle co papier, na którym go zapisano, a co dopiero liczenie na etykę i poczucie wstydu takiego łowcy. Taka już natura ludzka...

Autor: Jurekel  godzina: 19:40
Kolezanko nie obraź sie odebralas bardzo solidne kolowe wychowanie lowie kie. Szkoda czasu na nasza ddyskusje. Zapewniam ze polowanie na lisy moze ptzynosic dochody. Tylko trzebawiedziec jak to zrobic. Zarabia sie nie tylko na tuszy.obawiam sie ze kompletnie nie rozumiesz o czym pisze. Tymrazem ja powiem szkoda ze mlodziz lowiecka tkwi w schematach. Tak jezzcze jedno. Czy Z tego powodu ze do jelenia strzelaja moze on byc instruktorem strzelectwa ? Moze kiedys zrozumiesz o czym rozmawialismy. Posiadasz ogromną wiedze z zakresu kursu łowieckiego. Podobnie jak wiekszosc Kolegow. Pisalem 2 lisy na 100 ha czytaj dokladnie copisze. Powinnas jednak skupic sie na wykonywaniu polowania tak bedzie najlepiej dla Ciebie i zwierzyny. J.

Autor: Jurekel  godzina: 20:44
Koleżanko pisałem z telefonu i nie wyszło najlepiej, za co przepraszam. Chodzi oczywiście o 1000 ha. Spróbuj może jeszcze raz przeczytać wszystkie moje wypowiedzi obu tematach. Dzień w którym odkryłem, że w Polsce jest mnóstwo zawodowych mądrych myśliwych i zawodowców zajmujących się prowadzeniem obwodów, katedry łowiectwa, a mój łowczy i prezes są na poziomie przedszkola łowieckiego stosującymi łowiecką trójpolówkę-był szokiem. Nie ma naturalnych lasów, a zwierzyna jest hodowana w warunkach naturalnych. Nic nie ma ważniejszego w łowiectwie niż pieniądze te bieżące i te odłożone w kole. Jak Koleżanka będzie miała prywatny obwód, to może sobie rezygnować z wpływów za lisie polowania w kwocie około np. 3000 tyś. To jest minie Skarbu Państwa, ten lis też.I to nie koleżanka ma mieć coś z lisa tylko zwierzyna , rolnicy, koło, łowisko. Bez pieniędzy nie ma na strażnika , repelenty szkody itp.rachunki za elektryczność i dziś jest to ważniejsze niż kiedyś, gdy skórka z lisa stanowiła wartość, ale dla myśliwego. Proszę jeszcze raz przeczytać co powinien, a czego nie powinien robić łowczy. Jak ich karać ma karać łowczy, no jak , jak takie brednie piszą ? P.S. Ja uwielbiam nie strzelać do parchatych lisów, biorę je do domu i leczę i wypuszczam na pędzonym polowaniu w miot i tak zarabiam na lisie.. Proszę mnie tratować poważnie.

Autor: mam nick jak nikt  godzina: 21:28
Jurekel, wiesz napisanie komuś "wiem jak, ale Ci nie powiem, bo piszesz bzdury" jeszcze chyba nikogo nie wyedukowało...W takim tonie rzeczywiście ta dyskusja nie ma najmniejszego sensu.

Autor: Jurekel  godzina: 21:44
Istotnie nie ma i nie ja zacząłem ten mentorski ton. Autor: mam nick jak nikt Data: 28-08-13 22:11 Wersja do wydruku "Nie ma nic gorszego od zadania bezsensownej śmierci zwierzynie dla samego jej zabicia. Jeżeli ktoś jeszcze to lubi powinien przemyśleć jeszcze raz czy, aby na pewno powinien polować." Kolego Jurekel, śliska ta Twoja argumentacja, bo skoro za bezsensowne uważasz ograniczanie liczebności w celu zapewnienia różnorodności w łowisku to oświeć mnie z łaski swojej jaki ma sens zabijanie dla wieńców i parostków*. Takiej argumentacji spodziewałabym się raczej ze strony pseudoekologa niż doświadczonego myśliwego. Smutne to. * żeby było jasne, nie mam nic do trofeistów. Uważam jednak, że w kole powinno być miejsce dla kolegów i o innych preferencjach łowieckich. Marnie widzę los koła gdzie są sami trofeiści tak samo jak takiego gdzie są sami lisiarze, dzikarze czy miłośnicy pióra. DB Pierwsza Koleżanka zwróciła się do mnie, ja pisałem bezosobowo. DB