Niedziela
26.07.2015
nr 207 (3647 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Po Polskich lasach

Autor: Alej.....  godzina: 11:32
"w większości elita jest stara .to banda komuchów z bezpieki..." - koniec cytata. Czyli PZŁ to elita.

Autor: Z L  godzina: 12:50
Alej.... Jaka ona stara :-)) Powstała po 45 roku z niepiśmiennych folwarcznych kmiotów, którzy za musztardówkę mętnego samogonu wydawali najbliższą rodzinę, a ze zdwojoną energią dworskich "ciemiężców". Resztę uzupełnili drobni przedwojenni złodzieje ,którzy po przyjściu czerwonej zarazy wykreowali sie na więżniów "politycznych" Z takiej to swołoczy powstały po 45-tym "elity" Teraz jest identycznie. Elyty powstały ze starych "elyt" uzupełnione byłymi cinkciarzami, kioskarzami, i przemytnikami ,których dzisiaj w co drugiej parafi plebanek "błogosławi" z imienia i nazwiska za ofiarowaną z gestem na stojąco stówkę na tacę. Tylko nie powie, że ta stówka została zwyczajnie ukradziona innym Tym którym płaci w swojej firmie -uduś , głodowe minimum, zatrudnia 90% pracowników na czarno ,bez ubezpieczenia Elity , aby powstały potrzeba pokoleń , To co mamy dzisiaj to rynsztok !

Autor: atsap  godzina: 13:58
"Nic dodać, nic ująć".

Autor: puchaty mis  godzina: 16:46
A co z elytą ...styropianową?

Autor: puchaty mis  godzina: 17:20
No i zamilkli.... Zapytałem nie złosliwie. Nie nazywajcie złodziei i szubrawców elitą, ba nią nie są.Przynajmniej dla mnie. Elita łączy sie ściśle z autorytetem. W Polsce nie ma już autorytetów. Nasz kraj się skundlił lat temu x i tak już zostało. Nawet my jesteśmy tylko tego pokłosiem czy nam się to podoba czy nie. Nie da się odciąć od historii i podzielić na "my"i "oni", bo każde "my" ma swoje powiazania z "oni" i na odwrót. To ,ze jest jak jest to nie wina wyimaginowanych "elit" tylko nas wszystkich. Elity , te prawdziwe, które zostały wyrżniete w pień przy róznych historycznych zdarzeniach ,już nigdy się nie pojawią. Pora stworzyć nowe. Tylko z kogo? Młodzi swoich autorytetów szukają na fajansbuku i youtubie... Starzy mają wszystko w d... Jezeli ktokolwiek ma szanse zostać autorytetem , to zaraz znajduje się tysiące sposobów by zmieszać go z błotem i ustawic w grzecznej kolejce do dalszej bezwartościowej egzystencji. Na nic zda się pokrzykiwanie kto zawinił i kiedy. Nkwd, ub.....caritas , wsio ryba. Ludzie którzy rozkradali i rozkradają Polskę, w tamtych czasach mieli po 15-20 lat i robia to dzisiaj, uwierzcie mi, bez oglądania się na jakieś wzorce.

Autor: Kowalski Leszek  godzina: 17:26
puchaty miś, z wielkim rozgoryczeniem przyznając ci rację zapytam, a co z nami?

Autor: puchaty mis  godzina: 17:49
Leszku Pytasz co z Nami , czyli myśliwymi ,czy chodzi Ci bardziej o pokolenie.? O pokoleniu nie będę rozprawiał ...za wysoki próg i za małe moje kompetencje. A co do łowiectwa. Wydaje się ,że zostać autorytetem dla innych nie jest wcale trudno, pod warunkiem ,ze takim autorytetem chce się być. Wystarczy wymieszać Dekalog z etyką i tradycją łowiecką i takim "drinkiem" częstować swoich Kolegów i podopiecznych.Na przekór wszystkim sceptykom i tym , jak ja ich nazywam , "operatorom broni mysliwskiej" którzy nazywają sie szumnie myśliwymi. Nich oni pozyskują , niech powiadają ..."pierd..łem i lezy" , niech wiszą sobie nad nęciskami, jak ekolodzy nad Rospudą. Ja poluję , i polował będę. Niech sobie Daka pisze elaboraty o słuszności strzału do słupkującego kota, o nieznośnym archaizmie tradycji czy etyki. Ani ja ani moi podopieczni nigdy nie strzelą ani do nieruchomego zająca , ani do liszki z niedoliskami , ani nawet do stada gęsi na wodzie. Może i będę uboższy otego jednego zająca , czy lisa , ale ważniejsze dla mnie jest ,że ktos kiedyś powie o mnie "znałem etycznego myśliwego i wspaniałego Kolegę" I ta świadomośc mi na razie wystarcza. puchaty

Autor: Kowalski Leszek  godzina: 18:14
puchaty miś. Nic ująć, chociaż dodać można wiele, lecz czy ktoś potrafi to zrozumieć?? Czy są ludzie którzy zastanawiają się dlaczego jest tak nie inaczej? Masz absolutną rację nie ma sensu tłumaczenie dlaczego garbaty ma proste dzieci.

Autor: puchaty mis  godzina: 18:48
Zyjemy w wolnym kraju.Każdy potrzega to swoje polowanie tak jak chce. Dla jednych polowanie to tylko tanie zapełnienie garów, dla innych podbudowa własnego ego i podniesienie zrujnowanego prestiżu, dla innych jeszcze możliwość obcowania z przyrodą. Tyle jest chyba definicji ilu Nas . Uznaję każdy powód bycia mysliwym, gdyz kazdy jest z nich jest subiektywnym i najważniejszym dla kazdego indywidualnie. Moje oceny , siłą rzeczy, tez są subiektywne. Jest tylko jedna różnica,Zasadnicza. Moje polowanie nie gwałci praw przyrody, nie koliduje z przekonaniami innych , nie wymusza złodziejskich we mnie zachowań, nie stymuluje bezprawnych działań. Tu nic się nie dzieje "na siłę". Jeżeli wielu powiada ,że poluje bo kocha polowanie... to(znajac ich wypowiedzi) bardzo dziwnie interpretują sobie definicję słowa "miłość". To bardzo intymne tematy. O miłość trzeba dbać. Nie szargać jej , nie mieszać z błotem , nie ubliżac jej swoim zachowaniem. Każde działanie myśliwego w łowisku i poza nim , które budzi w nim wątpliwości jakiejkolwiek natury, co do ich słuszności ,a mimo to rozgrzesza je ....jest niczym innym jak zwykłym upodleniem siebie samego i sprowadzenie tej całej jego żarliwej niby-miłosci do aktu smętnej kopulacji. . Trzeba tylko chcieć to zrozumieć. puchaty

Autor: mam nick jak nikt  godzina: 19:58
@puchaty mis To co napisałeś jest chyba "oczywistą oczywistością" dla każdego porządnego człowieka. Nie tylko w sferze polowania. Natomiast wcielenie tych zasad w ramy prawne jest po prostu niemożliwe, bo są nieostre i zawsze takie będą. Czy uważasz, że wszystkie myśliwskie tradycje są warte zachowania? Jeżeli ktoś poluje w zgodzie z prawem, ale bez zachowania etyki i tradycji to zawsze możesz nie podać mu ręki. Ostracyzm wśród kolegów bywa większą karą niż te nakładane przez SŁ.

Autor: puchaty mis  godzina: 20:15
Widzisz Mnjm... Mam jakies dziwne przeczucie, że to czego mnie nauczono sprawdza sie dzisiaj. Sprawa jest prosta. Polując w zgodzie z tradycją i etyką zawsze będziesz polowała zgodnie z prawem, natomiast polując tylko w zgodzie z prawem , możesz przypadkiem czy tez nie, łamać zarówno etykę jak i kanony tradycji, a nawet i swoje własne zasady. To zostało przewrócone "do góry nagami" nie tak wcale dawno. Jak ognia należy unikać ludzi którzy mylą posiadanie "prawa do" z roszczeniowym "należy mi się". Takie własnie podejście burzy wizerunek myśliwego jako łowcy a tworzy obraz "buca z piórkiem".

Autor: puchaty mis  godzina: 20:32
Jedna uwaga... pisząc "Polując w zgodzie z etyką i kanonami tradycji", miałem na mysli te z nich które dopuszcza prawo. No bo gdybys nagle zechciała popolowac z tradycyjnym puchaczem...ta sama wiesz, co by się działo.

Autor: a.kry  godzina: 21:11
Puchaty hipokryta napisal : "Niech sobie Daka pisze elaboraty o słuszności strzału do słupkującego kota, o nieznośnym archaizmie tradycji czy etyki. Ani ja ani moi podopieczni nigdy nie strzelą ani do nieruchomego zająca , ani do liszki z niedoliskami , ani nawet do stada gęsi na wodzie. Może i będę uboższy otego jednego zająca , czy lisa , ale ważniejsze dla mnie jest ,że ktos kiedyś powie o mnie "znałem etycznego myśliwego i wspaniałego Kolegę" I ta świadomośc mi na razie wystarcza." Daka nie pisal o "slusznosci strzalu do nieruchomego zajaca lecz o irracjonalnosci pieprzenia o wyzszosci strzalu do fruwajacego zajaca. Czy innej gesi. Celem polowania jest zabicie zwierzecia. Bez tego polowanie nie byloby polowaniem. Koniec kropka. Kto twierdzi cos innego moze zabawic sie w Pana Prezydenta, zaczac polowac na dziewczyny, albo stanowisko w pracy. To tez jest polowanie. Polowanie przedstawia jakas indywidualna "wartosc" , mierzona osiagnietym sukcesem - zabiciem zwierzecia. Z roznych - indywidalnych - motywow, o ktorych pisze Puchatek. Satysfakcja z polowania i upolowania zwierzecia jest tym wieksza im wieksze trudnosci musial przezwyciezyc mysliwy, by ow sukces osiagnac. Tak jak w zyciu. Numerek z dziewczyna poderwana na dyskotece sprawia wieksza przyjemnosc niz numerek w agencji towarzyskiej a o wlasnej sypialni to niektorzy wola nie wspomniac. Choc we wszystkich trzech przypadkach rezultat dla mysliwego jest ten sam. Tyle ze wartosc owego orgazmu rozni sie o niebiosa w zaleznosci od okolicznosci. Ta sama sytuacja ma miejsce w przypadku alpinisty, ktorego celem jest wlezienie na jakas gore. Calkowicie irracjonalnym zreszta. Ten czlowiek ma trzy mozliwosci dotarcia na szczyt - wjechac tam kolejka, wejsc szlakiem uzywanym przez przez emerytki albo wybrac jakies karkolomne skaly. W kazdym z tych trzech wypadkow dotrze do celu, zaliczy kolejny szczyt. Ale jaka WARTOSC ma dla niego to zaliczenie kolejnego wierzcholka ? Jaka satysfakcje z zaliczenia kolejnego 5 - tysiecznika ma ten alpinista ktory wlazl na owa gore razem z emerytkami ?. Podobnie jest ze wspolczesnym bucem w zielonym kapelusiku z piorkiem. Jego indywidualnym motywem i celem nie jest zapelnienie gara, zarobienie na kieliszek chleba czy cukierki dla dzieci (bylby w tym wypadku mysliwym zawodowym) . Nie odczuwa ten buc tez przyjemnosci z samego zabijania ( w tym wypadku rownie dobrze moglby w ramach spedzania wolnego czasu chodzic na ochotnika do rzezni - takich mysliwych nie ma.). Miara indywidualnej WARTOSCI polowania jest SATYSFAKCJA z pokonania przeszkod dzielacych mysliwego od celu, ktorym moze byc zajac, odyniec, kapitalny byk, albo lis czy slonka. Im "trudniejsze" polowanie - tym wyzsza jego wartosc. WARTOSC polowania na mylkusa za ktorym sie wychodzilo 10 - 15 razy jest o niebo wyzsza od zastrzelenia kozla ktory po 5 minutach pobytu na ambonie wyszedl i ustawil sie idealnie na blat. Bummm. Egzekucja. A gdzie SATYSFAKCJA z polowania ?. To mozna mnozyc. Dzik z podchodu = wieksza WARTOSC polowania niz przy necisku.. Dzik z pedzacej w odleglosci 150 metrow watahy = wieksza WARTOSC niz ten sam dzik "rozstrzelany" z tej samej watahy zerujacej w odleglosci 30 metrow. Zajac pedzacy z predkoscia 50 kmh = wieksza WARTOSC niz nieruchomy..... Owa indywidalna WARTOSC, o ktorej pisaj juz bodajze Platon w antycznej Grecji - nie chce mi sie szukac w tej chwili zrodel - urosla do rangi "etyki mysliwskiej", stala sie kryterium moralnym. Miala z pewnoscia pozytywne znaczenie w ksztaltowaniu sie swiadomosci koniecznosci ograniczen w korzystaniu ze skonczonych/ograniczonych zasobow. Jest jednak zasadniczo wyrazem wyjscia naprzeciw potrzebom EGO mysliwego. Tez tradycji wpisanych w historie naszego lowiectwa. Ktora w wiekach zaprzeszlych przybierala niestety perwersyjne forny. Jedna z gloryfikowanych postaci z historii polskiego myslistffa kazala odlowione zajace ladowac do armat i wystrzeliwac aby zaproszeni goscie mogli sie popisac kunsztem strzeleckim, by podniesc WARTOSC tego polowania. Bo strzalanie do nieruchomych zajecy bylo .....nieetyczne. Szczegolnie jak siedzialy nieruchome na dziedzincu. (To nie byl raczej oryginalny polski pomysl na polowanie na ruchome zajace.....ale byl u nas tez praktykowany. Gwoli satysfakcji i ego....). Wlasciwy problem i dylemat zaczyna sie jednak w momencie kiedy zwierzeta przestaly byc RZECZAMI. Kiedy tego i owego naszla refleksja, ze zadoscuczynienie tradycji - zaspokojenie wlasnego ego odbywa sie kosztem innych istot. Podniesienie poprzeczki = Podniesienie ryzyka ich zranienia, zadania niepotrzebnych cierpien. Tylko po to by osiagnac wieksza satysfakcje. To jest tuszowane "dawaniem szansy zwierzynie", ktora ma w zasadzie identyczny wymiar jak swego czasu ladowanie zajecy do armat. Zeby je bylo trudniej trafic, zeby mogly dalej uciec przed srutem...... Slepa wiara w tradycje ma tez druga - ciemna strone. I trzeba sobie zdac sprawe z tego, ze z tradycja jest jak z koniem z indianskiego przyslowia. Ktore mowi, ze gdy zauwazyles iz kon , na ktorym cwalujesz zaczyna zdychac, to przesiadz sie na innego. Bo gdzie jak gdzie , ale w myslistffie tradycjonalistow czyli hiopokrytow galopujacych na pozdechlych chabetach to u nas mnogo. A cala reszte musi kazdy sam wiedziec....... amen

Autor: puchaty mis  godzina: 21:36
Dakusiu... Być może źle Cię odczytałem, sorrki. Martwi mnie jednak pojmowanie przez Ciebie pewnych irracjonalnych zachowań w łowiectwie. Sam osobiscie wpierniczyłes sie właśnie na baaaardzo cieniutki lodzik... gdyż idąc dalej Twoim tokiem myslenia , całość podstaw istnienia łowiectwa jest irracjonalna np . dla ekooszołomionych i tą właśnie irracjonalnością podpierają wszystkie swoje zarzuty wobec nas. Tak więc może lepiej złaź z tego lodu ...bo sie skąpiesz, a głębia tam sakramencka. Gdyby nawet tak było , jak piszesz (w sprawie tego feralnego zajaca, bo po za nim , to zgoda w 100 proc) to czemu zakazano pomyka i ławy? Jak to wyjaśnić? Wobec powyższego... wszędzie tam , a przynajmniej w 99 proc przypadków , gdzie prawo pisane nie oparło sie o etykę, budzą one(te przypadki) watpliwości natury moralnej. Nie udawaj więc mojego adwersarza , bo obaj piszemy o tym samym , tylko w różnej formie. Tak więc proszę ,weź tego hipokrytę w cudzyslów. puchaty